Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna104

strach przed bliskościa

Polecane posty

bluszcz ma racje, czasami sie zastanawiam, po co tyle mysle- to mnie tylko dołuje a i tak niczego nie wymyslam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"biorąc po uwagę moje ostatnie doświadczenia , wiem że warto zaryzykować i choć w małej części uchylić pancerz" Warto. Bardzo warto. Powoduje to mały sukces. Później można w kolejnym kroczku znów uchylić więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doszlam do trzeciej strony, fajni sie czyta o tym chlopaku, jest podobny do M :) a o Tobie ivy narazie nie wiem za duzo, musze przeczytac wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakbym o sobie czytała :( U mnie w rodzinie też nikt mi nie okazywał bliskości i nie mówił że kocha. A ja sobie teraz nie umiem nikogo znaleźć. Faceci myślą że mam ich w dupie, kiedy tak na prawdę nie umiem im pokazać mojego uczucia bo się czuję wtedy słabsza. Mam takie myśli właśnie w głowie że pokazywanie uczuć czyni słabszym. Właśnie nawet dziś mi smutno bo pomimo że facet mi się podoba to ja mu powiedziałam to co nie trzeba i już sie nie odezwał. A mój pierwszy facet mnie rzucił i dodał że to dlatego że mu nigdy nie okazałam uczucia i nie powiedziałam nic miłego, a ja na prawe nie umiem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja usłyszałam że jestem nieczuła. Wszystkim potrafie okazać czułość, tylko chlopakowi nie potrafiłam. Tzn był moment, ze umiałam się przytulić, ale to wtedy jak właśnie tyle nie kombinowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi i widze ze nie jestem sama w tym co mowie bo niekotrzy z Was mieli to samo..tak jak niektórzy z Was pisza ze boicie sie tez tego ze przez bycie z kims może ominąć Was fajniejsza sznasa to tez sie z tym zgodze, ale z tego to wynika moze z niezdecydowania?? leniwamalpa- problem tkwi w tym ze nie potrafily okazac uczyc bo nasi ojcowei byli daleko w sensie ze niby byli a tak jakby ich wcale nie bylo.. tylko teraz my przez to cierpimy bo nie mozemy tzn nie potrafimy byc z kims.. a przez to nie moge miec kogos kto nam sie podoba bo tez nie wierze ze może sie udac i odstraszam zachowaniem tzn dziwnie sie zachowuje bo jestem oziębła i obojętna dla tego chlopaka ktory mi sie podoba bo ma sie ta blokade :( nie wiem jak to zmienic chyba będę musiała isc do psychologa bo samemu to ciezko bo można sie tylko skompromitować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
dobra..wszyscy piszescie ze macie podobnie.. ale napiszcie co mozna robic zeby to zmienic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna - psycholog to dobry pomysł. Ale na pewno są różni, do jednych warto, do innych nie. Dobry może podpowiedzieć, jak sobie z tym radzić. Ale i tak sądzę, że główna rzecz to próbować. Wówczas możemy pokonywać stopniowo co raz wyższe poprzeczki. A próbując stworzyć z kimś relacje nawet możemy się nie spodziewać, jaka sytuacja może nas zbliżyć, pomóc pokonać jakąś granicę obaw. Najważniejsze to dojść do ważnego etapu, przynajmniej dosyć swobodnej rozmowy na takie trudniejsze tematy. Żeby potrafić o tym rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sie rozpisałam i mi skasowało :( To w skrócie: samoakceptacja, szczera rozmowa z rodzicami, znalezienie kogoś przed kim całkowicie się otworzysz (np. terapeuta). Przynajmniej u mnie, może nie w tej kolejności, ale cześciowo pomogło :) Ja przemeblowuję swoje życie więc nie wiem, które z działań przeze mnie podjętych (na szeroką skalę, nie tylko tych wymienionych powyżej) są przeciw lekowi przed bliskością. Ale zaczęłam dopuszczać już do siebie tę możliwość bycia z kimś bardzo blisko, kiedyś nawet tego się lękałam. Byłam tak pozornie oziębła, że póki z Nim sie nie znałam nawet spojrzeć dłużej się bałam (okej, we dwójkę wpadliśmy wtedy w tę pułapkę) o niewinnym uśmiechu nawet nie mówiąc, a teraz jest inaczej :) Przełamuję dominujący we mnie strach przed odrzuceniem (zapoczątkowany przez mojego ojca, a nieświadomie pogłębiany przez matkę). Nie mówię, że się już zupełnie nie boję, ale jestem w stanie coś niecoś zaryzykować żeby móc wygrać :) I myślę, że z czasem będę potrafiła "ryzykować" coraz więcej, ale odnosić coraz większe zwycięstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos do tego co napisała smutna. Mnie się wydaję, że omija nas wiele fajnych sytuacji, właśnie w związku z tym, że nie potrafimy być z drugą osobą. Nabijamy sobie głowę jakąś niepewnością, strachem, własnymi obawami, zamiast być po prostu otwartym na drugiego człowieka. BO bycie z kimś to świetna sprawa a my często psujemy jakąś tam relacje swoim zachowaniem, podejrzliwością. Pytacie jak z tym walczyć? Moim zdaniem jak najwięcej przebywać między ludźmi. Nie nastawiać się już na początku -anty...Ważne jest też to abyśmy umieli słuchać to co mówi do nas druga osoba. Bo jej/jego potrzeby też są istotne. Trzeba krok po kroczku starać się coraz bardziej przełamywać swoje bariery. Wziąć chłopaka za rękę, przytulić się do niego, powiedzieć miłe słowo, uśmiechnąć się. Po prostu starać się nie tworzyć niepotrzebnych barier. Nie analizować tyle "co chciał przez to powiedzieć". Tylko zapytać wprost co miał na myśli, jeśli coś jest dla nas niejasne. Nie dorabiać ideologii. I przede wszystkim być szczerym. Nie bać się powiedzieć o tym co czujemy. I otaczać się ludźmi, którzy chętnie wysłuchają, doradzą, pomogą i zmotywują Nas do zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna 104
Widze ze duzo ciekawych pomysłów macie i chyab w koncu wezmę sie za siebie bo nie chce najpiękniejszych lat swojego zycia przeżyć tak oby tylko jakos przejść jak dotychczas. Tylko właśnie ze ja mam znowu tak ze spotkam sie z chłopakiem co najwyzje z 3 razy bo potem sobie wymyślam ze ja nie bede miała z nim co robić o czym gadac boje sie tej spontanicznosci:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna, czy to nie jest tak, że obawiasz się, że będziesz go nudzić, bo brakuje Ci wiary w siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna104
moze ecrivain masz racje z tym ze barakuje mi wiary w siebie... ale teraz co zrobic zeby to naprawic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, nie jest łatwo ot tak napisać, co trzeba robić. Być może jakiś ekspert potrafiłby, ja nie. Na pewno wymaga to pracy nad sobą. A jednocześnie trzeba się nauczyć podchodzić do siebie z dystansem, wyrozumiałością. Bo nie jesteśmy ideałami, jak nikt, i nimi być nie musimy. Każdy z nas jest indywidualnością, niepowtarzalną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×