Jestem BEZNADZIEJNA. czy ktos podziela te uczucia wzgledem siebie?

:( jak tak to porozmawiajmy. moze przynajmniej tu poczuje ze nie jestem sama, w koncu wielu z was tez przegralo zycie ehh

nie ejstes sama

owszem ja ;/

Ja zamiast robić coś konstruktywnego to non stop marnuje czas. A potem wszystko na ostatnią chwilę itd :(

Ja też. Czuję, że nic dobrego w życiu nie może mnie spotkać. Nie wiem co robić...

no, ja tez robie wszystko na ostatnia chwile w dodatku czuje sie jak kretynka, bo cierpie przez jakiegos idiote, a do tej pory wydawalo mi sie, ze mnie, tej niezaleznej, niedostepnej to nie dotyczy:/ czuje sie brzydka niedoceniona itd:(

może nie do końca przegrałam życie, ale wiem że jestem beznadziejna, wręcz żałosna. nie mam pracy, w domu nazywaja mnie darmozjadem, mam chłopaka, który staje się coraz bardziej obojetny na wszystko z powodu wysiłku fizycznego i braku czasu. nie jestem teraz nic warta, często siędzę sama i użalam się nad swoim losem, bo nie umiem sobie poradzić, a z nikąd pomocy :(

ja też tak mam... bardzo czegos chce ale brak motywacji i strach przed porażką... i tylko wieczorami sobie obiecuje ze jutro to zmienie. Ciagla sama siebie oszukuje

branja , jakbym slyszala o sobie:D

Przegrałem życie, trudno - może lepiej mi pójdzie w kolejnym

w dodatku jeszcze mam okres, rycze caly czas, wszystko mnie boli , i odczuwam niesamowicie potrzebe bliskosci. a jej - brak.

nie pracuje i czuje sie gorsza ale czy pracując np na kasie w tesco byłabym szczęśliwsza wątpię i takźle i tak niedobrze

ja wlasnie dzisiaj gdy przezywalam apogeum swojej ebznadziejnosci, rozmyslajac jaka jestem gruba, beznadziejna, bez planu na zycie po studiach poznalam chlopaka, ktory sie przysiadl iz aczal mnie podrywac..

yhh..

dotego mój narzeczony sie do mnie nie odzywa ;(

jestem aspołecznym nieudacznikiem, moje życie to wegetacja

Do potegi entej...

a może ktos ma rady na taka beznadziejnosc?? jak z tego wyjsc