Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość October and April

Towarzyska porażka na studiach

Polecane posty

Gość October and April

Mam 22 lat i od dwóch lat studiuję dziennie na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Kierunek sam w sobie to strzał w dziesiątkę, uczę się tego, co mnie interesuje i idzie mi to całkiem nieźle. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że mimo upływu dwóch lat, wciąż nie potrafię odnaleźć się wśród ludzi z roku. Jestem zbyt spokojna, wręcz aspołeczna, mam inne zainteresowania, nie chodzę na imprezy.Większość ma mnie za sztywniarę, bo trudno mnie nazwać duszą towarzystwa, trzymam się raczej z boku. Mam tylko dwie koleżanki i kolegę, którzy wiedzą o mnie nieco więcej, ale niestety reszta traktuje mnie dość chłodno. W mojej grupie nie mam do kogo ust otworzyć. Ludzie już dawno się zintegrowali, a ja nie jestem osobą, która otwiera się zbyt szybko. Niestety, efekt tego jest taki, że źle czuję się na uczelni. Niby priorytetem jest nauka, ale często zazdroszczę ludziom, którzy będą mieli jakieś barwniejsze wspomnienia z życia studenckiego na stare lata... Czy ktoś ma podobnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to znaczy
ze nie masz czym sie przejmowac:) u mnie bylo tak samo, ale za to na stancji fajne dziewczyny byly, moze nie pasujesz do tych pijakow?:) nie martw sie przeciez ktos cie lubi:) fajna jestes na pewno ja nie latalam za grupa, oni pili,bzykali i cpali, a potem wielkie zdziwko co ja na imprezie robie- a mialas jakies kolezanki?pytali czesto. tak na stancji, bo te na studiach nigdy nie zdazyly wytrzezwiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Frfgjhb
Tez tak mam:( ale studiuje za granica to moze przez bariere jezykowa...zawsze sama siedze, sama chodze...ogolmie dojezdzam z daleka. A wiekszosc ludzi mieszka w akademikach wiec sie trzymaja i imprezuja razem nie licze na zmiane, jestem strasznie niesmiala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October and April
Dziękuję za miłe słowa :) Myślę, że jest mi trudniej dlatego, że mam inne spojrzenie na wiele spraw. Nie lubię imprez, drażni mnie szpan i bezmyślne upijanie, a niestety, prawda jest taka, że u mnie na roku najlepsze próby integracji miały miejsce po alkoholu. Staram się być sympatyczna, ale nie jestem też typem podlizywacza. Mimo, że jestem spokojna, mam na wszystko swoje zdanie i dlatego też nie chcę nikogo udawać na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October and April
Frfgjhb - o kurcze, to smutne, co piszesz. Ja też dużo czasu spędzam sama. Oni ciągle przesiadują razem, wzajemnie się zapraszają na różne prywatki, a mnie traktują tak jakbym była dziwna. Nieraz chciałam do nich podejść, ale z drugiej strony nie widzę z ich strony żadnej chęci na znajomość z moją osobą. Może i racja - poza nauką nie mamy o czym gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość October and April
Czy wg was można coś zmienić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maaaała miiii
hmm no ja mysle ze faktycznie na studiach integruja imprezy przerozne, te w akademikach i prywatki najbardziej. niestety tam jest alkohol i rozne glupie akcje ale to jest wlasnie to co najlepiej sie wspomina po latach. ja na studiach mam malo roozrywkowe osoby, malo wpsolnych imprez ale za to w pracy mlode towarzystwo, wspolne imprezy pracownicze, ten w mieszkaniu mam samych studentow wiec jak do kogos ktos przyjdzie to jest zawsze jakas mala imprezka, piwko i mnostwo smiechu... nie musisz duzo pic jesli nie lubisz ale troszke raczej trzeba zeby sie nie nabijali ale musisz pokazac ze jestes taka jak oni i potrafisz sie dobrze bawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karma comaa
Zawsze da się znaleźć jakieś plusy tej sytuacji. Np ja miałam na studiach baaaaardzo bujne życie towarzyskie ( ostro zakrapiane imprezy 2-4 razy w tygodniu przez 5 lat). Teraz poważnie zastanawiam sięnad wizytą w AA, ponieważ zwyczaje ze studiow mi pozostały :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,.,.,
Powiem Ci szczerze - nie masz czego żałować. Ja na pierwszym roku mało nie wyleciałam przez chlanie :O Potem się uspokoiłam. Wolę skończyć studia dobrze, poszerzać zainteresowania, tak żeby faktycznie coś z nich wynieść, a nie odwalać je byle jak na wiecznym kacu jak 75% grupy 🖐️ Mam już efekty - stypendium (chociaż nie jest mi bardzo potrzebne, bo nie przepijam całej kasy), magistra też zamierzam zrobić porządnie, a nie w przerwach między imprezami. Aha i nikt nie nazwie mnie sztywniarą - pare razy w miesiącu też sobie nieźle zaszaleję. Poprostu nie bawią mnie opowieści o tym kto ile wypił, a kto kogo zarzygał. I tak co 2-3 dni 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,.,.,
Znowu być może nie wyrażam się jasno. Nie potępiam kogoś kto lubi się bawić. Sama lubię wieczorem walnąć czasem parę piwek ze znajomymi dla relaksu. Ale widzę różnicę między "relaksem" a urżnięciem się jak świnia, co drugi dzień. Zresztą co kto lubi - ja się nikomu w życie nie wpierdzielam, tylko stwierdzam, że trudno pogodzić codzienne imprezy ze studiami dziennymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zyciu
nie raz znajdziesz sie w otoczeniu roznych grup ktorych styl zycia nie bedzie Ci do konca odpowiadal, i co masz sie dostosowywac do wszystkich zeby czuc sie wsrod nich lepiej? - to swiadczy o slabosci charakteru - mowie Ci to z perspektywy osoby ktora jest 10 lat po studiach - tacy ludzie budza sie po 30 stwierdzajac ze w ogole nie znaja samych siebie i nie wiedza czego od zycia chca; i co to w ogole za rada - nie musisz sie upijac ale troche trzeba wypic - jakiejs zakompleksionej gowniary - DNO. Badz soba - zawsze - czy jestes w towarzystwie pijakow czy dewotow - a wspomnienia ze studiow? to tylko na studiach moze Ci sie wydawac ze cos znacza wiecej niz wspomnienia z innych okresow; zycie jest pelne niespodzianek i nie raz Cie zaskoczy; jezeli chodzi o mnie to nie pamietam wiekszosci imion moich znajomych z roku - nie wiem co robia i nie interesuje mnie to - dokladnie tak samo jak za czasow studenckich... a tych kilku przyjaciol ktorzy sie ostali - coz widzimy sie kilka razy w roku i wtedy jest tak jakbysmy sie nigdy nie rozstawali - pielegnuj te kilka znajomosci ktore cos dla Ciebie znacza - reszta jest na prawde nie warta twojego czasu; i nie uzalezniaj sie od ludzi i od ich opinii o Tobie - szkoda Twoich nerwow: ludzie odchodza i przychodza a opinie sie zmieniaja w zaleznosci od tego co akurat nadaje telewizja. Owocnego studiowania zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×