Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 20a30

przejściowy kryzys czy tak juz zostanie ... ?

Polecane posty

Gość 20a30

Piszę bo napewdę dziewczyny (i faceci o ile tu takowi są) jestem w dołku. Jestem z moim factem od przeszło dwócha lat, a mieszkamy razem łacznie jakieś 10 miesięcy. Wszytko było fajnie, pomimo że dzieli nas spora różnica wieku ( ja mam na karku 20 on natomiast 30) , dogadywalismy się i zgadzaliśmy; okazywalismy uczucia, mówiliśmy o swoich potrzebach, pragnieniach, a nawet zdarzało mu się powiedziec że nieźle wyglądam. Na walentynki pomimo skromnych funduszy siedizeliśmy razem piekliśmy pizze w kształcie serca i podkradaliśmy z okoliczny restauracji czerwone balony... Dzisaj jest zupełnie inaczej i to jest istotą problemu. Jemu ciagle coś nie pasuje, jest zgryżliwy i ma wieczne problemy dosłownie o wszytsko. Obiad niedobry, budzik źle nastawiony, prezentu w postaci koszuli nawet nie przymierzy bo po jakie licho mu koszula, jak wyjde sama - problem , jak chce iść z nim woli iść sam. Widujemy się żadko, właściwie tylko śpimy razem bo kiedy on wychodzi do pracy ja jeszcze śpie a kiedy wracam on już śpi. okej rozumiem praca ale kiedy tylko jest sposobność żeby pobyc razem On ma mase różnych rzeczy do załatwienie w których ja mogę uczestniczyc ale tak naprawdę niemuszę. To nie inna - brak mu na to czasu. Wykresliłam też z listy przyczyn to że on celowo mnie olewa - on takjakby mnie nie zauważa, zapomina że jestem... Czasemi myślę, że jak zagolę głowe na łyso on wogóle tego nie ząuważy,a jak już zauważy powie że jestem głupia i nieodpowiedzialna - będzie wściekły, chodź wogóle nie przyjdzie mu na mysli żeby zapytac dlaczego to zrobiłam, a jadyną rzeczą, która może pomóc go udobruchac (choć ani nie czuję ochoty, ani nie czuje że to ja powinna udobruchac czy też przepraszać jego - jest seks. A wygląda to mniej więcej tak że on naciera na mnie ja sie poddaje odbębnie swoje troszkę poudaję żeby było szybciej i ide spać - a kiedy chce się przytulic słysze "nie wchodz na mnie - dobranoc - chociaż czasem nie ma nawet tego dobranoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
odświeżam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
doradźcie coś co mogę zrobic , może jakiś sprytny kobiecy plan ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na początek polecam porozmawiać. Rozmowa nie boli, a wiele wyjaśnia. Jeśli chcesz naprawiać powstały problem, to najpierw go rozpoznaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudził się każdy tak ma
po pewnym czasie tak jest jak ludzie mieszkają razem, znika niepewność, znika fascynacja, znika chemia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
Rozmowa kończy się zazwyczaj kłótnia , alebo tym że on rzuca komętarza typu "Zawsze mas zjakis problem" a kiedy teoretycznie dochodzimy do kompromisu, ja mu nadskakuje i staram się jak mogę żeby było okej (może aż zabardzo) on jakby uznając że jeżeli juz ja się staram to wystarczy i on nie musi - nie robi zupełnie nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
Może wina tkwi po mojej stronie, może zbyt mało się staram, może straciłam na wartości przez te dwa lata ... Czasami oddałabym dużo żeby powiedział mi bez powodu znienacka "Kocham cię" albo "Fajnie wyglądasz" .. ehh a może nie zasłyguje na takie słowa. Juz nie wiem po której stronie szukać winy i nawet cho**ra nie mam sie komu wygadać i pisze na forum ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taa jak facet mi raz powiedział: "ty zawsze masz jakiś problem" to mu odpowiedziałam: "no bo mi go stwarzasz". Macie się czuć oboje szczęśliwi i jeśli któremuś z Was nie odpowiada zaistniała sytuacja, to chyba ma prawo do szukania rozwiązań. Jeśli kompromis kończy się zawsze tak jak się kończy to sama musisz ze sobą zawalczyć żeby mu nie nadskakiwać, nikt na forum tego nie zmieni jeśli sama widzisz swój błąd a go nie naprawiasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli nie da się z nim o tym
porozmawiać, to po prostu go olej. nie przytulaj, nie rób obiadu, nie kupuj prezentów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
wiem że niepowinnam, wiem że dobrym rozwiązeniem byłoby po prostu kolokwialnie mówiąc "walnąć focha" albo wynieśc się na chwile dac mu do zrozumienia ż emoże mnie stracic ale boje się że on wtedy wcale nie będzie walczył o nas , o mnie i to wszytsko się rozsypie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli nie da się z nim o tym
ja nie mówię o fochu. po prostu nie robisz obiadu, a jak spyta gdzie żarcie to odpowiadasz z miłym uśmiechem że ojejjj koleżanka Cię zabrała do knajpy i już jadłaś, więc nie robiłaś w domu. taki przykład. po prostu pokaż, że jego zachowanie na Tobie nie robi wrażenia. bądź spokojna, miła i olewaj go totalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe pamiętam jak kiedyś koleżanka mi się żaliła że mąż ma do nej wieczne pretensje o to że w domu jest brudno, podnosi paproch z podłogi i narzeka że nie posprzątała. Byłam u niej i ja widziałam błysk, po czym powiedziała mi że tak jest codziennie. No to dałam jej radę. Niech raz facet sam poodkurza, ona niech wróci do domu, celowo upuści przy nim paproszek albo włos na podłogę, po czym niech podniesie i powie mu, że tu jest tak brudno, i że nie można go zostawić samego w domu bo nawet posprzątać nie umie :D ponoć dobitnie poskutkowało :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
Sama nie wiem czy w jego przypadku to zadziała, moge wyelimnowac pewne rzeczy do minimum, mogę nie przytulac, mogę nie nadskakiwac moge nie starac się łagodzić tej całej sytuacji, ale zastanawiam się czy może sa jakieś inne sposoby... Macie jakies pomysły żeby zakomunikowac mu po prostu że jestem i będę jeśli tylko się o mnie ztroszczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
u mnie papruch nie działa. on jest typem który bałaganu nie zauważa zupełnie i chyba wyobraża sobie, że porządek bierze przykład z bałaganu i robi się sam ;) A że ma w domu porządek nie zauważa i uważa że kiedy on pracuje np. w soboty ja siedzę w domu i zbijam bąki ;]. Pomijając oczywiście że pracuje studiuje sprzatam gotuje zmywam prasuje pozatym jestem leniem ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli nie da się z nim o tym
przestań zmywać po nim, sprzątać, prasować itp. on Cię utrzymuje? sory za takie pytanie ale to dość istotne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
obydwoje zarbiamy tyle że ja dużo mniej - nie dzielimy dochodów no moje i twoje kase mamy raczej współną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś przeczytałam w jednej książce, że jeśli czasem kobieta odmawia mężczyźnie, kiedy ten ją o coś prosi (wtedy kiedy ona naprawdę nie ma na to sił, i nie chodzi tutaj o seks!), to facet w końcu zauważa jak bardzo kobieta jest zapracowana i docenia ją, częściej się ofiaruje i częściej chce być blisko niej. Nie wiem, czy to działa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
Jedyna rzecz jaka przychodzi mi na myśl która mogłabym wykożystac to to że on uwielbia być ze mnie dumny, lubi chwailić się np. kiedy dostaję dobre noty na uczelni. Może mogłabym to jakos wykorzystać chociaz nie bardzo wiem jak ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
siarka - sprawdzę to, cokolwiek byle wszytsko wróciła do normalnego stanu rzeczy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Jedyna rzecz jaka przychodzi mi na myśl która mogłabym wykożystac to to że on uwielbia być ze mnie dumny, lubi chwailić się np. kiedy dostaję dobre noty na uczelni. Może mogłabym to jakos wykorzystać chociaz nie bardzo wiem jak .. " Autorko, nie rozumiem twojej wypowiedzi - co wykorzystać i do czego? Chcesz za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę pana i władcy???? Co to za związek???? Nie wiedziałam, że w związkach trzeba za wszelką cenę walczyć o uwagę partnera! Miej trochę godności. Jeśli ty jesteś w porządku i starasz sie, żeby było dobrze, a Pan Maruda ze wszystkiego jest niezadowolony, to miej go w dupie i przestań się zadręczać jego marudzeniem. Marudzi? Niech marudzi, pokaż mu, że po tobie to spływa, bo masz ciekawsze rzeczy do roboty niż zwracanie uwagi na jego zrzędzenie. ŻYJ SWOIM ŻYCIEM! ON JEST W NIM TYLKO DODATKIEM, A NIE JEGO TREŚCIĄ! (no chyba, że dla ciebie on właśnie JEST treścią zycia - to szczerze współczuję, bo w życiu różnie bywa i gdybyście mieli kiedyś się rozstać, to co bys zrobiła? chlastała się?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
Masz racje - nic na siłę, to ja trochę chyba za daleko zabrnęłam w tym przechodzeniu samej siebie żeby docenił - po prostu - mnie i moja obecność. Nagle jakby nie pasuje do mojego wyobrażenia tego jaki powinien byc i jaki do cho**ry był ! (co jest nagorsze) Czasemi mam ochote go zabić ! Albo mnie zlewa, albo czepia się.. jak nie urok to sraczka. Chwilami naprawde tak strasznie chce mu pokazać, że jestem jednak trochę fajna i gdybym chciała mogłabym i stać by mnie byalo na kogos innego. Podobno docenia się cos jak sie cos straci .. tylko czy on faktycznie doceni czy raczje poczuje ulge.. PARANOJA jakas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytaj sobie kilka razy książkę: "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Znajdziesz tam wiele wskazówek, które mogą być pomocne w Twojej sytuacji. Niektórzy są niestety tak skonstruowani, że faktycznie nie potrafią docenić tego, co mają. Być może (nie wiem) błąd był po twojej stronie - za dużo "słodkości" może po jakimś czasie zemdlić. I teraz on już nie potrafi docenić tego, co kiedyś było dla niego miłe i kochane. Najlepsze wyjście dla ciebie - ZMIANA POSTAWY! Wiem, że to będzie trudne, ale to jedyna rzecz jaką możesz zrobic ty - czyli jedyna rzecz ZALEŻNA OD CIEBIE! Jak on się zachowa - nie wiadomo, ale może za dobrze mu bylo do tej pory z tobą i przyda mu się zimny prysznic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
może masz racje, postaram się trochę odizolowac, przestanę traktowac go jak jajko i kategorycznie przestanę się narzucać, może cos się zmieni... Wiem jedno muszę zacząć działać bo wszytsko powolutku zaczyna się walić. Ps. A dla samej siebi, może pójde do fryzjera to mi dobrze zrobi ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idź do fryzjera - super początek. Tylko pamiętaj - idziesz tam DLA SIEBIE a nie dla niego - jak nie zauważy zmiany, to mu o niej nie mów. Trudno, niech nie zauważa, jego strata. Broń Boże nie walcz o uwagę i nie pytaj "jak wyglądasz". TY masz się dobrze czuć w odświeżonej fryzurze, a on niech spada na bambus :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
I tak tez zrobie ;) i wiesz co w sumie to zawsze miałam gdzieś że woli jak mam nieufarbowane naturalne włosy ja się sobie podoba w blądzie więc .. czemu nie ? ;)) Miło jest miec gdzie i komu się wygadac nawet jesli jest to tylkio tak ograniczony kontakt wirtualny. Wydajesz się miłą osobą. Niech zgadę - jesteś sama (chodz pewnie miałas kogos nie raz bo błyskasz doświadczeniem), pewna siebie i dość wyzwolona, pewnie strasza odemnie.. Zgadłam ;) ? Chyba że nie chces zdopowiadać - ok. I tak wielkie dzięki za zwykłą wypowiedź..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20a30
blondzie*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe - nie zgadłaś tylko jednego - jestem w związku :) Ale pozostałe rzeczy się zgadzają - jestem od ciebie starsza i faktycznie mam doświadczenie z facetami :) W moim związku są wzloty i upadki, ale wiem jedno - faceci tak naprawdę są prości jak budowa cepa, aczkolwiek jednocześnie potrafią nieraz zachowywać się jak "cepy" (hehe). Warto w życiu kochać najbardziej (chociaż w mądry sposób, nie egoistyczny) - tylko jedną osobę - SIEBIE! Jeśli kochamy i akceptujemy siebie - to koło tyłka będzie nam wisieć, czy ktoś też nas kocha, wręcz będziemy oburzone, że ktoś może nas traktować bez szacunku - bo przecież bezapelacyjnie na ten szacunek zasługujemy!!! PS. Dojście do tej postawy zajęło mi wiele lat, wiele łez, wiele rozczarowań i walki. Ale opłacało się! Analizując twój związek, myślę, że macie szansę nie tylko na poprawienie stosunków ale też na rozwój i ulepszenie swojego związku - ale pod warunkiem, że twoja niezależna postawa i pewność siebie przekona twojego partnera, że jesteś osobą wartościową, wartą zachodu, którą należy szanować ( a nie taką, która nadskakuje, nawet jak ktoś na nią "naburczy").

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20a30 miałam związek bardzo podobny do Twojego, czułam się niedoceniania i niekochana, zawsze było coś ważniejszego ode mnie ale ja, w razie, awarii zawsze musiałam być na zawolanie. Myślę, że byłam jeszcze gorszym sługusem niż Ty (nie obraź się za określenie), zrobiłam tyle dla mojego ex( i żeby nie było, nie było to tylko gotwanie obiadków, sprzątanie itp. przewróciłam moje życie do góry nigami dla niego), że jak czasem o tym komuś opowiadam to szczęka opada ale on niestety nie potrafił bądź nie chcial tego docenić, zrywalismy i wracaliśmy do siebie milion razy, w końcu się skończyło i....jaka ulga :D On oczywiście ockną się że to na prawdę koniec i że powrotów nie będzie (choć na początku przybrał postawę droga wolna ja płakać za Tobą nie będę) błgał żebym do niego wróciła ale nie nie nie, ile razy można wpaść w tą samą pułapkę ;-) Nie mówię, że Twój związek musi zakończyć się rozstaniem, domyślam się, że bardzo kochasz swojego partera ale chce Ci powiedzieć, żebyś dobrze zastanowiła się nad Waszą relacją i spróbowała coś zmienić a jeśli się na da...cóż, jak to się mówi, dużo jest ryb w morzu :-)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×