Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieumiejąca kochać:(

nie umiem kochać:( pomożcie:(

Polecane posty

Gość nieumiejąca kochać:(

Witam. Piszę tutaj, ponieważ mam nadzieje,ze mi cos dordzicie, proszę o poważne odpowiedzi. Hm, historia chyba będzie dluga, postaram się maxymalnie skracać. Pochodzę z patalogicznej rodziny, nie chcę o tym pisac tutaj, powiem tylko,że moje dzieciństwo to był istny horror. Uciekłam na studia, do duzego miasta, zdałam maturę swietnie, zawsze wiedziałam, ze uczenie się jest wazne, wiec uczyłam sie jak szalona, dotałam się na b dobre studia. Pracowałam, studiowałam, probowałam zapomniec o tym, co zostawiłam w domu. Duze miasto bylo dla mnie jak wybawienie- mnóstwo mozliwosci, zapisałam się do stuenckiej organizacji, robiłam mnostwo kreatywnych rzeczy. Kwitłam. Zaczeli się za mna oglądać faceci. Nigdy wczesniej z nikim nie byłam- jak mieszkalam w domu chlopacy postrzegali mnie jak zamknietą w sobie, małomowną istotę, w szalikach i lużnych rzeczach. Nie mialam glowy, ani ohoty na randki, bo niby jak to mialoby wygladac? "cześć, kochaj mnie,ale nie wpadaj do mnie, bo mam psycholi w domu, i nie rozbieraj- bo jestem cala w siniakach?". Na studiach bylam b szczęśliwa,ze w końcu moje zycie się zmieniło i nagle poczułam sie niebrzydka, niegłupią dziewczyną z ambicjami i pasją. Na 2 roku studiow poznalam chłopaka. Zakochałam się. Byl bardzo mądrych facetem i szybko połapal się,co mnie spotkało, choc ja do tego nie chciałam wracać. I wtedy okazło się, ze jednak muszę. Nie wiem, zy to otwarcie na związek,czy nie wiem co-sprawiły,ze przeszłosć wrocila na całego. zaczełam miec koszmary, zaczęłam sie bac, że On mnie uderzy, po prostu bac- bez powodu..gdy on był blisko.....cd poniżej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
az mi sie łza w oku kreci. słuchaj mam dopiero 16 lat i jestem z dobrej rodziny mimo ze moja mama była alkocholiczka i zmarła na raka jak miałem 7 lat. słuchaj osoba w ktorej musisz szukac oparcia to ten chłopak. powiedz mu ze sie boisz... powiedz mu co czujesz. popros zeby cie nie ranił bo sie tego boisz. popros zeby cie przytulił. on poprostu musi ci pomoc. jesli nie to ja moge do ciebie przyjechac i cie pocieszyc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
NIe umialam się przytulac, calować, rozebrać- dopadala mnie wtedy taka rozpacz.... bliskosc fizyczna byla niemożliwa.... Pomyslałam,że tak latwo sie nie poddam....poszłam na terapię. Psycholog powiedziała, że cierpię na nerwice i bardzo głebokie tramy.....że dluga droga przede mną....że jestem typowym przykladem osoby molestowanej fizycznie. Po 2latach nic z tego juz nie pozostało. Cięzko nad sobą pracowałam, chodzilam na terapie, płakałam, mówiłam, czasem robilam cos na siłe- ale wyszłam z traum i problemów. Sama bylam w szoku, że wszystko się przełamało, znikneło.....pomogłami tez Jego milosć. Moj facet mnie wspierał, przytulał, nie ponaglal w niczym. Ja sie b starałam, aby nie doswiadczal moim traum, by z tego powodu nie cierpiał... nie musial tego przezywać. Tworzylismy świetny zwiazek....zdrowy.W lózku bylo nam cudownie, choc moj 1 raz nastapił stosunkowo późno i był dla mnie czymś bardzo trudnym. Byłam z tego, jak nam jest cudownie- bardzo dumna, czulam,ze to jest piękny, partnerski zwiazek. Moi przyjaciele byli też ze mnie dumni, On rowniez, bo wiedzieli,ze przeszłam długą drogę. Jak mi się oswiadczył- poczulam,ze niebo spadło mi na głowę. Że po tych wszystkich smutnych latach w koncu bedzie pieknie....inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie prawda, nie powinnas ufac bezgranicznie. niestety tak jest ze dzieci z domow taki jak twoj podswiadomie poszukuja takich samych tyranow bo sa uzaleznione od przemocy. ja nie mowie ze jest tak w tym wypadku, mowie ze powinnas byc ostrozna!! i powinnas tez isc do psychologa, bo samemu nie da sie z tego do konca wyleczyc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poczekaj gubie sie. umiesz kochac czy nie. bo z tego co widze to jest swietnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to gratulowac Ci odwagii ze tak sobie poradzilas z tym wszystkim dzielnie. teraz cie juz nic nie zlamie, zawsze sobie poradzisz:)) powodzenia🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gaska... wes pod uwage temat... moze to nie koniec... moze to nie historia z haapy endem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazdy by chciał. ale moze kolezance trzeba pomoc. a kto jej pomoze jak nie my ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
To, co stało się potem-- jest nie do opisania. Dzień po zaręczynach- nie wazne w jakich okolicznościach- dowiedziałam się, ze On mnie zdradza. ........................................... 4 dni nie wychodziłam z łózka. ......................................... Jka juz wyszłam- zaczely sie rozmowy, łzy, itd. Chcialam mu wybaczc, stwierdziałam, ze nie przekreslę tego, co zbudowalismy i żejets nam naprawdę idealnie.... Dowiedzialam sie, że on mnie jednak zdradził nie raz...że zdradzal mnie przez cały zwiazek... okazjonalnie, z róznymi laskami, na imprezach, na wyjazdach słuzbowych, w pubie w toealtach, kiedy sie dalo i ile się dało, zawsze jak byla okazja. Płakal, błagał i zrzekał się, ze jestem miloscią jego zycia i żeto byl tylko seks. Błagał o przebaczenie, tlumaczyl,ze nie wie,czemu to robił....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyno trafilas na typa ktory sie juz nie zmieni:( wiec jedyne co cie moze z nim czekac to wiecej lez i rozczarowania:( smutne to wszystko ale niestety life is a bitch and you die... nie wiem co Ci napisac zeby cie pocieszyc bo teraz zadne slowa nie dadza ci tego czego pragniesz. na pewno ten czas byl dobry dla ciebie, trzeba go zamknac i isc na przod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co napisac... to straszne :( słuchaj nie poddawaj sie. jego olej bo tak trzeba on sie nie zmieni. tylko prosze nie załamuj sie musisz dac sobie rade poprostu musisz. znajdziesz sobie lepszego partnera. takiego ktory bedzie... wierny :(. takiego ktore bedzie cie kochal. widze ze ty swoje przeszłas ja jestem jeszcze młody ale tez sie nie raz poslizgnołem bo jestem bardzo ufny. napewno znajdziesz takie mezczyzne ktory bedzie ci odpowiadał takich na peczki. nie czekaj az sam sie znajdzie tylko sama poszukaj. bedzie dobrze zobaczysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
NIe bede wam opisaywać, w jakim stanie potem byłam. Pomyslalam sobie jednak,ze NIE CHCĘ stracić tego, co juz mam- pracy, szkoly, przyjaciol, pasji, w sumie fajnego zycia. Dosc szybko wrocilam do "swiata żywych", "terapia przez pracę"pomogła mi najlepiej. Czas mijał. Faceci i związki nie istaniały dla mnie. Miałam wielką dziurę w sercu. Rozwijalam sie, pracowałam, miałam dla kogo i po zyć- przyjaciele b mnie wspierali. (wybaczcie ze tak sie rozpisuję,ale chciałabym,abyście zrozumieli całą historię dokladnie) Po 3 latach (tak...3 lata celibatu, bez randek, calowania i flirtowania) poznalam kogoś. Facet był jak brat, jak klon....byłam oszołomiona, ze spotkalam kogos tak podobnego do siebie samej.Mial podobną przesżłosć, poodbne pasje,marzenia... znajomi powiedzieli mu, czemu nie randkuję. Byl zbulwersowany tamtym chlopakiem. Mimo mojego "nie" przyjezdzał. ktrogo razu sie zorientowalismy,ze jst 5 rano i przegadlismy całą noc.....;/ od tamtej pory zaczał przyjeżdzać czesciej. Pocałunki...pierwsze kocham....moja nadzieja i w końcu.....UWAGA! Przyjaciółka doniosła mi, ze on wychodzi ode mniei wraca.....do swojej dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
japierdole... szok poprostu... no kurwa za co Bóg cie tak kara dziewczyno ;/. jak bedzie koniec historii to napisz KONIEC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
Wtedy ostecznie cos sie we mnie urwalo. Przestałam miesiaczkować na 8 miesiecy a lekarze stwierdzili, ze mam traume psychiczną. Czulam taką pustke w sobie,jakby ktos ze mnie wyskrobał cos.... Od tamtego czasu mineło 1,5 roku. Zrobiłam jak za 1 razem- uciekłam w pracę. W pracoholizm. sucha jak wior. Juz nawet nie mialam sily plakać. Wrociły do mnie traumy z przeszłosci, musiałam wrocic naterapię, bo koszmary w nocy nie dawaly mi spac, ciagle sie bałam i wpadlam w jakąś straszną depresję. Mam 27 lat. Po raz kolejny ktos sie mna zaintersowal. I sie nie dziwię- jestem przebojowa i dosc ładna, otworzyłam wlasnie wlasną firme, dobrze zarabiam. Ale... nie umiem kochac. Moj "chłopak" za mną szaleje....spotykamy się czesto, ale ja totalnie nie umiem sie zaangazowac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
te krotkie odpowiedzi powyżej- to podszywki:( prosze się nie podszywac:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja ci juz nie umiem pomoc :( przeszłas wiele. musisz z nim o tym porozmawiac i to od was zalezy co bedzie dalej ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
Nie tesknię....nie umiem go "pokazać" publicznie... zapominam sama przed sobą, ze z kims jestem. Nie umiem sie przywiązać do niego... Nie staram sie. Nie zapamietuję jakis takich waznych detali- np kiedy sie 1 raz calowalismy, kiedy widzialam go osttanio, co lubi, kiedy ma urodziny. Minęło 4 miesiące....a ja nie umiem się do niego przywiazac, dla mnie rownie dobrze moglaym widziec go raz na tydzien, albo 2.... Nie wyobrażam sobie seksu z nim....po prostu sie boję i mam opory...kiedys bylam tak namiętna, gorąca, mialam ochotę 3 razy dziennie.... teraz w ogole nie mam ochoty....;/ Gdy on mnie przytula, głaszcze....ja czuję rozpacz....czuję smutek i łzy nalatują mi do oczu. widze, ze moglabym z nim cos budowac, popracowac z nim nad paroma rzeczami, budować jakaś fajną relację i....czuję,ze mi się totalnie nie chce. To strasznie, ale jakby odszedl- nic bym nie poczuła. nie płakałabym, mimo że wydaje mi sie, że go uwielbiam i że jest naprawde cudowny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A niektórzy mówią, że mają poważne problemy... Naprawdę po raz pierwszy na kafe nie mam pojęcia co mam powiedzieć... Wcale nie dziwię Ci się, że nie ufasz temu kolejnemu.. że nie potrafisz żywić uczuć.. nie wiem co mam Ci powiedzieć naprawdę. Może po prostu zadam pytanie, chcesz z nim spróbować czy wolisz być sama ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
Nie umiem wyobrazic sobie siebie jako matki, nie widze siebie w welonach i białych sukienkach, nie chce byc chyba żoną. Czuję pustke, jestem jałowa i zniszczona, w zasadzie to jest mi na tej plaszczyznie- damsko-męskiej---wszystko jedno. Poodziłam się,ze bede sama- jestem sama w mojej przyszłosci, w teraźniejszosci, w moim planach i marzeniach. Jestesmy razem krótko, on jeszcze tego nie widzi, ze sie nie staram, ze nie za bardzo o to wszystko, co miedzy nami dbam, ze w sumie, to on wszystko nakręca i inicjuje.... On jest taki we mne zapatrzony (inne dziedziny zycia ida mi naprawdę swietnie, mamy ta samą pasję--- i super nam się razem ją rozwija- wtedy się ozywiam i odzywam) Co się ze mna stało??? Prosze, powiedzcie co??? Czy to prawda, ze czlowieka mozna zniszczyc?na zawsze?nieodwracanie? Czy ja po prostu za duzo przeszłam??? skonczylam się? co sie stalo z moim libido? kobiecością? mlodą kobieta i instynktami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze musisz o to walczyc??? nie wiem jak moglas trafic na takich skurwieli... :( moze przelam to, moze dziecko by odmienilo ciebie?? obudzilo by w tobie kobiete, i nowe poklady milosci... hm??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
Prosze, czy uwazacie, że jeszcze kiedys mi minie? Że ja się "obudzę", odżyje, wyzdrowieję?.......... Czy ktoś kiedys tak mial? czy ktos w ogole zna taki stan??? Moze 1,5 roku czasu to za malo? ......... Pewnie "Cafe"to zle miejsce, ale chcialabym aby mi poradzil ktos, kogo nie znam... Wstyd mi sie przyznac przyjaciołom, że jestem taka sucha i posuta.....taka wypolona i zniszczona.... A mozerobię coś zle? i tego nie widzę? proszę, poradzcie mi co mam robic....Tesknie za "tamtą" soba- taką zaangażowana,silna, zakochaną, namiętną.... :( ______________________________________ Czasem sobie mysle,ze powinnam umrzeć. I tak mnie juz w "srodku" zabito, zniszczono. Po co mam zyc? by chodzić do pracy?..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja gdybym byla na twoim miejscu to bym zrobila sobie dziecko... chociaz nie wiem czy wytrzymalabym tyle co ty, podziwiam cie ze jestes mimo wszystko taka silna🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieumiejąca kochać:(
odpowiadam- jestesmy razem niecale 5 miesiecy. Tak, on wie o tym, co bylo, ale nie wie,jak sie teraz czuję, choiaz mu na poczatku mowilam,ze zwiazki dla mnie nie istnieja. Został i b się stara, walczy o mnie. Zabija mnie w ogole poczucie winy:((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×