Chcę wyjechać...

Od kilku miesięcy w moim życiu nic się nie układa. Straciłam wielu bliskich mi ludzi, nikomu na mnie nie zależy. Za każdym razem jestem pomijana. Ludzie traktują mnie tak jakbym nic dla nich nie znaczyła, a ci, na których liczyłam, ostatnio traktują mnie dość chłodno. Nie wiem nawet, dlaczego. Na uczelni da się przeżyć, ale też nie czuję się tam jakoś rewelacyjnie. Mój kumpel z ławki ma teraz dziekankę i przebywa za granicą, więc też nie mam za bardzo z kim pogadać. Z dnia na dzień coraz gorzej znoszę tę samotność. Niby mam sporo zajęć, ciągle jestem czymś zaprzątnięta, ale od siedzenia w domu głowa mnie już boli. Mieszkam jeszcze z rodzicami, co tym bardziej nie sprzyja dobremu samopoczuciu. Oni nie rozumieją moich spraw, dla nich mam tylko skończyć studia i tyle. Dlatego zastanawiam się nad wyjazdem. Chcę zacząć wszystko inaczej, od nowa. Jestem dopiero na drugim roku, ale już myslę o przeniesieniu się do innego miasta. Tutaj, gdzie mieszkam, nic mi już nie pozostało. Czy wg was to dobry pomysł?

Proszę o odpowiedź, to dla mnie sprawa życia i śmierci.

wyjedz. ja tak zrobilam i nie zaluje.

No właśnie chciałabym, ale czy to nie jest taka ucieczka od problemów? Choruję na depresję i nie wiem, czy sobie poradzę w nowym miejscu.

to juz zalezy od wielu rzeczy. jesli chodzi o mnie potrzebowalam zmiany tapety i nowe otoczenie wzbogacilo mnie jako osobe, niczego nie zaluje. co do depresji to tez to mam, ale im wiecej ludzi spotykasz tym bardziej otwierasz sie na nowe doznania i melancholia jest czasami przyjemnym elementem uczuciowej mozaiki. najwazniejsze jest zyc w zgodzie z samym soba.

Tylko, że mi ta melancholia nie przechodzi. Jestem w tak złym stanie, że nie mogę spać w nocy i ciągle dostaję ataków histerii. Dlaczego tak jest, że nikomu na mnie nie zależy ? Każdego dnia czekam na jakiś znak, choćby głupi sms, a tymczasem okazuje się, że bez sensu. Dlatego mam ochotę umrzeć...

Po co ja się w ogóle urodziłam...

doskonale cie rozumiem... ile masz lat?

22.