Chyba przestanę wracać do domu na weekendy.

Wydaję mi się, że moi rodzice w ogóle tego nie potrzebują. Przyjeżdżam na każdy weekend, a wracając wydaję mi się, że w sumie i tak z nimi ni rozmawiałam. Nie wypytują się mnie dokładniej co słychać i jak mi idzie. Po prostu jestem to fajnie- ma kto posprzątać, psami się zająć. To przykre, ale taka jest prawda. Nie wiem co mam w takiej sytuacji zrobić, może po prostu zaprzestanę?

jak zaprzestaniesz jezdzic do domu to i kasy Ci nie beda dawali...;d

czego byś chciała? żeby ci dupę miodem smarowali? moi rodzice też mają w dupie to czy wracam czy nie, ale ja nie wyobrażam sobie wrócić na weekend do domu i zjeść normalny obiad w sobotę i niedzielę, a na resztę sram

spróbuj - nie przyjedz na jeden weekend, drugi, zobacz jaka bedzie reakcja rodzicow.

czego byś chciała? żeby ci d**ę miodem smarowali? moi rodzice też mają w dupie to czy wracam czy nie, ale ja nie wyobrażam sobie NIE wrócić na weekend do domu i NIE zjeść normalny obiad w sobotę i niedzielę, a na resztę sram o tak miało być

Też nad tym myślę żeby zaprzestać albo jeździć rzadziej. Nie doceniają że tęsknie za domem, a nawet ciągle się ze mną kłócą. To po co mają się ze mną męczyć. Chyba już by chętnie się mnie na stałe pozbyli.

a to maja czerwony dywan rozkladac bo ksiezniczka przyjechala?? a ty pytasz co slychac? co nowego w domu? jak im minal tydzien? pogadaj z nimi, zacznij rozmowe.

noż kurrwa, przyjedzie, nie pogada, nie powypytuje co u starych słychać, nażre się domowego żarcia i wyjeżdża. I jeszcze żale na forum :(

chyba i NIE zjeść normalnEGO obiadU w sobo... - powinno być i to są studentki.... o dopełniaczu słyszała?

Oczywiście, że się ich wypytuje. Ja się strasznie cieszę, że wracam do nich. Proponuje wspólne spędzanie czasu i w ogóle jeśli wiem, że mam czas (nie muszę się uczyć) to chce go jak najbardziej wykorzystać.

autorko, ale plują jadem na Ciebie na forum; szkoda czasu na odpisywanie chamom ;)

ale jednak studia to czas powolnego nacinania pępowiny. Twoi rodzice to widocznie rozumieją. Są tacy, którzy wydzwaniają do dzieci codziennie i robią awanturę jeśli córeczka nie przyjedzie na weekend. A Twoi po prostu rozumieją, że im dziecko starsze tym mniej przywiązane do gniazda. Odejście z domu nie musi oznaczać kłótni rodzinnej. Po prostu: dorosłaś i masz swoje życie a rodzice swoje.