Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kopalnia uczuć

Co czułyście w dniu swojego ślubu?

Polecane posty

Gość Kopalnia uczuć

Witam. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad ślubem. Dyskutowaliśmy też o tym z moim chłopakiem. Doszliśmy do wniosku, że nie jesteśmy gotowi (mamy po 24 lata, kończymy studia, ale wiemy też, że zorganizowanie wymarzonego ślubu trwa nawet 2 lata). No właśnie... nie potrafię sobie wyobrazić siebie jako panny młodej, a mojego chłopaka jako pana młodego. Nie wiem, czy to kwestia uczuć, czy czego, ale wydaje mi się, że jeszcze moje uczucie do niego nie jest na tyle silne, by się pobierać. A jesteśmy razem 2 lata. Nie wiem, czy to ja mam jakieś wyobrażenia o miłości jak z telenoweli? A może partner nie ten, tylko ja o tym nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopalnia uczuć
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no coz 83472
U mnie bylo tak, ze przez pierwsze 2 lata zwiazku wcale nie czulam potrzeby organizowania slubu i podobnie jak Ty nie wyobrazalam sobie wlasnej osoby jako zony. Dopiero po ok 3 latach cos we mnie peklo i nagle zapragnelam zalozenia rodziny, slubu, dziecka. Gdy juz podjelismy ta decyzje relacje miedzy nami sie zmienily i to na lepsze. Tzn mam na mysli to, ze ta decyzja bardzo scalila nasze uczucia. Organizowanie slubu i wesela to juz byla czysta przyjemnosc. Obecnie jestem niecale 3miesiace po slubie, dodam, ze mam 28lat. A wiec niczym sie nie martw, bo kazdy ma swoj czas na podjecie tak waznej w zyciu decyji. A to, ze akurat teraz tego nie czujesz nie znaczy, ze cos z toba nie tak ani z twoim chlopakiem. Jestescie mlodzi i wszystko przed wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no coz 83472
Z doswiadczenia wiem, ze jak sie konczy studia to niekoniecznie mysli sie od razu o byciu zona. Czlowiek czuje sie wtedy w pelni dorosly i tez potrzebuje czasu, zeby sie wyszalec, nacieszyc zyciem a nie od razu zakladac rodzine. Tak wiec glowa do gory:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopalnia uczuć
Dziękuję. Trochę mi lepiej :) Większość moich koleżanek już powychodziła za mąż. Ok, wesela są fajne, świetnie się na nich bawiłam. Ale sama mam jakiś strach w sobie, czy to aby na pewno to uczucie, ten facet i czy będę w stanie spędzić z nim całe życie. Bo ślub z myślą "spoko, są rozwody" chyba byłby niemądry :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupotyy plecieszzz
Czlowiek czuje sie wtedy w pelni dorosly i tez potrzebuje czasu, zeby sie wyszalec, nacieszyc zyciem a nie od razu zakladac rodzine. no sorry ale jako małżeństwo to już nie można szaleć i się bawić? ja wzięłam ślub w wieku 22 lat o dziecku nawet nie myślimy na chwilę obecną a mamy 26 lat, ciągle się bawimy razem , prywatki , kluby itd nic straconego nie czujemy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupotyy plecieszzz
autorko spokojnie nic na siłę przecież nie musicie brać w ogóle ślubu jak nie chcecie ;) ślub to nie takie chop siup i z byle kim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wejdźcie sobie na wizaz
tam jest taki topik dla młodych panien w wieku do 21 lat, normalnie zbiorowisko niedojrzałych panienek jak to czytam :D Wszystkie zaaferowane salami, wodka, sukienkami. A co rusz ktoras sie żali, że sie straaaasznie poklocila z TŻetem :D jednego dnia mój facet jest podły, nie rozumie mnie, wyżywa się na mnie, a drugiego moj facet to anioł, kocham mojego słodziaka :o juz nie wspominajac o tym, ze 90 % z nich rodzice wyprawiaja wesele. nie wiem czy się śmiać czy płakac jak to wszystko czytam. niektore juz o dziecko sie staraja, a zachowuja sie z ze swoimi TŻ wobec siebie jak niedojrzała gówniażeria. Aż mi wlosy deba staja na myśl o takich "dojrzałych" małżeństwach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopalnia uczuć
Hehe :D my chcemy sobie sami uskładać na wesele. Mamy umowę, że jak chłopak zmieni auto na lepsze w przyszłym roku, to zaczynamy oszczędzanie i jak się coś konkretnego uskłada, zadecydujemy na jaki cel przeznaczyć kasę. Nie wyobrażam sobie, żeby moi rodzice mieli brać kredyty na moje wesele. Bo nie są zamożni i tak by musiało być. Chodzi mi po prostu o uczucia :) mam nadzieję, że to "ten" i że mi się nie odmieni. Po prostu trochę mnie to przeraża, zwłaszcza, że zaczyna się pojawiać presja otoczenia, bo 24 lata to już pora... A że do niektórych racjonalne argumenty "nie chcę", "nie jestem gotowa" nie docierają, to trzeba sposobów typu "marzę o takim a takim weselu i musisz mi dać 50 ty zł na nie" :D na starych działa, bo są spłukani :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xiaxia
ze ślubem to jak z pierwszym seksem - trzeba czuć się gotową na to i tego naprawdę chcieć. Dla jednej dziewczyny to wiek 16 lat a dla innej np. 20. Tylko Ty wiesz, kiedy będziesz gotowa. Nie pozwól wywierać na siebie żadnej presji, bo będziesz się źle czuła. To Twój ślub i Twoje życie. Szkoda, że rodzicom, dziadkom i pociotkom tak trudno to zrozumieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czułam totalne zmęczenie
po trudach organizacji, chciałam zeby się ten dzień wreszcie skończył i żebyśmy mogli wrócić do normalnego życia bez ślubnego stresu. i nie dajcie się oszukać ze to najpiękniejszy dzień życie, to męka, jesteś na nogach od wczesnych godzin rannych do rana następnego dnia. Padasz na twarz a musisz wytrwać z uśmiechem do końca. NEVER AGAIN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anikaaaaa
ja czułam podobnie jak osoba wyżej:) szczerze to ani razu sie tak osobiscie nie pocalowalismy...chociaz nie było wsela tylko przyjecie w domu a slub cywilny to i tak było cięzko:) a najfajniejsze było potem.....ogladanie prezentów i liczenie kaski heheheh:) małe rzeczy a cieszyło, i kartki z zyczeniami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopalnia uczuć
A kiedy patrzyłyście na swoich już mężów, byłyście pewne, że to jest "ten" i że to z nim chcecie być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka cytrynka...
a dniu swojego ślubu?czułam się nijak-przez stres.dokładnie stres mnie paraliżował,dopiero rozluźniłam się po ślubie, już na weselu i zaczęło to do mnie docierać-cieszyłam się,cieszyłam się że będę miała takiego super męża a czemu super?bo mieszkałam z nim od samego początku związku,poznałam go,pokochałam z jego wadami,toleruję je.i po ślubie w zasadzie nie zmieniło się nic poza nazwiskiem-bo między sobą nadal bdb się dogadujemy,szanujemy się,wspieramy kiedy jest gorzej,jesteśmy sobie wierni.ni i czekamy na dziecko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co czułam w dniu ślubu?????? ze to największy błąd mojego życia:( i nie pomyliłam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka cytrynka...
a wątpliwości mnie nachodziły za każdym razem :D czy to ten facet,cz będzie nam dobrze,i czy będziemy się szanować.wiadomo,że warto się zastanowić,czy chcecie tego oboje,bo wiele ludzi żyje latami bez ślubu,i związki są mega udane.my akurat decyzję podjęliśmy szybko na łeb na szyję-po 1,5 roku związku-ale nie żałujemy! a sama organizacjaa-owszem, męcząca,ale zawsze można zrobić małe przyjęcie dla najbliższych i świadków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słodka cytrynka...
kopalnia ja czułam się w usc otępiała :P ale jak wsłuchałam się w przysięgę, i spojrzałam w najpiękniejsze wielkie niebieskie oczy mojego jeszcze narzeczonego-to rozwyłam się jak wariatka ,i w myślach sobie powiedziałam ,że co ma być to będzie,ale razem napewno nam będzie łatwiej i przyjemniej,i wtedy ostatecznie i nieodwołanie stwierdziłam że to wlaśnie TEN facet,z którym chciałabym dożyć starości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna PM
Przez ostatnie dwa tygodnie miałam inne zmartwienia wiec uczucia zeszły na dalszy plan;-) W dniu ślubu była trochę otępiała. To latanie do makijażu, fryzjera po kwiaty. Dotarło do mnie co robię dopiero przy przysiędze. To był bardzo wzruszający moment:-) A co do autorki. To nic na siłę. Skoro oboje tego nie czujecie to nie ma sensu najmniejszego. O ile to ten facet odpowiedni to ta chwilą nadejdzie. Branie ślubu bo tak wypada lub "bo już czas" to największa głupota. Trzeba tego chcieć i być pewnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spokojnie, 2 lata w związku nie żaden przymus 'czucia' juz, że to ten czy nie ten. My zaręczyliśmy się dopiero po 4 latach bycia razem a pobraliśmy sie 1,5 roku później czyli łącznie ślub był dopiero po 5,5 latach! Wcześniej jakoś nigdy nie myslałam o slubach, o tym jaka będę panna młodą....po prostu pryszedł taki czas, że oboje dojrzeliśmy do tej decyzji, czyliśmy, że nadszedł moment ukierunkowania naszego związku na nowy tor no i tyle. Po 2 latach to jeszcze zdąrzyliśmy się "16" razy pokłócic, rozejść, wrócić i takie tam ;) Ale sam potem czas przygotowań, potem ślubu i wesela był fantastycznym czasem! Czym tu się tak stresować??? Dla mnie wielka przyjemnością bylo szukanie salo, ozdób, zaproszen, przymierzanie sukien itd. Chwila składania przysięgi - niesamowita. Wesele - niemal wymarzone :) ja nie miałam powodów wiekszych do stresu. No i oczywiście ja wiedziałam na 100% już, że to TEN. :) Więc może dlatego to mnie tak cieszyło :P autorko - nic na siłe, spokojnie :) To nie wiek czy skończone studia mają decydować o takim waznym kroku a dojrzałość wewnętrzna. Trzeba to po prostu poczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My sie zaręczliśmy równy rok przed naszym slubem ( 18 września 2009 a ślub był tego roku tez 18 wrzesnia). Sale i zespól zarezerwowalismy w 2009 w marcu " z głupoty" słyszelismy ze fajny zespól i klepnelismy z nimi umowe, pozniej pojechalismy obejrzec sale i tez zarezerwowalismy zwłaszcza ze władiciel mówil ze taki termin zawsze odsprzeda jakby coś... :-) i tak nam zleciało prawie półtora roku do slubu i nadszedł ten dzień. Ja przed slubem miałąm straszna nerwówoke, dziwie sie ze najblizsi ze mna wytrzymywali a mój J max wyluzowany a w dzień slubu...ja luz pełen spokój...w domu ze swiadkowa na szybko przechyliłysmy 3 kielichy i usmiech nie schodził mi z twarzy, byłam na prawde szczęsliwa tego dnia, a mój J ...spiet na maxa...stremowany, w kosciele łezki popuscił ..ja nadal pełen usmiech :) na prawde czułam sie szczęśliwa w tym dni bardzo, bardzo,zazdroszcze kazdej PM przed która jest ten dzień, tych wzruszeń, emocji, szczęścia. Teraz juz wsystko mineło, jest dzien codzienny, inne emocje ( nie raz wielkie awantury hahaha) ale warte to było tego dnia:) a jak sie kłocimy to sobie obiecujemy ze rozwód bedzie jeszcze piekniejszy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ianinia
Boże, jak ja się cieszę, że wychodzę za mąż za człowieka, którego kocham :D KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okropny stres nigdy więcej!
Tydzień przed ślubem przepłakałam ze stresu i strachu, że coś nie wyjdzie, drobne problemy oranizacyjne odchorowałam (a może nie takie drobne, jak się okazało np., że będzie mnie malował ktoś inny i ten ktoś na próbnym zrobił ze mnie ukraińską prostytutkę makijażem :O ). W każdym razie potworny stres, nikomu nie życzę takich atrakcji, jak ktoś lubi występy publiczne i tego typu wrażenia, to super, ja niestety nie lubię. Puściło mnie trochę przed samym ślubem, jak jechaliśmy na zdjęcia (mieliśmy przed). Na zdjęciach już wyszłam bardzo ładnie - super roześmiana i wyluzowana, szczęśliwa panna młoda. A tak naprawdę to jest nic przyjemnego. Męża kocham bardzo, jesteśmy razem ponad 5 lat, nigdy nie miałam wątpliwości, że to TEN. Ale sam ślub - nie, dziękuję, postoję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zależy od charateru. U mnie był to: potworny stres, przed ślubem byłam straszna, histeryzowałam, nie jestem osobą która lubi być w centrum, potrafię być bardzo introwertyczna, do tego mało zgodna i pomocna rodzina itp. Mimo, że ślub i wesele było naprawdę fajne to jednak wolałabym ceremonię tylko z mężem i świadkami, żeby zaoszczędzić sobie i mężowi tego stresu. Po ślubie jak i przed: kochamy na zabój, kłócimy na całego:P Ogólnie ślubu nie chciałam (baaaaardzo długo zwlekałam i odciągałam to mimo, że mąż był gotowy), jednak cieszę się że do niego doszło. Radzę nic na siłę wybierz formę, króra Ci odpowiada i nie daj się namówić na inne opcje - to Twój ewentualny ślub i to Ty masz się czuć dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopalnia uczuć
Dziękuję za wszystkie rady :) ja mam cały czas niestety wątpliwości czy to TEN, a mój facet też jeszcze nie wie, czy ja to TA. Ale jak zapytałam go o ewentualne rozstanie, to stwierdził, ze nie wyobraża sobie tego :p jak póki co też nie. Dobrze nam razem i może kiedyś dojrzejemy do małżeństwa. W końcu jeszcze młodzi jesteśmy :) ale ciekawią mnie opinie innych kobiet, także dziękuję jeszcze raz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×