Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem zmęczona tym

Mam dość wszystkiego :(

Polecane posty

Gość jestem zmęczona tym

Dość mojego męża który palcem w domu nie kiwnie a ciagle opowiada tylko co się "zrobi" i to się robi ale moimi rękami. Bo on wiecznie pracuje, od świtu do dnocy tylko gówno z tej jego pracy bo pieniędzy nie ma. Drze się na mnie ze na pierdoly wydaje. Na pierdoly typu farba zeby saln przemalowac bo straszy, kupilam fotel żeby bylo na czym usiąść bo siedzialam na dywanie jak się z dzieckiem bawilam a że w ciazy jestem to mi na dywanie nie wygodnie. I to są pierdoly wedlug mojego męża. Do fryzjera nie chodzę. Bylam chyba 9 miesiecy temu ostatni raz, u kosmetyczki jakieś 2 lata temu. Nic sobie nie kupuje. Co mi kto da z rodziny co mu już nie pasuje to w tym chodzę, ale bo mi matka kupi coś na dupę to to mam. Bo wszystko co dostane to w dzieci ładuje i w dom. Każdy grosz żeby bylo ladnie, zeby dzieci mialy wszystko. A i tak wiecznie slysze że ja rozwalam pieniądze na pierdoły tak jakbym na siebie je wydawała. Mamy stary dom i co chwile coś trzeba w nim zrobić zeby dzialalo. Mój maz nic nie umie. Nawet wiertarką się nie umie obslużyć wiec się muszę prosić po rodzinie żeby ktoś mi w czymś pomógl. Tesciowie nic nie zrobia. Jak prosilam tescia żeby przyszedł mi drzewo wyciąć w ogródku to przyjechal ubrany na bialo i stwierdzil ze ma 15 minut bo musi zaupe gotować. Zostaje ze wszystkim sama, a tu cieplej wody nie ma w zlewozmywaku, zmywarka nie działa, stojak do choinki się rozlecial w drobny mak, dziecko chore, a mój maz co? A nic. Przychodzi wieczorem do domu i mówi ze ejst zmęczony i wychodzi, a ja mam sobie radzić. I radze sobie, ale dziś chodze i becze bo mnie wszystko przytlacza. Ludzie się ciesza ze świąt a dla mnie to dodatkowy problem bo musze żarcia narobić, w domu posprzątać, z dzieckiem do lekarza lecieć. Jeszcze babcia mi truje za uszami ze mam firanki pozmieniać. W 6 miesiacu jestem i nie dam rady po parapetach chodzić. Dlaczego innym się zdaje że ja jestem robokop i mam wiecznie pelno siły? Mam dość. Najchetniej bym się spakowala i wyszla zostawiła to wszystko w cholerę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie depresja tylko
Jestes zmeczona, w ciazy - odpysc sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozowapom
Faktycznie nie masz za rozowo :( , a co jest z twoja rodzina? - twoi rodzice /rodzenstwo? No i meza musisz jakos ustawic - tak nie idzie. Po pierwsze rob codziennie liste wydatkow i podstwa szanownemu mezowi pod nos jak tylko ci nastepnym razem wypomni ze wydajesz na pierdoly. Niektoryzu faceci nie zdaja sonie sprawy z tego ile zycie kosztuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
Zdaje sobie bo razem na zakupy jeździmy. Wie doskonale ile się wydaje. To nie w tym rzecz, ze on nie wie, tylko złośliwie mi tak mówi bo wie że mnie takie uwagi bolą bo są nieprawdziwe. Rodziców mam tzn matkę, ale schorowana jest, a i tak by non stop mi coś pomagała, a potem na rehabilitacje musi chodzić bo z bólu się zwija więc ja udaje że mi nic nie trzeba bo mi jej żal i jak mam chwile to jeszcze jej idę pomóc, a wtedy mój mąż oczywiście wypomina, ze latam do mamusi, a tego ile moja mamusia dla nas robi to on nie widzi. Teściowa też nie powiem bo z dzieckiem mi czasem zostanie jak poproszę, ale nie raz to mam wrażenie, ze wielką laskę robi. Nie w tym rzecz. Ja nie wymagam od teściowej bo ona swoje dzieci miała, ale mam wrażenie, ze mój mąż nie zdaje sobie sprawy, ze kawalerskie lata się skończyły. Teraz co z tego, ze po pracy się jest zmęczonym jak obowiązki w domu czekają. Czasem sie na mnie wyżywa, ze wieczorem nie może wjechać na podwórko bo śnieg zasypał. Jak by miał 15 lat i mu się zdawało, ze mu krasnoludki odśnieżą, albo ja pójdę łopatą machać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozowapom
Wiesz ,co? Mam wrazenie ,ze jedynym Twoim problemem jest Twoj maz. Cholera mnie bierze jak takie cos slysze- Jestes w ciazy ,czy on tego nie widzi??? Wywal go na zbity pysk , zagroz rozwodem ,moze wteydf pojdzie po rozum do glowy. Czy on Cie nie kocha? -zapytaj go o to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
ale on zawsze taki byl czy jak? w sensie nagle sie zmienil i twierdzi, ze duzo wydajesz, ze nie na to co trzeba i nie wykazuje checi pomocy? mysle, ze musisz z nim pogadac i jasno sprawe postawic, jestes w ciazy, nie jestes Xena wojowniczka i nie bedziesz z calym zlem swiata i obowiazkami w domu wlaczyla. A o przygotowania do Swiat sie nie martw, to ma byc przyjemnosc, a nie obowiazek, ktory dodatkowo cie meczy, lepiej zrob mniej, a wypoczniej, niz masz na rzesach stawac zeby zadowolic rodzine czy meza. Powiedz mezowi, ze jak ci nie pomoze to bedzie barszcz winiary i uszka z biedronki, karp jesli przyniesie i kluski z makiem jesli go zmieli. Walnij sie w nowym fotelu z ksiazka i olej na chwile wszystko... relaks w ciazy jest bardzo wazny! NIe daj sie tez mezowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
ja jestem w 5 miesiacu i tez mi sie nic nie chce... ale gdyby moj maz mi takie numery wykrecal to bym chyba go wykopala do rodzicow. Wez sie za tego swojego chlopa, bo oni czasami potrzebuja byc tak porzadnie do porzadku przywolani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko .........
wszystko rozumiem, ale po jaką cholerę jeszcze zrobiłaś sobie drugie dziecko??? żeby miec więcej na głowie problemów i roboty????? masakra! :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
wigilii nie robię bo teściowie nas zaprosili to tylko ciasto upiekę bo przecież z gołymi rękami nie pójdę. Dziś nie ugotowałam obiadu. Specjalnie. Bo mimo, ze czasem się źle czuje to zawsze obiad na niego czeka na stole i kawa żeby zjadł na szybko w przerwie w pracy. Ale ja proszę codziennie, żeby wyrzucił śmieci bo ślisko jest na schodach i boję się, ze się wywrócę, a on z premedytacją mi te śmieci zostawia i mówi, ze zapomniał. Proszę, żeby po sobie wieczorem w kuchni posprzątał jak je bo lubię rano zejść i zrobić dziecku śniadanie a nie na dzień dobry brać się za robotę, to jak zwykle zlewa uwalony, kuchenka się lepi, wszędzie okruchy. Jak sobie wsypał ostatnią łyżeczkę cukru z cukierniczki to mi zostawił pustą. Ja mogę ubrać się iść do piwnicy przynieść cukier, on nie może. Mogę tak wymieniać. Ciągle albo o czymś zapomina, albo jak mu udowadniam, ze nie mógł zapomnieć bo 10 razy przypominałam to mi mówi ze mogłam to zrobić sama. Wczoraj podpinał w sypialni coś i włożył przedłużkę pod łóżko, a do przedłużki moja ładowarka była przypięta. Dziś się tyle jej ze szukałam, musiałam się wczołgać pod łóżko i wyjąć bo mi telefon padł a stacjonarnego nie mamy. Zgniotłam dziecko. Mówię mu o tym to on do mnie że on się może gnieść i wczołgiwać pod łóżko a ja nie mogę? Jakby był ograniczony umysłowo bo inaczej nie mogę tego nazwać. To są takie malutkie rzeczy, ale w ciągu dnia się tego uzbiera bardzo dużo. Pytam go czy robi to specjalnie to się obraża i mówi ze jestem głupia szmata i pierdoły wygaduje. Bo ostatnio tak się do mnie zwraca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
a dziecko chcieliśmy. W poprzedniej ciąży zachowywał się tak samo, ale po porodzie było super. Dużo rozmawialiśmy, podzieliliśmy się obowiązkami i na prawdę przez 2 lata nie było żadnych problemów. Zaszłam w ciąże i znów się zaczyna. A cały problem polega na tym, ze jak ja nie jestem w ciąży to wtedy robię jak osioł i na nic nie narzekam, ale jak jestem to staram się być ostrożna bo już raz byłam w spzitalu ze skurczami w połowie ciąży. No i proszę go o różne rzeczy, które sa dla mnie za ciężkie i to jest już problem. Bo według niego to ze się źle czuje, mam wielki brzuch i muszę dbać o malucha nic nie znaczy. Powinnam robić to co zawsze i byłby spokój. A najbardziej mnie boli jego obłuda. W domu potrafi mnie zwyzywać, powiedzieć żebym sobie sama coś tam zrobiła, a jak jesteśmy u rodziny to ciągle pyta jak się czuje czy się nie chce położyć, czy mi czegoś nie podać. Jak byłam w szpitalu to siedział przy łóżku i opowiadał że mam się niczym nie martwić bo on się wszystkim zajmie, a jak tylko wyszłam do domu to trzasnął drzwiami poszedł do pracy i zostałam ze wszystkim sama. No ale moja rodzina uważa ze mam cudownego męża i nie jestem w stanie ich wyprowadzić z błędu mimo ze tłumaczyłam wiele razy jak jest na prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
chyba zartujesz, ze twoj maz do ciebie mowi, ze jestes glupa szmata, a ty nic? kobieto, ty sie pakuj i jedz do mamy na jakis czas chociaz, odpoczac psychicznie... i przemyslec czy takie zycie ci odpowiada. Nie wiem co mam ci poradzic, bo mysle, ze on sie nie zmienil z dnia na dzien, ale takimi malymi kroczkami, badal gdzie jest twoja granica wytrzymalosci i sama sobie odpowiedz na to pytanie, bo chyba do granicy nie dotarl skoro pozwalasz sobie na takie traktowanie. Lepiej nie bedzie, moze byc tylko gorzej, urodzi sie dziecko i zostaniesz sama z wszystkim, bo nawet jesli ten facet jest to jak dla mnie mogloby go nie byc. Sorki, ze to napisze, ale powinnas mu te smieci na glowe wyrzucic, a ty mu jeszcze obiady gotujesz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
twoja rola w tym zwiazku to nie rola zony i partnerki, a sluzacej. przynies, wynies, pozamiataj. On jest zadowolony jak ty nie jestes w ciazy bo wszystko w domu robisz, a on co robi??? szanuj sie, bo jak sama sie nie bedziesz szanowala to nie licz na to, ze zrobi to ktos inny, nawet jesli to twoj maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
to ty znim zyjesz, a nie twoja rodzina, wiec rob tak zebys byla szczesliwa, co cie obchodzi, ze twoja rodzina nie wierzy i uwaza go za wspanialego faceta.... to ty masz go za takiego uwazac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze ciiiii
no i dobrze ci, sama sobie jesteś winna, bo jak ci nie pomaga to wpakowałaś się w dwoje dzieci. Ktoś tu pisze, a gdzie rodzice, rodzeństwo. wasz porąbało, co to rodzice albo rodzeństwo kazali jej robić dziecko za dzieckiem i sie męczyć. Nie licz, ze będziesz miała lżej, bo dzieci to obowiązek 24 godzin na dobę,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozowapom
dobrze cii - mnie porabalo? - gratuluje jezyka Tu nie chodzi o zrzucenie wszystkiego na barki rodziny ,tu chodzi o zdrowie psychiczne autorki. A meza wyrzucilabym na zbity pysk. Czy tu nie chodzi przypadkiem obrak seksu w czasie ciazy? Niektorzy faceci wariuja jak ta sprawa sie nie zgadza. A swoja droga - nagraj go na jakis magnetofon /dyktafon albo wykrec po cichu numer jego matki - niech sobie poslucha jak sie do ciebei odzywa gdy nikt tego nie slyszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
Ja się nie skarze na opiekę nad dziećmi. Spada to na mnie w całości, ale tego się podjęłam i tak ma być. Chodzi mi o podział obowiązków w domu, a raczej o brak tego podziału w praktyce bo w teorii to on istnieje. Do teściowej nie mam co dzwonić. Ona się nie miesza w nasze kłótnie, zresztą ja sama jej mieszać nie chce. To nie jej problem tylko mój. Tak mi kiedyś powiedziała jak się pożaliłam i po przemyśleniach doszłam do wniosku, ze ma racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
nie rozumiem dlaczego dzieci to twoj obowiazek... przeciez sa wasze... wspolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
Maż ma pracę, ja mam dzieci. To jedno w brzuchu jest wyjątkowo tylko moje, przynajmniej jak na razie, a to drugie no cóż. Też jest moje bo jestem z nim cały czas i jest miedzy nami silna więź. Nie jestem zmęczona dzieckiem. Kocham je, lubię z nim być. Uważam, że jest wyjątkowe i dodaje mi sił na co dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
Ale ci się kurwa mac ciasteczko trafiło... Znam takiego jednego, podobny typ. Leń od gradobicia, niby ciagle w pracy, a kasy jakos nie widać, on taaaaaaaaaaaaki zmęczony, kobita ma wszystko na głowie, do tego jeszcze praca na pół etatu, a on jeszcze wydziwia. Jebany jedynak. Dla ciebie by było lepiej, żebyście sie rozstali. Wtedy nie bedzie przeszkadzał, a kasę i tak bedzie musiał płacić z tytułu alimentów. Ale to sie tak innym łatwo mówi - rozstań się. Pewnie sie i tak nie rozstaniesz, a w kazdym razie jeszcze nie teraz. Proponuję, żebys świeta po prostu olała. Powiedz mu, że nie planujesz w tym roku żadnej specjalnej wyżerki, a jak chce cos miec, to niech zrobi. Jak nie zrobi, to będzie normalny obiad jak każdego dnia, żadnej choinki, żadnych prezentów - dobra strona to tez taka, że można sporo zaoszczędzić. Niech sie wali na ryj, kutas jeden

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
nie rozumiem czego oczekujesz? pisze, ze ci zle, ale cokolwiek ci nie napisac to i tak w jakis sposob usprawiedliwiasz swojego meza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
A, wigilii robić nie będziesz, teraz przeczytałam. Te śmiecie zostaw, jak nie wyniesie dziś, to mu zostaw na jutro, jak nie jutro, to na pojutrze, cały korytarz niech bedzie zawalony smieciami. Nosz szlag mnie trafia, jak cos takiego czytam. Aż bym sie do ciebie przejechała i go troche powychowywała. Taką bym mu karuzelę urządziła, że by cie na kolanach błagał, żebyś wróciła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
Niczego, kochana, nie oczekuje. Chciałam tylko to napisać, wylać z siebie i tyle. Choinka będzie, choćbym jutro miała ten stojak zbijać. Bo choinka nie jest dla męża ani dla mnie tylko dla dziecka. Tak samo jak cale te święta. Więc dziś się po wyżalam ile wlezie a od jutra się wezmę po trochu za robotę i będą takie święta na jakie mój mały człowieczek sobie zasłużył. A męża nie bronie bo na serio dziś to mam ochotę go spakować i wystawić mu torbę za drzwi. Tylko że nie jestem sama. Są prócz mnie jeszcze dwa małe serduszka, z których jedno by mocno odczuło brak tatusia. Bo nawet taki nijaki i wieczorowy jest lepszy niż żaden.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
Wiesz co - i to jest własnie problem - ze ty "dla dziecka" odwalisz w domu całą robotę. On o tym doskonale wie, a ze jest leniwym chujem, to to wykorzystuje pełnymi garściami. Nie wywali śmieci, bo wie, że ty nie będziesz chciała, żeby dziecko w syfie siedziało. Nie pójdzie po cukier, bo wie, że ty nie będziesz chciała, zeby dziecko jadło cos tam nieposłodzone. Nie odkurzy, bo wie, że nie będziesz chciała, żeby dziecko sie czołgało po brudnej podłodze. I tak cię bierze na przetrzymanie. I tym sposobem - nic sie nie zmieni. Tak że jak chciałas sie tylko wyżalic, to ok, mam nadzieję, że ulzyło, następnym razem, jak ci żyłka peknie - tez możesz się wyżalic. Ale z takim nastawieniem bedziesz robic jak bury osioł do usranej smierci. Albo kiedys ci wyjdzie bokiem i go zostawisz, czego ci zyczę, bo nie wiem, po co ci taka zawalidroga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zmęczona tym
Masz 100 % racji. Tak właśnie jest. Gdyby nie dziecko to bym nie zeszła po ten cukier. Obeszłabym się bez, wypiła niesłodką herbatę, ale tak to muszę iść bo mi dziecka szkoda. Nie będzie cierpiało na sporach rodziców. No i tak ze wszystkim jest. Tego nie przeskoczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
Kiedys moze przeskoczysz, ale chyba jeszcze nie teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
Może trzymaj sobie trochę cukru czy takich innych rzeczy gdzieś w swoich rzeczach. Będziesz miala dla siebie, dla dziecka, a jka on bedzie chciał, to sobie będzie musiał przyniesć. Np. trzymaj w pojemniku z napisem "mąka ziemniaczana", tam raczej cukru trzymał nie bedzie. I takie triki sobie powymyślaj na inne rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
miało być - tam raczej cukru SZUKAŁ nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga_pelaga
jak dla mnie to glupie takie wojny podjazdowe prowadzic w domu, chociaz przyznaje, ze jak sie ma energie to moga byc skuteczne, gorzej, ze jak sie nie ma energi to moga juz w ogole wykonczyc czlowieka. Albo facet jest powaznym czlowiekiem, albo niech spada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luccynka
To zalezy, kto ma jaki temperament. Gdybym ja była w sytuacji autorki, to bym mu już dawno urządziła huragan, a tak w ogóle nie pozwolilabym, zeby doszło do sytuacji, ze "jak nie jestem w ciaży", to zapierdalam jak wół, a on nic. W ogóle takiego chłopa bym sobie raczej n ie upatrzyła. A jakbym już to wszystko zrobiła - to bym srała na to, czy dziecko bedzie miało cukier - cukru nie ma, dopóki tatko nie przyniesie. Ale skoro u niej to wszystko odpada, to bym sobie tych wojen podjazdowych nie podarowała, bo by mnie szlag trafił, że takiemu staremu chujowi posuwam wszystko pod nos. Nie miałby tego cholernego cukru i to już by mi dawało jakaś radość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×