Czytanie romansów to to samo co oglądanie porno

Kobiety przeważnie sądzą, że jeżeli ich facet ogląda porno, to oznacza iż nie są dla niego już atrakcyjne, czegoś im brakuje itp. Tymczasem oglądanie filmów dla dorosłych przez faceta odpowiada dokładnie czytaniu romansów przez kobietę. Przecież facet też może poczuć się dziwnie, zdając sobie sprawę, że jednak (w 90% przypadków) nie jest wysokim, muskularnym macho o wspaniałej fryzurze i powłóczystym spojrzeniu, znającym błyskotliwą odpowiedź na każdą sytuację, i raczej nie nadaje się na bohatera romansu. Tym niemniej faceci wiedzą, że ani jedno, ani drugie nie ma za wiele wspólnego z rzeczywistością i stanowi rozrywkę, odskocznię od codzienności. Dlaczego kobiety w takim razie tak bardzo krytykują oglądanie filmów dla dorosłych, często nawet uważając to za zdradę? I czemu nikt nie widzi nic złego w czytaniu romansów, harlequinów i ucieczce do idealnego świata, idealnego uczucia i idealnego faceta?