czy mam sie o co bac?

tomek i ja: normalna para jakich pelno. staz : 2 lata. ja mam 22 on 23 lata, mieszkamy razem. nie wiem czy mam jakies schizy czy naprawde mam sie czego bac, ale osobom ktore z gory powiedza ze to prowokacja, dziekuje. otoz tomek przyjazni sie z taka aska, chodzili razem do liceum i takie dobre "kumplostwo". jakos przez pweien czas byl spokoj, pisali ze soba na gg , czasemspotkalismy sie we trojke raz na pare meisiecy. ostatnio jednak cos jej za duzo;/jakies poltora miesiaca temu stracila prace i tomek tak przejal sie jej losem ze myslalam ze mu pierdolne:o jak sie dowiedzialam ze stara sie o to, zeby ja wkrecic do siebie do miejsca pracy to juz w ogole mis ie to nie podobalo. cos tam o niej wspominal, zaczal mnie troche unikac. ok. ale wczoraj asia( :o ) miala impreze po drugiej stronie miasta. niemogla jechac autobusem tylko poprosila tomka, aby ja podrzucil. poklocilismy sie o to, ale moze rzeczywsicie przesadzam. nie dosc ze nie bylo go 4 godziny to na dodatek licznik wskazywal nie 20 km, ale 90 przejechanych:o on tlumaczyl ze do sklepu musial jechac bo jej znajomym braklo alkoholu;/ rozumiem ze wczoraj byly sklepy pozamykane, ale zeby najblizszy byl otwarty 40 km dalej?;/ spalismy w soobnych pokojach, slyszalam tylko dzwieki przychodzacych sms:o oczywiscie rano takze po nia pojechal, ale wrocil juz szybciej. czy mam sie czego obawiac:o

oczywiscie ze masz i nie ludz sie ze nie. Co innego lekka przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna a co innego wozenie doopy wszedzie , i wkrecanie do siebie do pracy - za duzo na raz. Nie chcialbys pogadac z ta panienka sam na sam?Kulturalnie?

pogadac? o czym? to sa tylko moje podejzenia, nie mam dowodow:o