Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość kasia2009kasia

I tak nie przeczytasz...

Polecane posty

Gość kasia2009kasia

nie wiem,czy piszę tu,żeby się wyżalić,czy po co,nie wiem czy chcę słuchać waszych rad,muszę to wszystko poprostu wyrzucić z siebie.z drugiej str. miło by było usłyszeć,że ktoś wie,jak temu sprostać i że ktoś miał podobną sytuację i sobie z nią poradził...a historia-jak zawsze-problem z chłopakiem...jesteśmy ze sobą 1 rok i 1 miesiąc,dziś jest 27 grudnia-nasza 13 rocznica...nie widzieliśmy się dzisiaj,jedyne co,to pokłuciliśmy się trochę przez esemesy,tzn-dokonczylismy kłótnię,która trwa już tydzień...straciłam do niego zaufanie po tym,jak napisał mi że męczy się tm wszystkim (podobno chodziło mu tylko o kłótnie,ja to odebrałam jakby męczył się mną i naszym związkiem ale mniejsza o to),napisał też,żebym o nim zapomniała...jednak ja do niego jak ta głupia pisałam i w końcu coś zaczyna z tego wychodzić na prostą...zawsze,od samego początku naszego "bycia " razem,jest powiedziane,że wszystkie kłótnie wszczynam ja,że to ja wszystkiemu jestem winna,ma argumenty nie do przebicia i ja w końcu się poddaję i go przepraszam...ale znudziło mi się już te pomiatanie mną,czuję się jak frajerka...ostatnio było ultimatum-albo jestem "miła,kochająca i wgl będę go głaskać" albo to koniec...z racji,że go bardzo kocham,postanowiłam się poprawić,no i poprawiłam się,przez miesiąc było wspaniale i dla mnie i dla niego,to mi bardzo odpowiadało i jemu chyba też,nie narzekał,nie było kłótni,ale któregoś dnia wrócił zły z pracy.ja "bez jego zgody" poszłam do sklepu po jedzenie bo byłam głodna,więc spuźniłam się jakieś 10 minut i zaczęło się...zaczął się o te 10 minut niemiłosiernie drzeć i wyrzucić mi wszsytko,co złego zrobiłam przez cały rok...wkurzyłam się,powiedziałam mu że skończyło się,że już nie będzie tak jak przez ostatni miesiąc...i od tej pory chodzi naburmuszony,ciągle się kłócimy,o wszystko...on ma urodziny 23 grudnia,czyli przed świętami...dzień przed urodzinami napisał mi coś takiego "wiem że nie chcesz ze mną pisać,ale chciałem ci tylko podziękować za bardzo zjebane urodziny i święta"...zrobiło mi sie przykro,że to przeze mnie...potem mnie rzucił,ale oczywiście powiedział,że to ja go rzuciłam i znoów musiałam przepraszać...już mnie to męczy...teraz,gdy zaczęłam naprawdę go bardzo mocno kochać,wróciło takie zauroczenie i mogłabym oddać za niego życie,on ciągle się drze...i właśnie...wydaje mi się,że przez to przestałam go kochać...mam taki dystans do niego...zawsze gdy pisał mi że mnie kocha,bardzo mnie to cieszyło i serce zaczynało szybciej bić,teraz jak napisał że kocha,to pomyślałam tylko w głębi duszy "dobra wmówka pół sukcesu" i nie odpisałam...chciałabym od niego odpocząć,powiedziałam mu to,to się obraził...w sumie mało to dziwne,ale ja go kocham,chcę z nim być do końca życia,tylko że on za często się drze,ciągle zgania wszystko na mnie ,kiedyś jak płakałam to mnie przytulał i pocieszał,teraz jak płaczę to mówi że jestem życiową kaleką i nic nie potrafię,że zepsułam nasz związek,że nie daję mu się kochać...seksu nie uprawialiśmy już ze 2 miesiące,z niewiadomych przyczyn...naprawdę go kocham,nie chcę go tracić,odpowiada mi i z wyglądu i tym bardziej z charakteru,ale to nie jest mój chłoapk,jak rok temu,pokochałam kogoś innego i jestem z kimś innym....kiedyś powiedział,ze przeze mnie nie może się cieszyć życiem,że wszystkiego mu zabraniam i że jestem za bardzo zazdrosna...no i jestem,czepiam się jak pisze z jakimiś dziewczynami,no chyba,że znam tę dziewczynę,to wtedy się nie czepiam,ale jak nie znam i nie wiem kto to,to czuję się zagrożona...nigdy mnie nie zdradził,ja jego też nie i nie powiedziałabym,że któreś z nas keidyś to zrobi...ale nie wiem już,czy coś do niego czuję,jestem w jakiejś depresji czy co? coraz mniej czasu ze sobą spędzamy,chociaż mieszkamy od siebie 10 minut drogi...ehh...chciałabym takiego misia,jakiego miałam rok temu...naszą 1 rocznicę,którą mieliśmy równo miesiąc temu,przeżyliśmy fajnie,było jeszcze dobrze...teraz już nie jest...i przykro mi z tego powodu...nie wiem,czy on mnie jeszcze kocha..wiem że i tak nikt tego nie przeczyta,ale musiałam to jakoś gdzieś napisać...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×