Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość arina...89

Dziwna sytuacja z przyjacielem, okropnie boli...

Polecane posty

Gość arina...89

Poznałam go kilka lat temu na 1. roku studiów. Bardzo dobrze się z nim dogadywałam, zawsze mogłam na niego liczyć, a on na mnie. Można powiedzieć, że się zaprzyjaźniliśmy. Gdy jedno z nas wpadało w tarapaty, drugie je z nich wyciągało. Choć jestem jedynaczką, w pewnym momencie poczułam się tak, jakbym miała brata. Zawsze zwracaliśmy się z każdym problemem do siebie. Wiedziałam, że on mnie nie wyśmieje, postara się zrozumieć i pomóc, naprawdę bardzo mocno mu zaufałam. Gdy coś mu nie wychodziło, też łapałam doła. Gdy odnosił sukcesy, cieszyłam się razem z nim. To trwało kilka lat, ale ostatnio coś zaczęło się psuć... Na początku wakacji widywaliśmy się, bo został na parę dni w mieście, w którym studiujemy, mieliśmy świetny kontakt, spędzaliśmy miło czas. Wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że mam fantastycznego przyjaciela, który jest dla mnie jak brat. Potem on wyjechał do domu i od tego momentu zaczynają się wszystkie problemy. W poprzednich latach utrzymywaliśmy kontakt przez wakacje, zdarzało nam się nawet widywać podczas wakacji. Przez pierwsze kilkanaście dni nie pisałam do niego, on do mnie też nie. Wtedy moja przyjaciółka miała bardzo trudny okres, miała się bronić i strasznie to przechodziła, była jednym wielkim kłębkiem nerwów. Ja spędzałam z nią każdą wolną chwilę, starałam się ją wspierać. Praktycznie nie było mnie w domu. Ale w końcu gdzieś po 3-4 tygodniach napisałam do niego, wtedy zapanowała cisza. Po raz pierwszy zdarzyło mu się nie odpisać. Ale pomyślałam sobie, że pewnie jest zmęczony praktykami i odpisze mi, jak będzie mógł. Minęły jakieś 2 tygodnie i w końcu do niego zadzwoniłam, był dla mnie bardzo chłodny, szorstki, nigdy taki nie był... Zrobiło mi się bardzo przykro... Ale twierdził, że nic się nie dzieje. W końcu przyszedł początek roku akademickiego, ucieszyłam się, że znowu wszystko będzie jak dawniej, może uda mi się go rozgryźć i dowiem się, dlaczego nie odzywał się do mnie. Wówczas dowiedziałam się, że zmienił gr., żeby nie być w tej samej co ja.To strasznie mnie zabolało. Chciałam go zapytać, dlaczego tak bardzo mnie unika, bo rozpoczęły sie zawody w unikach, czy zrobiłam coś nie tak. Ale nie dowiedziałam się niczego. Rozmawiałam z dwiema przyjaciółkami, z którymi studiuję. Próbowałyśmy go rozgryźć, ale nic mądrego nie przychodziło nam do głowy. Koleżanka powiedziała, że może po prostu źle coś zinterpretował i uznał, że czuję do niego coś więcej i dlatego mnie unika. Chciałam z nim o tym porozmawiać, ale się nie dało. Po 1,5 miesiąca nastąpił cud i w końcu sam się do mnie odezwał. Zaczęliśmy rozmawiać, chciałam się dowiedzieć, dlaczego tak się zachowuje, on wyparł się, że istnieje jakikolwiek problem. Przez pewien okres rozmawialiśmy ze sobą codziennie po kilka godzin, ale w pewnym momencie on znowu zaczął mnie unikać. Spróbowałam nawiązać kontakt, ale nic to nie dawało. W końcu olałam sprawę, w tym czasie poznałam kogoś i od pewnego czasu jesteśmy parą. Myślałam, ze ta wiadomość go ucieszy i miałam nadzieję, że może jak się dowie, że mam chłopaka, to w końcu uwierzy mi, że nie traktuję go jak potencjalnego faceta, ale przyjaciela. Powiedziałam mu o tym w zeszłym tygodniu, reakcją było milczenie. Liczyłam na normalizację kontaktu, że znowu zacznie ze mną rozmawiać, że będzie jak dawniej, myliłam się. Zrobiło się jeszcze gorzej, bo przestał mi nawet mówić cześć. Parę dni przed świętami widziałam, że krąży koło mnie i chce pogadać, ale uznałam, że skoro jestem umówiona z przyjaciółką, to nie będę się nim zajmować, skoro on wcześniej nie odczuwał potrzeby rozmowy ze mną. Niech sobie poczeka.Na jednym z ostatnich wykładów przed świętami dowiedziałam się, że niedawno zmarł mu dziadek, to była nagła i niespodziewana śmierć i poczułam się podle, bo może wtedy chciał o tym porozmawiać, a ja nie okazałam mu wsparcia, tylko mu jeszcze dokopałam... Poczułam, że go zawiodłam, bo powinnam być przy nim, wspierać go. Potem chciałam z nim pogadać, ale on nie chciał... Nie dziwię się, bo gdy mnie potrzebował, też wypięłam się na niego... Chciałabym teraz go jakoś wspierać, ale nie bardzo wiem jak... W końcu go zawiodłam... To może głupie, ale mimo tego, że ostatnio nie działo się dobrze między nami, wciąż mam z nim taką więź, że jak mi się przyśni, to sen się potem spełnia. Kiedyś śniło mi się, że oblewa egzamin, spełniło się, śniło mi się, że jako jedyny zdaje warunek, tak się stało, śniło mi się nawet, że nie rozmawia ze mną, unika mnie, tak też było, gdy przyśniło mi się, że odzywa się do mnie, w tym samym dniu się odezwał, a ostatnio śniło mi się, że był w rodzinnym domu i tam stało się coś bardzo złego. I jak widać i to się spełniło... Jedyny sen, który się nigdy nie spełnił i nie spełni, to sen, w którym bierzemy ślub i sny, w których byliśmy parą. Przepraszam za taki przydługi bełkot, ale musiałam się wygadać... Dodam, że z jego dziewczyną mam normalne stosunki, ostatnimi czasy chyba lepsze niż z nim. Ona też nie wie, co się z nim dzieje Jak widzę czasami jak się do niej odnosi, to jest to smutne Potrafi na nią nakrzyczeć bez powodu, nawet jak ona mu tylko przypomni, żeby wyłączył telefon na zajęciach. Kiedyś na nią nawrzeszczał, że się drze, wówczas ze mną normalnie rozmawiała Chciałabym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak Dodam, że mam normalny kontakt z jego dziewczyną, ostatnio lepszy niż z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×