echhh zycie.

kolejne plany sylwestrowe poszly sie jeba*.moja przyaciółka wystawila mnie do wiatru i dzisiejszy wieczor spedze nie tak jakbym chciala. w czasie gdy inne moje przyjaciolki ida na kilkudziesiecio-osobowe imrezy ja dostalam raptem 2 zaproszenia i to nie takie jakbym chciala.. do tego wczoraj w nocy lecial "romeo i julia" jakos mnie to ddobilo. czy wy wierzycie jeszzcze w milosc? tez chcielibyscie spedzic sylestra z ukochanym?(pytanie dla singli) jak na razie to moj stan psychiczny jest do bani. jak z takim nastawieniem rozpoczne nowy rok no to powodzenia.

a ja się rozchorowałam, więc z mojego sylwestra nici, mimo różnych planów... a w miłość już chyba przestaję wierzyć

jak rok temu spędziłam z ukochanym i było dennie .siedzielismy u niego w domu z rodzicami. on puscil petardy obejrzelismy film i spać... jakos tak to było mniej więcej w tym roku nie jestesmy razem. ja znowu siedze w domu a on pewnie pojdzie na super impreze :(

widac nie jestem sama.. podobno jaki sylwester taki caly rok. uu mnie jak na razie to sie srawdza. jednak nawet gdybym bardzo chciala jakos nie moge byc szczesliwa z tego "co mam"

Akurat to, że jaki sylwester taki cały rok to kretyński zabobon, więc nie ma sie czym przejmować.