Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość alise

dziewczyny ... czy przeszkadzałoby Wam to u faceta?

Polecane posty

Gość a ja bym z takim
no wlasnie ja tez odpowiedzialam tak ale tej radosci ipewnosci nie mialam...ale powazne watpliwosci zaczely sie rodzic dopieor pol roku poznij gdy do slubu bylo coraz blizej...wybieranie sukni slubnej, zaproszen itp nie sprawialo przyjemnosci, chociaz gdybym robila to 2 lata wczesniej ciesyzlabym sie jak dziecko...ale gdy sie dojrzewa, mysli powaznie o zalozeniu rodizny itp. takie rzeczy staja sie wazne...dlaczego on nie pojdzie na kurs rpawa jazdy? przeciez to wazne rowniez rpzy szukaniu pracy...dlaczego narzeka zamiast cos zmienic? Zapytaj sie go o to...i nie badz z nim tylko dlatego ze byc moze w glebi duszy boisz sie, ze nikogo juz sobie nie znajdziesz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
niby na wiele tych pytań są odpowiedzi.. robi kurs prawa jazdy, ale od daaaawna, nie widzę w nim takiej typowej euforii jak u faceta, że będzie jeździł, tylko ciągnie to w nieskończoność. zresztą jak zaczęłam wracać na osiedle do moich rodziców, i zauważyłam ile tych 18-letnich "gówniarzy" - moich sąsiadów- ma już samochód, o pomyślałam, że coś tu jest nie halo. nie chodzi o sam fakt posiadania "bryki" (bo bez tego doskonale sobie radzę, aczkolwiek od czasu do czasu by się przydało) , ale jakoś dziwne mi się wydawało, że on przez tyle lat nie miał takiej myśli, żeby na jakikolwiek samochód odkładać... wydaje mi się to prostu mało męskie.. praca... szuka, ale z tym też nie jest za ciekawie w tym momencie. zresztą on nie ma jakiegoś konkretnego wyuczonego zawodu. mam wrażenie, że moje priorytety w życiu sie zmieniły od czasu, gdy go poznałam. że nie chcę być już z miłym ciepłym, towarzyskim chłopakiem. chcę być z facetem, praktycznym gościem. ale może to tylko moje wyobrażeni, które nie będą mieć nic wspólnego z rzeczywistością...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
a powiedz mi czy Ty mieszkałaś z byłym lub mieszkasz z obecnym chłopakiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
bo tak jest na poczatku gdyz na poczatku - do czasu slubu - tylko jestemsy para..."chodizmy" ze soba...a po slubie - trzeba sie smameu utrzymac ale nie tlyko siebie...kobieta marzy o dzieciach a na nie tez trzeba miec kase, trzeba miec smaochod aby odebrac zone ze szpitala...bo on co? kolege bedzie prosil albo tate? przed i po slubie - gdy juz powaznie mysli sie o zyciu priorytety sie zmieniaja. Chce sie miec faceta, ktory Cie gdzies zawiezie w razie potrzeby, ktory pojdzie do pracy nawet takiej ktorej nie lubi, ale zrobi to bo robi to nie tylko dla siebie ale takze dla kogos, chce sie faceta, ktory zaltwi co trzeba, wyreczy kobiete, ktory czasem pomysli za nia...mnie juz meczylo, ze wsyztsko ja musoalam robic - tzn wiekszosc, ja musialam myslec o wiekszosci rzeczy a jak cos bylo nie tak to najczesciej bylo to przecie z mojej winy bo moglam o tym pomyslec..ale to tez dopiero po kilku latach bylo, bo na poczatku jak sie jest "gowniarzami" to sie na takie sprawy uwagi nie zwraca, ale jak zaczyna sie powaznie myslec o przyszlym zyciu to te sprawy sa wazne...moj facet byl kochany naprawde, dobry, madry ale cholera jasna potrzebowalam czasem naprawde rpawdziwego faceta! a nie chlopczyka za ktorego bede myslala, ktorego wiecznie musze pocha do rpzodu, za ktorego musze ciagle myslec...on mial nosic spodnie nie ja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
mieszkalismy razem z bylym, z obecnym facetem jeszcze nie mieszkam ale juz po drobnostkach widze miedzy nimi roznice...a poza tym kocham go jak nikogo na swiecie...na taka milosc czekalam cale zycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
ciężko mi stwierdzić, czy jemu na tych rzeczach: jak dzieci, dom nie zależy. dużo ze sobą rozmawiamy na wiele tematów i chyba jednak nie jest człowiekiem odrealnionym.... zawsze twierdził, że da radę. żebym się nie obawiała. czy ja mogę mieć pretensje, że narzeka na pracę? pracę ma ciężką, a wiadomo, że w tym kraju z nową pracą jest teraz strasznie ciężko. może ja chcę czegoś, czego nie ma? może nie umiem docenić tego co mam? czasami się obawiam, że to mieszkanie razem dużo zepsuło...jednak... tak jakby go to nie motywowało do walki. bardzo Ci zazdroszczę Twojej pewności i miłości. pięknie o tym opowiadasz :) widać, że jesteś bardzo szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
powiem szczerze, że wolałabym jeszcze raz o nas zawalczyć, niż to wszystko tak po prostu rzucić i szukać od nowa. ale czy jest na to jeszcze szansa, by byc szczęśliwym w tej właśnie miłości i z tym człowiekiem? jak to zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
mojemu bylemu tez zalezalo na domu dzieciach tez mowil, ze bedzie ok, zbeym sie nie obawiala, ale dlaczego rzeczy ktore byly dla mnie wazne nie zmienial tylko mowil, ze sie stara rpzeciez? a staral sie kilka lat. Uwazam, ze mieszkanie ze soba wam duzo nie zepsulo, bo co gdybyscie zmaieszkali razem po slubie i dopiero wtedy bys zobacyzla jego wady? ja tez sie ciesze, ze teraz jetsme pewna tej milosci ze ejstem taka zakochana, ale co gdybym nie odwazyla sie zostawic poprzedniego chlopaka? nie bylabym taka szczesliwa. Nie to ze Cie namawiam abys go zostawila tylko zastanow sie dobrze, abys pozniej nie zlaowala, ze moze cos stracilas...ciezko jest o nowa rpace ale moj obecny chlopak sie stara...a byly bardziej liczyl chyba na to, ze moze ja mu cos znajde...nie wiem no...teraz ma nowa dziewzyne ktora go bardzo kocha i jej to nei rpzeszkadza ale mi przeszkadzalo...naprawde po kilku latach mialam dosyc tej jego nieporadnosci...ja tez musialam sie duzo nauczyc, czasem robic cos wbrew sobie, pokonywac niezmialos, strach...ale zeby rpawoie 30 letni facet nie mogl sobie w koncu zorbic prawa jazdy? no smieszne po prostu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
oczywiscie ze lepiej zawalczyc...ale gdy to nic nie da to ja bym zrezygnowala ze zwiazku...ale jezlei chcesz z nim byc to walcz o ten zwiazek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
jak to zrobic?porozmawiac, powiedz co Ci przeszkadza np. brak prawa jazdy...i powiedz ze chcesz aby cos z tym zorbil bo to dla Ciebie wazne...jezeli nie bedzie chcial tego zmienic...coz decyzuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
właściwie to ja o wszystkim mu mówię, zawsze staram się powiedzieć wprost zamiast liczyć na to, że sie domyśli. o tym prawku też już nie raz rozmawialiśmy i obiecywał.... mam wrażenie, że on trochę nie wierzy w to, że mogłabym go zostawić. tzn. nie motywuje go to i to właśnie dlatego (tzn, ja mam takie podejrzenia), że przyzwyczaił sie do mieszkania ze mną. gdybyśmy mieszkali oddzielnie łatwiej byłoby mi przestać go widywać i powiedzieć, że to koniec. a tak razem, to co mam go wywalić z mieszkania? (bo to bardziej moje mieszkanie), żeby go zmobilizować? bo fakt, że nie jestem pewna na 100%, że chcę to skończyć. może on potrzebuje porządnego kopa??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
moj byly tez nie liczyl si z tym ze moge go zostawic...ale powanzie zaczelam sie zastanaiac nad tym gdy - studiowal zaocznie - mial sesje i sie uzyl i mial jedna poprawke i to bylo wazniejsze niz np. to ze ja stracilam prace - bomn ja sobie poradze a on teraz sie musi uczyc przeciez...wiec wtedy tez - zero wsparcia..moze by wsparcie bylo wieksze ale akurat on tez mial problem tylko ze jego problem byl o wiele mniejszy od mojego, a jednak jemu sie wydawalo, ze to jego problem jest wiekszy...ale astanow sie co bedzie po slubie ? nie ebdziecie mieszkac osobno aby go motywowac...bedzie jak teraz, wiec zastanow sie czy chcesz aby tak bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
a czy on wogole widzi swoje wady? bo moj byly mnie potrafil krytykowac...swoje wady tez widzial ale jak juz wpsominalam nic z nimi nie robi mowil tlyko "przeciez sie staram zmienic" ale ile to ma trwac? przez kilka lat nie mogl si zmienic, ile jeszcze mialam czekac? balam sie, ze ebdzie tak w malznstwie ze cos mu nie ebdzie pasowalo albo w pracy ebdzie mu ciezko to po prostu zlozy rece i nic z tym nie ebdzie robil, albo sie zwolni albo cos...a wsyztsko bedzie na mojej glowie...na poczatku tego nie widzialam ale pozniej coraz bardziej widzialam, ze praktycznie wsyztsko jest na mojej glowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
liczyłabym na to, że po ślubie już będzie rozkręcony tą motywacją z przed ślubu? że pewnych rzeczy zdąży się nauczyć... dziękuję Ci - rozmowa z Tobą dużo mi pomogła. samo to, że mogę się komuś wygadać. nie chcę Cię już męczyć. sama chyba muszę przemęczyć się z tym tematem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
"a czy on wogole widzi swoje wady? bo moj byly mnie potrafil krytykowac." widzi. to moich nie widzi ;) często się go pytałam, czy jest we mnie coś co chce zmienić, a chętnie to dla niego zrobię. nic nie chciał. wymyślił przez te 3 lata jedną jakąśtam pierdółkę ;) on mnie w ogóle nie krytykuje. jak mu mówię o pewnych rzeczach, które mnie w nim irytują to mówi cos na zasadzie: "wiem kochanie wiem... ja to zrobię, ale ciężko mi poukładać sobie tydzień" - ( pracuje na zmiany i to też sprawy nie ułatwia to fakt.) fakt faktem, pewne rzeczy zmienił. nawet to że 2 prace rzucił, jak tylko podnieśli mu poprzeczkę, ale rozmawialiśmy na ten temat i tej się kurczowo trzyma mimo, że już kilka razy miła wszystkiego dość, ale zrozumiał, jak mu tłumaczyłam, że problemy są po to, żeby je przeskakiwać, bo tylko wtedy człowiek uczy się czegoś więcej i więcej i staje sie odporny na trudne warunki. fakt, że dużo do niego dotarło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
nie ma za co...ja ja mialam ten problem to nie moialam za bardzo z kim o tym pogadac, a bardzo mnie to meczylo....pozdrawiam i powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja bym z takim
tylko szkoda ze tyle musialas pracowac nad rzeczami, ktore pownny byc dla niego oczywiste...ja sie wlasnie tego balam np. ze w rpacy beda rpzeszkody to rzuci prac...ale odpowiedzialny czlowiek tak nie robi. Ja czasem tez bym chetnie rpace rzucila ale przeciez musze pracowac. ide nynac bo jutro rano do pracy :) trzymaj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
dziękuję! miłych snów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jak facet świata poza Tobą nie widzi, to brak prawa jazdy możesz mu wybaczyć. Też sam nie posiadam prawa jazdy, nie było w domu samochodu itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
wiesz, to "prawo jazdy" to stało się dla mnie pewnego rodzaju symbolem. symbolem jakiejś niepełności męskich cech.. i to w wieku 30lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
a ja bym z takim jakbyś jeszcze tu zaglądnęła to napisz mi proszę ile czasu minęło od zaręczyn do zakończenia związku. cały czas o tym wszystkim myślę, ja nie wiem jak dziś sie skupię na czymkolwiek w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alise
..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×