Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bywam tu nie raz

Chce odejsc od meza

Polecane posty

Gość Bywam tu nie raz

Niewiem czy dobrze robie piszac to wszytsko tutaj ale sama nic madrego nie wymysle i mam nadzieje ze tutaj znajde jakas podpowiedz jak dalej postepowac. jestesmy razem 2,5 roku. Mamy malutkie dziecko- 4 miesiace. Dziecko wychowuje i zajmuje sie nim tylko ja. Mimo ze ciaza byla nie planowana maz twierdzi ze kocha dziecko i nie wyobraza sobie ze moglo by go nie byc. ALE. No wlasnie. Ale. Nie pomaga przy dziecku wcale. Na poczatku przygotowywal mi mleko bo od poczatku karmilam butelka i wanienke do kapieli. Teraz juz nawet tego nie robi. dziecko ma 4 miesiace i na palcach jednej reki moge policzyc ile razy maz sam z siebie wzial malego na rece zeby go ponosic...z poczatku twierdzil ze sie boi, ze malenstwo itp, wiec nie naciskalam i zajmowalam sie nim sama. Maz wstawal razem ze mna w nocy, przygotowywal mleko i szedl spac a ja karmilam. Reszte robilam ja. Przebieralam ja, bawilam ja, lulalam ja, usypialam ja, nosilam ja....caly czas. Maz nauczyl sie chodzic spac po 2 w nocy, wiec i wstawac ok 11 rano. Ja wczesniej musialam bo dziecko budzilo sie o 7 wiec sila rzeczy zasypialam o 22-23. Dziecko rano zabieralam do innego pokoju zeby maz sobie pospal. Wszytsko bylo ok dopoki pewnego ranka nie zostawilam dziecka w pokoju z nim bo spali obydwaj i robilam malemu mleko w kuchni, on zaczal plakac i maz wypadl doslownie z wrzaskiem z pokoju ze co ja sobie mysle ze on chce spac a dziecko placze!!!!! I od tego sie zaczelo. Klotnia za klotnia. Maly od poczatku byl duzym dzieckiem, ja jestem drobna i jest mi ciezko w kolko caly dzien go bawic i nosic na rekach i usypiac przez godzine kolysajac na rekach. Maz ani razu dziecka nie uspal, ani razu nie uspokajal go jak plakal tylko wolal mnie bo twierdzi ze maly nie placze u mnie a u niego tak, dziecko przez 4 miesiace nakarmil i przewinal RAZ.. Rozmawialam, mowilam ze ciezko mi, zeby pomogl bo nie pracuje (poszedl do pracy 2 tygodnie temu) to zawsze odpowiadal ze jak on pojdzie do pracy to bede sobie musiala sama radzic wiec i teraz moge. W swieta zachorowalam, mialam 39st goraczki, ja nawet w lozku nie moglam sie polozyc bo on dzieckiem sie nie zajal, musialalm wstac mimo ze maz sobie zdrowy spal, momentami robilo sie slabo, w koncu poszlam i obudzilam go zeby mi pomogl to wstal z laska, i powiedzial ze go wk****iam bo po co go budze. Ja niewiem, nie mam sily juz. On kiedys byl inny, czuly wrazliwy a teraz? Wyzywa sie, drze sie o byle co, ja w ciazy przez hustawke hormonow doslownie plakalam co chwile przez niego, przez to co mowil, jak sie odzywal, jak plakalam to darl sie jeszcze bardziej ze go to wkurza ze jestem nieznosna, okropna bo placze. Po ciazy jest juz lepiej troszke. ja glupia popelnilam blad. Naczytalam sie ksiazek ze mezczyzne trzeba chwalic itp i tak robilam, ake mojego niestety to niezmoatywowalo tylko wrecz przeciwnie. Doszedl do wniosku ze on jest idealny i the best a wszyscy dookola sa be. Jak cos sie stanie to wszyscy sa winni tylko nie on, wszyscy sa glupi i nienormalni. Czasem sa fajne dni i jest okej. Ale, ja juz nie usmiecham sie tak jak kiedys, zycie ze mnie uszlo poprostu, mam cudowne, zdrowe dziecko i nawet nie umie sie tym cieszyc. przez poltora roku sluchania w kolko ze wsyzstko co mowie jest zle, co mysle zle i nic robic nie umie i nawet to ze zbyt glosno chodze mam dosc. Wczoraj kiedy nawrzeszczal ze czegos tam niewiem (on tez nie wiedzial) i wyrzucil mnie z pokoju cos we mnie peklo. chcialabym to wszytsko jakos ponaprawiac. Doprowadzalam do paru rozmow pt naprawiamy nasz zwiazek ale co po takiej rozmowie jak roznowa dotyczyJEGO uczuc i tego co we mnie sie zmienilo, co we mnie jest zle- bo on jest idealny. Niewiem co mam robic, w koncu to maz i ojciec dziecka i ostatnia rzecza jaka chcialabym to odejsc od niego, ale on sprawia ze ja coraz bardziej do takiej decyzji dojrzewam :( Przepraszam za bledy, i mam nadzieje ze chociaz jedna osoba to przeczyta i cos doradzi 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam ale
powiem Ci jako osoba piszaca nie pod konkretnym nikiem a bezimmienna.Nie bede bawila sie w psychologie. Marudzisz i jestes mazepa. Po pierwsze wielkie mi mecyje jak sie zajmiesz dzieckiem.siedzisz w domu i przy dobrej organizaci zaden problem lapac chwili odpoczynku. Po drugie dziecko rosnie, pojdzie na nozki bedzie latwiej. Po trzecie zamiast wchodzic w pyskowki - rob swoje co uwazasz za sluszne.Czyli postepuj tak , by najszybciej pojsc do pracy, dziecko do niani, przedszkola . Nie wchodz w pyskowki i klotnie.Bo normalny czlowiek ma w dupie uzeranie sie jak przekupa. Nie podejmiesz rekawicy , nie ma klotni. Nie nawidze mamej , gdybym tu opisala swoje zycie to bys uznala swoje za fanaberie. Poradzilam sobie swietnie, swietnie sobie radze na rynku zawodowym i zaden najcudowniejszy maz mi nie pyskuje. Bo mowilby do sciany .Do mnie mozna mowic -normalnie, rozsadnie . jak sie nie podoba droga wolna . Ale zastanow sie czy sobie poradzisz sama , bo alimentow dostaniesz ze 400 zl. Skrzydla opadna szybko. Dobrze pomysl jak byc twarda kobieta a nie dupa wolowa. Rady pisze ci z serca , tak jak powiedzialam nie bawie sie w kurtuazje i psychologie. Milych przemyslen. bledow nie sprawdzalam , mam to w doopie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam i myślę że
za cała sytuację też tochę odpowiadasz bo przyzwyczaiłaś go że ze wszystkim radzisz sobie sama.twój mąż to niestety leń do potęgi i kawał gnojka jeśli tak postępuje i umywa ręce od wszystiego.jedyne co mogę ci poradzic to albo szczera rozmowa i podział obowiązków i konsekwentne trzymanie się tego albo możesz spróbowac w wersji łagodnej powolne wdrażanie go do opieki nad małym .porozmawiałabym tez z jego mamą i naswietliła problem najlepiej przy nim-zawstydziłabym go przy jego rodzinie stwierdzeniem faktu że mąz przedkłada spokojny sen nad ciebie i dziecko i masz tego powoli dosyć.ale te jego agresywne zachowania,awantury i krzyki poczucie wyższości i dołowanie ciebie nie wróży nic dobrego dla waszego związku.skoro ma gdzieś twoje zmęczenie ,nie mozesz liczyć na niego w chorobie,nie przejmuje się dzieckiem to lipa nie mazeństwo.jeśli nic się nie zmieni na twoim miejscu wyniosłabym się na jakiś czas do rodziców i zobaczya co z tego wyniknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reterereere
mąż ci nie pomaga przy dziecku to chcesz odejść? a myślisz że wtedy będzie ci lepiej? nie czytałem całości, ale sorry, ale masz niepoukładane w głowie dziewczyno. ledwo 4 miesiące ma dziecko a ta już chce odchodzić. no żenada. trzeba było za mąż nie wychodzić jak chciałaś mieć tylko dziecko. teraz jest dziecko a mąż już niepotrzebny. no ludzie, piszesz o odpowiedzialności a sama myślisz niepoważnie. poza tym 4 miesięczne dziecko nie wymaga aż takiej opieki żeby dwoje rodziców musiało się nim zajmować. (wiem bo sam mam dwoje dzieci). po prostu przesadzasz dziewczyno i szukasz problemów tam gdzie ich nie ma. widać, że nie potrafisz sama się zająć tak małym dzieckiem i wszystko cię przerasta co jest z nim związane. choć na miłość boską, 4 miesiące to dziecko większość czasu śpi. co ty przewinąć i nakarmić go nie umiesz? no masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bywam tu nie raz
to co, mam pozwolic wrzeszczec na siebie o byle gowno??!! ja go szanuje i wymagam tego samego moze i sa to fanabreie ale dla mnie sa wazne i nie tobie oceniac moje zycie bo tez nie wiesz nic o nim poza powyzszym ale dzieki za rady. Wlasnie trzeba pomyslec jak byc twarda kobieta a nie dupa wolowa. Tylko jak? Jak to zrobic zeby sie nie klocic? Jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam i myślę że
do autorek powyższych wpisów-zauwazcie że to nie tylko kwestia opieki nad dzieckiem-niepracujący byk śpi do południa a żona z 39 stopniami goraczki nie może się położyć bo on się dzieckiem nie zajmie??no prosze was sama sobie dzieciaka nie zrobiła!i te awantury bo dziecko płacze a pan i władca nie może spać??i wywyższanie się i dopierdalanie jej na kazdym kroku?bo poczuje się przez to lepszy??miom zdaniem potrzebna terapia szokowa,albo szybciutko weźmie dupe w troki i będzie mężem i ojcem jak należy albo nara-skoro i tak sama wszystko musi robić to przynajmiej nie będzie go opierać i gotować,słuchac wrzasków i patrzeć na śmierdzacego lenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bywam tu nie raz
retereere moje dziecko spi 2 razy dziennie po 15 minut! Ja wlasnie nie chce odchopdzic dlatego tu pisze moze ktops mi poradzi co z tym zrobic wszytskim. Nie zrozumiales mnie. To nie chodzi o to ze m sie nim caly czas zajmowac razem ze mna tylko o to ze moglby robic cokolwiek czasem pomoc, czasem wstac rano zebym ja mogla pospac dluzej np jak jestem chora! To jest tak samo jego dziecko jak i moje. I trafia mnie jak on sobie w kolko siedzi na kompie kiedy ja caly czas z malym musze i nie mam czasu zeby sobie usiasc spokojnie bo ciagle cos trzeba zrobic! przeczytalam i mysle ze, wiem ze czesciowo sama jestem winna, szkoda ze niewiedzialam ze tak to bedzie dalej wygladac. Jego rodzice wiedza jak jest ale jak cokolwiek sie odezwa to zaraz jest awantura ze wtracaja sie i ze to jest jego sprawa. A mi sie pozniej obrywa ze ich mieszam, chociaz nie skarze sie im, oni tylko wiedza to co widza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam i myśłę że
po prostu nie pozwalaj na to.jak zacznie wrzeszczeć wyjdz z domu.bez dziecka.za 15 min zadzwoń i zapytaj czy już się uspokoił.w sytuacji kiedy byłaś chora a on nie chciał się zająć dzieckiem zadzwoniłabym do jego matki i zapytała czy mogłaby zająć się małym bo twój maż nie chce,bo musi się wyspać.itp.zacznij działać bo jak nic nie zrobisz to się nic nie zmieni a będzie gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarodziejka23
Autorko zacznij od rozmowy i mowienia tego co ci sie nie podoba.GLOSNO I STANOWCZO nastepnie naucz dzidziusia usypiania samemu w lozeczku bedzie ci o wiele lzej sama to przerabialam wiec wiem poniekad co pisze.W zadnym razie nie pozwol sie wyzywac i ponizac bo nie zasluzylas na takie traktowanie.jestescie mlodym malzenstwem wiec dziecko duzo zmienilo w waszym zyciu i trzeba to wszystko poukladac ale maz musi wlozyc w to swoje sily i zaczac wykonyac obowiazki ktore do niego naleza bo splodzenoe dziecka nie rowna sie bycie ojcem.Zeby ojcem sie nazywac trzeba nim poprostu byc.Dasz rade autorko tylko cierpliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałąm i myślę że
jeśli nie tylko wobec ciebie się tak zachowuje to porażka.wasze dziecko potem tez może wysłuchiwac jego wrzasków awantur i odzywek do ciebie.i albo będzie się bał ojca i chodził jak zegarek albo wobec ciebie będzie się zachowywał tak jak ojciec.pomyśl czy w takim domu wychowasz szczęśliwe dziecko??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Cię rozumiem. To są codzienne sprawy, niby małe problemy, ale z każdym dniem frustracja rośnie. Czteromiesięczne dziecko nie potrzebuje opieki? Są różne dzieci, jedne śpią dłużej, inne krócej, jedne są spokojne i mogą sobie leżeć w łóżeczku godzinami, inne wymagaja więcej uwagi, mają kolki, są płaczliwe, potrzebują, by jednak je ponosić i poprzytulać. Przecież to nie jest dziecko tylko jednego rodzica, czy to tak wiele poświęcić godzinę czasu np na spacer, albo na kąpiel i uspanie małego, zeby młoda mama (jeszcze nie do końca ogarnięta w tej nowej rzeczywistości) miała czas dla siebie. Po za tym hormony buzują, pamiętam sama jak się czułam jako młoda mama. Ze swoim ciałem - potwornie, niedobrze mi było jak sie widziałam w lustrze, straciłam kontakty ze wszystkimi poza rodziną, mąż pracował, pustka, nuda, no i dziecko, którym bez względu na własny stan trzeba się było zaopiekować. Też wiele razy miałam wrażenie, że nie mogę na męża liczyć, przychodził po pracy, zasypiał na siedząco, a ja mimo nieprzespanej nocy musiałam jeszcze tysiąc rzeczy w domu i przy dziecku ogarnąć. Nie zostawiłam męża, synek podrósł, w chwili obecnej chodzi do przedszkola, ale mam wrażenie, ze z tatem nie łączy go jakaś silna więź, za to za mną chodziłby krok w krok. I trochę mi smutno, że mąż sobie sam zapracował na taki kontakt z dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bywam tu nie raz
przeczytalam i mysle ze chociaz ty mnie rozumiesz 🌼 mieszkamy za granica, sami, mamy tylko znajomych a nasze rodziny pozostawaly w polsce. Czesto mam tak ze mam ochote wyjsc z domu po klotni. Nawet w wigilie nie odzywal sie do mnie pol dnia bo powiedzialam cos takim tonem jak nie powinnam! mialam ochote wyjsc i nie wrocic nawet na kolacje wigilijna i szkoda ze tego nie zrobilam, moze cos dotarloby. Staram sie mu tlumaczyc, rozmawiac z nim jakiestam efekty sa ale powoli. jak czytam to co pisze to wychodze normalnie na taka sierotke ktora nie umie sie odezwac i postawic na swoim! moze to pomoze, napisac i przeczytac i samemu dojsc do czegos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja kilka razy wyszłam, raz nawet na całą noc do koleżanki (swoją drogą chyba pierwszy raz od 2 lat się tak wyspałam), napisałam mu tylko smsa, ze nie wracam do domu, ale i tak czasem mam wrażenie, że nie dociera... Chociaż tak jak mówię, teraz już wbijam, bo dziecko urosło i potrafi sie zająć samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam i myśłę że
wiesz,mój mąż też był taki jak twój z tym ze m nie mieliśmy dziecka,ale reszta się zgadza-komp,spanie i wyzwiska.pewnego wieczoru po prostu wyszłam tak jak stałam zamknęłam drzwi za sobą,i nigdy już do drania nie wróciłam.widziałam się z nim jeszcze na sprawie rozwodowej i nawet nie wiem dziś co się z nim dzieje.mam porządnego faceta,dziecko w drodze bardzo mi pomaga już teraz i nigdy nie podniósł na mnie głosu.wreszcie jestem szcęśliwa.tobie też tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz jestem w takiej samej sytuacji. Tylko że ja jeszcze nie urodziłam! maluszek już lada dzień będzie może za dwa dni a może troszkę póżniej! Powiem ci że zachowanie mojego narzeczonego jest takie same, tylko że on to już kompletnie nic nie robi tylko siedzi przed tv. Rozwazałam już myśl by to skończyć i dalej się nie męczyć ale jednak nie potrafię :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bywam tu nie raz
Pzemyslalam w nocy wszystko. Poczekam az nastepny raz nawrzeszczy. Powiem mu ze jak go nikt przez 30 lat nie nauczyl szacunku do ludzi to albo ja to zrobie i bedziemy tworzyc szczesliwa rodzine albo nie. I to bylo ostatni raz kiedy podniosl na mnie glos. Jesli zrobi to raz jeszcze przysiegam ze wyjde tak jak stoje a on zostanie sam z malym- (nawet na kilka godzin, moze oprzytomnieje, zostawie telefon w domu i nie powiem kiedy wroce i moze wtedy troche pomysli). Bo ja tez mam uczucia, nie dam po sobie deptac i nie uwazam zebym w jakimkolwiek aspekcie byla gorsza od niego i moje zdanie jest tak samo wazne. I albo bedzie w prawo albo w lewo, albo pojdziemy wspolna droga albo kazde swoja. a do dziecka bede wdrazac go powoli bo to osobny problem duzo mniejszy. Dziekuje za rady. Papilek nie popelniaj tych bledow co ja, zmuszaj go zeby Ci pomagal przy dziecku jak najwiecej od samego poczatku. I nie daj sobie wejsc na glowe. Wiem ze Ci na nim zalezy, bo mi tez i boje sie go stracic bo mimo wszystko gdzies tam w srodku kocham, ale kto nie ryzykuje nie wygrywa. Ja nie bede do konca zycia siedziec cicho i im wczesniej zaczne tym szybciej skoncze rewolucje. Albo z nim albo sama. Jesli sama to nie byl wart jednej glupiej łzy. To sa moje wnioski z przemyslen wieczornych i nocnych. Troche pomoglo to co tu przeczytalam, i to ze ktos mnie zrozumial i nie stwierdzil ze sa to fanaberie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamusiaaaaaa
mam ta sama sytuacje podaj gg to odezwe sie pogadamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś tam osoba
mam taką samą sytuację tylko u mnie ciągnie sie to juz przez 3 lata (tyle ma mój synek) chętnie porozmawiam z kimś kto mnie zrozumie daj jakiś namiar na siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aasssaaaa
Ogarnijcie się się i zanim zaczynacie płodzić dziecko zastanówcie się nad facetem z którym dzielicie łóżko. I przede wszystkim nad sobą, to żałosne autorko. Za co ty go kurna chwaliłas? Trzeba było nim na początku potrząsnąć i ustalić równe reguły. Sama wychowałaś sobie pana i władce to teraz masz problem. A czas nie dziala wstecz, współczuje ale tego co sie stało nie da się zmienić. MOŻESZ zmienić przyszłość na lepsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ALE REPORTAZ kobieto naprawde nie masz nic do roboty jak przed kompem siedziec trzy godziny???????kobiety ktore sa aktywne zawodowo majace dzieci i prowadza dom nie placza tyle co ty .len jestes i to zdrowy,przez ten czas co na kompie siedzisz obrobilabys cale mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamara28
no własnie OD SAMEGO POCZĄTKU angazujcie mężow do pomocy niech kąpią , karmią , przewijaja dziecko , zostawiajcie dziecko z ojcem a same wychodzcie gdzies do kolezanki albo na zakupy , ja tak robiłam , umawiałam sie raz w miesiącu z przyjaciółką i jazda na 4 godz. nie było nas.. angażowałam męża , karmił go kąpał do tej poty tak jest , wieczorna kąpiel to tata , a ma już 5 lat ostatnio nawet zauważyłam , ze mały woli czesciej przebywać z ojcem niż ze mną , nawet sie ciesze;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aasssaaaa
"a do dziecka bede wdrazac go powoli bo to osobny problem duzo mniejszy." w co ty wierzysz... :o jak dla mnie to najwiekszy problem. Nie wyobrażam sobie żeby mój facet nie interesował się dzieckiem. Ja już po kilku miesiącach wiedziałam, że kocha dzieci, że ważna jest dla niego rodzina - być z nią. Nie mówił mi o takich rzeczach, ale o tym wiedziałam... Nie zmienisz marnego faceta na świetnego tatę, prędzej znajdziesz nowego mężczyzne któy odpowiednio zajmię się wami. Ja bym dawno zwinęła manatki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pati20pati
hej mam podobnie jak TY ... mąż sie b podobnie zachowuje jak mój, te osoby ktore tego nie maja niezrozumieja i uwazaja ze z Toba jest cos nie tak i ze toTwoja wina ale ja Cie doskonale rozumiem, moj synek ma 11 miesiecy i tez nic nadal nie robi, ja mialam teraz 2 tyg noge skrecona i musialam wszystko robic bo on grał i to było ważniejsze .. tylko jak ja bym odeszła to by mnie chyba zabił:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ........kropka....
Czytam i czytam i czytam i nie wierzę.... Ja osobiście nie wyobrażam sobie, aby mój mąż zachowywał się jak Twój. Każdy facet to leń, ale trzeba mieć charakter żeby tego lenia podnieść z łóżka. Nie wyobrażam sobie żeby mój maż wyzwałby mnie od np."idiotek" że czegoś nie wiem od razu patelnia w łeb dostałby. Uważam ,że to na pewno kwestia charakteru zarówno kobiety jak i mężczyzny. Jeśli jedno zacznie ulegać to będzie zawsze skrócone w każdej sytuacji. Jak jest tak jest w Twojej sytuacji. Nie ma co gdybać, należy znaleźć złoty środek. Widzę , że nasze charaktery są różne, bynajmniej ja na Twoim miejscu nie wytrzymałabym takiego zachowania. Nie odeszłabym tak szybko. zostałabym żeby pokazać gnojowi gdzie jego miejsce. Traktowanie bliskiej osoby jak powietrze to najlepsza zemsta. Uświadomiłbym mu, że daję sobie świetnie rady sama, gotowałabym tylko dla siebie i dziecka, prałabym tylko nasze nie jego. Chciałabym tym samym aby poobserwował nas mnie z boku i sam wyciągnął wnioski. Lub zachowuj się jak on-proste. Wrzuć mu dziecko w ręce i wyjdź. Niech sam sobie radzi, a dziecku nic nie będzie. Przecież jest rodzicem takim samym jak Ty, dlaczego miałby nie mieć tych samych obowiązków??? Pokaż mu jak jest Ci trudno. Niech to zrozumie. Do innych wypowiadających się.... Jakim prawem jedna mówi, że Autorka to dupa wołowa czy niezdara czy jak tam ja nazywacie. Jedna ma twardy charakter, jest obrotna, szybko wszystko umie zrobić , radzi sobie, jest energiczna. Inna nie ma takiej werwy, jest mozolna , ale też jeśli ma coś zrobić to zrobi, choć dłużej jej to zajmie. Każda z nas ma inny charakter i należy to uszanować. A tak poza wszystkim. Nie rozumiem dlaczego braliście od razu ślub po wpadce, nie rozumiem. 2.5 roku to bardzo krótki czas aby móc poznać siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele
Sama byłam w podobnej sytuacji i wiem o czym pisze autorka. Ale to wina nas, kobiet :( Same hodujemy sobie w domach facetów, których we wszystkim wyręczamy okazujac w ten sposób naszą miłość. BŁĄD!!! Kobieta powinna tylko lezec i pachnieć a cała reszta należy do faceta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×