Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mirrrabelka

Dla wszystkich cierpiących przez rozstanie

Polecane posty

Gość Mirrrabelka
Ja mam do siebie największy żal o to, ze nie umiem się unieść honorem. Brakuje mi godności i jak idiotka próbuje utrzymywać kontakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirrrabelka
Bardzo Ci współczuje. Ale musisz sobie poradzić i mu pokazać, ze jesteś silna. Niech żałuje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 34
Mirrabelka ja robie to samo i tez sie zle z tym czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirrrabelka
A jak on reaguje na ta probe kontaktu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 34
Wiesz najpierw to był atak z mojej strony nie potrafiłam sobie poradzic z emocjami.On w koncu przyznał ze chciał pobyc sam dlatego podał zapowód powrót do eks. Teraz jak sie z nim kontaktuje to jest spokój.Choc ja nie oczekuje powrotu do niego.Szukam kontakyu.Wymieniamy sie grzecznosciowymi zwrotami.Nic wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirrrabelka
To on jest z eks czy nie teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 34
Nie jest, jest sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 34
Mirrabelka a jak to było u ciebie dlaczego sie rozstaliscie? Byliscie długo ze soba.Jak on reaguje na twoje kontakty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirrrabelka
My prawie 5 lat. A na kontakty różnie czasami jest miły i można z nim normalnie porozmawiać a czasami kłóci sie niewiadomo o co. Bardzo sie zmienił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris34
Ja bylem w zwiazku przez 19 lat..znalem Ja jak siebie ale 1.5 roku temu Ona zaczela szalec z kolezankami(rozwodkami)wychodzila na dyskoteki sama itd.a ja jej na wszystko pozwalalem,ja pracowalem ona sie bawila.Po jakims czasie gdy ja zaczalem ja sprawdzac ,okazalo sie ze cos jest nie tak...wyjscia na dyskoteki jej i wylaczanie komorki itd.juz wiedzialem ze jest cos nie tak.Zaczely sie awantury.Po pol roku jak wyjechalem za granice na miesiac po wczesniejszej klotni dowiedzialem sie od niej ze od pol roku spotyka sie z kims i mnie zdradzila...bylem w szoku ,wiedzialem ze musze pracowac a nie potrafilem,ktos z kim bylem od zawsze zrobil cos takiego,ja nie bylem swiety,ale nigdy nie pomyslalem zeby dla chwili ja zostawic..Zalamalem sie i wpadlem w depresje.pisalismy z soba i rozmawialismy...ja jej wybaczylem,ta zdrade,od razu...blad,tak bardzo kochalem,wrocilem a ona powiedziala ze musi byc teraz sama...a ja idiota staralem sie dalej...to bylo rok temu..tydzien temu wlasnie sie rozstalismy i mysle na zawsze..powiedziala mi ze mnie kocha i zawsze bedzie ,ale nie mo ze o tamtym zapomniec...A jak bylem za granica przed swietami przypadkiem sie z nim spodkala pare razy...to wszystko to masakra a ten rok to dla mnie horror.. zabieganie o nia ,mimo ze to ze to ona zdradzila...masakra,nie moge sie pozbierac,zazdroscze ludziom ktorzy maja gdzies uczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris34
To co napisalem to moje przezycia, nie pelne z ostatniego roku,ale fakt jest taki ze milosc zaslepia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mam naprawić krzywdę
Kris43 moja historia jest podobna chodz bardziej skomplikowana, bo i ja byłam kochanką i mąż ma kochankę, jeśli chcesz to przeczytaj... I TO WCALE NIE JEST PROWOKACJA,TYLKO MOJE ŻYCIE... PASKUDNIE SPIEPRZONE Bo narobiłam sobie w życiu niezłego bałaganu.... 20 lat małżenstwa, 2 dzieci, 18 i 22. Po wielu latach udanego związku na imprezie troszkę wypiłam i zaczęłam się bawić z kolegą, trochę zaszalałm, bo pocałunek i zamiast na tym zakonczyć poszło dalej. Spotkania, sex i romans. Długi bo trwał ponad rok. Sprawa się wydała, mąż się dowiedział, załamał, próbowaliśmy ratować małżństwo ale było ciężko...... w lipcu zwierzyłam się koleżance, że mamy kryzys, a ona pocieszyła mojego męża tak skutecznie, że kupił mieszkanie i w ciągu miesiąca wyprowadził się, i jest z nią od pół roku. Ja dopiero po jego odejsciu zrozumiałam, że tak naprawdę to kocham jego a nie tego kochanka. Wpadłam w rozpacz, która trwa do dziś. Nie mogłam się uwolnić od myśli o nim, płakałam każdego dnia i postanowiłam, że albo go odzyskam albo nie mam poco żyć........ w październiku napisłam długi list, że bardzo żałuję, że przepraszam i ze zrobię wszytko by mi wybaczył. Syn dał mu list a ja wyjechałam do Anglii. Jestem tu od października. Na list odpisał mi smsa - dajmy sobie jeszcze trochę czasu, potem powiedział mi, ze mnie nie skreślił ale nie wie co zrobić. Teraz czekam na niego, bo ma przyjechać w lutym do mnie. Mamy rozmawiać o nas...... i o nich też....... tak bardzo się boję tej rozmowy, bo od niej zależy moje życie.......... Nie wiem, jak go przekonać, że nasz powrót do siebie ma szansę....... jak go zapewnić, że tak bardzo cierpię, że wiem, że już nigdy nie popełnię takiego błedu... czy mi wybaczy...? czy zaufa ponownie...? TERAZ STRASZNIE CIERPIĘ BEZ NIEGO... MAM NAUCZKĘ, BYŁĄM KOCHANKĄ, A TERAZ MÓJ MĄŻ MA KOCHANKĘ - ŻYCIE ODDAJE W DWÓJNASÓB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris pobiłem Twe 19 lat
bo rozstaliśmy się nagle po 23 latach bycia razem. nagle powiedziała .że odchodzi i zostawiła mi 3 dzieci(dorosłe 20-23 lata) Jestem świerzak bo nastąpiło to 27 grudnia 2010r.Przeżyław to bardzo silnie, brak snu trzęsące się ręce, wściekłość na przemian z żalem itp. Napewno uczucie nie wygaśnie natychmiast,trzeba przez to przejść, tak jak się przechodzi ciężkie choroby. Jednak trzeba pamiętać że kochać Małpią Miłością nie warto bo się nie zbudujesz na tym szczęścia, tylko jego złudzenie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mam naprawić krzywdę
Hej 23 lata to bardzo długo, jak po takim czasie dajesz radę myśleć pozytywnie? Ja nie potrafię... ale ja nadal bardzo kocham męża a Ty? kochasz żonę, czy moze uczucie wypaliło się już duzo wcześniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris pobiłem Twe 19 lat
Leki uspokajające, antydepresanty, wsparcie w dzieciach, staram się do tego podejść jakby umarła. Świadomość i medytacja na temat miłości bezwględnej (nazywam to małpią miłością) jest mi pomocna .Wszystkie przedmioty związane z nią usunąłem przynajmniej z pola widzenia . Wyznaczyłem termin w którym zabrała swoje rzeczy,inaczej bym je spakował i zawiózł do teściowej. Planuję przemeblowanie Mentalnie trzeba też się odseparować , ceniąc siebie i swoją wartość. Przecież są sytuacje w życiu, na które wpływu nie mamy. Trzeba iść do ludzi ,życzliwych ludzi, też pomogą zrzucić ten balast.Pomocna jest także wiara, modlitwa. Zacząłem konstruktywnie bo od wizyty u lekarza, spałem po 2godziny na dobę 6 nocy, ręce mi się trzęsły itp.Prawda jest taka że musimy sobie pomóc sami, są oczywiście róne metody które to ułatwiają. najpierw trzeba się pozbierać tak aby nad sobą panować. Myślę że moja miłość żony nie może wtej sytuacji być bezwględna bo stałaby się toksyczna. Owszem w każdym z nas otwarta jest furtka nadzieji powtórnego zejścia się jednak myślę,że w przypadku kiedy zawiódła mnie partnerka, której ofarowałem miłość i zaufanie, to pozostaje mi tylko rozum, który powinien jednak mieć większy priorytet w moim działaniu. Ostatecznie można przemedytować temat :chemia,( feromony),a uczucia człowieka i dzięki temu mentalnie trochę osłabić uczucie na jakiś czas i byłoby to na pewno pożądane....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś ktoś
ja byłam w małżeństwie 24 lata gdy mąż zdradził. odszedł i jest po rozwodzie. Nie chciałabym juz jego powrotu, ale wcale nie jest łatwo znosić samotność. Dzieci mam jeszcze dosyć małe. Cierpienie jest oczywiście, ale juz nie z powodu zdrady, ale z powodu zmarnowanego życia z człowiekiem niegodnym zaufania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris34
hej wszystkim do ,,jak mam naprawic krzywde'' Piekne jest to ze Ty zrozumialas kogo kochasz... Ile czasu na to potrzebowalas?bo w glebi duszy tez na to licze ze Ona zrozumie. Wiesz co jest wazne ,przynajmniej dla mnie .Po tym jak sie dowiedzalem o wszystkim i jej wybaczylem to ja o nia dalej zabiegalem a z jej strony nie mialem NIC...potzrebowalem spontanicznych pocalunkow i przytulan,nie moglem zniesc jej smutnej zamyslonej miny bo wiedzialem ze jest myslami z nim i uwierz mi ze ktos kto jest z saba tyle czasu to czuje i wie, Mysle ze powinnas dac mu siebie od nowa jak byscie na nowo sie poznali...wtedy nikt nie bedzie wracal myslami do tych zlych dni. Jednak ja sie przez ten ostatni rok zmienilem totalnie ...na lepsze (wczesniej byla rutyna)ona to powiedziala i znajomi nasi i mimo to na darmo... i tak sie rozstalismy bo nie potrafila o tamtym zapomniec ...A Ty potrafisz? Jesli tak to walcz o kogos kogo kochasz,zycze by udalo Ci sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na imię M....
Kris to ja "jak mam naprawić krzywdę", ale zmieniałam nick... wolę taki... muszę Ci wyznać, że to wielka przyjemność czytać CIEBIE... aż wierzyć się nie chce, że są jeszcze inteligentni, wrażliwi, spokojni, a przy tym romantyczni faceci. I to jest właśnie mój ból... podobny do Ciebie był mój kolega, który "uwiódł mnie" swoim troskliwym, dobrym i romantycznym charakterem. I Ty i mój były kochanek G jesteście takim facetami o jakich kobiety marzą i śnią. Tylko, że kiedy już mają takiego DOBREGO FACETA, to go olewają... sory za brzydkie słowo ale tak właśnie z nami jest. Marzymy o tych wspaniałych, a kochamy takich zwykłych albo nawet łobuzów, a im facet bardziej kobiete olewa tym bardziej ona za nim lata. U mnie tak było i mężem i z kochankiem. Mąż był dobry to nie doceniałam i wdałam się w romans. Gdy się wkurzył i odszedł to wpadłam w rozpacz, a to "wielkie zakochanie" w tym romantycznym G prysło jak bańka mydlana. Dopiero po stracie doceniłam to co miałam i dopiero wtedy zrozumiałam, ze nie uniesienia i miłosne smsy, ale własnie mąż, dom, rodzina, szczęście dzieci, wspólne 20 lat... to było dla mnie najważniejsze. Tylko, że tego już nie mam.... :-( Ale zanim runęło, to u mnie było podobnie... mąż też widział mój nieobecny wzrok i też domyślał się, że coś ze mną nie tak.... nawet mnie pytał ale zaprzeczałam... gdy się wydało, najbardziej miał mi za złe kłamstwo. Stracił do mnie zaufanie, które było niezachwiane prawie 20 lat... to było straszne... jeszcze chwilę próbowaliśmy jakioś żyć, ale się nie dało...kłótnie były coraz częstsze... w koncu wyżalił się koleżance a ona go pocieszyła... bardzo skutecznie. W ciągu miesiąca kupił mieszkanie i wyprowadził się i od tamtej pory ja oszlałam z rozpaczy... to był sierpien. Z tamtą jest już pół roku. Ale pytałeś ile czasu potrzebowałam, żeby zrozumieć kogo kocham.... ja w zasadzie wcale, nawet będą z kochankiem cały czas miałam dylemat, bo wiedziałam że kocham ich obu... męża po prostu nigdy nie przestałam kochać, mimo, że tamten zawrócił mi w głowie... że go kocham męża wiedziałam zawsze, gorzej było z podjęciem decyzji, co zrobić dalej? Zapomnieć o nim i ułożyć sobie życie z kochankiem,czy jednak próbować go odzyskać? I tą decyzję podjęłam w kilka tygodni. Dlatego zerwałam z G i wyjechałam. Chciałam udowodnić mężowi, że to jednak on a nie G jest miłością mojego życia, tylko była taka chwila,kiedy o tym zapomniałam, bo pozwoliłam sobie zamydlić oczy. Wiem, ze może za późno, ale jednak postawiłam wszytko na jedną kartę licząc, ze i on nadal mnie kocha. Jeśli tak, to może nam się uda.... czas pokaże.... a jeśli nie.... to nie chcę myśleć co będzie dalej... Tobie zaś powiem tak - jesli utrzymujesz kontakt z żoną, to może spróbujcie jeszcze raz porozmawiać. Dowiedz się czy ona chce z tamtym być czy nie. Mieszkają razem czy też jest sama. Przy kim zostały Wasze dzieci? Może jeśli nie ułożyło jej się z tamtym to za jakiś czas zatęskni za Waszym wspólnym domem (ja cały czas na to liczę...) wyprowadziła się zaledwie tydzień temu,więc wszytko jeszce jest świeże.... mi też radzili, żebym poczekała, czasem takie rozstania są dobre bo można spojrzeć na związek z innej perspektywy. Może rzeczywiście potrzebuje trochę samotności. Poczekaj, a w tym czasie rób to co napisałeś... bo w zasadzie nie potrzebujesz rad... doskonale wiesz jak "się nie poddawać"> To raczej ja powinnam się od Ciebie uczyć :-) Zazdroszczę Ci tego samozaparcia bo wiem jak to jest gdy mózg odmawia posłuszeństwa... Oj........ chyba się za bardzo rozpisałam... ale to efekt bezsennych nocy.... ale jeśli dotarłeś do tego miejsca, to może skusisz się i odpiszesz... pozdrawiam i trzymam kciuki :-) http://www.youtube.com/watch?v=t-R4lsRPC1A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris34
Hej M....... Dzieki za mile slowa Jak czytalem co napisalas 3 razy, to jak bym Ją czytal... Doslownie Tylko Ona nie odwarzyla sie wyjechac ,choc tez chciala. Najpierw tego nie rozumialem ,potem tak .... Ona chce sie sprawdzic ,nie wiem czy spotyka sie teraz nim i chyba nie chce wiedziec ...bo zal powroci.. Spodkalem kogos ,byc moze troche na sile,kto mi pomogl psychicznie. Ale mowi mi mile slowa ,pociesza itd...Dlatego rozumiem Twojego meza , Chyba musisz bardzo sie spieszyc mimo wszystko i naprawde sie postarac ...jak pisalem wczesniej,widze to po sobie,ja zaczynam sie czuc szczesliwie...poprostu zaakceptowalem ta sytuacje a w pewnym momencie mysle bedzie na Was i na Nas za pozno....tylko Ty zrozumialas i ja wiem ze Ona tez musi sama zrozumiec,byc moze tego nie zrobi,choc bardzo bym tego chcial. Mamy syna ,zostal z Nia ,ja Jej oczywiszcie mieszkanie zostawilem ,chociaz na poczatku chcialem by sie Ona wyprowadzila,ale to jest jej dom ...mimo wszystko ,i nie chcialem ze wzgledu na syna Ona nie byla dobra zona ale jest dobra matka. Zreszta ja nie potrafilbym tam bez Niej mieszkac Bardzo jestem ciekaw jak sie u Was ulozy. Nie opuszczaj forum Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kris34
Jeszcze jedno M..... Ty jestes pewna ze spodkajac spontanicznie swojego bylego kochanka nie wruci Ci to?Potrafila bys powiedziec ,,czesc nie mam czasu'' i pujsc dalej? Nie wiem jak Twoj maz .. Ale ja nie moge w to uwierzyc... Ale to zaufanie Ja w pewnym momencie zastanawialem sie czy dzwonic do Niej zeby nie poczula sie ze Ja sprawdzam A chcialem tylko Ja uslyszec ... I powiedziec cos milego... Myslalem ze to wszystko samo przejdzie Ale tu mialas racje ,kobieta musi sama zrozumiec i zaczac zabiegac,nie inaczej.. Pozdrawiam Cie i zycze sukcesu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam na imię M....
Hej Kris na razie nie zamierzam opuszczać forum, i tak nie mam nic lepszego do roboty bo tutaj w GB jestem bardzo samotna i w zasadzie poza pracą nic innego nie robię, dlatego chętnie tu trochę posiedzę :) Co do MM to jak pisałam, bardzo się boję że "się spóźnie" Zrobiłabym wszystko, żeby Nas naprawić, ale jestem daleko a ona wciąż jest z nim :-(( a wiem, że faceci nie chcą myśleć, rozpamiętywać, zastanawiać się ani czekać. MM też chce że tak powiem spokoju, a nie ciągłych życiowych zakrętów i górek. Dlatego czekam z niecerpliwością na jego przyjazd a boję się jak.... ech! szkoda gadać. Ty też już po mału zaczynasz się odbijać od dna, a przecież TŻ dopiero niedawno się wyprowadziła... więc rzeczywiście muszę się spieszyć... Napisz na jakim etapie jesteście, czy będziecie brać rozwód, czy już zapadły jakieś decyzje? Ciekawa też jestem jak przeżył to syn i jak Ci się układają sprawy materialne. Skoro zostawiłeś jej mieszkanie to gdzie Ty mieszkasz? Sorki, że tak wypytuję ale... polubiłam Cię więc jakoś tak wydaje mi się, że mogę... a mogę...? pozdrawiam Do prawdziwy_maczo masz całkowitą rację... jesteś prawdziwy maczo same mięśnie i absolutnie mózgu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania858585
witam, moj chlopak zerwal ze mna niedawno (tj wczoraj), ale od miesiaca sytuacja byla niepewna. Bylismy razem bardzo dlugo a w tym roku planowalismy wziac slub. Pewnie robie bardzo zle, ale w ogole nie przyjmuje do wiadomosci ze nie bedziemy juz razem. Zrobilam glupote bo w pewnym sensie nalegalam na to zeby naprawic nasze problemy. Wczoraj powiedzialam dosc i od dzis jestem zimna. Moze jestem glupia, ale wierze ze jesli to prawdziwe uczucie, on wkrotce sie odezwie i wrocmy do siebie, a jesli nie, to nie warto wyplakac lzy, bo po co mi facet ktory mnie nie kocha? Czy mowie dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze annonimmowo
Od 2 miesięcy kilkakrotnie podejmowałam decyzję o rozstaniu z mężem ale przyjmowałam go spowrotem bo bałam sie tego cierpienia o którym piszecie. 2 dni temu po raz kolejny sie rozstałam - powód alkoholizm. Nie wykorzystał ostatniej szansy - miał nie pic i sie leczyć, czekałam na leczenie, twierdził że dojrzewa do tego, ale jak po raz kolejny zapił to straciłam wszystkie nadzieje. Prosze was podpowiedzcie, jakie leki wam pomagają. Wiem że czeka mnie trudny okres. Boje sie samotności ale zycie z nim to był ciągły stres, napięcie, kłotnie, jego agresja. Nie chce tak żyć. Sama nie wiem co mnie przy nim trzymało ostatnie kilka miesięcy. Może to, że jestem kilkanaście lat starsza i on podoba mi sie fizycznie, może to że jak nie pił to naprawde czułam jego miłość? Musze byc twarda, żeby nie ulec po raz kolejny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze annonimmowo
Wydawało mi sie od dawna że go juz nie kocham, że jestem z nim dla wygody (facet w domu jest potrzebny) dla pieniedzy (we 2 łatwiej) dla wsparcia w trudnych chwilach (bylismy przyjaciółmi). Podczas rozstań jednak cierpialam, chyba więc jeszcze jakieś szczątki miłości pozostały..... Teraz po rozstaniu bede miała kłopoty finansowe, ale poradze sobie, najwyżej wynajmę 1 pokój w swoim mieszkaniu. Spokój jest najważniejszy. Tylko jak przetrwać te pierwsze tygodnie? Wielokrotnie sie rozstawałam ale były to luźne związki a nie małżeństwo z kims naprawdę mi bliskim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facetoo
Jest kilka sposobów na skuteczne i natychmiastowe odkochanie. jest takie przysłowie, że podróżnego nie należy zatrzymywać. Należy odpuszcić i patrześ do przodu. Oto 2 metody: 1. Jest pewien sposób na zerwanie więzi emocjonalnej.Wizualizacja: niech sobie wyobrazi że odprowadza go na statek ze żegna sie z nim on wsiada na statek odplywa a ona idzie przed siebie i nie odwraca sie za siebie. Kilku osobom to pomoglo. Głowa do gory. Niech to wizualizuje w kazdej wolnej chwili, tylko pamietaj nie moze sie odwrocic za siebie. 2. Wyobrażcie sobie że jesteście z bylą/byłym powiązani grubymi sznurami. Stoicie od siebie w odległości 1 m. Weż do ręki ostry miecz i jednym zamachem przetnij te sznury. Osoby wierzące mogą poprosić swojego Anioła stróża, żeby to zrobił z wami. Zyczę wam abyście niebawem poznali idealnego/idealną partnerkę/partnera. Jest też sposób na znależenie idealnego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe pomysły. Psychologiczne. A jaki jest ten sposób na znalezienie idealnego partnera ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facetoo
Trzeba się trochę znać na medytacji i wizualizować. Nie chcę pisać kąkretów, bo można to łatwo nadużywać. Dla osób samotnych i dobrej woli którzy na prawdę marzą o idealnym partnerze, służę pomocą indywidualną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cos pechowy
cos pechowy ten sylwester.. piszecie ze albo 2 dni przed, albo w samego sylwestra... a ja 3 dni po ;/ ja odeszłam ale boli jak cholera. ciagle siedzie i płaczę... teraz jestem sama i brakuje mi go. ale staram sie sobie tłumaczyc ze to byla sluszna decyzja. tyle że serce nie za bardzo chce słuchac... staż zwiazku: 3 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×