Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

An-ka

mój mąż mnie bije

Polecane posty

Gość o matko żyjesz haha
myślisz że tylko ty tak masz on przy niektórych innych mężach to anioł popchnoł cię co ztego pieny nie widział co robi ja mam innego męża i jest super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko żyjesz haha
skatował nie wiedział co robi wiadomo że raz jest dobrze raz źle proste ! był pod wpływem alkocholu nie wiedział co robi gdy ktoś przychodzi pjany do odmu to się z nim nie gada a ty pewnie go wkurzyłaś nie wiń go niech cie przeprosi i zacznijcie od nowe musisz przygodować się na wloty i upadki waszego związku nie martw sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko żyjesz haha
on był pewnie piany i wkurzony w ty pewnie zaczełąś gadke piany facet lepiej z nim nie gadaj jak nie ma powpodu wiem co móie jestem mężatką 23 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko żyjesz haha
ja jak byłąm ząną innego to raz był miły raz nie nie płacz bądź stanowcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko żyjesz haha
nie dawajcie jej otuchy niech nauczy się jak się żyje chyba nie myślałąś że będędzie jak z bajki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fgsg
no to masz problem, pierwszy raz zasłuzyłas, ale potem nalezało zgłosic, zamkneli by go to moze zmadrzeje wniose to jestes sama sobie wiina ze ni zglaszasz go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka wlasnie ja!
dziwne ze wiele ludzi tu,zamiast doradzac,zaraz kloci sie ...ze soba ...bez powodu-Doslownie. Jamysle ze powinnas mu postawic ultimatum ,jeszcze raz sie napije i koniec....bo przeciez po trzezwemu cie nie udezyl! Pozdrawiam i zycze wytrwalosci! A klocacym wulgarnym-cierpliwosci hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak wszystkim latwo mowic i pisac wez rozwod,odejdz od niego...Bylam w podobnej sytuacji. Mam 25lat,od 7 zyje ze swoim mezem i czesto od niego dostawalam. Na poczatku tylko jak byl pijany,pozniej nie hamował sie nawet na trzezwo. Tak przezylam z nim 3 lata(musialam,syn byl malutki,ja mloda nie mialam dokad pojsc,nie mialam pracy...) pomoglam mu wyjsc z nalogu i jakos zaczelo sie ukladac,ale strach pozostal...I nadal boje sie kiedy sie klocimy waze slowa i czesto wiele rzeczy przemilcze bo jest agresywny i nie chce oberwac. I niby wiele sie zmienilo,ja stalam sie bardziej otwarta,odwazna a jednak strach pozostal i paralizuje. Nie jest latwo odejsc. Mamy syna,wspolne mieszkanie,ja nie mam pracy bo on nie pozwala mi pracowac...Latwo powiedziec idz na policje,wez obdukcje...ja nie mam tyle odwagi. I mimo ze teraz jest o niebo lepiej niz bylo kilka lat wstecz to nadal nie czuje sie bezpieczna i swobodna w rozmowach z nim czy ogolnym byciu. Staram sie jakos to utrzymac i tworzyc ta rodzine. Najwazniejsza jest dla mnie,mimo tego jakie konsekwencje jej istnienia musze ponosic. Nie potrafie ci niczego poradzic,bo sama se z tym jeszcze nie poradzialm. WIem tylko,ze poki nie ma z tego zwiazku dzieci to jest latwiej,ale nie latwo. Pomysl nad calym swoim zyciem i nie patrz na studia czy prace tylko na to co najlepsze bedzie dla Ciebie,twego ciala,duszy,serca...bo nie jest ciekawie spedzac zycie z facetem,ktorego mocno kochasz i jednoczesnie mocno sie boisz. Zycze Ci powodzenia i wszystkiego dobrego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To mu oddaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
radze odejsc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze zmieni sie jak znajdzie prace jednak cos co zdarzylo sie drugi raz, moze zdarzac sie ciagle powinnas miec do siebie szacunek i odejsc facet ktory podnosi reke na kobiete jest nikim ! moze ktos z rodziny moglby ci pomoc ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc 52
Jestem ze stazem malzenskim juz ponad 35 lat.bylam bardzo mlodziutka,glupiutka i na swiat przyszlo szybko dziecko.Bylo nas 3 dzieciakow ,ja ,moj maz i nasz malutki syn...Uczylam sie wszystkiego nie mialam pojecia o zyciu,ale wiedzialam ,ze na wszystko trzeba sobie zapracowac.Na poczatku naszego malzenstwa do ,ktorego nie bylismy jeszcze dojżali musiekismy sie nauczyc droga kompromisow.ale do rzeczy.Jak mi sie cos nie podobalo moja raczka byla bardzo leciutka i leciala w twarz do mojego meza.uderzylam go raz...moj maz powiedzial,ze zrobilam to jeden jedyny raz,bo odda...no i ja znowu go "trach"......nie musialam dlugo czekac ...dostalam tak samo,ale uwierzcie mi ,ze to byla dla mnie "nauczka' i dobrze ,ze tak zareagowal moj maz,bo kto wie jakby sie dalej potoczylo nasze malzenstwo>Szacunek dla drugiego czlowieka to miara udanego malzenstwa. Kocham mojego meza jeszcze bardziej niz te 35 lat temu,ale dziewczyny trzeba miec dla siebie szacunek...wiem po sobie,ze raz moze sie zdazyc ,ze ktos przes swoja glupote uderzy,ale i to jest jeden raz za duzo.....moj maz dal mi szanse i mozna wyciagnac wnooski i raz mozna odpuscic ,ale tylko 1 jedyny raz!Powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jka ciebie uderzy to dzwon na policje......jak sie dasz to zanczy,ze nie masz szacunku dla siebie i dla calej swojej rodziny....rece bym mu wydarla do samych ramion.....kuzwa co za ludzie dadza soba pomiatac...szacunku dla siebie nie masz kobieto!!!FACET

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a cha poczytaj powyzej ,bo to madra babka napisala!!!! Facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda slow na wasze odpowiedzi.Moj maz zneca sie nad rodzuna od 13 lat.Latwo powiedziedz rowiedz sie albo dlaczego noe odejdziedziesz.Komus z boku wydaje sie to latwe ale wcale nie jest.Wiec jak ktos takiego piekla nie pezezyl niech nie odzywa bo nie wie jak to jest!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina K
Dokładnie, zgadzam się z koleżanką wyżej. To wcale nie jest takie proste, żeby odejść. Mój partner męczy mnie od roku, któregoś razu tak mnie pobił, że wylądowałam ze wstrząśnieniem mózgu i zbitą klatką piersiową w szpitalu, nie chcę nawet opisywać publicznie co mi robi, bo brak mi słów. W każdym bądź razie z 3 razy w tygodniu jak mi czegoś nie zrobi, to będzie chory. W momencie jak mnie bije, to modlę się, żeby mnie już zabił, bo nie chcę się dłużej męczyć. Ale z drugiej strony mam jeszcze dwójkę dzieci. I też tak jak autorka nie wiem co mam ze sobą robić, bo nie mam rodziny, nie mam mieszkania, nie pracuję, nie mam niczego swojego ... Więc jest ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ARR Wch
Witam Was wszystkie. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że odwiedzę takie forum ale stało się. Napiszę coś, co wywoła falę krytyki z Waszej strony. Otóż to ja w naszym 11- letnim związku byłem katem, czyli osobą, która odważyła się podnieść rękę (3- krotnie na przestrzeni ostatnich 2 lat). Wiecie co, mechanizm do tej pory był podręcznikowy. Nie wnikam w to, że Ukochana miała też swoje za pazurkami ale jako 32- letni mężczyzna napiszę coś, co uświadomił mi psycholog. Żadna, nawet najmniejsza przyczyna nie może być powodem uderzenia kobiety. W chwili obecnej minęły 2 tygodnie jak odeszła ode mnie. Oczywiście w pierwszym dniu byłem pod jej pracą, by przeprosić, czyli standardowe zachowanie. W chwili obecnej cieszę się z jednego, przyznałem się przed sobą, jej rodzicami i dobrą przyjaciółką, co zrobiłem. A wiecie co było najtrudniejsze? Przyznać się przed samym sobą i poznać mechanizmy, które powodowały z mojej strony agresję. Wiem jedno, nie zmieniam się wyłącznie dla niej. Zmieniam się dla siebie, by nigdy nie dopuścić do bycia takim potworem, jakim byłem. Oczywiście w życiu dawałem tej osobie bardzo dużo (wsparcie w ciężkich chwilach, zabezpieczenie mieszkania, wakacje, stabilność finansową, nie zdradzałem jej chociaż miałem takie możliwości) ale obwiniam się za jedno- ta dziewczyna boi się mnie. Wiem także, że będę o Nią walczył i że czeka mnie długa droga. Wiecie co jest dla mnie najważniejsze- żeby odzyskała wewnętrzny spokój, żeby po ludzku się nie bała. A Wam ofiarom męskich bokserów doradzę jedno-nie tkwijcie w takich związkach, odejdźcie od mężów, partnerów, chłopaków, jeśli jesteście ofiarami przemocy. Większość z nich upoluje nową ofiarę a Wy przestaniecie się bać. Ja natomiast chciałem sam poznać swoje prawdziwe oblicze i nie żałuję, bo dużo się dowiedziałem sam o sobie i o rzeczach, którymi się teraz brzydzę. Boli mnie jedno, moja Ukochana przez strach do mnie nie chce ze mną porozmawiać. A ja miałbym jej dużo do powiedzenia.W chwili obecnej dane mi jest codziennie rozmawiać z Jej mamą, której to wszystko tłumaczę. Mnie czeka jeszcze jedna wizyta u psychologa i później muszę radzić sobie sam, z tymi wyrzutami, że zniszczyłem człowieka, którego bardzo kochałem i kocham dalej. Wiem jedno, będę o Ciebie walczył Marleno. Gdybyś kiedyś odwiedziła przez przypadek to forum, napewno będziesz wiedziała, kto to napisał. Tak jak u Ciebie, tak i u mnie coś pękło. Ale walczyć będę o Ciebie do samego końca, bo jesteś tego warta... Adrian

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sia Sia
Tacy faceci się nie zmieniają! Nigdy! Żyłam w takim chorym małżeństwie dwa lata a w sumie w związku prawie 5. Mam dwie kochane córeczki i za to mu będę do końca życia dziękować. Ale czas najwyższy coś z tym zrobić. Rozwód, alimenty na siebie i dzieci i da się żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ARR Wch
Napiszę Ci jedno, w chwili obecnej biorę udział w programie korekcyjno- edukacyjnym dla sprawców przemocy. I zauważyłem, że na 10 uczestników, którzy biorą udział w tym programie, 8-miu przychodzi po papier na odbębnienie uczestnictwa (potwierdzenie dla kuratora itd.), natomiast 2 (w tym ja) bierze udział, aby zrozumieć ten cholerny mechanizm, który stosowaliśmy do byłych partnerek. Dodatkowo z uwagi na fakt, iż dosięgła mnie depresja, jestem pod opieką terapeutki. Moja największa miłość życia, czyli Marlenka do tej pory nie kontaktuje się ze mną (sama bierze udział w terapii), ja cały czas łudząc się czekam na Nią i nie tracę nadziei. A wiesz czemu? Bo wiem, że się zmieniłem, bo wiem, że już nigdy nie poniżyłbym Jej ani też tym bardziej uderzył. Wiesz co jest najbardziej śmieszne- ja zrozumiałem, że istnieje różnica między powiedzeniem, że nie zastosuję przemocy, a przestaniem jej stosowania. Jak powiedziała mi ostatnio moja terapeutka, czy Marlena wróci, zależy to wyłącznie od Niej, Jej terapia prowadzona przez terapeutkę/ terapeutę (nie wiem?) ma odnieść jeden skutek... Uwolnić się od przemocowca (toksycznego partnera), czyli mnie. Jej terapia nie skupiona jest wokół mnie, tylko wokół Jej osoby, jak Jej pomóc dźwignąć się po tym wszystkim. Ja to teraz wszystko rozumiem. Rozumiem te mechanizmy, które stosowałem i których się brzydzę. Tylko szkoda, że tak późno dotarło do mnie, że wyniszczałem Ją jako człowieka. Moja miłość była bardzo szaleńcza w stosunku do Marleny. Wiesz co Ci napiszę? Ludzie gdy chcą się zmienić, to się zmienią i widzę to po sobie. Że potrafię pomimo tego, że fakt stosowania przeze mnie wcześniej przemocy nie jest dla mnie wygodny, od ponad 2 miesięcy analizować to wszystko i wyciągać wnioski. I tak jak mi powiedziała terapeutka z programu o przemocy, dziewczyny, gdy zdarzy się chociażby ten "pierwszy raz", tzn. przemoc ze strony partnera/ męża/ konkubenta, zgłaszajcie to jak najszybciej osobom bliskim, nie czekajcie na drugi, czy trzeci raz. Ja powiem Wam szczerze, pomimo, że nie jestem teraz z moją Najukochańszą, nauczyłem się jednego- o Nią będę walczył do końca sił, z uwagi, że chciałbym Jej to wszystko wynagrodzić (tylko dobrze mnie zrozumcie- nie znajduje się w fazie "miodowego miesiąca", a w fazie głębokich przemyśleń co do sensu normalnego życia z Marleną). Adrian...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj mi dzisiaj chciał przypalic zelazkiem twarz nie nawidze go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj mnie uderzył pierwszy raz 10 lat temu i robi to do dzis.Na codzien mam wyzwiska a jak sie stawiam to obrywam.Nigdy mnie nie stłuk raczej szarpanie kopniecia nie mam siniakow.Przez niego lecze sie na nerwice lękowa.NIE MAM JUZ SIŁY PROSZE O RADE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy ma to, na co się zgadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biedaczka
Tez tak kiedys mówilam dopuki mnie to nie spotkało a Ty Adrianie ja kochasz swoja była kobiete to daj jej spokój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biedaczka
Ja czekam na mieszkanie od gminy do czerwca boje sie zeby to nie była melina bo inaczej nie wytrzymam z nim i go kiedys zabije.Chodze do psychologa i wiem ze musze go zostawic byle by dostac to mieszkanie ale puki co sie mecze doprowadził mnie do stanow lekowych mam nadzieje ze sie nie cofne mam małe dziecko nie chce takiego dla niej zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Svenskaspel
Okropne to . Kiedys tez nie rozumialam osob ktore tkwia w zwiazkach z przemoca i uzaleznieniem ... Az nie trafila kosa na kamien. Pol roku pieknie . Wiedzial ze w poprzednim zwiazku mialam koszmar ale nie taki jaki przezylam z nim. Alkoholik , recydywista mamipulant oszust powinien dostac oskara. Z calym szacunkiem do pana u gory ale 3 tygodnie terapi to nic ... To impuls ... Po pierwszym pobiciu nie mialam kontaktu 3 miesiace. Chodzil na terapie nie pil bla bla uderzyl za slowo " aha " ... Potem kolejny raz az stalo sie to rutyna. W czwartek prawie mnie zabil gdyby nie sasiedzi... Chodzi na terapie ... Taka sama gadke slyszalam jaka tu wypisales ... Slowo w slowo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ARR Wch
Napiszę Wam jedno po 1,5 roku przemian...gdy ktoś się chcę zmienić to się zmieni...gdy ten ktoś nie chce zmian lub udaje...to się nie uda...ja się zmieniłem...ale z inną patnerką...i jak mi powiedzieli terapeuci podczas programu przeciw działaniu przemocy...tyle ludzie nam wyrządzą krzywdy, na ile sobie pozwolimy...pzdr Marlenę ale już tylko pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość benduka
Mnie kiedyś bił mąż,na szczęście to już przeszłość, podobnie jak nasze małżeństwo. Nie wiem co było gorsze - przemoc fizyczna, czy urazy psychiczne, jakich przez to doświadczyłam. W każdym razie byłam uwikłana w przemoc i skutecznie mnie z tego wyleczono. Psycholog, bez tego nie było dla mnie ratunku, może jakieś silne kobiety, które same potrafią sobie poradzić z takim brzemieniem, ja nie umiałam. Bez pomocy p. Katarzyny Sawindy - Dziadeckiej z Chmielnej z Psychologgi byłoby mi naprawdę bardzo bardzo ciężko. Trafiłam w dobre ręce i od tej pory zaczęła się moja dobra passa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×