Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sadie

Robię wszystko, żeby obrzydzić sobie ciążę, poród...

Polecane posty

wiem chore, ale 3x straciłam ciąże. Nie mam już sił. Nie mam pieniędzy na leczenie, mąż też już stracił nadzieje... a ja oglądam wszytsko pod takim kątem żeby sobie to obrzydzić....niestety dziala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzialenaaa
sadie rozumiem cie. ja poroniłam2 razy i teraz jak myślę o kolejnej to aż mi słabo..żeby myśleć pozytywnie trzeba być bardzo odpornym psychicznie. w moim przypadku strach jest silniejszy i może u ciebie też tak jest i to dlatego starasz się obrzydzić sobie kolejną ciążę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, okropnie sie boje koljenego rozczarowania... raz ciaza obumarla-rok staran- potem dwa poronienia samoistne. pierwsza ciaza trwala do 11tc. tak to boli... naprawde ja juz chyba nie chce byc w ciazy. lekarz podejrzewa zespol antyfosfolipidowy, genetyke albo zle zrobiony zabieh lyzeczkowania w pierwszej ciaz - fak jes taki ze moj organizm odrzuca ciaze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo są obrzydliwe
i ciaza i porod tym bardziej a fe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sadie, ja rozumiem że może nie
jest to wyjście z waszej sytuacji, ale może rozważylibyście z mężem przygarnianie od czasu do czau (święta, weekendy, ferie) jakiegoś samotnego dziecka z bidula, pomaganie mu w stawianie pierwszych kroków w szkole/przedszkolu, odrabianie lekcji, jakieś małe zakupy, tort na urodziny, kino, lody, plac zabaw... Hmm? Na pewno byłby to wspaniały gest z waszej strony i przelalibyście na jakąś porzuconą istotę odrobinę tej rodzicielskiej miłości która pozostała po waszych biologicznych dzieciach których nie doczekaliście. Porozmawiaj z partnerem. Przemyśl to. Nie lekceważ tej propozycji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmawialismy na ten temat i nie ma takiej opcji. poki jest jeszcze 'chyba' jakas nadzeija to maz sie na to nie godzi. z reszta nie wiem czy potrafilabym pokochac nie swoje dziecko - to zbyt trudne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sadie, ja rozumiem że może nie
jest to wyjście z waszej sytuacji, ale może rozważylibyście z mężem przygarnianie od czasu do czasu (na święta, weekendy, ferie) jakiegoś samotnego malucha z bidula, pomaganie mu w stawianiu pierwszych kroków w szkole/przedszkolu, odrabianiu lekcji, robienie jakichś małych zakupów, tortu na urodziny, zabieranie do kina, na lody, plac zabaw... Hmm? Na pewno byłby to wspaniały gest z waszej strony i przelalibyście na jakąś porzuconą małą istotę odrobinę tej rodzicielskiej miłości, która pozostała po waszych biologicznych dzieciach, których niestety nie doczekaliście. Porozmawiaj z partnerem. Przemyśl to. Nie lekceważ tej propozycji. Dla takiego dzieciaka byłoby to bezcenne, taka namiastka domu rodzinnego, normalności... W domach dziecka jest wiele takich dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną, których nie można latami skierować do adopcji i często zostają tam samotne, bez nikogo kto by o nie dbał... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sadie, ja rozumiem że może nie
Przepraszam, że dwa razy zamieściłam post, ale myślałam że pierwszy się nie wysłał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sadie, ja rozumiem że może nie
To nie jest adopcja. Nie chodzi o adopcje. Te dzieci nie mogą być adoptowane przez to że ich samolubni i egoistyczni opiekunowie prawni, nie godzą się na zrzeczenie się praw rodzicielskich, mimo że mają je ograniczone, tym samym skutecznie pozbawiając te dzieci na szansę znalezienia domu. :( Niestety jest ich więcej niż chętnych rąk, które by im troszkę pomogły w tej ich codziennej samotności i podbudowaniu samooceny przed wkroczeniem w dorosłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madzialenaaa
sadie ale skoro zdecydowaliście się z mężem na dziecko, to chyba nie mogłaś aż tak bardzo bać się porodu. ja zanim jeszcze myślałam o posiadaniu dziecka też twierdziłam, że nigdy przez coś takiego nie będę przechodzić, bo zemdleję na porodówce..a potem zmieniłam zdanie. nawet nie wiesz ile bym dała żeby poczuć ten ból i potem trzymać w ramionach swoje maleństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×