Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba nienormalna

Szansa

Polecane posty

Gość Chyba nienormalna

Ponoć największym zbrodniarzom daje się szansę. Ile razy można ją dać facetowi, który nie potrafi grać fair?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okiiiiiii%%%%
wiesz dajemy szanse zawsze bo kochamy ale to do niczego dobrego nie prowadzi zawsze bedzie robil to samo bo taki juz jest jak cie zdradził i wybaczysz to zrobi to znowu za jakis czas ale bedzie sie lepiej z tym krył moze nigdy sie nawet o tym nie dowiesz mnie maz traktował okropnie bil i ponizał i dawałam szanse juz 4 razy i ciagle jest gorzej teraz dalam sobie spokoj wiecej szans nie bedzie dam szanse sama sobie na szczesliwy zwiazek tobie tez radze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba nienormalna
O to mi chodziło , o taką odpowiedź a nie osądzanie przed czasem. Już teraz wiem, że do niczego nie prowadzi dawanie szansy. Nie wiem tylko dlaczego facet coś obiecuje, deklaruje się skoro sam doskonale wie, że i tak nie dotrzyma obietnic. Po co komuś niszczy w zasadzie życie. Chyba chcę być sama a nie fundować sobie nieobliczalność dorosłego(?) faceta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhh
mozna dać raz, tylko raz, potem już nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ?????
hmmm siedzę tu i myślę ,czytam ,napisałaś, ze nigdy Cie nie zaspokoił ,lecz ty potrafisz to zrobić ,mam spore doświadczenie po moim P było podobnie, jedna,k doszliśmy do perfekcji ,w uczuciach ,wspólnych, tematach, tyle razem pracowaliśmy nad naszym ,związkiem te wszystkie rozstania ,Trudny początek ,zaangażowanie z mojej str.,sprawiły, ze dogadywaczy się ,zmieniłam, go bardzo ,starał sie dla mnie ,jednak czegoś zaczęło mi brakować ,nie wiedziałam czego,gdy go tak zmieniłam , to tez pozbaczam, miałam swojego chłopaka, byłam pewna jego wierności, a sama zawiodłam ,długo to ukrywałam, jednak męczyła mnie ta myśl, tak bardzo ,ze kilka podejść zrobiłam, żeby wyznać prawdę, jednak nie dałam, rady ,nie mogłam tego zrobić ,było mi bardzo przykro tak bardzo w pewnym momencie ze postanowiłam ze nie dam rady ,przestaliśmy sie spotykać tak często ,wymówki nauka potem sex tez już nie był tak częsty , ,nim sie obejrzałam moja miłość wygasała ,gdy P powiedział ze widzi cos niepokojącego ,stwierdziliśmy ze czas na poprawę tego ,tylko ze ja sie az tak nie starałam jak on zaczęły sie klutnie ,uczucie z mojej str. wygaslo krytykowałam go często ,chlopak sie zalamywal ,pytal co sie dzieje ? ale ja nie potrafiłam nic odpowiedziec w klutni wygadałam sie zrobiło sie ostro ,załamał sie wtedy zrozumiałam ze nie w taki sposob mialam powiedziec ,odszedl w zlosci ,trwalo to 4miesiace zaczol pisac ,dzwonic ,powiedzial ze nie rozumie pewnych rzeczy chce pogadac bo byl na mnie zly ale nie potrafil zapomniec i ciagnelo go do mnie,ja tego nie czulam u mnie byla litosc.Wrocilismy do siebie ale tylko ze ja uznalam ze to nie ma sensu i zaczelo sie przekonywalam go do rozstania ,bo wmawialam sobie ze nie kocham ,przekonywal mnie ze to uczucie ktore bylo nie moglo poprostu zniknac ,myslalam ze skoro ja tak mysle to on tez to poczuje ,przekonywal ze sie myle co do swojego uczucia ale ja bylam pewna ,jak sie okazalo mial racje ,jednak odrzucilam go bo nawet nie chcialam dac nam szansy a teraz wiem ze to byl najwiekszy blad mojego zycia i mecze sie teraz sama serce peklo ,mysli ,same mysli o tesknocie ,bolu ,i moim egoizmie ,stracie mam teraz 27 lat ,minol rok a ja czuje ,ze nie chce sie juz meczyc poprostu mam dosyc zmienilam sie bardzo ,bardzo uswiadomilam sobie ze ta milosc nasza wielka byla ale ja ja blokowalam ,tesknota ,zal ,swiadomosc ze to naprawde koniec ,starania zapomnienia byly nadaremnie ,nie potrafilam zapomniec ,teraz wiem co ja zrobilam co on czul ,czul sie okropnie ,,dlaczego milosc tak boli ,wyrzutow sumienia nie bylo tak wielkich ,czuje ze moj kochany czuwa nademna ,czuje ,wiem ,ze nie chcialby zeby tak wyszlo zeby osoba ktura kochal cierpiala kiedy przyszedl mi powiedziec wtedy o tej decyzji ,uparl sie strasznie ,pamietam zla bylam ze byl tak natretny ,za wszelka cene chcial przyjsc mi powiedziec o swojej ostatecznosci i zrobil to tak ze bylo mi go wtedy zal gdy zobaczylam jak placze ,ale bylam tez bardzo zla ze tak mi bardzo tlumaczyl rzeczy kture teraz gdy widze ten obraz jak chcial mi cos uswiadomic zebym nie obarczala sie ze to jest jego decyzja ,nie chcialam tego sluchac i ta powarzna mina ,te oczy ,przerazalo mnie jego spojrzenie widzialam w nich strach ,ale i smutek ,przerazona nawet bylam troszke sie balam dzis w duchu dziekuje ze to zrobil uswiadomil mi cos gdyby,nie zrobil tego juz dawno bym zwariowala ,ale ta tesknota mnie wykancza ,co na mam zrobic ,w takiej sytuacji? brakuje mi jego bliskosci czulosci ,Wyrzucilam to z siebie i jest lrzej ,co mam poczac ?ciezkie pytanie ?,I ciezka odp .gdy zadaje sobie takie pytania czuje pustke. psychologa nie chce mi siesluchac ,bo co on mi poradzi ,wolala bym uswiadomic niektorym osobom ze kiedy podejmuja warzne decyzje ,nalerzy je dokladnie przemyslec pod kazdym wzgledem starac sie przynajmniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×