widmo zmarłej żony. juz nie daję rady...

krzysiek jest młodym wdowcem. jego żona zmarła w pół roku po ślubie w wypadku samochodowym, przezyl to bardzo. po dwoch latach zwiazal sie ze mna. bylam szczesliwa, myslalam ze zlapalam pana boga za nogi:( wspominał o niej czasem, ale widziałam, ze mu na mnie zalezy. po roku zamieszkałam z nim. pierwszy miesiąc:sielanka, potem wsytko zaczęło się psuć. przeszkadzały mi zdjęcia Magdy wszędzie porozsatwiane,jakies zdjecia ze slubu, bylo ich naprawde wiele. wyjelam z paru ramek jej zdjeica i wsadzilam nasze, krzysiek zrobil mi wielką awanturę. nie mogę ruszać nic z jej rzeczy, które wiszą w szafie, poprzestawiać rzeczy, ktorych ona uzywala. ostatio jednak zaczęło się piekło;/ w boze narodzenie przyjechala do nas mama krzyska, pierwszy raz ja widzialam, zlaezalo mi na dobrym wrazeniu. przygotowalam dania i w ogole, krzysiek zdziwiony czemu nie robie kutii, bo magda robiła. przemilaczałam to. ubrałam sie na wigilie w zwykle dzinsy i sweter, krzysiek oburzyl sie, ze nie w spodnice. tesciowa także skomentowala ze dobre dania, jednak karp magdy byl niezastąpiony:o przepłakałam po wigiliii caly wieczó, obiecał ze nigdy wiecej nie porowna mnie ndo magdy. kłamał. krytykuje moje krótkie włosy bo magda miała długie, chodzę w dzinsach, ona chodziła w sukienkach, nie moge zrobic pzemeblowania, obiady sa dopiero o 18, bo sie przyzwyczail. wszedzie magda i magda. ostsatnio sie poklocilsimy. w klotni wykrzyczal ze wolalby zebym to ja byla na miejscu magdy... przperaszal, jednak rana pozostala. w ciagu dnia slysze caly czas jej imie, mam dosc... kocham go, ale nie dam rady dluzej...