Potrzebuje czyjesc rady

Kochane! Od kiedy pamietam czytam wasze forum. Zawsze mialam dystans do opowiadania o swoich prywatnych sprawach na tego typu portalach ale... no wasnie nie wiem jak dac sobie z tym rade. Nie mam bardzo z kim porozmawiac bo kolezanki nie chca juz sluchac no ale od poczatku. Bylam w ponad rocznym zwiazku. wszystko bylo super rozumielismy sie swietnie, mielismy plany. od jakiegos czasu cos zaczelo sie psuc tzn zaczely sie klotnie o pierdoly nie powiem bo wiele z mojej winy a on nie pozostawal mi dluzny i taks sie nawzajem nakrecalismy. 2 tyg temy ostro sie poklocilismy o jakas blachostke trwalo to dosyc dlugo az on powiedzial ze nie chce mnie wiecej krzywdzic i zebysmy sie rozstali. Przezylam to strasznie. Czuam ze to moja wina i pierwsza sie odezwalam. On odpisywal ze mu na mnie zalezy itd. spotkalismy sie. wiele sobie wyjasnilismy on byl mily troskliwy naprawde czulam ze wiele moze sie zmienic i jeszcze nie wszystko stracone ale on nie byl tego pewny. zaproponowal zebysmy spotkali sie za 2 tyg aby to na spokojnie przemysle.Teraz wlsnie zostalo mi kilka dni do tego spotkania i dobrze bo wariuje juz... nie wiem co bedzie na co sie nastawic czy powie ze to nie ma sensu czy bedzie chcial sprobowac. i tez czy jesli sprobujemy to cos z tego bedzie... jestem klebkiem nerwow naprawde mi na nim zalezy dlatego chce tego spotkania ale tez sie bardzo boje ze to bedzie ten ost raz kiedy go widze...:( ciagle ogladam zdj rozpamietuje co bylo wiem ze to mi nie pomaga ale nie moge myslec o nim zle. czasami mysle ze bylo by lepiej gdyby powiedzial mi ostre slowa latwiej bylo by mi sie z tym pogodzic a tak jest mily itd i boje sie ze ma wyrzuty sumienia i dlatego tak... ja juz nie wiem co mysle pomozcie!!!!

nie wiem co brałaś, ale to istny słowotok.... i nie wiadomo czego tak naprawdę oczekujesz od ludzi na forum. spotkaj się z facetem i pogadaj z nim szczerze. proste.