Straciłam osobę na której bardzo mi zależało, czy mam o nią walczyć?

Pół roku temu zostawił mnie chłopak. Spotykamy się do dziś, jednak z każdym dniem jest coraz gorzej, coraz częściej dochodzi do kłótni i sprzeczek. Chciałam do niego wrócić bo bardzo go kocham jednak on powiedział że chce być teraz sam i nie szuka żadnej dziewczyny. To mnie bardzo zraniło... Mimo to co dziennie do mnie dzwoni, chce rozmawiać, dowiedzieć się co u mnie słychać. Najgorsze jest to że często dręczyłam go żeby mi powiedział że mnie nie kocha wtedy będzie mi lżej po rozstaniu, on natomiast mówi mi że nie wie czy mnie kocha ale niemoże mi też powiedzieć że nie kocha bo byłoby to kłamstwem... Nic z tego nie rozumiem... Ostatnio zachowuje się dla niego bardzo nieprzyjemnie bo powiedział mi bardzo dużo przykrych słów... W różne dni dzwoni i mówi że chciałby się ze mną zobaczyć po sesji na studiach (ja mu mówię że nie chce bo musze sobie wszystko poukładać w głowie, mimo to bardzo bym chciała się zobaczyć ale wiele cierpienia by mi to przysporzyło), przed sesją nie miał czasu, ale nie patrzy na to że ja mam egzaminy na studiach tydzień po nim, jego już nie obchodzi czy ja zalicze ale interesuje go to czy ja się marwie o niego i jego studia... Ciągle wypytuje czy chodze gdzieś na imprezy czy spotykam się ze znajomymi... Nie rozumiem go, bardzo mnie przez to rani a ja mimo wsztsko mu ulegam bo go kocham... Co robić?

po pierwszych dwóch zdaniach można darować sobie dalsze czytanie. Jakaś nielogiczna idiotka :o

Nie przejmuj się, mam podobnie... zamiast nam dac spokoj to jeszcze wydzwaniaja i nie da sie w ogole ich zrozumiec... skoro nie zalezy to po co dzwonia a jesli im zalezy to po co zrywali? :)

mówi że mu zależy na tym żeby się nam kontakt nie urwał, ale czemu on nie rozumie że przez to co zrobił cały świat wypadł mi z rąk, do tej pory nie porafie się pozbierać... Bo był tym jedynym...