Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość LimonkaiOregano

Jak na niego wpłynąć?

Polecane posty

Gość LimonkaiOregano

Mam problem z moim chłopakiem. Jestem z nim już jakieś 1,5 roku, wczoraj minęło 2 lata jak się poznaliśmy, wczoraj też były moje urodziny. Zaczęłam spotykać się z nim w maju 2009r a większe emocje pojawiły się we wrześniu 2009r. Od początku nie było standardowo. On mnie nie całował sam z siebie jak wcześniejsi partnerzy, zawsze ja do tego dążyłam, on krótko odwzajemniał i kończył. Przytulanek za wiele też nie było. Słowo kocham cię słyszałam tylko wtedy jak ja pierwsza powiedziałam, może w przeciągu naszego bycia ze sobą on sam z siebie powiedział z dwa razy jak już narawdę zauważył, że mi tego brakuje.Powiedzmy jednak, że uznałam, że jest on taki skryty, nie lubi okazywać emocji i to zaakceptowałam. Jego uczucia upatrywałam w tym, że codziennie do mnie przyjeżdżał, chciał spędzać każdy weekend razem, dzwonił, pisał smsy, lubił jak siedzę obok niego jak oglądamy film w TV, dobrze się ze mną bawił. Żyło nam się całkiem fajnie. We wrześniu 2010r postanowiliśmy ze sobą zamieszkać, ja się do niego wprowadziłam. Na wejściu powitał mnie ogromną awanturą, że zabrałam klucz i nie odbierałam telefonu a on nie mógł wejść do domu. Byłam wtedy na rozmowie kwalifikacyjnej o czym on dobrze wiedział i nie mogłam odebrać tego telefonu. Wtedy się wystraszyłam, bo opósciłam dom, potrzebowałam wsparcia, przez 3 dni chodziłam smutna, on tylko powiedział, że jak tak mam to przechodzić to może żeby wróciła. Przez kolejne ranki on budził się zły na cały świat, że musi iść do pracy tak wcześnie i nie było to zbyt przyjemne. Po powrocie do pracy też mnie atakował czasami, że coś leży w złym miejscu itd. Jak chciałam pogadać o jakimś problemi to po jakims czasie słyszałam że nie może mnie już słuchać i mam siedzieć cicho, jesli jednak nie dawałam za wygraną za chwilę byłam tak skrzyczana, że aż wstyd mi było, że sąsiedzi mogą słyszeć. Święta 2010 spędziliśmy z naszymi rodzinami. I od tej pory się zmienił o 180 stopni. Co prawda nie oświadczył się jak obiecywał wcześniej , że jak z nim zamieszkam to do świąt 2010r mogę spodziewać się pierścionka, ale zmienił się bardzo. Był miły, kochany, chciał ze mną znowu wszędzie chodzić, jeść wspólne posiłki, rozmawiać. W styczniu 2011 wyjechał bezemnie na urlop. Ja nie chciałam jechac, mysłam że on beze mnie nie pojedzie ale jak widać się pomyliłam. Na wyjeździe mało dzwonił, prawie w ogóle, nie było go tydzień. Po powrocie był odmieniony, przyjechał z postanowieniami, że musimy oboje sie zmienic: odemnie wymaga obiadow, sniadan, porzadku w mieszkaniu, sam powiedzial ze musi mi dawac wiecej czulosci i byc dla mnie milszym, lepszym. Wprowadzilismy postanowienia w zycie, on sie staral ale kocham cie jak nie slyszalam tak nie slysze, ale zaczal mnie czesciej przytulac, usmiechac sie, rozmawiac. Stwierdzil ze w weekendy jak bede na uczelni to on bedzie dla mnie gotowal itp wczoraj jednak juz nieco zmienil zdanie... Ja caly czas mialam do niego zal o ten wyjazd, nie bardzo potrafilam to ukryc. Przepraszal mnie nie raz ale mi ciagle bylo zle ze tak wczesnie juz tak mnie zostawil. Z wyjazdu zadzwonil do mnie co bym chcala dostac nie przywizol ostatecznie nic tlumaczac sie brakiem czasu. W sumie kwiaty dostalam od nieo raz tylko na urodziny rok temu. Wczoraj w moje urodziny z pracy wrocil bardzo pozno na wejsciu zlozyl mi zyczenia ale nie przyniosl nic znawet zlamanego kwiatka, za to od wejscia spytal sie gdzie obiad i gdzie uczta dla niego. Zrobilo mi sie bardzo przykro powiedzialam ze na jego miejscu po tym co mi zrobil mi glupio by bylo przyjsc bez niczego i jeszcze dopytywac sie czemu obiad nie lezy na stole i wtedy wybuchnal. Powiedzial ze nie mial czasu nic mi kupic, ale kupi za jakis czas, i ze ma dosc moich zali, ze mnie tyle juz przepraszal a ja w kolko mowie to samo. Nie chcialam sie klocic zrobilam mu przyjecie urodzinowe wypilismy wino. Spytalam co z walentynkami na co uslyszalam ze nic bo on wroci o 20 i nnie bedzie na nic czasu. Nie wiem jak na niego wplynac by zaczal jakos bardxiej sie starac. Stwierdzil tez ze w weekend on nie wie czy mi cos ugituje bo to jest jego czas na odpoczynek a ze ja ide do szkoly to moja indywidualna sprawa. Potem niby sie z tego wycofal ale slowa takie jednak padły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze to On też musi chcieć się zmienić inaczej nic nie zdziałasz. Jeśli nie ma chęci po jego stronie to lepiej go zostawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×