Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość julian_32

Co WY Kobiety chcialybyscie uslyszec w tej sytuacji??

Polecane posty

Gość julian_32

witam, mam wykurwisty problem...jestem z kobieta od poltora roku...ona ma dziecko z innym facetem ale odeszla od niego i juz wkrotce mielismy zamieszkac razem...kochamy sie bardzo...ale...zostala zgwacona i jest w ciazy...czuje do siebie wstret i nienawisc bo to nie jest moje dziecko...mowi ze da temu dziecku wszystko ale nie bedzie mogla zniesc mysli ze ono nie jest owocem naszej milosci...efektem tego jest to ze chce sie ze mna rozstac, ze nie bedzie mogla patrzec na to jak ja zajmuje sie tym dzieckiem...wiem ze teraz jest w szoku...ze racjonalnie nie mysli ale ona chce je urodzic i wychowac je sama...bardzo ja kocham i mysl o tym ze moge ja stracic dobije mnie nie samowicie...prosze...powiedzcie mi co mam robic, jak mam ja wspierac, jak mam do niej dotrzec??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczęśliważonka
Miłość, czułość, akceptacja - to jest najważniejsze. Kobieta potrzebuje i słów i gestów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
dodam to co ona mi powiedziala...zebym nie pakowal sie w bagno z baba ktora ma dwojke dzieci...ze jeszcze moge ulozyc sobie nowe zycie...problem w tym ze bardzo ja kocham, i wiem ze ona strasznie teraz cierpi, gdy mi to mowi ze lzami w oczach czuje sie jakbym mial zemdlec za chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
dodam to co ona mi powiedziala...zebym nie pakowal sie w bagno z baba ktora ma dwojke dzieci...ze jeszcze moge ulozyc sobie nowe zycie...problem w tym ze bardzo ja kocham, i wiem ze ona strasznie teraz cierpi, gdy mi to mowi ze lzami w oczach czuje sie jakbym mial zemdlec za chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
dodam to co ona mi powiedziala...zebym nie pakowal sie w bagno z baba ktora ma dwojke dzieci...ze jeszcze moge ulozyc sobie nowe zycie...problem w tym ze bardzo ja kocham, i wiem ze ona strasznie teraz cierpi, gdy mi to mowi ze lzami w oczach czuje sie jakbym mial zemdlec za chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
dodam to co ona mi powiedziala...zebym nie pakowal sie w bagno z baba ktora ma dwojke dzieci...ze jeszcze moge ulozyc sobie nowe zycie...problem w tym ze bardzo ja kocham, i wiem ze ona strasznie teraz cierpi, gdy mi to mowi ze lzami w oczach czuje sie jakbym mial zemdlec za chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
dodam to co ona mi powiedziala...zebym nie pakowal sie w bagno z baba ktora ma dwojke dzieci...ze jeszcze moge ulozyc sobie nowe zycie...problem w tym ze bardzo ja kocham, i wiem ze ona strasznie teraz cierpi, gdy mi to mowi ze lzami w oczach czuje sie jakbym mial zemdlec za chwile...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też...
Myślę, że wspólne wychowanie "tego" dziecka nie wyklucza, że w przyszłości będziecie mieli "swój" owoc miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
dodam co mi powiedziala...zebym nie pakowal sie w bagno z baba i dwojka dzieci, ze moge ulozyc sobie na nowo zycie, ona chociaz bedzie cierpiec poradzi sobie...ale szczesliwa moze byc tylko ze mna nie mniej jednak nie jest w stanie przyjac teraz mojej milosci...az mi serce drzy kiedy widze lzy w jej oczach gdy mi to mowi...tak kurewsko to boli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
ale ona jest juz swiecie przkonana ze nie ma dla nas wspolnej przyszlosci...czy ona mysli tak bo jest w szoku?? przeciez napewno to nie bedzie dobre ani dla niej ani dla jej dzieci...nie wiem jak to zmienic...i jest mi strasznie wstyd ze musze tutaj szukac odpowiedzi i pomocy bo sam nie potrafie pomoc milosci mojego zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
nie potrafie sie na niczym skupic, mysle tylko o tym co zrobic zeby ja prz\ekonac, ze damy rade wychowac to dziecko w milosci, ze najwaniejsze ze niczego mu nie zabraknie...mowilem jej tez wlasnie o tym ze kiedys bedziemy mieli tez swoje...ze lzami w oczach mowi zebym przestal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 23trehe
Chyba sciemniasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
tak...nie mam co robic tylko tu siedziec i wymyslac glupoty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibuła
Lepiej ją zostaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
nie zostawie jej nigdy...to dla Nas odeszla od meza...bede o nia walczyl tak dlugo jak trzeba...predzej czy pozniej jej poczucie winy oslabnie a gdy bede blisko i bede zapewnial ja o mojej milosci moze w koncu cos zrozumie...czy tak powinienem zrobic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
jestem tak zalalmany i nie mam z kim pogadac...moze namowic ja zeby poszla ze mna do psychologa?? ale wiem ze i tak narazie sie nie zgodzi...chodzi mi o to jak zrobic pierwszy krok, zeby zrozumiala ze to co jest miedzy nami jest trwale i nic tego nie zniszczy...ze ze wszystkim sobie poradzimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azalia23
ona tak gada a naprawde chce byc z toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
tez mi sie tak wydaje...ale jesli bedzie tak dalej boje sie ze sam w to uwierze i odejde od niej a ona totalnie sie zalamie...jak ja zlamac? jak powiedziec ze wszystko wciaz ma sens, ze mozemy byc razem i sobie wszystko ulozyc...co Wy byscie chcialy najbardziej uslyszec? co by Was przekonalo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
załatw kobiecie wizytę u dobrego psychologa względnie psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy fakt gwałtu zgłosiła
na policji ??? wiesz to na 100 % ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dove4455
no właśnie, zgłosiła gwałt na policje ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grazkaaa
Załatw jej pomoc psychologa. Umów i zaprowadź, bez pytań, bo i tak nie zechce. Skoro tylko na Ciebie może liczyć, to nie zostawiaj jej z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
tak, oczywiscie ze zglosila...wecie co jest najgorsze?? ze kiedys gosc sie do mnie rzucal, pobijem go...a gdy odszedlem to ktos inny go okradl a policja dojebala mi dziesione...przesiedzialem poltora miesiaca i nie moglem sie z nia wogole skontaktowac...a gdy wyszedlem byla pierwsza osobka tora zobaczylem...czekala tam na mnie!! przez poltora miesiaca sama ze soba walczyla, cierpiala, robila wszystko zebym wyszedl...to ona znalazla mi adwokata...nie potrafie jej teraz zostwic...zbyt mocna wiez na laczy...mimo, ze czasem strasznie sie poklocilismy ale wszystko co przydarzylo nam sie zlego tylko potegowalo nasze uczucie...dlatego moge spokojnie powiedziec ze nasza milosc jest sprawdzona...a to jest ostatni test...bo nastepnym to bedzie chyba tylko smierc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
przed chwila z nia rozmawialem...wywalczyem to ze obiecala mi pomyslec o Nas...o tym jak widzi nasza wspolna przyszlosc...moze gdy zda sobie sprawe z tego jak bardzo mnie kocha to cos w niej peknie...i mimo wielkiego zalu do siebie ktory teraz ma odbudujemy wszystko...bo jedno jest pewne...oboje wiemy ze tylko bedac ze soba bedziemy szczesliwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
wczoraj powiedziala mi ze nie ma mowy abym wychowaywal nie swoje dzieci...ale przeciez wiedziala ze jej pierwsze dziecko nie jest moje i razem chcemy je wychowac..wiec dla mnie nie ma problemu ze wychowam ich dwojke...mow ze nie bedzie na mnie zrzucac odpowiedzialnosci ale gdy sie kogos kocha to tak wlasnie jest...kocha sie osbobe za to ze jest odpowiedzialna...sama odpowiedzialnosc, tak jka szczescie czy inne uczucia wynikaja z milosci...jesli sie kogos naprawde kocha to nic innego sie nie liczy tylko ta osoba...gdyby nosila moje dziecko i poronilaby, tez czulaby wstret do siebie ze nie mogla mi go dac ale kazda przeciwnosc losu mozna pokonac jesli istnieje milosc a wiem ze miedzy nami tak jest...nie wiem jak jej wytlumaczyc ze nie ma dla mnie znaczenia czy wychowam dwojke czy czworke dzieci...czy sa moje czy nie...dla mnie ona jest najwazniejsza...dzieci rodza sie, dojrzewaja i odchodza zakladajac wlasne rodziny a ukochana osoba zawsze zostaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
oprocz tego ze siedzialem w areszcie a ona sama ze soba walczyla o Nas to po calej rozprawie dostalem wyrok 3 lata bez zawieszenia...odwolalem sie do wyroku i czekam teraz na kolejna rozprawe...chcialem z Nas zrezygnowac...nie chcialem zeby sie meczyla gdy cos pojdzie nie tak, gdy bede musial odsiedziec trzy lata...powiedziala mi ze nie ma to dla niej znaczenia, ze bedzie zawsze przy mnie i bedzie czekala, bez wzgledu na to jak bedzie jej samej ciezko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
wiecie, wszystkie jej kolezanki wiedza o nas i mowily jej caly czas ze to nas zwiazek nie ma racji bytu...a jednak 1,5 roku pokazalo nam jak bardzo sie kochamy i ile jestesmy w stanie wytrzymac...mysle ze teraz to do niej wrocilo, slowa kolezanek...i ona utwierdza sie w tym ze nie zasluguje na ta milosc...a caly czas powtarzala mi to ze we mnie odnalazla wszystko co stracila, wszystko czego potrzebowala a nasz zwoiazek nadal sens jej zyciu...ja tez jestem po rozwodzie ale dla swoje bylej zony nie bylbym w stanie zrobic tego co dla niej dlatego tak bardzo doceniam to uczucie ktore jest miedzy nami...nic nie ma dla mnie znaczenia tylko ONA...ja nie widze tutaj zlych stron, stalo sie i trzeba dalej zyc ale dlaczego zyc w nieszczesciu gdy mozna miec wszytsko czego sie potrzebuje?? dlaczego ona tak wlasnie chce wybrac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
i wiecie co najbardziej ja dobija?? ze termin porodu ma na dzien w ktorym sie poznalismy...dla mnie ten dzien moze byc naprawde szczesliwy, w chwili gdy bede przy niej w trakcie porodu i od tego momentu zaczniemy wspolnie wychowywac dzidziusia...ona mow mi ze jest realistka...ze to nie ma szans...ale jakie tu realia...realnie to wszystko moze sie skonczyc zajebiscie...bol i upokorzenie ktore czuje minie niedlugo ale zycie beze mnie bedzie bolalo ja jak nic innego....to jest pesymizm a nie realizm...dlaczego skazywac sie na to?? Boze, jak tego nie rozumiem zupelnie!! Dlaczego Wy kobiety wszystko widzicie w czarnych barwach gdy cos jest zle?? mowi mi ze to co sie stalo to zdrada...i kiedys romawialismy o tym...co by bylo gdyby...oboje wiemy ze nie byloby latwo ale mimo wszystko chcialibysmy byc razem i staralibysmy sie to odbudowac...ja nie mam do niej o nic zalu!! pytala mnie dlaczego poprostu jej nie zjebie i nie zostawie? powiedzialem czy tego by teraz wlsnie chciala, odpowiedziala ze tak...a ja powiedzialem ze jest to ostatnia rzecz ktorej teraz potrzebuje...bo po pierwsze nie moglbym jej tego powiedziec bo bardzo ja kocham i nie ma dla mnie znaczenia co sie stalo a po drugie, nosi w sobie dziecko i nie bede jej bardziej dobijal bo jeszcze poroni i wtedy wogole sie dobije...mowi, ze nie przezyje tego ze nosi w sobie nie moje dziecko...ale ja chce to zmienic! dac jej i temu dziecku milosc, ktorej teraz najbardziej potrzebuje...a kiedys zawsze mozemy miec swoje dziecko a gdyby to sie stalo o to juz przeszlosc nie mialaby znaczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julian_32
prosze...powiedzcie mi co tym myslicie?? jak powinienem sie teraz zachowac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×