Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mamdurnychsasiadow

Sasiadka obwinia nas o kradziez w jej mieszkaniu

Polecane posty

Gość mamdurnychsasiadow

Na przeciwko mnie od roku mieszka rodzinka. Nie żyjemy w żadnych zażyłych stosunkach nie odwiedzamy się nie jesteśmy nawet na ty mimo, że to ludzie w podobnym wieku do mnie i męża. Mają dzieci my nie mamy. Mamy za to psa. Mówimy sobie tylko dzień dobry. Czasem oni z pretensjami do nas przychodzą, że pies szczeka, ale on niestety tak zawsze reaguje jak ktoś dzwoni nam do drzwi. Oni nie są lepsi, bo dzieci też potrafią płakać i hałasować. Jednak nie robimy sobie na złość przynajmniej ja im nie robię, bo zawsze kiedy ta babeczka przyjdzie z pretensjami, że pies nasz obudził jej dziecko to przepraszam i na spokojnie rozmawiam żeby nie robić sobie wrogów. Tak się nie odwiedzamy jak jeździmy np. razem windą to też nie zagadujemy do siebie. Czasami listonosz zostawi nam dla nich list lub ktoś jakaś wiadomość więc potem idę pukam i im daję. Żadnych bliższych relacji nawet nie pamiętam ich imion czy nazwiska. Tyle wiem co widzę. Mieszkają z mężem mają około 30stki i dwójkę dzieci. Jedno kilkumiesięczne drugie na oko 5 latek. Nie wiem kto ich odwiedza, ale czasami przyjeżdżają jacyś ludzie. Nie obserwuję ich i nie zwracam na to większej uwagi czasem kiedy do w własnego mieszkania wchodzę to ktoś do nich też wchodzi, ale nie zapamiętuje twarzy, bo i po co. No i tak wczoraj było na klatce strasznie głośno. Poprosiłam męża żeby wyjrzał, co się dzieje. Ktoś dzwonił do nich do drzwi dość głośno i pukał potem krzyczał otworzyć. No, ale co mój mąż miał zrobić pomyśleliśmy, że to jacyś znajomi lub ktoś ma do nich sprawę może jest zły na nich skoro tak krzyczy no, ale co my mogliśmy? Ogolnie nie zyjemy w stosunkach przyjacielskich nie znamy sie wiec dlaczego mielismy interweniowac? Jeszcze bysmy sie wyglupili gdybysmy cos powiedzieli, bo przeciez ludzie czasem maja do siebie sprawy i sie do siebie dobijaja. Nie bylo nic podejrzanego. Ale w koncu tamci weszli do srodka. I wszystko ucichlo. Jak sie potem okazalo sasiadow w domu nie bylo, a to byli zlodzieje miel ich klucz. Pewnie dobijali ise by sprawdzic czy ktos jest w domu - sama nie wiem. A teraz sasiadka ma do nas pratensje, ze nie zareagowalismy. Moze gdyby to byli mi bliscy ludzie to wiedzialabym kto ich odwiedza i skojarzylabym, ze to nikt z rodziny moze wowczas wiedzialabym tez, ze sasiadow nie ma w domu. I moze cos bym zroila. A tak nie znam ich, nie wiem kto ich odwiedza i kto to mogl byc wiec wolalam sie nie wtracac. Zabrali ponoc jakies wazne dokumenty razem z laptopem. Policja u nas byla, ale akurat polcija tylko popytala i tyle. Ale sasiadka powiedziala, ze jak bedzie sie palilo moje mieszkanie to po straz tez nie zadzwoni. Jakas glupia. Mieli z kims problemy , z kims zadarli, jeszcze dali sobie ukrasc klucze i nie zmienili zamkow, a nas obwiniaja jakbysmy to my im to zabrali. Sasiadka zrobila nam ogromna awanture kiedy uslyszala, ze widzielismy, ze ktos sie do nich dobijal. Ale no co my moglismy zrobic?? no do cholery a nawet gdybym wiedziala, ze to zlodzieje jacys to przeciez bym nie smiala sie odezwac, bo jeszcze by mi przypieprzyli. Moze zadzwonilabym po policje, ale skad ja mialam wiedziec? czy kazdy dzowni na policje jesli slyszy ze ktos dobija sie do czyjs drzwi? A w koncu wchodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po prostu złodzieje
zachowali się profesjonalnie. Sprawdzili czy nikogo nie ma, uśpili czujność sąsidów i zrobili spokojnie swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×