Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jessy6

jestem rozdarta uczuciowo

Polecane posty

Gość jessy6

mam 25 lat, w lipcu miałam brać ślub dokładnie w swoje urodziny.od 16 roku życia byłam z chłopakiem starszym od siebie 6 lat, obecnie mam 31.pierwsza poważna miłość, choć nie zawsze łatwa. mieliśmy wiele kryzysów, raz odeszłam dla innego chłopaka bez zastanowienia tak naprawde.byłam z nim 2 miesiące i pożałowałam.ubłagałam A żebyśmy do siebie wrócili.zanim tak się stało A mnie sprawdzał, testował czy może mi zaufać. a ja cierpiałam, znosiłam upokożenia, wypominki, brak szacunku.wtedy wydwawło mi się że tak musi być, że musze odcierpieć za to co zrobiłam.że go zraniłam,bo on wcześniej cierpiał kiedy byłam z tamtym.wiadomo jak to jest, byłam bardzo młoda A mi zaimponował że starszy, ma pracę, może mnie zabrać gdzieś na wakacje, na kolacje.uzależniłam sie od niego psychicznie.myślałam że musi tak być, że on robi co chce, chodzi gdzie chce a ja się grzecznie słucham, rezygnuje dla niego z siebie, z własnych marzeń, pragnień.za wszystkie niepowodzenia w związku winiłam siebie,to ja byłam zawsze ta gorsza, głupsza.to mnie trzeba było zawsze pilnować,kontrolować.po tym jak odeszłam pierwszy raz od niego, poczułam ulgę, miałam 21 lat, miałam studia, prace wszystko było ok.pracę straciłam bo to A mi ją załatwił.zostałam na lodzie.w tamtym zobaczyłam wady.i zaczełam żałować, tęsknić za A i błagać o szansę.dostałam ją ale była okupiona moim odarciem się z szacunku do samej siebie.później było dobrze, choć też nie bez problemów.były wyjścia z kolegami do baru, ja byłam w domu.straciłam kontakt ze znajommi.czułam sie źle, ale byłam w tym zwązku uparcie wierząc że bedziemy razem szczęśliwi mimo wszystko. A ma firme.zaczęłam u niego pracę 3 lata temu.byłam wdzięczna. 14 lutego 2009 roku zaręczyliśmy sie, chociaż to ja bardziej nalegałam na to.nie było tak jak wymarzyłam sobie.było oschle. na datę ślubu tez ja bardziej nalegałam.razem wybraliśmy projekt domu, który miał być nasz wspólny.czułam się częścią jego rodziny,mimo to że nie byłam do końca szczęśliwa. pojawiały sie wątpliwości, strach, obawa co będzie po ślubie.wszystko do ślubu załatwiłam sama, on nie miał czasu. wierzyłam że bedziemy szczęśliwi, że wszystkie obawy odejdą.że on sie zmieni po ślubie, zacznie mnie szanować, znajdzie dla mnie czas, że ja bedę ważna a nie wszyscy do okoła.że wreszcie mnie doceni. pracował u niego pewien chłopak.bardzo go polubiłam, najpierw rozmawiliśmy tylko służowo.nie było żadnej chemii z mojej strony.fakt fizycznie akrakcyjny.strasznie fajny.z czasem nasze rozmowy wymknęły sie z ram czysto zawodowych na bardziej prywatne.coś zaiskrzyło.wiedziałam że źle robi, bo zaraz mam mieć ślub i ta firma będzie po części moja, a więc on bedzie moim pracownikiem.mim to nie potrafiłam tego skończyć. z A zaczęlo sie wszystko sypać na maksa już, w kółko była praca, coraz więcej kłótni, wzajemnych żali, oskarżeń. ja czułam że życie mi ucieka przez palce, że nic nie osiągnełam sama, że zatraciłam własne pragnienia, marzenia, plany. liczyło sie tylko to co chce A. on wcale sie nie palił do tego ślubu, w nerwach powiedział, że wcle nie chciał w tym roku sie żenić, że bedę musiałąm podpisać intercyzę.wszystko sie zaczeło sypać od nowego raku, gdzie zrobił mi okropna awanturę nie wiem o co.upił sie okropnie.szarpał mnie, ubliżał.później obiecywał poprawę.uwierzyłam.moje rozmowy z tamtym były coraz śmielsze,nawet nie wiem kiedy przerodziły sie we flirt.wystraszyłam sie konsekewncji.nie umiałam tego przerwac, a może wcale nie chciałam.spotkaliśmy sie pare razy i poczułam sie z nim bardzo szczęśliwa, jak nigdy.jak bym go znała całe lata.zakochałam sie jak małolata. A zaczął sie domyślać że coś jest nie tak, powedziałam o moich wątpliwościach co do naszego ślubu, poprosiłam o pzełożenie daty. nie zgodził się mówiąc że woli wszystko odwołać niż przekładać.znowu awantura. podjęłam decyzję o odwołaniu. i potoczyło sie lawinowo.dowiedział sie o mnie i o tamtym, stwierdził że go z nim zdradzam bo nie chciałam chodzić do łóźka na każde zawołanie.bo zrobiłam sie bardziej niedostępna. zwolnili go z pracy, mnie też, pracuje tylko do końca lutego.nasz związek się rozpadł.z mojej winy.wszystkie plany poszły w las,marzenia prysły jak bańka mydlana. A cierpiał. ja miałam wsparcie w tamtym i mam nadal.on chce ze mną być. A obiecywał poprawę, że bedzie mi teraz jak w niebie, bedzie dla mnie miał czas, wszystko bedziemy mieli, bedziemy szczęsliwi.bede mieć nadal prace, pieniądze pod dostatkim. mówił że nikt mnie nie da tyle miłości co on, nie zapewni mi takiego życia w dostatku.teraz sie chce zmienić pod warunkiem że zerwe kontakty z tamtym. a te wszystkie lata moje młode,pozbawione życia? te obelgi, podejżenia,chorobliwa zazdrość, moje ciągłe poczucie winy że wszystko robie źle, że jestem nic nie warta bez niego, że wszystko co mam zawdzięczam jemu? brak szacunku, dyrygowanie moim życiem? jak mam to zapomnieć? boję sie tego co będzie dalej,boje sie ze ni dam sobie rady sama bez niego. że nie znajdę pracy, że bedę żałować tej decyzji. teraz spotykam sie z tamtym i gdy jestem z nim wszlkie obawy znikają, jestem szczęśliwa. z drugiej strony żal mi tych 8 lat razem, jest tyle wspmnień, tyle razem przeżyliśmy.ale tyle też mnie boli, nie potrafię zapomnieć o krzywdach. wiem ze nie byłam idealna, nie zawsze fer.każdy popełnia błedy. odwołanie ślubu nie żałuje, obawiam sie czy nie bedę tej decyzji żałować w przyszłości że odeszłam, ze wybrałam swoje szczęście , że zapragnełam czuć sie naprawde kochaną, potrzebną kamuś nie tylko do łóżka. bo nawet teraz A mi proponuje koleżeński sex bo tyle lat byliśmy razem wiec wolno. nadal mu ulegam, nadal ma nade mna władzę psychoczną, potrafi mi zadać ból. prosze powiedzcie czy dobrze zrobiłam odchodząc, stawiając wszystko na jedną karte, ryzykując całym życiem? A kocham i bede kochać zawsz, tego drugiego nie wiem czy kocham ale napewno bardzo lubie i jestem przy nim szczęsliwa bardzo, wszelkie smutki mijają gdy mnie przytuli. nie ma między nami innej bliskości fizycznej poza przytuleniem i całusem. serce mi pęka , w głowie totalny bałagan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli potrzeba 3 pociagniec scrolla zeby dojechac do konca to nie licz, ze normalny czlowiek to przeczyta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobiłaś lepiej niż dobrze. A Cię nie szanował, nie traktował jak ukochaną kobietę, nie poświęcał Ci czas, nie traktował na równi z sobą, nie traktował nawet jak partnerkę tylko jak niewolnicę, zakazywał Ci wszystkiego, zostawiał Cię samą w domu żeby popić sobie z kumplami, manipuluje Tobą wmawiając, że bez Niego jesteś nikim, że sobie nie poradzisz, a nawet próbuje Cię przekupić pieniędzmi, posadą... to nie jest normalny związek. Nie spotkałam się jeszcze z takim traktowaniem ze strony faceta, który niby tak bardzo kocha swoją kobietę. Czuje się jak pan i władca i za wszelką cenę chce mieć kontrolę nad Tobą i Twoim życiem. Chcesz żyć z takim człwiekiem? Wierzysz, że rzeczywiście się zmieni? Chcesz żeby całe Wasze życie wyglądalo w ten sposób? Muszisz sama sobie odpowiedzieć na te pytania. Dlaczego uważasz, że po ślubie A się zmieni? Że stanie się lepszym człowiekiem, że nabierze do Ciebie szacunku? Przecież mówi się, że mężczyźni zmieniają się po ślubie na gorsze... może się nie zmieniają, ale my kobiety dopiero wtedy dostrzegamy ich wady, które tak nas gryzą, że ciężko nam z nimi żyć. Po slubie Twój facet przedstawiony przez Ciebie jako dyktator (takie odebrałam wrażenie czytając to co napisałaś), będzie myślał, że skoro ma Cię już na zawsze, tylko dla siebie i ma na to dokument, to ma tym większe prawo żeby ingerować w Twoje życie, żeby mieć nad nim pełną władzę, a z Ciebie zrobić posłuszną niewolnicę. Wybacz, ale tak właśnie to widzę. Masz prawo do szczęścia, więc usiądź i na spokojnie pomyśl, narysuj sobie tabelę- powpisuj argumenty za i przeciw powrotu do A, albo tabelę wad i zalet A i Twojego obecnego faceta, porównaj je i podejmij decyzję. Myślę, że jednak lepiej zacząć nowy związek u boku faceta przy którym czujesz się bezpieczna, spokojna i szczęśliwa niż dzielić życie z osobą do której czujesz żal, której nie jesteś pewna do tego stopnia, że odwołałaś ślub. Zawsze powtarzam- miłość to nie wszystko. Spójrz na to w ten sposób, chcesz wrócić do A tylko dlatego bo go kochasz? Chcesz wrócić tylko ze względu na miłość i dlatego, bo szkoda Ci kilku lat? A co z całą resztą? Z szacunkiem, wsparciem, dobrym i równym traktowaniem? To jest również bardzo ważne. Ale cóż... decyzja zależy do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×