Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zaniepokojona ona

przyjaciel ważniejszy od wszystkiego?

Polecane posty

Witajcie, od kilku dni zastanawiam się czy zachowanie mojego męża jest normalne. Otóż od mniej więcej miesiąca w tej samej "grupie" pracuje on ze swoim przyjacielem, z którym wcześniej miał kontakt okazjonalny. W sumie to mój mąż załatwił mu tą robotę, bo zwolniło się u niego w pracy miejsce i wkręcił właśnie swego kumpla. Od tego momentu ma miejsce jakiś koszmar. Mój mąż bierze ciągle nadgodziny (weekendy, nocki) i siedzą z kumplem razem w pracy, często jako jedyni pracownicy. Dodatkowo spotykają się przed pracą i po pracy, rzekomo by rozmawiać o pracy. Mój mąż zaczął go zabierać praktycznie wszędzie, kupował ostatnio samochód pojechał z przyjacielem na drugi koniec Polski, nocowali razem w jednym pokoju. Jeżdżą razem po zakupy, ciągle dzwonią do siebie i mailują, podobno w sprawach firmowych. Co weekend jego przyjaciel regularnie przyjeżdża do nas do domu i siedzi od piątku do niedzieli włącznie. Jak już zdarzy się cud i mój mąż pojawi się w domu to nie ma godziny by nie było jakiś ochów i achów pod adresem tamtego, że jaki on mądry, inteligentny, jak wspaniale załatwił to czy tamto. Tamten niby jest żonaty ale jakoś do żony do domu nie jeździ zbyt często (ma około 60 km od pracy i od miejsca zamieszkania). Co gorsza mój mąż w związku z pracą wynajął mu swoje mieszkanie po ojcu, w zasadzie tylko za sam czynsz. Zrobił na swój koszt generalny remont tego mieszkania przed przeprowadzką przyjaciela. Gdy ja zaczynam coś mówić odnośnie tego że on tyle czasu z nim spędza to zaraz słyszę że jestem zazdrosna, że to paranoja żebym była zazdrosna o faceta i że oni rozmawiają tylko o pracy, a że się przy tym lubią i kumplują to druga sprawa. Ja mam za to coraz czarniejsze myśli, że może ich łączy dużo więcej niż zwykła przyjaźń. Jak sobie pomyślę to ogarnia mnie obrzydzenie. Nigdy nie spytałam męża wprost, podejrzewam że by się wściekł i powiedział że jestem wariatką. Nie wiem już co robić, jak potwierdzić lub obalić swoje obawy. Czy może rzeczywiście męskie przyjaźnie są aż takie? Czy to wszystko jest normalne, czy po prostu mam w domu pedała (bo w tym wypadku na słowo gej nie zasługuje)? Mąż mi wmawia że to ja jestem nienormalna, szukając dziury w całym więc proszę o obiektywne opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mów mi Zibi
to chyba lepiej jak ma przyjaciela niż miałby mieć "przyjaciółeczkę" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nikt normlany mając
żonę tak się nie przyjaźni.. przecież to gruba przesada. pedał jak nic;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym na Twoim miejscu zapytała czy do łóżka też go zaprosi... trójkącik to chyba dozyc ciekawe przeżycie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najdziwniejsze jest to że to się stało tak nagle. Wcześniej nie miał praktycznie żadnych przyjaciół poza tym jednym. Z tym spotykał się tylko od czasu do czasu, kilka razy w roku. Czasami on przyjeżdżał do nas, czasami my jeździliśmy do niego. Czasami on będąc gdzieś przejazdem też do niego wstępował. Owszem, zdarzało mu się nocować, ale nigdy nie wzbudzało to mojego niepokoju. Natomiast to co się dzieje teraz uważam za nienormalne, choć on mi mówi że jestem chora. Że moja zazdrość jest chora i że zrozumiałby żebym była zazdrosna o kobietę, ale że o mężczyznę to tego nie rozumie. Jak go wypytuję co robili, dlaczego tyle czasu spędzają razem i mówię że to nie jest normalne to nie chce w ogóle o tym rozmawiać tylko obraża się i przestaje odzywać. Na początku myślałam że mu się te spotkania znudzą, ale widzę że jest wręcz odwrotnie. Im dłużej to trwa, tym oni więcej czasu spędzają razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×