Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość XoXXoX

referat z historii

Polecane posty

Gość XoXXoX

czy ktoś mógł by mi napisać jakie były cele ataków japonii podczas II wojny świątowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze trafiłeś módl się bo dostąpiłeś możliwości oświecenia. TYLKO MUSISZ ROZWINĄĆ BARDZIEJ PYTANIE o co właściwie chodzi czy o cele jakie chcieli osiągnąć przez ataki właśnie w tych miejscach czy też może o ich plan ogólny i założenia jakie sobie przedstawili czy też dlaczego chcieli atakować właśnie tam i dlaczego właściwie chcieli tej wojny? Proszę o odpowiedź bo mam akurat dostęp do świetnego opracowania (książki) i mogę pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Geneza tego konfliktu sięga I wojny światowej Japonia walczyła jako sojusznik Anglii przeciwko państwom centralnym. Niemcy mieli trochę kolonii na Pacyfiku. Japonia była państwem który odniósł największe korzyści na tej wojnie ponosząc minimalne straty. "W charakterze sojusznika Wielkiej Brytanii Japonia wchodzi w pierwszą wojnę światową i znakomicie wykorzystuje nadarzającą się wspaniałą okazję powiększenia swoich posiadłości zamorskich o bazy, faktorie i kolonie niemieckie. Zdobywa więc w Chinach Ciaoczou na Półwyspie Szantuńskim oraz Cingtao i w roku 1915 wymusza na Chinach uznanie jako swej strefy wpływów południowej Mandżurii, Szantungu i Honanu, wraz z prawem eksploatacji bogactw naturalnych. Odbyło się to wszystko przy cichym poparciu caratu, który potrzebował wojsk na froncie europejskim i ostatecznie dogadał się z rządem tokijskim, zawierając tajny układ w roku 1916 w sprawie współpracy na Dalekim Wschodzie, a zwłaszcza na terenie Chin. Kolejnym rajskim jabłuszkiem, które wpadło w ręce imperialnym japońskim politykom, była wielka strefa atoli środkowego Pacyfiku, stanowiąca od roku 1899 własność Niemiec. Od pewnego czasu wzrok japońskich polityków i wojskowych kierował się ku owym niemieckim koloniom na Pacyfiku -archipelagom Karolin, Marshalla, Marianów i wysp Palau. I oto w roku 1917 główne państwa alianckie, gdy znalazły się w tragicznej sytuacji zaopatrzeniowej w związku z nasiloną przez Niemcy wojną podwodną, uznały, że trzeba zapewnić sobie pomoc floty japońskiej i czym prędzej obiecały Japonii nowy prezent terytorialny, zwłaszcza że tu i ówdzie na owych archipelagach powiewała już flaga japońska, umieszczona przez zapobiegliwe siły zbrojne Cesarstwa. Rządzący nim kierowali się osiągnięciem pewnych zysków gospodarczych, ale także - i przede wszystkim - wielką korzyścią strategiczną: wyspy stanowić mogły daleką forpocztę własnego terytorium, a w razie potrzeby zagrożenie Filipin i Indii Holenderskich. Późniejszy bieg wydarzeń, zwłaszcza podczas drugiej wojny światowej, miał owe przewidywania strategiczne potwierdzić. Owe archipelagi wysp niczym dojrzały owoc wpadły Japończykom w ręce za niewielki zaiste wkład do sprawy alianckiej w pierwszej wojnie światowej: jeden batalion japoński w ciągu tygodni uczestniczył w oblężeniu niemieckiej kolonii Cingtao na wybrzeżu chińskim późnym latem i jesienią 1914 roku, a kilka japońskich okrętów eskortowych pomagało w konwojach brytyjskich na Morzu Śródziemnym w roku 1917. Pierwsza wojna światowa nazywana jest „najlepszą wojną w dziejach Japonii''. Zaiste kraj ten, nie wysiliwszy się militarnie po stronie aliantów i nie tracąc swych żołnierzy ani marynarzy, wyniósł ogromne korzyści gospodarcze z walk innych. Zamówienia zbrojeniowe, zwłaszcza produkcja amunicji, przyniosły krociowe zyski. Dwukrotnie wzrosło zatrudnienie w całym przemyśle. Otworzyły się szeroko rynki azjatyckie, do tego czasu stanowiące domenę walczących państw europejskich. Sześciokrotnie wzrosły zapasy złota w Banku Japońskim. Zadłużenie zagraniczne spadło o jedną trzecią. Flota handlowa między latami 1913-1919 podwoiła się, osiągając nośność 3 080 000 ton. Dziesięciokrotnie wzrosły jej zyski. Zbudowano 40 nowych pochylni i doków zatrudniających 100 tysięcy ludzi. Roczna zdolność wytwórcza stoczni japońskich osiągnęła 750 tysięcy ton! I owe stocznie - jak pokaże dalszy przebieg wydarzeń - zdolne będą wytwarzać w razie potrzeby setki tysięcy ton nowoczesnych okrętów wojennych..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Strzały przy moście Marco Polo pod Pekinem dały początek zaciekłej, wyniszczającej wojnie japońsko-chińskiej. Zderzyły się w totalnej konfrontacji dwa państwa, z których jedno - historycznie biorąc - zawdzięczało podstawy swej kultury drugiemu, bo Chiny w jakiś sposób stworzyły Japonię, dając jej przed wiekami swe pismo, sztukę, architekturę, literaturę i filozofię. Japonia unowocześnionych samurajów straszliwie odpłaciła Chinom za te dary- ogniem i mieczem. Gdy w grudniu 1937 roku zdobyty został Nankin, siedziba rządu chińskiego, dowódcy japońscy wydali go na mord, gwałt i grabież swym atakującym oddziałom. Jak powie kronikarz: „strzelano do wszystkiego, co się porusza - do mężczyzn, kobiet i dzieci. Gwałcono, rabowano i mordowano.Zginęło dwieście tysięcy ludności cywilnej". Japońscy politycy trzymający ster władzy przez cały czas trwania tych okropności ogłaszali oświadczenia będące arcydziełami obłudy i fałszu. Książę Konoye *, premier rządu, oświadczył tuż po wybuchu walk w Chinach: „Wysyłając wojska do północnych Chin rząd, oczywista, nie ma innego celu...jak zachowanie pokoju* * we Wschodniej Azji Japonia nie uważa narodu chińskiego za swego wroga". Możemy sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby zaczęła uważać. W dniu wzięcia Nankinu 15 bombowców i 9 myśliwców pokładowych z lotniskowca „Kaga", dowodzonego przez komandora Ayao Inagaki, dokonało nalotu na amerykańską kanonierkę „Panay" ewakuującą w górę rzeki Jangcy część ambasady USA z Nankinu. Po krótkim oporze kanonierka poszła na dno wraz z trzema eskortowanymi barkami. W roku 1898 incydent z jednostką morską Stanów, tajemnicza eksplozja na pancerniku „Maine" w Hawanie, stolicy hiszpańskiej wówczas Kuby, stał się powodem wojny amerykańsko-hiszpańskiej; Teraz zarówno rząd amerykański, jak i społeczeństwo przełknęło tę straszliwą pigułkę. Rząd japoński uznał, że zagalopowano się nieco po zatopieniu kanonierki „Panay" i wcześniejszym o tydzień podobnym wypadku z kanonierka brytyjską „Ladybird", która została po prostu ostrzelana i zdobyta przez niesłychanie bojowego pułkownika Hashimoto, pragnącego gorąco natychmiastowej wojny z całym białym światem. Rząd japoński złożył usprawiedliwienia oraz wyraził pragnienie wynagrodzenia strat; ogłoszono również usunięcie ze stanowiska dowódcy lotniskowca „Kaga", którego bombowce rzekomo miały wziąć kanonierkę „Panay" za jednostkę chińską. Minister spraw zagranicznych Japonii Koki Hirota wręczył notę ambasadorowi Stanów w Tokio Josephowi Grew i powiedział tłumacząc się: „Mam teraz trudny okres. Rzeczy dzieją się niespodziewanie..." Chińczycy nie mieli wątpliwości, co do zamiarów Japonii wobec ich kraju. Rozwinięcie działań na wielką skalę i okrutny przebieg wojny dały asumpt do reorientacji chińskich partii politycznych, zarzucenia walk wewnętrznych i do wytworzenia frontu narodowego, który objął zarówno Kuomintang, jak i Chińską Partię Komunistyczną. Po wzięciu przez Japończyków Pekinu doszło do zbliżenia i zawarcia paktu o nieagresji między Chinami i Związkiem Radzieckim, który udzielił Chinom zarówno dużych pożyczek, jaki oddał do dyspozycji chińskiej setki samolotów i tysiące wojskowych specjalistów. Armia kwantuńska odpowiedziała na to napaściami na terytorium ZSRR i Mongolskiej Republiki Ludowej, traktując je jako próbę sił. Odżywały w japońskich sztabach echa interwencji syberyjskiej. Obydwie próby agresji zakończyły się katastrofalnymi porażkami. Japońscy dowódcy ku swemu zdumieniu odkryli, że przeciwnik odmienił się i niewiele ma wspólnego z obrazem żołnierza z wojny rosyjsko-japońskiej lat 1904-1905. O zwycięstwie wojsk radziecko-mongolskich zadecydowały nowe bronie, oddziały zmechanizowane, potężna artyleria i lotnictwo. Wynik wielomiesięcznych starć na granicy mongolskiej wywarł swój wpływ na późniejszy kierunek ekspansji japońskiej: oto bowiem kierownicy państwa japońskiego i dowódcy jego sił zbrojnych przekonali się, że akcja wojskowa w tym kierunku nie wróży pomyślnych perspektyw. Po piętnastu miesiącach walk w Chinach rozpęd japońskiej machiny wojskowej został przyhamowany. Opór armii chińskich, wielkość kraju, rozwój walki partyzanckiej - wyczerpywały impet napastnika. Po zajęciu Kantonu i Hankou w październiku 1938 roku sytuacja na frontach poczęła się stabilizować. Nie sprawdziły się przepowiednie ministra wojny Sugiyamy, który prorokował wysokiemu urzędnikowi dworu cesarskiego: „Wyślemy duże siły, złamiemy ich szybko i całą sprawę będziemy mieli z głowy..." Inni generałowie szli dalej: ,,Każdy sądził, że poślemy trzy dywizje, a w razie rozszerzania się walk dodatkowe dwie wystarczą..." Wydarzenia miały pokazać, że prawie czterdzieści dywizji nie mogło się uporać z oporem wojsk chińskich. Nadto Chińczykom udało się w heroicznym wysiłku przenieść arsenały oraz wyposażenie głównych zakładów produkujących dla potrzeb wojny poza zasięg działania japońskich wojsk lądowych. Co nie dało się ewakuować - niszczono bez wahania. W związku z rozwojem wydarzeń w Chinach armia japońska i jej przywódcy znalazła się pod ostrzałem krytyki, jej bombastyczne plany i przechwałki utraciły swój początkowy blask. W walkach poniosła straty sięgające setek tysięcy ludzi, na poszczególnych odcinkach frontu ponosiła porażki. W tej sytuacji do głosu zaczęła dochodzić marynarka wojenna, która od początku nie była zachwycona planami podboju Chin, oraz kręgi dworu i grupa starszych polityków japońskich. Zacięty opór armii chińskich w głębi kraju i fiasko planów wyłączenia z gry Chin jako samodzielnego organizmu skłoniły przywódców Japonii do obrania nowej strategii: postanowiono przynajmniej odciąć Chiny od pomocy państw zachodnich. Ważką rolę w zmianie kierunku działania mieli dowódcy morscy z Yamamoto na czele. Wskazywali oni, że celem podbojów Japonii powinny stać się kraje, które potrafiłyby uzupełnić braki surowcowe Japonii, dostarczając jej ropy naftowej, metali kolorowych i kauczuku, bez których nawet wojna w Chinach nie byłaby możliwe- na dłuższą metę. Należało więc oś ekspansji obrócić ku Południowi i tam wymierzyć główne jej groty, tym bardziej, że po zawarciu w sierpniu 1939 roku radziecko-niemieckiego paktu o nieagresji Japonia nie mogła liczyć na Niemcy w razie wznowienia działań przeciw wojskom radzieckim. Był to dotkliwy cios dla japońskich przywódców, którzy nie tak dawno zawarli z hitlerowskimi Niemcami pakt antykominternowski"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 73824729834
cele ataków to przecież nie geneza wojny.... :( Temat typowo militarny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiosna 1940 roku przyniosła imperialnym ambicjom Japonii nową szansę: 10 maja ruszył pancerny walec niemiecki na zachodzie Europy. Holandia skapitulowała już po pięciu dniach. Wojska belgijskie, choć wspierane przez siły francusko-brytyjskie, kapitulowały 28 maja. Kampania we Francji zakończyła się 22 czerwca podpisaniem zawieszenia broni w historycznym wagonie w Compiegne, w którym w roku 1918 przypieczętowano klęskę Niemiec. Koło historii obróciło się gwałtownie, przynosząc klęskę trzem państwom alianckim w Europie i dramatyzując niesłychanie los czwartego - Wielkiej Brytanii, która znalazła się sam na sam wobec zwycięskiej potęgi wojskowej Trzeciej Rzeszy. Klęska wojskowa krajów macierzystych zatrzęsła posadami imperiów kolonialnych tych czterech państw. Przede wszystkim postawiła pod znakiem zapytania dalszy los ich posiadłości na Dalekim Wschodzie, które od dawna znajdowały się w orbicie zainteresowań nowej ekspansywnej siły -Japonii. Pierwsze odczuły nacisk Japonii Francuskie Indochiny. W japońskich kołach rządowych określano sytuację sloganem „nie spóźnić się na autobus". Już 16 czerwca, a więc na 6 dni przed Compiegne, Japonia wymusiła na generale Catroux, gubernatorze Indochin, wstrzymanie tranzytu benzyny do Chin i obecność japońskich inspektorów w punktach granicznych, którzy mieliby prawo kontrolowania przewozów. Dnia 30 sierpnia 1940 podpisany został układ między rządem marszałka Petaina i nowym rządem japońskim premiera Konoye" , który de facto uznawał rolę Japonii jako hegemona naDalekim Wschodzie. Petain zgodził się na okupację północnych Indochin i przejęcie przez Japończyków trzech lotnisk wojskowych i prawo tranzytu 25 000 japońskich żołnierzy. Odpowiednie szczegółowe porozumienie zawarto 22 września 1940 roku, ale już następnego dnia nastąpiła eskalacja żądań i szef japońskiej misji wojskowej w Hanoi zażądał od generała Catroux prawa wprowadzenia do północnych Indochin 32 000 żołnierzy... Dyplomacja japońska wykonała w trzeciej dekadzie września kolejną woltę i po ochłodzeniu uczuć na przełomie 1939/40 roku zaczęła znów bardzo mocno kochać Niemcy i Włochy. Toczyła się zacięta bitwa o Londyn i z punktu widzenia Tokio Wielka Brytania zdawała się bliska załamania pod ciosami Luftwaffe, a to otwierało nowe perspektywy na Dalekim Wschodzie. 27września 1940 roku Niemcy, Włochy i Japonia zawarły w Berlinie Pakt Trójstronny. Dwa pierwsze państwa zawarowały w nim prawo wprowadzenia według swej woli „nowego porządku" w Europie, Japonia zaś - na Dalekim Wschodzie. Wszystkie trzy państwa zobowiązywały się wspierać zbrojnie w razie zaatakowania przez państwa nie zaangażowane dotychczas w konflikcie zbrojnym w Europie i Azji. Ostrze paktu skierowane więc było przeciw ZSRR i USA. Po drodze niejako japońska dyplomacja osiągnęła także powodzenie w naciskach na Brytyjczyków. Znajdujący się w obliczu groźby hitlerowskiej inwazji rząd brytyjski przystał na zamknięcie na trzy miesiące, poczynając od 18 lipca 1940 roku, Drogi Birmańskiej, którą przez łańcuch górski sięgający 2800 metrów dostarczano zaopatrzenie dla armii chińskich odciętych od własnych portów. Okres od zawarcia Paktu Trójstronnego do połowy 1941 roku wypełniły Japonii przygotowania do marszu na południe. Równocześnie z akcją dyplomatyczną i wojskową we Francuskich Indochinach ruszyła japońska machina nacisków w stronę Indii Holenderskich znajdujących się w podobnie trudnej sytuacji po upadku państwa macierzystego. Zaiste kolonie holenderskie obejmujące wyspy dzisiejszej Indonezji jawiły się złotym jabłkiem dla Japonii - rajem surowcowym dla jej sił zbrojnych. Szyby naftowe Sumatry i Jawy dawały w tym czasie ponad 7milionów ton ropy, a sąsiednie brytyjskie Borneo produkowało kolejne 3 miliony ton. Ponieważ japoński import ropy wynosił w roku 1940 około 6 milionów ton, wliczając w to ropę odprowadzaną do rezerw wojskowych, szerszy dostęp do ropy wysp Południa załatwiłby dowódcom floty i armii cały problem. W każdym razie mieliby jej dość dla wojowania w Chinach, a w razie potrzeby - na innych frontach. I dlatego już 15 maja 1940 roku, w dniu kapitulacji Holandii, Japonia wysunęła pod adresem holenderskiego generalnego gubernatora w Batawii pierwsze żądania rozszerzenia wymiany towarowej i szczególnych uprawnień importowych w stosunku do surowców strategicznych. We wrześniu Japończycy zagrali va banąue - zażądali trzech milionów ton ropy rocznie w ciągu pięciu kolejnych lat, a więc pięciokrotnie więcej niż dotychczas! Nadto chcieli mieć na wyspach własne koncesje naftowe. Holendrzy sprzeciwili się ostro i ostatecznie skończyło się na niepomyślnym dla Japończyków kompromisie - układzie sześciomiesięcznym piewającym na ponad milion ton. Dla kraju, który cienko prządł we własnych surowcach (japońska produkcja ropy wynosiła niewiele ponad pół miliona ton!) dobre było i to... Wprowadzenie wojsk do północnych Indochin i pierwsze rezultaty szantażu wobec Holendrów dawały Japończykom powód do pewnego optymizmu, ale zwłaszcza w kręgach floty japońskiej uważano, że dopóki Wielka Brytania nie zostanie przez Niemcy rzucona na kolana, dopóty należy postępować z pewną ostrożnością, zarówno wobec niej, jak i wobec Indii Holenderskich sąsiadujących z brytyjskimi Malajami i osłanianych pośrednio silną bazą brytyjską w Singapurze. „Miękkim podbrzuszem" na Dalekim Wschodzie zdawały się w tej sytuacji nadal Francuskie Indochiny, częściowo już okupowane w północnej części przez wojska japońskie. Jeśli do tej pory chodziło o blokowanie Chin od południa, to teraz w wielkiej grze o ropę szczególnie ważna stawała się południowa część Indochin z Sajgonem dysponującym wielkim lotniskiem, z którego przez Zatokę Syjamską można było sięgnąć po Singapur; w linii powietrznej wynosiło to niecałe 1000 kilometrów, w sam raz na dobry rejs dla nowoczesnych japońskich bombowców... Zwracając teraz całą energię polityczną i wojskową na południe Japończycy w styczniu 1941 roku ponownie zażądali od Holendrów koncesji na wydobywanie ropy, prawa połowów na wodach Indii Holenderskich, utrzymywania stacji rybackich, własnej żeglugi przybrzeżnej i, oczywista, większych ilości surowców strategicznych - w sumie pierwszych koncesji na rzecz japońskiej kontroli nad gospodarką wysp. Holendrzy, mając nadzieję na poparcie Brytyjczyków i Amerykanów, znów oparli się mocno tym zaborczym żądaniom. Czas jeszcze nie nadszedł - Japończycy zrobili krok do tyłu, nie byli jeszcze gotowi do ataku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10 listopada 1941 admirał Yamamoto, sprawujący od miesięcy funkcję dowódcy tzw. Połączonej Floty, grupującej trzon sił morskich Japonii, zawarł z księciem Terauchi, dowódcą Armii Południowej, tzw. centralne porozumienie, określające plan podboju. Sformułowany był on krótko: 1. Równoległe lądowania sił amfibijnych na Luzonie, Guamie, Półwyspie Malajskim, w Hongkongu i w Miri - w Brytyjskim Północnym Borneo. Wszystkie te działania, z wyjątkiem ostatniego, miały być poprzedzone atakami powietrznymi. 2. Atak powietrzny z lotniskowców na Flotę Pacyfiku Stanów Zjednoczonych w Pearl Harbor. 3. Szybkie wykorzystanie początkowych sukcesów przez uchwycenie Manili, Mindanao, wyspy Wake, wysp Archipelagu Bismarcka, Bangkoku i Singapuru. 4. Zajęcie Holenderskich Wschodnich Indii i kontynuacja wojny w Chinach. Nim admirał Yamamoto podpisał owo porozumienie z księciem Terauchi, w sztabach japońskich rozważano cztery warianty uderzenia na południe. Wariant pierwszy, zakładający uderzenie nasamprzód na bogate w ropę IndieHolenderskie, został odrzucony, choć wydawał się pociągający (zrealizowany znienacka mógł zapobiec zniszczeniu szybów). Wystawiał on jednak na sztych połączenia morskie, które mogły być zagrożone z leżących „po drodze" Filipin i Malajów. Przyjęto wariant czwarty, przewidujący równoczesne zaatakowanie Malajów i Filipin, a.następnie kleszczowy atak z obu podbitych krajów na Indie Holenderskie. Wariant ów zakładał, podobnie zresztą jaki trzy pozostałe, zneutralizowanie sił amerykańskiej Floty Pacyfiku przez uderzenie na jej bazę na Hawajach w pierwszych godzinach wojny. Obliczenie czasu potrzebnego dla zakończenia kampanii na trzech teatrach wojny wyglądało, jak następuje: Filipiny - 50 dni Malaje - 100 dni Indie Holenderskie - 150 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W rachubach generała Tojo i jego najbliższych współpracowników nie leżał, oczywista, podbój Ameryki - nie było o tym mowy, jeśli się zważyło rozmiary.tego kraju i jego oddalenie od Japonii. Chodziło o to, aby przy wyłączeniu z akcji amerykańskiej Floty Pacyfiku objąć władzę nad strefą, która zapewniłaby Japonii samowystarczalność gospodarczą i której należało bronić dopóty, dopóki Ameryka nie zmęczy się wojną. Tojo miał nadzieję, że mimo wszystko Niemcy zwyciężą w Europie, pokonają Rosjan, Anglia padnie, rząd chiński się załamie i Japonia zostanie sam na sam z Ameryką. A wtedy rachunek strategiczny będzie wyglądał tak: japońskie lotnictwo bazujące na lądzie, krótsze linie zaopatrzenia i zakładana większa wola walki po stronie japońskiej przeciw ogólnie biorąc większej sile produkcyjnej Ameryki... Taki rachunek według niego przemawiał ZA JAPONIĄ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dwanaście dni po ostatecznym zwycięstwie na Morzu Jawajskim Japończycy wylądowali na północnej Sumatrze, forsując ostatecznie olbrzymi obszar nazwany przez Brytyjczyków „barierą malajską". Osiągnęli także ogromne postępy w Birmie i 8 marca 1942 r. zdobyli Rangun. Stawał przed nimi otworem ogromny obszar Oceanu Indyjskiego, a w zasięgu działania potężnych flot Cesarstwa znalazły się brzegi Indii. 12 marca Brytyjczycy ewakuowalisię z Andamanów, położonych już po północno-zachodniej stronie cieśniny Małakka. Jak by na rzecz nie patrzeć - Japończycy wykonali swój wielki plan podbojów w czasie dwukrotnie krótszym od przewidywanego i w ciągu trzech miesięcy zdobyli ogromny obszar, liczący prawie cztery miliony kilometrów kwadratowych, zamieszkany przez 160 milionów ludzi. Razem z akwenami morskimi obszar opanowany przez Japonię liczył 6 procent powierzchni globu - 12,5 miliona mil kwadratowych. Szybkość, z jaką osiągali zwycięstwa i terytorialne postępy, była niemal bez precedensu i świadczyła przede wszystkim o nowoczesności japońskiego oręża, zwłaszcza marynarki i lotnictwa, ale także i o dobrej technice działań desantowych. Była jednak gorzka pigułka w tym wszystkim bo nie udało się flocie Japońskiej wyeliminować zagrożenia ze strony amerykańskiej floty Pacyfiku w szczególności nie udało się zatopić żadnego z amerykańskich lotniskowców bez których wielkie morskie operacje na oceanie byłyby samobójstwem a Amerykanie wcale nie zamierzali się podać i co gorsza pomału rośli w siłę. Równocześnie z postępami w Indiach Holenderskich i na podejściach do Indii wojska japońskie prowadziły aktywne działania na południowym Pacyfiku. W nocy z 22 na 23 stycznia 1942 r. oddziały desantowe wylądowały w Rabaulu na Nowej Brytanii i w Kaviengu na Nowej Irlandii, wyspach Archipelagu Bismarcka. Operację osłaniały potężne siły morskie - zespół lotniskowców wiceadmirała Nagumo składający się z czterech jednostek, dwa pancerniki, pięć krążowników ciężkich i liczne mniejsze jednostki. Desant na Rabaul poprzedziło uderzenie lotnictwa pokładowego. Wkrótce Japończycy zaczęli rozbudowywać Rabaul i Kavieng na potężne bazy morskie i powietrzne. W sztabach japońskich, a zwłaszcza w sztabach marynarki, toczono ostre dyskusje nad kierunkami dalszych działań. Rysowały się trzy koncepcje: - Sztab admiralicji japońskiej z komandorem Tomioka, szefem wydziału planowania operacji, stawiał na uderzenie w kierunku południowym, w stronę wysp Samoa i Fidżi, z zamiarem przecięcia linii komunikacyjnych Australii i izolowania piątego kontynentu; - Szef oddziału operacyjnego Połączonej Floty kontradmirał Kuroshima żądał ofensywy w stronę Cejlonu i zachodniej części Oceanu Indyjskiego,- - Admirał Yamamoto, dowódca Połączonej Floty, oraz jego szef sztabu kontradmirał Ugaki byli zwolennikami ofensywy w stronę Midway i Hawajów oraz zmuszenia amerykańskiej Floty Pacyfiku do rozstrzygającego starcia. Stosunek sił morskich wypadał w tym okresie zdecydowanie na korzyść strony japońskiej, która mogła równocześnie zmierzyć się zarówno z flotą amerykańską, jak i flotą brytyjską, koncentrującą się na Oceanie Indyjskim. Flota japońska w tym czasie dysponowała następującymi jednostkami głównych klas: 11 pancerników, 10 lotniskowców, 18 ciężkich i 21 lekkich krążowników, około 100 niszczycieli oraz około 60 okrętów podwodnych. Amerykanie posiadali po naprawieniu uszkodzeń zadanych podczas ataku na Pearl Harbor 7 pancerników, przestarzałych co prawda i nie nadających się do „szybkiej" wojny na wielkich przestrzeniach Pacyfiku, oraz 5 lotniskowców. Nadto mieli 13 ciężkich i 12 lekkich krążowników, 92 niszczyciele i 61 okrętów podwodnych. Do tych aktywów dochodziła niezbyt wielka, ale dobrze wyszkolona siła marynarki australijskiej, składająca się z 3 krążowników, dowodzona przez kontradmirała Crace, a działająca w rejonie Morza Koralowego, archipelagów Bismarcka i Salomona oraz Nowej Gwinei. Siły brytyjskiej Floty Wschodniej (Eastern Fleet) koncentrowały się dopiero w rejonie Oceanu Indyjskiego. Ostatecznie po dwóch tygodniach marcowych debat marynarka i armia uzgodniły, że należy dokonać inwazji południowo-wschodnich brzegów Nowej Gwinei i wziąć Port Moresby, kluczowy punkt nad Morzem Koralowym, położony vis-a-vis brzegów Australii, oraz zdobyć archipelag Samoa, Fidżi i Nową Kaledonię, co niewielkim kosztem umożliwiłoby odcięcie Australii od dowozów amerykańskich. Trzynastego marca premier Tojo, w asyście szefów sztabów marynarki i armii, zjawił się u cesarza z propozycjami dalszych działań. Memoriał zawierał następującą ocenę sytuacji: ...Niezwykle trudne będzie nie tylko pokonanie Stanów Zjednoczonych i Brytanii w krótkim czasie, ale doprowadzenie wojny do końca przez kapitulację przeciwnika. Jest przeto istotne rozwijanie politycznych i wojskowych sukcesów, osiągniętych od rozpoczęcia działań wojennych sławnymi zwycięstwami, poprzez wykorzystanie obecnej sytuacji dla okrzepnięcia politycznej i strategicznej struktury, zdolnej wytrzymać długotrwałą wojnę. Musimy podjąć wszelkie możliwe kroki w ramach naszych narodowych możliwości, aby zmusić Stany i Brytanię do pozostawania w defensywie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie jednak celem Japonii wcale nie była wojna ze Stanami o supremację na Pacyfiku ale zdobycie surowców strategicznych tak potrzebnych rozwijającemu się przemysłowi japońskiemu. Japonia chciała Malajów i Indii Holenderskich zasobnych w ropę i kauczuk ale na przeszkodzie stały Filipiny i Amerykańska flota Pacyfiku na Hawajach. Tak więc Japończycy najpierw musieli przetrącić kręgosłup flocie Amerykańskiej, zająć tereny ze strategicznymi surowcami i bronic ich do czasu zmęczenia się wojną Ameryki. Wojna miała trwać nie dłużej niż 18 miesięcy bo na tyle posiadano zapasów paliwa i materiałów wojennych. Niestety dla Japonii ich kalkulacje co do Amerykanów i ich woli kapitulacji były mocno "na wyrost" po prostu przecenili własne siły dokładnie tak samo jak zrobili to Niemcy atakując ZSRR.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XoXXoX
chodzi mi o ogólne cele. najlepiej od pauz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odgórnym celem Japońskiej ekspansji było stworzenie Azjatyckiej Strefy Dobrobytu i hegemonia w Azji. Po ustaleniu frontu w Chinach wojna przybrała charakter wojny na wyczerpanie ażeby ją wygrać, Japonia potrzebowała strategicznych materiałów. Amerykanie poparli chińczyków „Pitman Act a jakby tego było mało założyli embargo i zaczęli straszyć dalszymi konsekwencjami. Japończycy to nie Indianie co dadzą się zamknąć w rezerwatach. Tak naprawdę to jednostronna mało elastyczna polityka Amerykańska "kija bez marchewki" rzucała Japonię w stronę konfliktu zbrojnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×