czeka mnie ciężki czas na studiach...

mam do zrobienia w marcu różnicę programową, niby tylko 4 zajęcia,ale są one długie i trzeba z tego napisać 2 kolokwia...niby nic wielkiego,ale na obecnym roku na którym jestem, jest wiele krótkich zajęć , które musimy sami sobie wybierać, kto kiedy chce, a często ich terminy są odgórnie narzucane i zachodzą na inne zajęcia...a co ja zrobię, jak mi wetkną zajęcia z czegoś tam na tą samą godzinę, w której będę mieć kolokwium z różnicy programowej, co ja zrobię....jestem cała spanikowana, wyobraźnia mi podpowiada , że sobie nie dam rady, bo się nie wyrobię ze wszystkim

dasz rade :) a co studiujesz?

farmację na 4 roku, a różnicę mam z drugiego roku

róznica czyli warunek?

a czego jesteś spragniona ?

różnica programowa, czyli znaczy to, że w zeszłym roku byłam na urlopie dziekańskim rocznym i muszę zaliczyć przedmiot z drugiego roku,że mieć taki sam zakres przedmiotów, jak rocznik, do którego się przyłączyłam

Nie bojaj. Ja w tym zimowym semestrze podczas sesji miałam taki zapierdol że nie wiedziałam w co ręcę włożyć. W jednym tygodniu mialam 6 egzaminów, wszystkie do napisania wieczorem, a rano siedziałam na kursie bo akurat zaczynałam nową pracę. W domu byłam po 20 a wstawałam o 6.00. Na pewno wykładowcy usprawiedliwią Ci nieobecność jeśli będziesz musiała iść na kolokwium z innego przedmiotu. dasz radę:)

a jeszcze jacy ludzie są na tym roku dziwni-starosta trzyma w tajemnicy, kiedy są możliwe terminy zajęć z tych ćwiczeń do wyboru; nie chce mnie pewna dziewczyna w jednej grupie, bo uważa ze przeze mnie wygonią z grupy jej chłopaka,a ja pytałam faceta od zajęć , czy nie przekroczy ta grupa liczby osób możliwych, jeśli się przyłączę - i docent nie widzi problemu, ale moja koleżanka się boi o chłopaka...szok

witamy w wyscigu szczurow. Ludzie się prędzej posrają niż w czymś pomogą;)

zdecydowałam się iść na zajęcia z moją grupą w czwartek...ciekawe, czy mnie wyrzuci docent z sali, bo byłam przypisana z innymi, ale inaczej mi nie pasuje...