Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość izunieńńka

problem w małżeństwie

Polecane posty

Gość izunieńńka

Jesteśmy małżeństwem trzy lata.....dopiero teraz postanowiłam coś z tym zrobić bo widzę jak bardzo ranię mojego męża. Pozornie jestem poukładaną, opanowaną i spokojną osobą....ale to tylko pozory....czasami tracę panowanie nad sobą z błahego powodu...np wczoraj wieczorem po kolacji mówię mężowi, żeby umył naczynia- powiedział- zaraz. I ten "zaraz " to bylo ponad pół godziny........siedziałam i czekałam "jak na szpilkach" w końcu nie wytrzymałam i jak zwykle awantura i utrata panowania nad sobą. Dostał po warzy, poszarpaliśmy się ( gł ja bo on wielki chłop więc tylko mnie trzymał) potłukłam połowę talerzy ze zlewu i poszłam się kąpać. Dosyć często zdarza mi się tak niezapanować nad swoimi emocjami ale nie potrafię sobie z tym poradzić..... CZ mój przypadek powinno się leczyć? Nie chcę marnować życia mężczyzny którego kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kreisa
tez tak mam, a potem mi wstyd i chodze ze skuloną głową aby wszyscy szybko zapomnieli o tym zdarzeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
Zwykle problem jest głebszy i to nie niezmyte naczynia są tego powodem. To tylko wierzchołek góry waszych problemów. Musisz zastanowić się nad prawdziwym powodem swojej złości na męża. Coś nie gra w tym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weoriwrijisjfhjak
Tez nie raz mi sie zdarza, tylko ja mam takie wybuchy jak wypije alkoholu duzo , wtedy wszystko mu wypominam i mowie ze sie z nim rozwiode, porazka,a potem nic nie pamietam:( dlatego juz wogole nie pije alkoholu a jak juz to tylko troche, wstyd mi przed nim jak nie wiem bo on mnie traktuje bardzo dobrze, normalnie to jestem dla niego jak aniol tylko jak wypije...dlatego juz nic nie pije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguśka;)
myślę że powinnaś to skonsultować z lekarzem, może to początek nerwicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
a masz tak, że np. on coś zrobi a tobie się to nie podoba i ty to wszystko rozwalasz i wychodzisz. mi ostatnio poukładał rzeczy w szafie bo wszystko sie walało po pokoju. w sumie ja to chciałam zrobic po swojemu ale nigdy nie miałam ochoty , on w koncu wziął i posprzątał ale nie zwrócił uwagi ze cos moze być juz brudne (ciuchy) a on mi wszysto ładnie poukładał w szafie. jak to zobaczyłam pootwierałam wszystkie szafy i wywaliłam wszystkie ciuchy na środek pokoju. no i w bonusie AWANTURA. tez mi było potem głupio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
A może to "tylko" zespół napięcia przedmiwsiaczkowego. Przypomnij sobie czy nie dzieje się tak tuż przed spodziewaną miesiączką? Może to sprawa hormonów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
* przedmiesiączkowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
a tłuczenie naczyn to norma, ale nie że wszystkie naraz bo taka bogata nie jestem, ale jak sie wścieknę to BUCH szklanką o podłogę, i wychodzę do pustego pokoju albo na podwórko, po chwili mi przechodzi i przychodzę posprzątać i przeprosić (czyt. połasić się ale czasem on nawet nie chcę żebym sie do niego zbliżała)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anyabells
Ja pier..le. Jakie te baby glupie. Moja matka tez sie tak czepia. Nie dziwie sie ze ojciec ja zostawil. Histeryczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
ja podejrzewam, ze to moj sposob wyrażanie złych emocji, u mnie w domu jak mama sie na mnie o cos obraźiła to sie nieodzywała do mnie nawet 2 tygodnie. nienawidziłam tych cichych dni. stwierdziłam że nigdy nikogo nie bede karać w ten sposób, ten sposób nie jest dobry na rozładowanie napięcia. podjerzewam wiec że ja reaguje własnie tak, bo nienawidzę ciszy w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też szybko tracę panowanie nad sobą, zrobię coś, powiem a potem żałuję. Czasem mnie to przeraża :o Może powinnaś jakieś ćwiczenia wprowadzić. Ja czasem liczę od stu w dół ale gówno daje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weoriwrijisjfhjak
Ja kiedy porozmawialam z moim mezem(tez 3 lata po slubie)po tych zajsciach, ze sie na niego wydzieralam i wogole stwierdzilam przyczyne, otoz uwazam ze jestem juz gotowa na dziecko on jeszcze nie - i przez to byly te klotnie, teraz dalismy sobie na wstrzymanie i stwierdzilam ze poczekam na niego, zrozumialam go co czuje i jakie sa jego oczekiwania wzgledem mnie i wogole, ja tez jestem osoba porywcza ale nauczylam sie przystopowac, jak mnie zdenerwuje wychodze i wracam dopiero jak mi przejdzie a potem problem razem rozwiazujemy, uwazam ze powinnas z nim szczerze porozmaiwac, moze cos ci sie w nim niepodoba jego zachowanie albo tok myslenia, nie wiem, mysle ze gleboko w sercu masz do niego jakis zal.(przynajmniej w moim przypadku tak bylo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
hmmmm :D ale mimo wszystko na komendę "WYZNANIE" mówi: "KOCHAM CIĘ"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izunieńńka
ktoś napisał, że to tylko wierzchołek problemów ale my innych nie mamy. W tym napadzie wściekłości wyrzucam go z domu ale mam za mało siły, grożę rozwodem itp wiem że jestem rozkapryszoną zołzą ale to po prostu mnie przerasta. Jak mąż sprząta mieszkanie albo np myje wc to albo wytykam mu co robi źle bo jak robię to inaczej albo po prostu demonstracyjnie poprawiam po nim choć nie zawsze jest co poprawiać. Jeśli np poprosze go żeby mi coś podał i nie zrobi tego od razu to awantura od nowa......i przyznam się, że na coraz więcej mnie stac...aż sama się siebie czasem boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja znam osobę, która tak robiła. BIŁA męża - bez powodu. On jej nigdy nie oddał, bo to porządny facet. Poszła na terapię, bo bardzo go kochała i on ją też. To było tak, że zauważyłam u niego limo - wzięłam na spytki, coś burkał itd. Ale w końcu ona wybuchnęła płaczem i mi wyznała. Załatwiłam jej terapeutkę, miłą kobitkę. Wyszło, że dziewczyna ta była bardzo skrzywdzona w dzieciństwie. Bita okrutnie, wyzywana, poniżana przez własnych rodziców. Zwyczajnie - nikt jej nigdy nie nauczył, że problemy rozwiązuje się nie biciem i nie bluzganiem, a rozmowa, bo nikt nigdy z nią nie rozmawiał. Coś źle zrobiła, dostawała w pysk, aż się usmarkała. Dzięki terapie i dzięki temu, ze mąż naprawdę ją wsparł i okazał miłość, jest jej już o wiele lepiej. Kiedyś mi mówiła, że czasem pojawia się w niej ten szał, ale umie go zwalczyć. Wtedy pogdera po babsku, ale to już nie są awantury i przemoc. Mają dziecko - wychowywane bez bicia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
nie tłumaczę sie dzieciństwem, tylko stwierdzam że doświadczyłam takiego sposobu reagowania na złe emocję (nieodzywanie się - traktowanie kogos jak intruza) i dziś z dwojga złego wybieram rozładowywanie napięcia jednak w bardziej ekspresyjny sposób. Ja nie wierzę, że istnieją małżeństwa, które się nie kłócą - więc sądzę że kłótnia to jeszcze inny sposób wyładowywania się- a werbalnie można czasem jeszcze bardziej kogoś zranić niż czynami. w złości mówi sie wele rzeczy, których tak naprawdę nie chciało sie powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wy jestescie pierdolniete - no, ale coś jednak w tobie jest nie tak, skoro nie rozumiesz innych. Brak empatii, chłód emocjonalny. Gdyby wszyscy reagowali tak samo, człowiek nie nazywałby się człowiekiem, tylko mrówką. Najważniejsze jest uświadomienie sobie problemu i chęć walki z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wy jestescie pierdolniete - więc jednak coś w tobie zostało:) Może warto o tym pomyśleć:) Ludzie są rożni, naprawdę, nie można zacieśniać horyzontów. Zwłaszcza, że ona zrobiła z tym coś i chciała walczyć. Podobnie jak osoby z tego wątku - pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie problemu. A ty czujesz niechęć dla takich kobiet, bo widzisz w nich własna matkę. Więc nie uporałaś się ze swoim dzieciństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
a ja właśnie reaguje tak i trudno - fizycznie, ostatnio go podrapałam bo nie reagował na moje słowa, na moje pytania. Pytałam o coś banalnego, a on sie o coś "bardzo" obraził i nie chciał sie odezwać. U mnie to po prostu nie przejdzie, nie może być że się nie odzywa więc podeszłam do niego i zaczęłam go drapać i wbijać poznokcie w skórę. Wcześniej powiedziałam że policze do 5 w odstępach sekundowych i ma się do mnie odezwać ale tego nie zrobił więc go zaczęłam drapać. Tak reaguje i pewnie sie to nie zmieni. Jedyne czym moge się poszczycić (o ile jest się czym szczycić) to jest to, że nigdy nie uderzyłam i mam nadzieję nigdy nie udeżę do w twarz. nietorluje natomiast milczenia i nigdy mu czegoś takiego nie zorganizowałam oraz nigdy na niego nie krzyczałam ani nie wyzywałam - czasem podnoszę głos ale nigdy nie krzyszę ani nie mówię mu przykrych rzeczy. Akurat panuję nad tym co mówię, ale nad tym co robię już nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wy jestescie pierdolniete - masz bardzo dużo racji, ale to moje znajome małżeństwo jest teraz naprawdę szczęśliwe. I tak naprawdę winę za ich kryzysy ponosili jej rodzice. Ja też wiem, co znaczy mieć nieszczęśliwe dzieciństwo i walniętych rodziców, więc rozumiem tych wszystkich, którzy przez to przechodzili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoddażonna
osobo pod nikiem: "wy jestescie pierdolniete" - wow chyba jesteś chodzącym ideałem i twoj maż jest chodzącym ideałem. Coś Ci wyjaśnię: każdy człowiek jest inny i inaczej reaguje na stres i problemy emocjonalne. Jak to zrozumiesz, to może nie będziesz musiała leczyć swoich depresji. Odnośnie tematu, mam podobnie co założycielka. Mnie uczono w domu całe życie, że moje zdanie jest ważne tylko wtedy gdy zgadza się ze zdaniem moich rodzicó oraz, że okazywanie negatywnych emocji jest złe i nie powinno się ich okazywać. Po wielu dniach mniejszych frustracji zbiera się we mnie taka dawka, że czasami po prostu wystarczy mała iskra i ekspoduję... Mój mąż z kolei dostawał straszne lanie w domu i krzyczano na niego strasznie...powiem Wam, że megacięzko jest się nam dogadać, jak jesteśmy pod wpływem stresu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
jejku, reagujemy jak reagujemy, najważniejsze że się kochamy, nie chcę go przecież skrzywdzić- fizycznie realnie nie jestem w stanie wyrządzić mu żadnej krzywdy (mam niecałe 160 i ważę mniej niz 50 kg) więc co ja chłopu który ma ponad 180 mogę zrobić. No nic :P Najważniejsze że się kochamy i zawsze go przepraszam za moje zachowanie i mówię, że mam w związku z nim plan 50-sięcioletni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie, kurde
tyle jest świetnych kobiet, które są samotne, a takie furiatki mają mężów i nie potrafią tego docenić. I jeszcze tłumaczą swój brak opanowania, że "ludzie są różni". Czy wy macie 2 lata, ze nie potraficie zapanować nad swoimi emocjai? I jeszcze ta, która się chwali, że nie krzyczy na męża tylko go drapie. Wyobraź sobie, ze to on by sie tak zachowywał. Załosna jesteś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musicie coś z tym zrobić. Macie dzieci? jeśli nie, uświadomcie sobie, że je też będziecie biły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też tak miałam niestety
Też miałam nagłe wybuchy złości "o nic", ale wiecie co? Od kiedy leczę się na tarczycę jest dużo lepiej. Biorę hormony tarczycy i jestem dużo spokojniejsza - nie otumaniona, bo to nie są tego typu leki :p ale dużo spokojniej podchodzę do wszystkiego i łatwiej mi się opanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukuruku23
akurat jest się czym szczycić bo jeszcze nie poznałam pary, gdzie ani raz by się nie pokłóciuła albo nigdy nie miała cichych dni. Mowię o ŻYCIU W REALU a nie o osobach na kafe, które tak jak "wy jesteście pierdolnięte" twierdzą że nigdy im sie cos takiego nie przytrafiło: kłótnia z mężem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem mężatką od 6 lat. Nigdy nie tłukłam naczyń, nie rzucałam rzeczami ani nie podniosłam na męża ręki. Jemu również obce są takie zachowania. Jednak... jak kupiliśmy mieszkanie i je remontowaliśmy (a mieliśmy na to tylko miesiąc - więc ten miesiąc był BARDZO stresującym okresem w naszym życiu) to myślałam, że się rozwiedziemy tak się kłóciliśmy. Ale to przeze mnie bo ja jestem perfekcjonistką i najmniejsza niedoskonałość doprowadzała mnie do szału (np. fuga milimetr szersza od drugiej) i dostawałam małpiego rozumu bo ja chciałam DOBRZE I ŁADNIE a mój mąż BYLE SZYBKO. Na szczęście wszytko wróciło do normy jak skończył się remont. :) Teraz zdarza nam się CZASEM sprzeczka. Ale trudno to nazwać kłótnią a już na pewno nie awanturą. Sprzeczamy się ale zazwyczaj nawet nie podnosimy na siebie głosu. ---> wy jestescie pierdolniete Wiesz, mówi się, że jak ludzie się sprzeczają to znaczy, że ich związek żyje i się rozwija. A jak są dla siebie uprzejmi i mili do zemdlenia to znaczy, że nie ma między nimi już namiętności i pasji, która powinna być między małżonkami. Wszytko jest dobre, nawet kłótnie i sprzeczki... tylko z umiarem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xogossipgirlxo
Myślę, że powinnaś coś z tym zrobic. Często takie 'OBJAWY' są tylko przykrywką do poważniejszych problemów. A Ty możliwe, że masz taki problem w psychice...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kukuruku23 - ale kłótnia, a to, co robisz ty, to jednak nie to samo. Ja ci dobrze i z serca radze, musisz coś z tym robić. To będzie się pogłębiać. Narastać. Nie możesz wszystkich frustracji wylewać na męża. On w końcu odejdzie. Macie dzieci? Jeśli nie to i tak pomyśl o nich- ręka matki jest bardzo ciężka, pamiętaj, często cięższa niż ta ojca i więcej krzywd może uczynić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×