Mąż alkoholik.

Moj mąz przez caly okres naszego malzenstwa pil.Mialam tego dosc, teraz zaczal sie leczyc-w koncu.Ja jednak chce rozwodu.Czy uzyskam rozwod z jego wylacznej winy?Czy to ,że sie leczy swiadczy na jego korzyść.Z reka na sercu przyznaje,ze nigdy nawet po pijaku mnie nie uderzyl,interwencji policji tez nie bylo.

że myślą, iż jak facet przed ślubem chlał, to po ślubie nie będzie?

I nie mowcie do mnie przez Ty!

bo myśli że jak dziecko się urodzi facet zmądrzeje:D

ten drugi post to nie ja,przed slubem owszem pil,ale jeszcze nie tak ostro a dzieci na szczescie nie mammy.Prosze o wypowiadanie sie ,by wniesc cos do tematu.

znam osobę, która miała tak samo- jakos po kilkunastu latach żona wsparła go w wyjściu z nałogu, facet nie pije od kilku lat. Z wdzięczności za lata poświęcenia zony kopnął ją w tyłek bez najmniejszych skrupułów( których de facto alkoholik i mieć nie będzie). Facet ożenił się powtórnie z podwójna rozwódką , zmajstrował jej dziecie i żyją długo i szczęśliwie( on nadal nie pije). Żona zaś została z dwiema córkami i boryka się z trudami życia codziennego. I co- gdzie jest sprawiedliwośc? Także autorko- myśl o sobie- alkoholizm to brak uczuć wyźszych niestety...

Dzieki kocie za odpowiedz.Mysle o sobie,bo nie za bardzo juz wierze w to jego leczenie.Mam dosc,zastanawiam sie tylko co na to jego leczenie sad odpowie.Bo rozpad z jego wylacznej winy chyba w tym momencie nie wchodzi juz w gre;-(