przyjaźń między kobietami nie istnieje

taka prawda, gdzie w grę chodzi facet, przyjaźń schodzi na drugi plan. nie chodzi mi tu o sytuację kiedy kobieta znajduje sobie mężczyznę, ślub itp itd. to wiadome, że zmieniają się priorytety, możliwość poświęcania czasu obu stronom... chodzi mi raczej o moment kiedy jest się grupą znajomych i w du..pach się przewraca...

prawda

święta prawda

Tylko co za prawda, bo nie bardzo łapię ideę?

prawda taka jak w temacie, że przyjaźń między kobietami nie istnieje gdy w grę wchodzi rywalizacja - może nie o względy - ale o sympatię mężczyzny...

Gówno prawda, istnieje. Jak się zadajesz z rynsztokiem, to nie dziw się, że masz takie doświadczenia. I nie oceniaj wszystkich na podstawie własnych doświadczeń.

Aaaa. Ale to naturalne. Chyba, że któraś ma wysoko rozwinięty altruizm.

Kobiety są np. - zazdrosne i zawistne wobec siebie - zbyt nudne, żeby się z nimi dłużej zadawać - za bardzo narzekają i odbierają chęć do życia - jak zaczynają się spotykać z jakimś facetem, to nie dopuszczają do tego, żeby poznał przyjaciółkę, bo boją się, że przestaną mu się podobać itd. - jeśli za dużo Ci się w życiu udaje albo uchodzi płazem, nawet jakieś drodnostki, to zaczyna je to irytować i ich wyraz twarzy kolejny raz odbiera chęć do życia ale nie wszystkie

Zazdrosne i zawistne są te, które są nieszczęśliwe, pozornie szczęśliwe.

rynsztokiem? proszę cię... w tym momencie to ty oceniasz po pozorach. - i nie oceniam nikogo na podstawie własnych doświadczeń, nikt nie mówi nawet że to ja mam takie doświadczenia.

Meyve strzał w dziesiątkę.

Ja i moje przyjaciółki pochodzimy z dobrych domów i jesteśmy szczęśliwe, nie jesteśmy zakompleksione i dlatego nie rywalizujemy. Pomagamy sobie nawzajem, wspieramy się, życzymy sobie jak najlepiej. NIGDY NIE ZDARZA NAM SIĘ ZAZDROŚCIĆ SOBIE. A widzę dziewczyny, które , mimo że nie są patologiczne, kreują się na przyjaciółki "na śmierć i życie", a jak przyjdzie co do czego to zazdroszczą sobie i rywalizują, bo nie są szczęśliwe.

szczęście nie ma nic do tego. szczęście to stan przejściowy. a przyjaźń polega właśnie na tym, aby wspierać się w tych ciężkich momentach, kopnąć w tyłek kiedy trzeba, a nie poklepać po ramieniu i powtórzyć setny raz, że wszystko będzie dobrze. i nic tu z pochodzenia, dobry czy patologiczny dom, zakompleksiona czy nie.

óre w życiu się do tego nie przyznają bo albo nie zdają sobie z tego sprawy albo rozgrywają tę rywalizację subtelniej z cyklu-dziurki nie zrobi a krew wypije,zbyt wiele już przeżyłam żeby zamydlać sobie oczy ze to nieprawda....

jak pojawi się odpowiedni facet u przyjaciółki - to już nie ma przyjaciółki...

Prawdziwej przyjaźni nie rozwali żade4n facet. Może o szczęście nie chodzi, ale o stabilizację itp. Ja osobiście nie widziałam, żeby laski z zawodówek łączyła prawdziwa przyjaźń.