Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość załaamanaa maatka i zonaa

Problem z dzieckiem....

Polecane posty

Gość ja chcialam ci tylko napisac
ze bardzo ci wspolczuje. Nawet nie moge sobie wyobrazic jak jest ci ciezko, ale musisz sie trzymac. To bardzo smutne, ze piszesz, ze miedzy toba a mezem juz nic nie ma. Jesli tak faktycznie jest to nic cie nie trzyma w tym kraju. Wroc do Polski, mama ci pomoze, znajdziesz prace, mala pojdzie do przedszkola (jesli bedziesz samotna matka to twoja mala bedzie miala pierwszenstwo i na pewno szybko sie dostanie) i od nowa ulozysz sobie zycie. Zycze ci duzo powodzenia, sily i wytrwalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Maz z nami nie wroci-chyba boi sie swoich rodzicow, ze zaczna moraly mu prawic. A tu jest daleko pod nich, dzwoni rzadko, wiec ma spokoj. Jak wyjade, to sobie zapewne odpocznie-bedzie mial czas na przemyslenie wszystkiego -moze cos do niego dotrze w koncu-a jak nie-to trudno. Nie bede sie z nim meczyc do konca zycia-teraz widze jaki jest-jest mu wszystko jedno, rozmawiac nie chce/nie potrafi. Uczuc tez mi nie okazuje-bo niby tak ma i sie nie zmieni a jak mi sie nie podaba, to moge sie rozwiezc-to jego slowa.... Kiedys bylam w nim tak zakochana, ze chyba gdzies umknelo mi to, ze z czlowiekiem o takim charakterze jak on na dluzsza mete nie da sie zyc...(choc na poczatku byl troche inny-czuly, choc z dystansem) Mam sliczna corke, przystojnego meza-na pozor tworzymy rodzinke jak z obrazka, ale pusta w srodku... Ciezko mi, ale musze w koncu zrobic cos tylko dla siebie i dziecka-nie ciagle sluchac meza i jego decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi że Ci się nie poukładało w UK, my mieszkamy tu 4,5 roku i nie narzekamy ale zaczynaliśmy bez dziecka, najpierw praca, potem mieszkanie, wszelkie dokumenty wyrobione, potem dziecko, Wam od drugiej strony zaczynać tu życie na pewno jest dużo trudniej, Pozdrawiam i życzę trafnych decyzji dla Ciebie i córeczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Dziekuje, dziewczyny za Wasze slowa otuchy... Teraz mi troche lzej, jak sie wygadalam, bo tu w tym kraju, nie mam nawet z kim porozmawiac. Mam swoich rodzicow-oni sa za mna-choc dzieli nas tak duza odleglosc... A maz?-moze i wypiera sie tego-ale juz wprowadza do naszego zycia wzorce rodziny wpojone mu z dziecinstwa: -ulegla zonka, przyklaskujaca decyzjom meza i nie majaca swojego zdania :( Ale nie ze mna takie numery, dusze sie juz w takim zwiazku i czas najwyzszy cos z tym zrobic.. Swieta nie jestem, potrafie mezowi wywalic rozne rzeczy, ale normalny, kochajacy facet nie reagujetak, ze jest mu wszystko jedno, ze moge sobie isc, skoro mi sie nie podoba. Gdyby wszystko bylo w porzadku, takie sytuacje nawet nie mialyby miejsca-ja walcze juz ostatnimi argumentami, wytykam mu bledy-ale to tylko dlatego, bo ludze sie, ze jeszcze bedzie dobrze, zal przezytych razem lat. On nie walczy o nas wcale-ma prace tu, spokoj ze swoimi rodzicami, nie zdaje sobie sprawy z powagi tego, co dzieje sie tu z naszym dzieckiem, ze mna i z nami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chcialam ci tylko napisac
Brak oparcia w mezu to najgorsze co moze byc, a juz na pewno jak mieszkasz na obczyznie. Sama mieszkam od 10 lat w Holandii i przez pierwsze lata bylo mi bardzo ciezko (zreszta do dzis nie mam tu prawdziwych przyjaciol), ale maz byl zawsze przy mnie i wiem, gdyby nie on juz dawno by mnie w tym kraju nie bylo mimo, ze mamy synka i poukladane zycie. Nie wyobrazam sobie bycia z kims, kto mnie nie wspiera, z kim nie tworze, ze tak to okresle tandemu i kto zawsze ma odmienne zdanie na kazdy temat, przez co tworza sie klotnie i inne oczekiwania od zycie. Naprawde bardzo ci wspoczuje, ale na twoim miejscu wrocilabym z mala do Polski. Tak nie mozna zyc. To jest wegetacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Przekonałam sie, ze nie jest latwo. I mi wystarczy... Jesli uda mi sie samej z dzieckiem w PL, to odzyskam w koncu wiare w siebie i znow bede ta zadowolona z siebie kobieta, ktora kiedys bylam. a mezus albo sie opamieta albo nie-ja znam swoja wartosc, ale przez ostatnie dwa lata pogubilam sie majac na karku wciaz wtracajacych sie tesciow i meza, ktory negowal wszystkie moje decyzje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
ja chcialam ci tylko napisac... tlumaczylam to wszystko mezowi setki razy... I mysle, ze skoro nie dociera, to juz z mojej strony powinno byc koniec walki o nasze malzenstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
I to juz nie jest problem tylko z dzieckiem... Bo dziecko odreagowuje cos, na co wplywu nie ma... Ale ja mam wplyw na swoje i jego zycie. I jedynym, sensownym rozwiazaniem, jest powrot do PL. Tam bede miec wsparcie rodziny, wsparcie, ktorego tu nie mam od wlasnego meza-jedynej najblizszej mi tu osoby. Bo nie wierze, ze czlowiek po prostu taki jest-nie okazujacy uczuc, nie umiejacy rozmawiac... przynajmniej ja taka nie jestem i nie umiem z kims takim zyc. Maz twierdzi, ze nas kocha, po wykladach ode mnie, probuje troche sie zmieniac(?)-ja na obecnym etapie w jego chwilowe zmiany nie wierze, dla mnie sa one tylko na pozor-dla swietego spokoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Wrocil maz z pracy, patrzy teraz na mnie niesmialo. Potrafie go tez zrozumiec, bo prace ma niepewna, w koncu wyrwal sie spod dyktand swych rodzicow. Myslal, ze poprawimy sobie zycie tu, tymczasem wszystko sie wali. Rozumiem go, ale powinnismy sie wspierac, a nie kazde zabiera swoje zabawki i idzie w swoj kat... To jest moj blad-ze potrafie postawic sie na miejscu kazdego-takie mam dobre serce. I moze przez to jeszcze nie spakowalam walizek, nie zawalczylam o szczescie dla siebie i dziecka-i w tym tkwi moj blad... Mezus jeden dzien jest mily, przechodzi mi zlosc, zaluje ze zwatpilam w jego uczucia, a na drugi dzien mam to samo-jego zarzekanie sie, ze on do PL nie ma po co wracac, wyzywanie, bo mala chimeruje.... i wtedy znow z determinacja chce to zmienic, zaufac swej intuicji i uciekac stad, bo wiem, ze dam sobie, nawet sama, w PL rade-dla dziecka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chcialam ci tylko napisac
Musisz w koncu podjac decyzje. Decyzje jaka bedziesz uwazala za najlepsza, bo w takim zawieszeniu zyc nie mozna (a juz zyjesz tak 2 lata). Musisz zdecydowac: albo bierzesz mala i wracacie do Polski, tam zaczynacie nowe zycie same, albo bierzesz sie w garsc, zostajesz przy mezu, malej szukasz towarzystwa rowiesniczek lub innej niani do tego lutego (od lutego przedszkole), a ty wracasz do pracy i probujecie sobie ulozyc zycie tam. Wiesz, twoja corka jest jeszcze malutka i ja mysle, ze moze sie przyzwyczaic do nowego otoczenia, srodowiska i dzieci, ale musialaby poznac jezyk (ktory nota bene dzieci chwytaja naprawde bardzo szybko Wiem, bo moj syn jest wychowywany dwujezycznie), ale musialaby regularnie przebywac z angielskimi dziecmi w swoim wieku. Jesli bedziesz chciala tam zostac nie mozesz jej izolowac od tamtejszych dzieci, bo ona w zyciu nie nauczy sie jezyka, ktory jest podstawa ulozenia sobie zycia za granica (to samo tyczy sie doroslych osob) Kurcze, trudne to wszystko jest :( Ze tez w zyciu nigdy nic nie uklada sie tak, jakby czlowiek chcial, zawsze gdzies tam zaczyna byc pod gorke...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
No pierwotne zalozenie bylo-jechac-zarobic-wrocic. Nie wiaze mojej przyszlosci z UK i nie chce tu zostawac na stale. I tak mialam zamiar corke w wieku 5 lat poslac juz w Polsce do szkoly. Myslalam, ze przez 3 lata cos sie uzbiera, tymczasem mija prawie rok a my nie mamy nic. Sasiedzi tez zastanawiaja sie nad powrotem do PL-tez przyjechali tu odlozyc, tymczasem latka leca i pozniej w Pl bedzie im ciezko znalezc prace (sa po 30-stce). Dobrze piszesz, ale ja znam jezyk na poziomie "kali chciec jesc", nie mam znajomych obcokrajowcow, zeby sie uczyc. Teraz zaczne odkladac, co sie da (ja rozporzadzam pieniedzmi-maz ma za lekka reke do kasy) i wracam do Polski-z nim lub bez niego. naprawde szkoda nerwow na to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Dlatego zapisalam corke do przedszkola-zalapalaby troche jezyka, przebywala z dziecmi i potem w PL juz podstawy by miala... Ale na sierpien nie ma tyle miejsc (dzieci szkockie pewnie maja pierwszenstwo). Zreszta teraz mysle, zeby do wakacji wrocic do PL-w sezonie wiecej ofert pracy jest a i szansa, ze potem na stale Cie zatrudnia... jak czlowiek musi-to rade sobie da :) Dziekuje, dziewczyny za rozmowe, tego mi bylo trzeba :) Jak wyrzucilam to wszystko z siebie, to juz trzezwiej mysle. Nie mam co sie ogladac-dziecko najwazniejsze-a w Polsce bedzie mialo znow wszystko to, za czym tu tesknilo i czego tu mu zabraklo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kipologa
Ot, nastepni madrzy :O Czasy kiedy za granica mozna bylo odlozyc (normalnie zyjac przy tym) minely!!!! Ludzie, myslcie przed wyjazdem. I dziwie sie, ze 2 letnie dziecko teskni za Polska. Taki maluch nie zdaje sobie sprawy, ze jest za granica, wazne aby mama i tata byli obok :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Dziwne, ze 2-latek teskni za Polska? Nie wydaje mi sie, dziecko w tym wieku juz duzo rozumie... I teskni, zwlaszcza, ze mialo tam normalne zycie-cala rodzine i znajomych. Niemowle moze by nie tesknilo-byloby mu wszystko jedno, wazne ze z mama i tata. A dwulatek ma juz rozbudowane wiezi nie tylko z rodzicami, ale i innymi osobami, wsrod ktorych zyje... Odezwala sie naprawde ekspertka. A co do wyjazdu tu, to pisalam-mojemu mezowi i tesciom w glowach sie przewrocilo, gdy widzieli, czego tu dorobil sie nasz znajomy. Ja bylam przeciwna temu wyjazdowi-zgodzilam sie w koncu, bo chcialam wesprzec meza i nie rozdzielac rodziny, co teraz juz zrobie, skoro mimo, ze zyjemy tu z dnia na dzien, maz chce tu zostac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Poza tym dziecko wyjechalo z Pl majac 2lata. Niedlugo skonczy 3. I podczas naszego niedawnego pobytu w PL odzylo, pamietalo dawne katy, nawet pytalo moja mame o przedmioty, ktorymi bawilo sie przed nasza wyprowadzka do UK-a nie uwazam swojej corki za fenomena-po prostu pamieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytalam caly temat i normalnie sie zalamalam.... Moj synek ma 21mcy i planujemy pojechac do uk. Maz juz tam jest, pracuje dla agencji, a my mamy dojechac na swieta. Matko, a jesli bedzie tak, ze i moj synek sie nie zaklimatyzuje :(:( My wlasciwie postawilismy wszystko na jedna karte - maz zrezygnowal z pracy i pojechal, tylko, ze tu razem bylo nam naprawde ciezko i mamy nadzieje, ze tam bedzie nam troszke lepiej. Ehhhhh czlowiek sie naczyta i pozniej sam nie wie co robic :(:(:(:(:( Autorko - skoro mama oferuje ci pomoc, to nie zastanawiaj sie tylko wracaj!!!! NAprawde dacie sobie z corcia rade!!!! Wazne tylko zebys prace znalazla. Ja teraz jestem tu sama z synkiem, mieszkam u mojej mamy, pracuje w hipermarkecie i dajemy sobie rade lepiej niz jak m byl tu z nami. M przysyla malemu na zlobek. Wazne jest dobro dziecka!!!! Rozlaka z tata nie jest prosta, bo dziecko teskni, ale jest skype i corcia moze tate codziennie widziec jak bedzie miala ochote :) Moze wlasnie te starsze dzieci nani tak wplynely na Twoja corcie, ze teraz ten kraj jej sie zle kojarzy? Zycze Tobie powodzenia i trafnych decyzji!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No a ja siedze na jednym
Moja cora przyjechala tutaj pozno bo 5 lat i super sie czuje,szkola,kolezanki ,nowe zabawki, ciuszki,jednak tutaj jest taniej jak w PL ,inaczej sie zyje..Grono moich znajomych wraca do PL i po 2 l;atach niekiedy wczesniej sa z powrotem..Mlodzi luzie i zazwyczaj wyksztalceni..Ja do kraju nie wracam..A autorce szczescia zycze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Shila2 no wlasnie mysle, ze taka opcja (sytuacja w jakiej Ty teraz jestes) bedzie tez najlepszym wyjsciem dla mnie i corki...-ja w PL do pracy, maz by tez cos przyslal i byloby chyba lepiej. Planujesz wyjazd? Moze Wam ulozy sie inaczej niz nam... Nie bede Cie odwodzic od tej decyzji. Jesli chcecie, to sprobujcie, najwyzej wrocicie.. A moze nie bedzie tak zle-powodzenia zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azezam
dziewczyny wyjazdy nie sa latwe my tez miesiac temu sie przenieslismy tez dla dobra dzieci przyznam szczerze ze tez jest mi ciezko bardzo ciezko i momentami placze z bezsilnosci najwazniejsze to miec wszystko zaplanowane i koniecznie trzeba zadac sobie pytanie czy aby na pewno polepszymy wyjezdzjac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola z monopola
trzymaj się dziewczyno, napewno łatwo nie będzie, ale moim zdaniem jestes niesamowita i silna - napewno dasz radę wszystkiemu i jeszcze wyjdziesz na swoje W życiu tak jest - raz na wozie, raz pod wozem Teraz trochę masz pod górkę, ale najważniejsze ze wiesz co jest ważne i chcesz działać a nie siedzieć i biadolić. A jak z tym sobie poradzisz to i ze wszystkim !! Trzymam za Ciebie kciuki żeby wszystko się dobrze ułożyło ! I zdrowia dla córeczki !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
Pola, dzieki. troche sie tu pogubilam, ale wiem na co mnie stac-jesli wszystko pomyslnie sie ulozy, to wroci mi sila i bedzie latwiej... Wiem jedno, nie chce tu byc, nabawilam sie tu tulko nerwicy... Jak wroce do PL, znajde prace, bede miec rodzine i znajomych obok siebie-to odzyje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
To znowu ja :( . Ostatnio juz w ogole nie moge sie z mezem dogadac... Dziecko juz powoli przystosowuje sie do tego, ze tu jestesmy. Choc nadal mowi o Polsce, o moich rodzicach, wspomina... Tydzien temu przyjechal do nas kolega meza z Polski-na dwa tygodnie, na urlop. Przyznam, ze lepiej sie dogaduje z tym facetem niz z wlasnym mezem... Nie, ze mi sie podoba, bo nie zdradzilabym meza ale mam z kim pogadac chociaz. A moj maz? Traktuje mnie jak powietrze, wszelkie powazne tematy albo nie sa podejmowane albo od razu klotnia. Po pracy niby idzie bawic sie z dzieckiem w pokoju (a tak naprawde wlacza bajke a sam spi). Albo gra w play'a albo filmy oglada... Nie mam ochoty w nocy spac obok niego, jak widze jego mine, to mam dosc. Powiedzialam mu, ze tylko odloze kaske i spadam z dzieckiem do PL i...mam wrazenie, ze on tylko na to czeka.... Zreszta rozmawiac z nim nie idzie-ostatnio oznajmil, ze moze i by wrocil, ale tylko do swoich rodzicow (mieszkalismy u nich chwile, ale zyc sie nie dalo-wtracanie, rzadzenie nami itd.)-wg niego nie bylo wcale tak zle... Nie-a moja nerwica kiedy sie zaczeła?-u nich. Na drugi dzien stwierdzil, ze jednak nie chce wracac do nich nigdy. Ze najchetniej postaralby sie o mieszkanie z Councilu i zostal tu na stale-ale jak skoro ja tu mieszkac nie chce-zwala wine na mnie. Na moje niech sobie tu zostaje-naprawde zabiore dziecko i wroce do PL-z nim nie potrafie zyc-on mnie, przynajmniej ja sie tak czuje-traktuje jak kolezanke.... Dziecko tez mu przeszkadza, gdy chimeruje. A tak naprawde wyczuwa ono jego niechec i wtedy uspokoic je trudno. Jak siedze z dzieckiem sama, obecnie tez ten kolega meza jest (wyjezdza w weekend) to dziecko spokojne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załaamanaa maatka i zonaa
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×