Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

taka_jakas

Dlaczego brak Wam wiary, że coś można w swoim życiu zmienić? w lepsze jutro?

Polecane posty

Dlaczego niektórzy z Was tracą wiarę, że za jakiś czas w ich życiu będzie lepiej? Tkwią w totalnej beznadziei uznając, że już nic dobrego ich nie spotka, przegrali życie. Faceci, którzy nigdy nie znajdą dziewczyny. Dziewczyny tkwiące w toksycznych relacjach. Prawiczki bez nadziei na seks. Brzydale bojące się wyjść z domu. Przecież życie toczy się tam za oknem, dlaczego nic nie zmienicie? Życie toczy się teraz, a nie w przeszłości czy w przyszłości. Marnowanie dnia dzisiejszego takim ciągłym zastanawianiem się i rozmyślaniem to strata swojego cennego czasu. Myślicie sobie, że pieprzę głupoty? Jeszcze kilka miesięcy temu powiedziałabym, że tak. Dziś znalazłam swój stary notes (okolice września, października 2010), w którym przestałam pisać na kilka miesięcy. Siedzenie w domu, płakanie, użalanie się nad sobą, próby naprawienia kontaktu z ludźmi, którzy mieli mnie gdzieś i jakieś przekonanie, że bez nich moje życie będzie gorsze, uzależnienie emocjonalne i depresja. Ale udało się. Jest marzec, a moje życie zmieniło się o 180 stopni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwe07
Jak tego dokonałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdcsdcs
bo to boli w głowę, rzadko kiedy udaje się coś zmienić za pierwszym razem, często po drodze czekają na nas porażki i rozczarowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goliatczyk
Jesteśmy za leniwi. Wiare w lepsze jutro, codzienny optymizm - to trzeba pielęgnować. I podnosić się za każdym razem, gdy nam życie mniej lub więcej dokopie. Ale łatwiej jest zalać się łzami i czekać aż ktoś nas przytuli i pożałuje. Powrót do dzieciństwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdcsdcs
wniosek z tego jest taki, że nie należy się przejmować porażkami bo takie zmiany zachodzą stopniowo i nie da się nauczyć jak żyć inaczej ot tak przez chwilę i bez bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cdcsdcs
poza tym, jest kwestia przywiązania do własnego "ja". trudno zaakceptować, że to za co uważamy się w tej chwili wymaga zmian. Trudno uświadomić sobie, że musimy się zmieniać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem... przede wszystkim wydawało mi się, że jestem cholernie samotna, więc zaczęłam poszukiwać kontaktu z ludźmi. Poznałam kilka osób za pomocą internetu, którzy pokazali mi, co wyprawiam ze swoim życiem i chyba czas coś zmienić. Potem odnowiłam kontakty ze starymi znajomymi, okazało się, że dla tych ludzi coś znaczę. Bezpodstawne dążenie do kontaktu z osobami, które mają mnie gdzieś powoli zaczęło się kończyć, musiałam się nauczyć, że to z nimi jest coś nie tak - nie zmienię ich charakteru i zachowanie, bo się nie da, a mogę tylko wyniszczyć siebie. Powoli nawet znalazł się facet, a wydawało mi się, że nigdy nikogo nie znajdę i już będę sama do końca życia. A jednak powoli, małymi krokami się udało. Odbudowałam swoją samoocenę, po prostu się za siebie wzięłam - schudłam, zmieniłam kolor włosów, lepiej się ubieram, więc zaczęły pojawiać się jakieś komplementy. No i od razu milej ;p Teraz nastał etap rozwoju osobistego i poszukiwania pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goliatczyk
nie da się nauczyć jak żyć inaczej ot tak przez chwilę i bez bólu. Ofczywiście że się da. Skoro i tak żyjemy, to przeżyjmy to życie nie umartwiając się za bardzo. Jesli podchodzimy do każdej porażki jak do katraklizmu - to miny mamy skrzywione. Ale jak podejdziemy do tego w taki sposób, że każda porażka czegoś nas uczy, a jak nie uczy to przynajmniej wzmacnia i nie robimy z niej tragedii - nasze samopoczucie nie cierpi. Poczytaj o pozytywnym mysleniu - w tym szaleństwie jest metoda:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goliatczyk Kilka miesięcy czekałam aż ktoś mnie przytuli i pożałuje. Niestety efekt był odwrotny, bo ludzie coraz bardziej się odsuwali. Dopiero kiedy dotarło do mnie, że nikt tego za mnie nie zrobi byłam w stanie coś zrobić ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Poza tym ja też jestem osobą dość nieśmiałą, a jednak żyję. Myślę, że w przypadku niektórych to tylko głupia wymówka, aby nic ze sobą nie robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z Wami, podnośnie tego, że wszystko jest możliwe...No właśnie bardzo dużo zalezy od Nas, to są wyjątki jeśli komuś coś z nieba spada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elwe07
Każda chwila to szansa żeby wszystko zmienić??Prawdziwe jest to hasło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pod nieśmiałością podpisuje sie obiema rękami! Samemu ciężko z tego wyjść, ale jak znajdziesz sobie np. odpowiednią pracę gdzie musisz kontaktować się z wieloma ludzmi, po czasie jest dużo lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę że nie można się samemu skazywać na los cierpiętnika, ale też trzeba mieć świadomość, ze nie wszystko wychodzi, że bywa różnie i że to nie koniec świata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patiiija
dla osób potrzebujących pomocy w zakresie uwodzenia i relacji z mężczyznami bardzo dobrym rozwiązaniem będą kursy uwodzenia prowadzone przez Wyższą Szkołę Uwodzenia, Wywierania Wpływu i Rozwoju Wewnętrznego. Ja ukończyłam tam kurs dla kobiet i zmieniłam się nie do poznania :) bardzo jestem zadowolona z efektów i z samych zajęć. Naprawdę warto skorzystać www,wyzszaszkolauwodzenia,pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem na pewno to co większość nazywa fobią społeczną, na pewno ją nie jest...to tak jak z depresją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elwe07 Prawdziwe, jednak tylko wtedy, gdy naprawdę tego zapragniesz. Kiedy będziesz miała dosyć gapienia się na ścianę i stwierdzisz, że tak się dłużej nie da. Wówczas powoli zaczniesz coś robić ze swoim życiem. Małymi kroczkami do przodu. Ja wciąż uczę się jednego, że jestem ważna dla pewnych ludzi. Jest to dla mnie trudne, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko że musisz się strać i przełamywać na siłę, czasem wychodzi głupio i to nie trwa miesiąc tylko dłużej, mówię o pracy która pomaga przełamać nieśmiałość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To czy to jest fobia sama nie stwierdzisz, to musi specjalista stwierdzić, nie diagnozujcie się sami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja np. nie potrafie uwierzyc, że "jutro " bedzie lepsze. 2 lata temu zostawił mnie facet po tym jak sam mówił o slubie i dzieciach. Ale stwierdził potem ze mamy jednak inne potrzeby - on nie czuje jeszcze checi do stabilizacji. Tym zerwaniem zburzył wszystkie moje wartosci. Staram sie juz o tym nie myslec. Robie co moge. Wychodze do ludzi i z ludzmi, jezdze na basen, itd. Ale nie moge normalnie stanac na nogi. Nie daje sobie szansy na poznanie kogos choc sa ku temu okazje. No cóz każdy jest inny i inaczej przezywa. dała bym wiele zeby moje myślenie sie zmieniło i nastawienie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, najczęściej wszystko się nie odmienia z dnia na dzień, czasem trzeba lat, ale jak ktoś napisał powoli do przodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak mi ktoś płacze, że np. to koniec świata bo mu się samochód popsuł, albo że musi wstawać o 8 rano, to po prostu żenujące jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaska78 Tkwisz w przeszłości. Właśnie to najgorsze, ale większość z osób, które nie wierzy w lepsze jutro jest w niej zakorzeniona. Wraca do tego, co było. Wszystko rozpamiętuje i od nowa przeżywa. Zamiast żyć i pozwolić sobie na szczęście w chwili teraźniejszej wraca do tego, co mogło być, do niespełnionych planów, nadziei i wyobrażeń na temat swojego życia. Ja też wracam do tego, co było. Na szczęście już coraz rzadziej. Pogodziłam się, że tak musiało być, że inaczej już nie będzie, że nie mam wpływu na całe sytuacje i innych. Poza tym doceniam, co zamiast tego dał mi los. Chyba wszystko w życiu ma jakiś ukryty cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jak cię zdiagnozowali, to ok, tylko wiesz jak jest większość osób sobie przypisuje choroby...Dobrym słowem też można pomóc, wpłynąć, do dodatkowy bodziec do działania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×