Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Kornalia

ludzie,którym rodzice NIC nie pomogli w życiu- jak wam się ułożyło ?

Polecane posty

Gość kaszalotjeden
KORNALIA pojechałam zbyt ostro sorry ale chyba możesz się dalej kształcić ,choćby kursy ,itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja dostałam
Nerwicę, kompleksy, jeżeli miałam jakiekolwiek poczucie własnej wartości to między innymi przez nich już nie mam. Wysłali mnie na studia, które w ogóle mnie nie interesowały. Jako że oni za nie płacili bardzo szybko dałam im do zrozumienia, że rezygnuję, bo dla mnie te studia to strata czasu. Nie pozwolili, więc dopiero po dwóch latach definitywnie je rzuciłam. Ale nie tylko dlatego, że się na nich nudziłam. Powodem była też nerwica, fobia itd. Oczywiście nie pytali czy mam jakiś problem, chociaż widzieli, że coś się ze mną dzieje i nie zachowuję się normalnie. Ale co tam. Najważniejsza była stracona kasa. Dziś tylko słyszę, że jestem do niczego i nic ze mnie nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornalia
finansowo sobie radzę , pracuję , dorabiam gotuję sobie tanio jakieś ciuchy z wyprzedaży niektórzy są nawet zaskoczeni że za takie niewielkie pieniądze i podobno wyglądam dobrze, myślą że kupuje sobie ubrania w dobrych sklepach :D przerabiam sobie, dokupuje guziki,aplikacje, przeszywam sama sobie obcinam włosy tylko jak patrzę na swoje koleżanki, jak rodzice kupują im mieszkania, samochody , koledzy dziedziczą firmy albo są wspólnikami i nie chodzi mi nawet o jakieś bogactwa ale nawet interesy typu kwiaciarnia, transport, całe rodziny prowadzą i dają zarobić następnym pokoleniom ja nie mam nic nawet nie znam takiej koleżanki jak ja moja najbliższa przyjaciółka ma mieszkanie po zmarłej babci które wyremontowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffrfevrfrfre
U mnie wygląda to tak, że już od 7 lat wynajmuję mieszkanie i końca nie widać. Czarno widzę swoją przyszłość, bo nawet kredytu bym nie dostała. Ba, nawet bym nie wzięła, bo jakby powinęła mi się noga to nie miałabym z czego spłacać. Zarabiam średnią krajową i pieniądzę wydaję na bieżące potrzeby, żadnych perspektyw na przyszłość:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córka rodziców
Moi nigdy ani mnie, ani mojemu bratu nic nie dadzą, bo są w długach. W rodzinie mam przypadki, że rodzice biorą kredyt, żeby np. zrobić dzieciom wesele, kupić mieszkanie itp. Ale nie ja na nic nie liczę. Też żadnych perspektyw. Do rodziców żalu nie mam, nic nie wypomina. Jest jak jest. Takie życie. Zarabiam niedużo, dokładam się. Resztę wydaję na drobne potrzeby i przede wszystkim lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornalia
u mnie też o kredycie nie mam mowy , nie dostałabym a jakby mi dali to bym nie chciała go pobrać już na prawde nie mam pomysłu na siebie i co zrobić ze swoim życiem siedzę sobie w mieszkaniu i zaczynam izolować się od świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornalia
ja teraz mam koleżankę,której mama kupuje mieszkanie za gotówkę 200 tys jak zobaczyłam jej mamę jak jeździ samochodem, jak wszystko załatwia, pilnuje, załatwia remont , jak o wszystko sie troszczy w domu sie nawet popłakałam z zazdrości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffrfevrfrfre
autorko, to nie myśl o tym, bo tylko się zdołujesz jeszcze bardziej. Ciesz się z tego, że jesteś zdrowa, bo ja nawet tego nie mam. Jest ładna pogoda, wyjdź na słońce, myśl tylko o tym co tu i teraz. Jak masz szansę to poszukaj lepszej pracy. Przeczytaj książkę Sekret, podobno pomaga, nie wiem bo jeszcze nie czytałam i nie użalaj się nad sobą - nic nie poradzimy na to, że nie mamy wsparcia, a tylko sie zdołujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córka rodziców
To ja mam taką ciotkę, która dba o sprawy syna i synowej. Nie jest wścibska, robi to za ich zgodą. Ona jest na emeryturze, oni pracują i co może to za nich załatwia. Fajnie mają. Niestety nie każdy może liczyć na pomoc rodziców. Moi akurat nie mogą nam pomóc przez własną głupotę, a szczególnie głupotę mamy, ale już dawno sięz tym pogodziłam. Mój brat ma do nich żal i czasem im to wypomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona nie liczy na sponsora tylk
ma bardzo niskie mniemanie o sobie - Kornalia, moja sytuacja jest - co tu dużo mówić, bardzo podobna do Twojej. Również się wstydzę zaprosić kogokolwiek, tym bardziej mężczyznę, bo choć w mieszkaniu czysto - to klatka schodowa nieodmalowana, budynek zrujnowany, ogrzewanie piecowe i w związku z tym ściany przy piecach trochę zakopcone mimo codziennego wymiatania.... Odpuściłam już sobie jednego chłopaka z tego powodu - niby mieszkam sama, w wynajętym mieszkaniu, ale nieopodal mieszkają rodzice - a ojciec to alkoholik i nierób. Więc czym się tu chwalić i jak się pokazać komuś z dobrej strony? Pracę mam, zaoczne studia pierwszego stopnia też skończone, choć zaczęłam je w wieku 20- paru lat, kiedy inni znajomi kończyli magisterki. Dzięki stypendiom socjalnym i później wypracowanym naukowym miałam fundusz na to, żeby móc je opłaca, bo z małej pensyjki najniższej krajowej ciężko partycypować w kosztach utrzymania domu, płacenia za jedzenie i ogólne utrzymanie w domu, ponadto "pożyczać na wieczne nigdy" matce, która ciągle pod kreską, i jeszzce płacić 4 stówki miesięcznie za szkołę. Podręczniki ? W liceum radziłam sobie bez w większości, i to nie od 3 klasy, a od samego początku. To, co trzeba było kupić bezwzględnie, to się kupowało z pieniędzy otrzymanych na urodziny , święta od dziadków - i odkładanych na te cele. Reszty się nie kupowało, a kserowało 2 czy 3 strony akurat potrzebne. Dziś jakoś sobie radzę, wynagrodzenie w kwocie dwóch najniższych krajowych obecnych, mieszkanie wynajmowane za psie pieniądze, dalsze studia, które robię z nieukrywaną niechęcią, ale wbijam sobie do głowy , że to ważne dla mojej przyszłości, żeby było lepiej... Ale co ja mogę zaproponować potencjalnemu kandydatowi na chłopaka ? NIC. Jedno wielkie NIC. Niedawno podobał mi się pewien kolega, czasem odwiózł mnie do domu, raz się spotkaliśmy - jednak za każdym razem prosiłam go, żeby odstawił mnie jakiś kawałek od domu, u zbiegu ulic, że dalej sobie poradzę - nie chciałam, żeby zobaczył w jakim domu mieszkam, bo pewnie by się już więcej nie odezwał. Po jakimś czasie urwałam kontakt - uznałam, że lepiej będzie, jeśli pewnych rzeczy o mnie wiedział nie będzie. Także Kornela, nie łam się. Mówią, że gdy mężczyzna się zakocha, to nie zważy na to, ile dziewczyna posiada lub nie, i że to my sobie takie film wkręcamy, że jesteśmy nic nie warte- ja w to średnio wierzę, ale Tobie życzę, by to jednak była prawda. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornalia
ale ja nie mam nawet wsparcia psychicznego rozumiem, że nie każdy jest bogaty ale moi nawet mnie nie odwiedzą a najgorsze jest że nie chcą do mnie przyprowadzić rodziny typu ciotki, kuzynki bo sie wstydzą że mieszkam w brzydkim domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość córka rodziców
A my mieliśmy kilka lat temu generlany remont w mieszkaniu. Porządek trwał krótko, bo mój ojciec i brat są brudasami. Ściany są za przeproszeniem tak ujebane, że po tym remoncie, świeżości nie ma śladu. Oni pracują fizycznie i jak wracają do domu to muszą się oprierać o ściany, wymazać przy okazji je brudnymi łapami. Chodzą po mieszkaniu w butach i mają gdzieś to, że ktoś posprzątał. Jak robią sobie jeść to wszystko zostawiają na wierzchu. Masło, chleb itd. Nakruszą, wyleją coś to tak zostawią. Pozmywa się naczynia to za 5 minut cały zlew jest w brudnych garach. Wszystko mają w dupie. A jak jest tak, że mamy gości to ojciec zaczyna opowiadać, że ja i mama nie potrafimy utrzymać porządku w domu. Wyrabia o nas "dobre" zdanie. Szczerze mówiąc sprzątam coraz rzadziej. Moja mama też. Po prostu nie chce się tego robić jeżeli ktoś jest tak złośliwy i nie potrafi uszanować czyjejś pracy. Tak więc ja też nikogo nie przyprowadzam, bo mi wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JoannaOdWulkanów
witajcie w klubie! mieszkalam tylko z matka, ojciec alkoholik, prawie go nie znalam. Matka tez pila, ale sie nie upijala. Pracowala na tzw. wysokim stanowisku w zawodzie "zaufania publicznego" i piwkiem albo winkiem koiła stresy po robocie. Zarabiala swietnie - stać ją było na wszystko. Jestem jedynaczką, to tak swoja droga. Uklladalo sie ok do czasu, jak poszlam na studia. Juz na pierwszym roku odciela mi dofinansowane. Nawet alimentów od ojca nie zobaczylam. No i sie zaczelo-studia mialam wymagające, ale że byłam zdolna i obiecująca - kadra naukowa widziała moją przyszłość na uniwerku. Nie dawalam rady jednoczesnie pracowac i studiowac (zwlaszcza na pierwszym roku na moim kierunku sobie tego nie wyobrazalam). Dawalam korki, robilam tlumaczenia - ale to wszystko za grosze. Zaczlam chodzic do brarta alberta, znajomi ze studiow kupowali sobie jedzenie (kanapki, pierogi, zapiekanki) w barku na wydziale i dziwnym trafem nie mogli tego skonczyc, wiec pytali, czy nie jestem glodna i nie dojem za nich ;) Wytrzymalam ponad 2 lata. Kryzys nastapil, kiedy kilka dni nie jadlam, w kieszeni mialam kilka groszy na bilet na wydzial i zaczelam sie zastanawiac: kupic sobie bulkę, czy pojechać autobusem na zajecia. to byl koniec. Wzięlam dziekankę i postanowilam szukac pracy - chcialam zarobic troche kasy na zapas i dokonczyc studia. Pamietam, ze jak skladalam dziekanke spotkalam mojego opiekuna roku - zapytal, co sie stalo, myslal, ze moze jestem w ciazy. Zdziwil sie, jak mu powiedzialam, ze mnie nie stac na studia (przeciez studiowalam dziennie, nie musialam za to placic!). Zaproponowal pozyczkę i zabral mnie do znajomego prawnika. Adwokat zasugerowal, zebym pozwala swoja matkę o alimenty. Bylo mi wstyd: pozyczki nie przyjelam, z pomocy prawnika, ana studiaoczywiscie juz nie wrocilam. A dzisiaj? Zarabiam grosze, od lat nie bylam na wakacjach, ledwo place za mieszkanie (odziedziczone cudem) i krew mnie zalewa, jak na ulicy spotykam dzieciaki, ktorym udzielalam kiedys korepetycji, a ktorzy robia kariery, bo udalo im sie (cudem, bo cudem) skonczyc studia i dzieki pomocy rodziców wyjsc na ludzi. Mam w sobie mase zlosci, mase niespelnionych ambicji. Nosze syndrom najzdolniejszego dziecka, ktore nie spelnilo oczekiwan - przede wszystkim swoich. jesli sie okaze, ze moja matka na starosc zniedołężnieje - nie mrugne okiem, nie poswiece chwili na opiekę nad nią -bez zastanowienia oddam do zakladu. A podobno rodzice jedynaków są nadobpiekuńczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornalia
niesamowita historia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolalojalna
córko rodziców, ja mamtak samo, wszyscy brudzą, a ja ganiam jak ta głupia ze szmatą żeby nie było wstydu jak ktoś wejdzie. Ostatnio matka jakieś jabłka kupiła, postawiła toto w przedpokoju, całą ogromną skrzynkeę i toto gniło, ja nie mogłam posprzątać, bo nie miałam czasu, codziennie po 17 jestem w domu a jeszcze książki, prace domowe itd... w końcu wyrzuciłam to taką afere zrobiła... z domu wyrzucała, bo ja się podobno rządzę. Dla mnie pomaganie przez rodziców, wynikające z tematu to wsparcie psychiczne i świadomość że pomogą, jak nie finansowo to dobrym słowem. świadomość że jest ktoś dla kogo jesteś ważna, a nie samochód, mieszkanie itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hunda44
Takze nie mialam wsparcia i oparcie w rodzicach/rodzinie jako dziecko jak i nastolatka i osoba juz" dorosła", było cieżko fizycznie jak i cholernie ciezko psychicznie, kazdego dnia bylam zdana na siebie nawet jako dziecko, nie pomogli w niczym, w szkole nic , w nauce nic, w problemach osobistych nic, finansowo takze niezabardzo,, teraz radze sobie srednio, ale nie najgorzej ani najlepiej,. bo sie nauczyłam radzic sama i byc zdana tylko na siebie, mimo że oni TERAZ chcą odnowic kontakt, utrzymywac"dobre" relacje, wyciągają reke na zgode, to mimo nigdy nie powiedzielio przepraszam, ani nie widze skruchy i tego że żałują tamtych lat, jedyne co pamietam to krzyki, bicie, poniżanie, awantury, i zero wsparcia oparcia psychicznego/finansowego. Ich łaską było to i powinnma im byc wdzieczna do konca zycia, tak uważają, za to ze kupywali mi ksiązki i zeszyty dos zkoły, a takze od czasu do czasu jakiegos nowego ciucha lub buta,gdy wyrastalam z starcy. Żal az pisac o tym. Mimo że jako tako daje rade to mam cholernie zanizoną samoocene, niską wartośc i raczej duzo trudniej jest mi sie odnaleźć w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie było tak : ojciec chlał
całe życie i wyzywał nas codziennie matka pracowała na 3 etaty aby utrzymać dom i 5 dzieci ...ojciec zmarł to było jeszcze gorzej :( ubrania buty mielismy jedno po drugim ...w wieku 30 lat wyszłam za mąż i mój facet miał identyczne życie jak ja -ojciec pijaczyna -matka dom na głowie .On miał kawałek ziemi wiec po ślubie zaciągneliśmy kredyt -również dzieki poręczeniom przyjaciół -wybudowaliśmy niewielki pensjonat i prowadzimy gospodarstwo agroturystyczne 4 km od morza Teraz dopiero kiedy mam 44 lata mogę powiedzieć ,ze sie czegoś dorobiliśmy własnymi rękami i wiem dokładnie co to znaczy ...oboje z domu wyszliśmy z małą walizką .Mieszkaliśmy na budowie ... Ale nie mamy pretensji do naszych rodziców ...no może do matek,że tak długo pozwalały aby pijak rządził w rodzinie i wynosił wszystko co miało jakąś wartość ...🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kornalia
z tym sprzątaniem toteż to przechodziłam gdy mieszkałam z rodzicami myłam gary, zmywałam,ścierałam a ojciec i tak nakruszył, wylał coś na podłogę że sie kleiło , przypalone gary leżały stosem pod stołem co z tego że czyściłam, dezynfekowałam , ciężko sie narobiłam mój ojciec strasznie mnie upodlał wyzywał mnie że jestem zerem , niepotrzebnie się urodziłam itp i potrafił uderzyć znienacka i niespodziewanie ręką albo jakimś kijem wyżywał nerwy na mnie np że go zwolnili z pracy w fabryce mówił że gdyby nie ja to miałby więcej pieniędzy , że za dużo wody zużywam no straszne to życie miałam ale jakoś żyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam mieszkania, samochodu, ba! nie mam w tej chwili pracy ponieważ choruję. Za to studiuje, wynajmuję mieszkanie, mam co jeść, a jak wygrzebie się z choróbska to już będzie cacy. Cała reszta to kwestia czasu. Nie ważne czy potrwa 5, czy 10 lat. Chociaż jestem bardzo młoda, mam doświadczenia których nie powstydziłaby się osoba w wieku 40-50 lat. Będzie dobrze... w końcu jestem silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona nie liczy na sponsora tylk
Joanna- współczuję- i zastanawiam się, dlaczego dzieci tak mają, że od rodziców wstyd żądać alimentów, czy też prosić o pomoc, lub dopomnieć się o alemnety od ojca, a rodzicom od dzieci nie ejst wstyd brać? Ja kiedyś usłyszałam, parę lat temu, że moja matka się poskarżyła komuś, że ja jej nigdy nic nie dałam,i to co daję na życie to grosze - a zarabiałam wówczas 450 zł stażowego - to niby skąd miałam mieć dużo pieniędzy ?? Kornalia - a nie możesz spróbować sama zaprosić wujostwa, czy kuzynostwa na kawę etc ? Ja zaczęłam zapraszać bliskie koleżanki, choć niektórych damuś ze studiów to nie zaprosiłabym nigdy, bo u nich łazienka musi mieć prysznic z hydromasażem i podwieszane geberity - a to nie ten standard :) Ja wcześniej parę lat chodziłam z jednym takim, nawet ślub planował - ale ciągle obrażał moich rodziców- wiem, że miał rację momentami, ale żle się słucha, że jest się nieudacznikiem prawda ? Ów były narzeczoy również nie był w żaden sposób bogatszy ode mnie, ale ciągle miałam wypominane, iż jestem gorsza od niego, ze względu na swych biedniejszych i niezbyt rozgarniętych rodziców. Gdy zaczęłam go utrzymywać ciągle byłam gorsza. Poszłam po rozum do głowy i rozstałam się z nim. A teraz ? pomijając ten przypadek z kolegą i podwiezieniem nie-pod-dom , zaczęłam rozmawiać z innym chłopakiem, nawet zaprosiłam go do domu, choć obawiałam się, że również może zareagować ucieczką (nie uciekł ;)) . Ale do tej pory nie wikłam się w żadne związki - porozmawiać, pośmiać się, wypić herbatę wspólnie - owszem, ale nic więcej, bo takie ZERO jak ja nie może być dla kogoś przecież wszystkim - już raz nie było, a więcej razy wolę nie sprawdzać. Marzy mi się wziąć kredyt na mieszkanie i kupić coś małego ładnego i przytulnego - wtedy może miałabym odwagę spróbować z kimś się spotykać, miałabym może trochę większą samoocenę... Tylko zanim do tego dojdzie , minie kilka lat, przekroczę magiczne 30-parę i raczej nikt porządny chętny na spotykanie się ze mną nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona nie liczy na sponsora tylk
Misiaku - powrotu do zdrówka - wszystko się ułoży - małymi kroczkami, ale się ułoży. Najważniejsze jest zdrowie, jeśli ma się je, to wszystko powoli da sie jakoś wyprostować i ułożyć Do nikogo pretensji nie mam, że mam tak a nie inaczej, nie mam tego co inni - bo mam 2 ręce 2 nogi głowę troszkę rozumu i żeby zapewnić sobie byt, muszę patrzeć sama na siebie. Nie zależy mi na luksusach i 8 tyś miesięcznie, bogatym mężu i 100 metrowym mieszkaniu (bo znajome tak robią - dobierają sobie chłopaka pod względem mieszkania, które mają, samochodu, którym jeżdżą i pieniędzy, które zarabiają) bo czułabym się jak dno przy takim człowieku, bo nic sama nie mam. Materialnych dóbr też nie zazdroszczę, bo wiem, że jeśli tylko Bóg da zdrowie, to powoli sama własnymi rękami własny dach nad głową będę mieć. Nie oczekuję od życia nie wiadomo jakich fajerwerków. 40 metrów na kredyt, zdrowia i stałej pracy. Jeśli w gratisie otrzymam męża, który będzie mnie kochał, szanował a nie poniżał , i który będzie się starał jak ja, by w domu na chleb nie brakowało, to będzie pełnia szczęścia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nooooooooooooooi
najpierw rodzice sprowadzaja dzieci na świat , a potem cały czas im wypominają że ich żywią , utrzymuja i wogóle wielka łaskę robią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iga10
Moi nic mi niepomogli i niech mi ktoś niepieprzy głupot że trzeba bylo wziąść się za robotę,bo jej niebyło! Przepisali cały majątek bratu pijakowi,a jak ojciec był na wykończeniu to tylko ja byłam przy nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iga10
Zresztą wielebna mamusia do tej pory trzyma sztamę z pijakiem i mu pomaga finansowo,a ja mam 45lat i jestem ich słuźącą! Żałuję że się wogóle urodziłam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tu nasuwa sie pytanie PO CO ROBIĆ TE DZIECI? Jak później one sie odwrócą dupa albo my od nich! A teraz znaczną część jest nastawiona na sferę finansową! MASZ KASĘ JESTEŚ KIMŚ NIE MASZ JESTEŚ DNO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 2314575
jestem matką jedynaka, syn zawsze miał prawie wszystko, dbaliśmy, były wakacje, nowe gadzety, zwiedził z nami wiele krajów, jeżdzi na nartach uprawiał różne sporty. Ogólnie wszystko w tzw. normie. Teraz skończył 18 lat mógłby dostać samochód ale nie che mu się robić prawa jazdy, dostałby swoją kawalerkę ale nie chce mu się uczyć więc nie widzę powodu aby dać mu taką swobodę. Może miec opłacone studia i czynsz we własnej kawalerce i mieć na wakacje zimą i latem ale...on ma to w dupie.Reasumując mógby mieć to o czym wielu tutaj marzy , życie przy nas nie nauczyło go strachu przed tzw. jutrem, pewnie gdzieś coś zaniedbaliśmy ale nawet nie wiem w którym miejscu bo zawsze był ważny i nigdy nie był nam obojętny. Teraz zostanie bez szkoły i naszego "błogosławieństwa" bo nie robi po prostu nic aby pokierować swoim życiem , on ma się uczyć ale nie dociągnie do matury bo wiem, że szkoła go wyrzuci lada moment. I zacznie swoją drogę w dół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiemtak
jak kto komu wyszykuje życie nie jest jeszcze gwarancją na sukces i z biedy można dojść na szczyty i z bogactwa można umoczyć dupę. Wszystko zależy nie od startu ale od celu i cech charakteru. Ameryka i ich bogacze są często takim przykładem coś w stylu od pucybuta do milionera lub bogate dziecko zostało np. narkomanem i po ptakach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam 19 lat, rok temu musiałam sie wyprowadzić z wynajmowanego mieszkania z mama, bo ja wyrzucili przez długi. Od roku dostałam pd niej łącznie moze z 500zl. Wszystko musiałam ogarnąć sama. Mam ogromny żal. Żyje ze śmiesznych alimentow ojca i nienawidzę ich za to, ze ani nie chcieli mnie wychować ani nie pomagają mi finansowo. Gdyby nie sad i obowiązek alimentacyjny nie zobaczyłabym od ojca grosza. Chodzę w szmatach, ubieram sie po lumpeksach, kupuje jedzenie na promocji i ogolnie dziaduje. Mam nadzieje, ze moje dzieci beda miały troche lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nic w zyciu nie dostalam nic na start ale sie nie przelewalo,nie glodowalismy i bylismy szczesliwymi dziecmi.Poznalam pewnego chlopaka ktory mial wszystko i bylismy razem 4 lata,po smierci jego babci odziedziczyl spory dom w jednej z najbogatszych dzielnic,ciagle mi mowil ze teraz to moze miec kazda laske na zqwolanie,i powinnam byc szczesliwa ze z nim jestem,albo raczej ze on ze mna :-o .No to wtedy postanowilam ze mu udowodnie ze mam gdzies jego dom i samochod ktory kupili mu starzy,wyjechalam za granice do mojego brata tam poznalam mojego obecnego meza i jak ja on nie mial nic,do wszystkiego sami doszlismy,mamy dom na kredyt i auto tez na kredyt ale jestesmy szczesliwi.Moj byly znalazl dziewczyne z ktora po pol roku znajomosci sie chajtnal a po roku sie rozwiedli,nie wytrzymala psychicznie z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×