Ludzie sa gorsi niz zwierzeta

Wiem ze zaraz zostane okrzyknieta wariatka badz psychopatka i zostanie mi zadany szereg pytan prostakow w stylu "czy skonczyly ci sie psychotropy" itp ale mam to gdzies, to swiadczy tylko o cudzym ignoranctwie i waskich horyzontach myslowych nie dopuszczajacych do siebie faktu ze ktos moze miec inne zdanie od tego co zostalo narzucone jako " idealny poglad na swiat" (prawde mowiac w dupie mam wszystkie kanony piekna, egzystencji czy spogladania na swiat). Zwierzeta to cudowne istoty kochajace czlowieka nie za to jak wyglada, ile zarabia czy jakie ma wyksztalcenie ale za to jaka istota jest wewnatrz. Kochaja go bezgranicznie i nigdy nie przyrownuja do innych osob, nawet nieswiadomie. Ostatnio przezywam okropna tragedie bo stracilam swojego ukochanego pieska. Jest mi tak ciezko ze nie moge przestac plakac i tesknic za Nim. Gdy ide np na obiad to ciagle spogladam w miejsce gdzie mial swoje legowisko i gdzie spogladal lebkiem za mna aby dostac cos do jedzonka. Gdy wychodze z domu to mam mysli zeby zostawic mu pelna miske wody pod moja nieobecnosc i wypuscic na dwor ale zaraz sobie przypominam ze go nie ma i juz nigdy go nie zobacze.. :( Nie moge przestac plakac, byl cudownym zwierzakiem. Wiem ze wiekszosc tego nie zrozumie bo dla wiekszosci osob zwierze to nic nie warta, przyglupia istota ktora sluzy jako maskotka a dla mnie to byl prawdziwy przyjaciel. A tak wracajac do tematu to nigdy zadne zwierze nie wyrzadzilo mi tyle krzywd co ludzie. Oni zawsze probowali mnie wykorzystac a to traktujac jako "szafe" na problemy, a to traktujac jako obiekt seksualny ktoremu wmawia sie ze go kocha gdy jest mlody i ma mlodziencza atrakcyjnosc..Gdy jednemu skuwielowi ktory wmawial mi ze jest moim przyjacielem a ciagle sie dostawial dalam do zrozumienia ze mam tego dosc i chce sie z nim normalnie spotykac, po kolezensku to po tych slowach przestal sie odzywac, olal mnie. To jest kurwa przyjaciel?!Takich sytuacji mialam wiele. Zaowazylam ze ludzie patrza tylko na wyglad, kase i przyjemnosci. Gdy ktos cie pokocha to rowniez za wyglad, za to ze osobiscie wpadlas w jego gust. Gdy natomiast ten wyglad tracisz to albo cie zostawia albo udaje ze kocha dalej ale wewnatrz siebie pragnie/pozada/marzy o innych, atrakcyjniejszych w jego mniemaniu osobach czy to swiadomie czy nieswiadomie. U ludzi liczy sie tez kasa.. im wiecej tym lepiej. Albo przyjemnosci... Wkurwiajace jest tez ocenianie kogos poprzez intelekt czy ukonczone szkoly. Nikt nie patrzy na to co ktos ma w sercu ale tylko na to co ma na papierze, ile papierow ma w portfelu lub/i czy aby morda/sylwetka danej osoby jest w naszym typie. Zwierzeta sa o tyle lepsze ze kochaja za to wlasnie nasze serce. Ich nie interesuje to czy mamy taki ryj, takie wyksztalcenie, taki zasob pieniedzy tylko to jacy dla nich jestesmy, jak sie wzgledem ich zachowujemy. Dlatego przy usypianiu psa(chorego na raka:() i pare dni po jego smierci nadal zalewam sie lzami i nie moge sobie poradzic z ta strata a po tragicznej smierci dobrze mi znanego kolegi(z ktorym chodzilam 6lat do jednej klasy) nie uronila mi sie ani jedna lza, mialam go w dupie czy zyje czy nie, jego smierc przeszla mi obojetnie. Wczesniej mialam tez szczura ktory tez zachowowal na raka i weterynarz zalecila uspanie. Po tym szczurze tez plakalam i to bardzo. Po tym widze ze ludzie naprawde nie maja dla mnie znaczenia.No moze poza dziecmi. To istoty takie jak zwierzeta, nieskalane zlem i glupota ludzkiego swiata. Kochajace za to jacy jestesmy a nie kim jestesmy. I wolalabym amstafa ktory zagryzl 3 ludzi niz jednego, pospolitego czleka.