Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
być albo nie być

Czy jest tu ktoś, kto próbował się zabić?

Polecane posty

Witam, mam pytanie - jak powyżej - czy ktoś z Was dokonał próby samobójczej? Jak to wyglądało? Próbowaliście ponownie? Jak udało się Wam ogarnąć i wrócić do "normalnego" bądź jakiegokolwiek innego życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffrtat
wyladowalam w szpitalu na oddziale depresji ale to wlasnie mnie uratowalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Januszek..........
Nie warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddddddddddfsdfsf
siakoś sie pozbierało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanka 80
Witam> Ja parę lat temu sama próbowałam się zabić . Jednak nie udało mi się to nie wiem czy tak miało być. Wiem jedno wtedy tego bardzo chciałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewe19
Ja kiedys o tym myślałam... Moje problemy narastały a moja rodzina je jeszcze pogłębiała. Stałam w łazience z żyletka w ręce z zamiarem zrobienia tego. Ale na całe szczęście się ogarnęłam. Bo po co? Warto żyć dla tych chwil które są przed nami. A z problemami można sobie poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnetaJesteM
ja właśnie miałam założyć temat że chciałbym sie zabić, ale jestem tchórzem i nie mam odwagi :( niestety... ale może jakoś sie na to zdobędę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malinka09
a co ci jest? czemu chcesz to zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jakies 3 lata 3 z hakiem bardzo chcialam popelnic samobojstwo powaznie o tym myslalam juz nawet planowalam w jaki sposób chcialam sie powiesic kombinowalam juz nawet miejsce ale ostatecznie zabraklo odwagi - mialam depresje nigdzie nie chcialam wychodzic zaniedbalam sie , zrobilam sie strasznie dziwna ale to stopniowo mi przechodzilo mialam wtedy 17 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licencjatka_ona
hehe na kafeterii to polowa użytkowników chciała "skoczyć" bo przegrała życie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suka teria
Ja nałykałam się tabletek nasennych. Obudziłam się w szpitalu na OIOM-ie. Nigdy już nie chciałabym znaleźć się w takiej beznadziei, zeby próbować jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesstem
Z pewnoscia mialam takich sytuacji gdzie nie chcialo mi sie zyc ale targniecie sie na swoje zycie wymaga niedala odwagi i nierozwiaze problemu poniewaz wierze dosc mocno ze ciagnie sie to w innym zyciu..mam znajomego ktory zachorowal na raka dowiedzial sie o tym tydzien temu ,i patrzac na jego sytuacje w jakiej sie znalazl on i jego rodzina dziekuje Bogu za zdrowie ,docen ze zyjesz ,mysle ze problem nigdy czlowieka nie przerasta mim0o ze tak sie niejednemu wydaje raczej pokazuje jak jest silny,glowa do gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość być
skorzystaj z telefonów zaufania, tam jest wiele fantastycznych otwartych ludzi potrafiących Tobie pomóc znaleźć właściwą drogę w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LoriAnna...
''Witam, mam pytanie - jak powyżej - czy ktoś z Was dokonał próby samobójczej?'' 2 razy jak bylam w liceum Jak to wyglądało? Próbowaliście ponownie? jak wyzej, a jak wygladalo..coz ja sie nalykalam tabletek-nazwy nie podam bo sa ogolnodostepne, siostra kolezanki od nich zmarla ale chyba przez to ze miala problemy z sercem, ja wzielam 2 krotna smiertelna dawke(ponoc) i choc do szpitala trafilam po 3 dniach a pielegniarka straszyla mame ze to bardzo pozno to (prawie)nic mi nie jest, ale tez dlatego ze mialam wtedy 16 lat a wlodszy organizm ponoc lepiej te leki znosi geenralnie lekko uszkodozona watroba i chyba serce?nie powiedzieli mi ale miaalm potem ze 2 lata takie dziwne momenty keidy serce zaczynalo jakos nieregularnie bic i ''drzec'' -ale nic nie czuje teraz wiec mysle ze jest ok ogolnie masakra , przez te 3 dni wymiotowalam prawie non stop-pierwszy dzien co 15-20min , drugi i 3 co kilka godzin, meczace strasznie a i brzuch boli za to pobyt w szpitalu byl jak na ironie przyjemy :P , wszysycy sie troszczyli gruchali jaka jestem mlodziutka i biedna i tp -eh wstyd sie przyznac ale to bylo bardzo mile :) a i lekarzy byl fajny i duzo badan zlecal(usg,holtery, jakas dziwna wielka maszyna w ktorej sie lezalo i ona jakis skan tez robila) Jak udało się Wam ogarnąć i wrócić do "normalnego" bądź jakiegokolwiek innego życia? dluga droga, choc dla mnie rpoba samobojcza zasadniczo odbrze sie skonczyla- trafilam do ajnej pani psycholog, mam zapisala mnie an zajecia sportowe na ktore od dawna chcialam chodzic ale mi nie pozwlala i dostalam pieska :P glupio to zabrzmi ale zwierzeta i kontak z nimi pomagaja, co poza tym...psycholog na pewno tez duz o dal, dodatkowo mialam rok pozniej bardzo przyjemne wakacje w stanach gdzie byl inny klimat i ludzie obcy tak zyczliwie traktowali ze to tez jakos mi samoocene podnioslo, kolejna rzecz-zostalam buddystka i wegetarianka, i zaczelam bardziej myslec o powiedzmy rozowju duchowym rodzina tez mnie zaczela lepiej traktowac tzn nie wymagac tyle i zrozumieli ze pewne moje problemy naprade byly dla mnie problemami, bo tak to zawsze matka mowila ze jakie ty mozesz miec problemy w tym wieku ;/ zreszta samobojstwo to golnie grzech i pewne ''karanie siebie'' za wiele rzeczy na ktore sie wplywu nie ma a nawet ktore sa wina innych,ale wiem ze sie tak nie mysli, i ze sie chce swietego spokoju i uciec od wszystkiego i zapomniec....ale to jednak tak nie dziala kolejna rzecz...to czas-on tez wbrew pozorom wiele zmienia i milosc-nadaje zyciu sens...:))) ale trwalo to ...dlugo, kilka lat, i pewne rzeczy dalej mi pozostaly - taka sklonnosc do przejmowania sie wszystkim,myslenia ze sobie z czyms nie poradze, i uzalania sie nad soba...a moze zawsza taka bylam :) ale jest...dobrze teraz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesstem
Zgadza sie CZAS ....TO CUDOWNE LEKARSTWO NA WIELE DOLEGLIWOSCI DUCHOWYCH,w zaden lek tak nie wierze jak w czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młodość i nieodpowiedzialność,
ale gdy robią głupote(wieszają sie ,trują) osoby dorosłe 40 -50 letnie kobiety,to pewnie nie zawód milosny,a zadobrze im w domu,i nie mogą sie odnaleść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wybaczcie, że założyłam temat i opuściłam go szybko, ale nie miałam możliwości, by odpisać. Moje życie wymknęło mi się gdzieś... jestem jakby poza nim, nie wiem, jak się odnaleźć... i ta samotność... zresztą to temat rzeka, jak tu wyrazić, jakich słów użyć i w jakiej ilości, by wyrazić, co czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EwelaB.
Mam 30 lat. Jestem taka wściekła na siebie że jestem tchórzem. O samobójstwie myślę od (aż ciężko uwierzyć) II klasy szkoły podstawowej. Wtedy kombinowałyśmy z koleżanką jak zdobyć leki nasenne. Obie miałyśmy dość życia. Przez tyle lat nie mam odwagi tego zrobić. A jest gorzej. Długo musiałabym opisywać co się dzieje. Gdzie jest ta granica którą trzeba pokonać? Jak znaleźć odwagę? Co zrobić? Nie mam wsparcia w rodzinie, jestem coraz gorzej przez nich traktowana. Dosłownie, w ciągu ostatnich 12 m-cy zaznałam od nich tyle przykrości że sama dziwię się że ten właśnie czas nie skłonił mnie do tego czynu. Mój chłopak - cóż, poniża mnie na każdym kroku. Mieszkamy razem. O ślubie mowy nie ma - nigdy w życiu powiedział że się na to nie zgodzi. Ciągle muszę ustępować, siedzieć cicho i odzywać się jak najmniej, wykonywać polecenia i... nie mieć własnego zdania bo i tak jest ono nie istotne. Wiem, mogłabym odejść od niego ale nie mam dokąd. Do domu nie mogę wrócić bo powiedziano mi że nie ma już dla mnie miejsca - nie, nie w żartach, na serio. Na wynajęcie mieszkania mnie nie stać - zarabiam za mało nawet na wynajęcie pokoju. U znajomych też nie mam możliwości. Więc godzę się na poniżenia. Staram wmawiać sobie że inni mając gorzej - i jakoś trwam. Ale coraz, coraz bardziej nie chcę.Chciałabym przyśpieszyć przejście tej granicy tylko nie wiem jak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Założyłam ten temat w marcu, dziś już sierpień... Przez ten czas działo się różnie... zgłosiłam się do psychiatry, leczę się, byłam co prawda, przez krótki okres, ale jednak, w szpitalu psychiatrycznym... ale nie wiem, czy mam szansę, by zacząć jakoś normalnie żyć. Najgorsza jest ta pustka, wyobcowanie skrajne, samotność, nicość... Prób samobójczych nie miałam, brak odwagi... i co, jeśli po TYM, po tej drugiej stronie będzie jeszcze gorzej? Nie wiem, po co to piszę... tak po prostu chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja terz miałem sie powiesic
ale miałem sen ze ja to zrobie to pójdę do piekła w tym snie to dziecko mi to powiedzial kture sie utopiło w oczku wodnym jak miało prawie 2 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weż się w garsć
EwelaB Zamiast myslec o takich glupowatach jak samobojstwo to wez olej tego fagasa!! Czy Ty zwariowałaś ze godzisz sie na takiegie traktowanie?????Po co Ci to???? Jesli nie rpacujesz to znajdz pracę i wyprowadz sie od niego. Wynajmuj pokoj wtedy ebdzie Ci ławiej finansowo. Nie rozumiem jak mozna sobie na wlasne zyczenie tak pierdolic zycie:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsgdsgfdgd
"Nie rozumiem jak mozna sobie na wlasne zyczenie tak pie**olic zycie" nie rozumiem jak można być takim tępym żeby nie zrozumieć co ona napisała jakby mogła znaleźć lepszą pracę to by już dawno ją miała debilko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gnadia
JEZUS RATUJE - NADAJE SENS ŻYCIU , celem życia każdego człowieka jest kochać Boga, kto tej miłości nie doświadczy będzie czuł pustkę całe zycie. "Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu. Powiada bowiem Pismo: Każdy, kto w Niego wierzy, nie będzie zawstydzony. Nie masz bowiem różnicy między Żydem a Grekiem, gdyż jeden jest Pan wszystkich, bogaty dla wszystkich, którzy Go wzywają. Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pana, zbawiony będzie."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej , tak ja próbowałem od dawna w życiu czuje się samotny i nie potrzebny na tym świecie wszystko co robię jest źle , do tego dochodzą problemy rodzinne i nie tylko.Po prosu nie daję i nie dawałem rady sobie w życiu ... Chodź mam 18 lat do dużo w nim przeszedłem a w ostatnim czasie najwięcej.Od gimnazjum planowałem/planuję popełnić samobójstwo albo żeby chociaż wylądować w szpitalu aby wszyscy zobaczyli że ja też jestem . Dziś nałykałem się z 10 tabletek.Póki co nic mi nie est myślałem , że bd to inaczej wyglądać ... Ale cóż nie wiem jak ale chyba muszę w tym cholernym życiu sobie poradzić.Chcę dodać , że próbowałem też już podcinać sobie żyły ale nie wychodziło mi to ... Dziś mam jedną z poważniejszych rozmów ( oczywiście tych złych) mam nadzieję że leki zaczną działać i , ze nie bd musiał iść. Może powiecie że to co robię to głupota itp. tak wiem ale jak mam żyć z problemami które już mnie po prostu wykańczają i nie daję z nimi rady a dochodzą jeszcze nowe ... Bo powiedzcie mi co to jest za życie gdy ciągle wszystko jest źle co nie zrobisz i tak będzie źle , a żeby się powiesić to nie mam odwagi wolę inną drogę ... No to się rozpisałem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie udzielam się na Kafeterii, ten temat to wyjątek, założyłam go tak dla zorientowania się jakiś czas temu... wszystkodokitu: pewnie już nie zajrzysz na ten temat, ale wiedz, że rozumiem Cię... w jakimś stopniu przynajmniej na pewno. Wiem, jak to jest, gdy jest się samemu z problemami, gdy niekt nie rozumie... Słuchaj, postaraj się pójść do psychiatry, to z pewnością Ci nie zaszkodzi, a pomóc może. Nie jest z nami za dobrze, fakt, ale próbować żyć dalej chyba warto... Trzymam za Was (czy za Nas) wszystkich cierpiących z powodu samotności, niezrozumienia, chorób psychicznych, kciuki bardzo mocno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie, jestem studentka psychologii i wlasnie prowadze badania do swojej pracy magisterskiej. Temat brzmi poziom depresyjnosci i leku u osob po probach samobojczych. Badanie odbywa sie droga elektroniczna i jest anonimowe, nie zajmuje duzo czasu. Osoby, ktore chcialyby mi pomoc prosze o kontakt: klaudia009@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×