urodziny w szpitalu...

tak się złożyło,że moje tegoroczne urodziny wypadły w szpitalu.mialam szereg badań i podejrzenie przewlekłej i nieuleczalnej choroby.byłam zalamana,żal,smutek i niepewność.w ten sam dzień mój ojciec miał wypadek.ja uziemiona w szpitalu z niepewnymą diagnozą i ojciec po wypadku.Smutek i panika,stres i koszmar zarazem.To wszystko w dzień moich urodzin.Potrzebowałam kogoś kto by ze mną był w ten dzień.W sercu tliła się nadzieja,że mąż przyjdzie i przyniesie mi chociaż kwiatek.jesteśmy niecały rok po ślubie...Czekałam a jego nie było...wieczorem wiadomość,że ojciec miał wypadek.porosiłam męża żeby zawiózł ojca do szpitala i został z nim jak tylko sie da.był z nim bo to było dla mnie najważniejsze.Mialam jednak nadzieję,że na drugi dzień przyjedzie do mnie i złoży mi spoźnione życzenia.Przyjechał ale życzeń nie było a tym bardziej kwiatka.Czułam się choler... samotna i tak jest nadal....