Gość Rafatkaaa Napisano Marzec 24, 2011 Witajcie abyście dobrze mnei zrozumieli i ewentualnie postawili się choć chwilę w mojej sytuacji opowiem Wam o czymś. Liczę się z nazwaniem mnie tych od najgorszych, ale liczę też nie ukrywam na jakies wsparcie. Z moim meżem jestesmy 12 lat razem, ponad 6 lat po ślubie. Mamy 6 letnie dziecko. Nie mogę nazwać mojego małżeństwa za jakieś wyjątkowo nieudane. Mąż nie pije , zrobi w domu wszystko, remonty, pranie gotowanie itp. Jednak tak bardzo oddaliliśmy się od siebie ze w momencie keidy nowo poznany mężczyzna zaczał okazywać mi zainteresowanie - poszłam na całość. Zakochałam się... To uczucie z którym obydwoje walczyliśmy. Od czterech mcy wręcz niespotykamy sie a jak sie spotykamy to niestety czesto płaczemy. Dlaczego? Otóż przez 3 mce znajomości postanowiłam że będę żyla z nim. Myślałam o rozwodzie, o tym jak to wszystko dalej potoczyć. oddaliłam sie od męża tak ze potrafilismy nei sypiac ze sobą przez pół roku. i dalej tak jest. W łóźku wogóle nam się nie układa. W domu zazwyczaj rozmawiamy o pracy , o zakupach, o opłatach. Mimo iż ja jestem wychowana w katolickiej rodzinie - przestałam przez niego chodzić do kościoła aświeta obchodzimy tylko dlatego że są. Po 3 mieisącach coś mnie tknęło i postanowiłam walczyć o swoją rodzine, jednak to nie wychodzi. Kocham całą sobą, każdą minuta i sekunda swojego życia mojego poznanego meżczyznę, który traktuje mnie wyjątkowo, rozmawiamy o wszystkim, przy choince śpiewalismy kolędę z płaczem. Przy nim czuje że to wlaśnie to. W czym więc problem? tak bardzo nie chce ranić mojego meża... wiem ze to nei zrozumiałe ale poprpstu nie jestem taka... w dodatku mieszkamy z moja bardzo schorowaną mamą, która pomaga nam jak umie, ale i tez dla niej wszystko wydaje sie wewnątzr małżenstwa idealne bo moj ojciec niestety nie zjamowal się rodziną. Bojhę się jej reakcji, kiedys powiedziałam jej ze poszukam kogoś kto mnei pokocha to powiedziała ze wtedy nei chce mnie znac. Beze mnei zas samam sobie nie poradzi - nie wychodzi z domu, nie stać jej samej na utrzymanie. Miłośc mojego życia nie chce dłużej czekac aż podejmę jakąkolwiek decyzje bo czeka juz od 4 mcy. Jest po rozwodzie, jednak z opowiadań jego syna wiem jak to jego życie wyglądalo. Wyprowadził sie z domu by życ normalnie a teraz poznając mnei - jak twierdzi tak samo jego najwieksze szczeście nie moze patrzec na to co robie. A ja psychicznie juz nie wytrzymuję, nie śpię, nie jem, płaczę nawet w pracy. nie wiem co robić, nie chce by moje życie tak przeleciało!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach