Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nowornever

wierzycie w SENS MAŁŻEŃSTWA ?

Polecane posty

W naszych czasach to chyba przeżytek. Dziś zdałam sobie sprawę, że nie chcę się w to mieszać. Wolę krótkotrwałe "przygody". Sama nie wiem, bo nie mam doświadczenia, ale nie wierzę, że IDEA MONOGAMII może wygrać z NATURĄ. Nie chodzi tylko o to, że mi się facet znudzi... i że przestanę go kochać. Chodzi też o to że on mnie (z racji że mam niskie poczucie wartości) rzuci bo przestanie cokolwiek do mnie czuć... Dlaczego ludzie zmieniają partnerów co kilka lat? Bo się zakochują i odkochują. 10 lat związku to nie jest zły wynik. Dla mnie byłby akceptowalny. Ale po co dłużej ? (pomijając wątek wychowywania dzieci) Po co dłużej? Po co się męczyć skoro uczucie wygaśnie? W imię czego? W imię idei którą wymyślił sobie kościół i przypisał Bogu ? Ideały ideałami... a jak jest w życiu? Jakieś opinie / doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filozofka wioleta
Myślę, że prawdą jest, że nielicznym zdarza się kochać się do końca. W większości wypadków przywiązanie i zdrowy rozsądek zastępują po pewnym czasie miłość, dlatego te związki trwają... Instytucja małżeństwa jest pewną idealizacją, ale czy jeżeli coś nie jest w 100% dobre i nie sprawdza się w tych 100%, to warto to niszczyć? Myślę, że małżeństwo ma też dobre strony, wiele dobrych stron, i zawsze warto dążyć do ideału: robić wszystko, żeby znaleźć najodpowiedniejszą osobę i jak najwspanialej z nią żyć. Nie każdemu się to uda, ale dążyć zawsze warto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość innaaaa niż ty
Dlatego choćby że dobrze jest razem. Nie w sensie przyzwyczajenia, czy przymusu bo kredyt, dzieci... Po prost wśród tych niedanych związków są takie które tworzą ludzie naprawdę pasujący do siebie. Co to znaczy? Że pomimo wielu lat na kącie nadal są najlepszymi przyjaciółmi, nadal zależy im na sobie i łączy ich coś wyjątkowego. Może to banalnie opisanego, ale tak jest. Fajnie żyć w monogamii, fajnie żyć z myślą że niektórzy uważają taką myśl za wycinek z książki fantasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość innaaaa niż ty
koncie **

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ronalldo.................
masz pełną rację autorko, długotrwałe związki są niezgodne z naturą człowieka przynajmniej na chwilę obecną tak myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można prosić o szersze wypowiedzi ? :)) To jest bardzo ciekawy temat. Mi wciąż bliższe jest podejście do związku jako czegoś przelotnego, krótkotrwałego, gdzie nie planuje się przyszłości ani nie zobowiązuje za bardzo.... Piszcie piszcie :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okrancyk
Małżeństwo to instytucja wymyślona przez mężczyzn na potrzeby mężczyzn. Obecnie to instytucja nieco obmierzła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ronalldo.................
małżeństwo jest po prostu relacją dwóch ludzi z tym że długotrwałą, za długą a biorąc pod uwagę, ze poziom rozwoju emocjonalnego i psychicznego wielu ludzi jest niski to musi to się skonczyć konfliktami jest to sytuacja zwalczania się dwóch egoizmów musi pierdyknąć przy takich założeniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam pysiora
nie, nie nie, nieeeeeeeeeeeeeee i jeszce raz kurrrrrrrrrwaaaaaaaaaaaaaa nieeeeee.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierzę. 3 lata temu byłam zupełnie innego zdania. Mnie taka relacja pasuje. Lubię przywiązanie, stałość. Nawet do przedmiotów się przywiązuje i uwielbiam to, co oswojone, swoje stare ubrania, meble. Nie lubię rzeczy nowych:) A przyrzekanie uczciwości, wierności jest dla mnie piękne. Co prawda psuje to przaśne wesele polskie, które jest koszmarne. Wspólne życie, bycie dla kogo, wspieranie się i tworzenie pewnej jedności, wspólne wychowanie dzieci - ja się w tym widzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tataaaa
wiekszosc ludzi tak ma ze boi sie nowosici. troche malo rozwijawa ta postawa. nesadzisz? przy zalozeniu ze stan bedzie sie poglebial z wiekiem to juz chyba w ogole tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba stracilam wiare w sens malzenstwa i pewnie nie wyszlabym za maz ponownie,ale mysle ze troche gubimy sie w codziennym zyciu i zapominamy o tym co wazne-plomien przygasa a potem nie ma jak go wzniecic.Nie ma zlotego srodka roznie ludzie sie dopasowuja ale mysle ze oczekuja czego innego w momencie zawierania zwiazku i czego innego po paru latach.Mysle..nie wiem na pewno ale tak mysle ze prosciej bylo by zyc bez slubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tataaaa
jak dla mnie to zaobraczkowanie to nic innego jak poolisa. ludzie panicznie boja sie samotnosci. wydaj im sie ze jak kogos zaciagna przed oltarz to grozba ostracyzmu przywiaze ich do grobowej deski. 'lepszy wrobel w garsci...'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wierzre w sens malzenstwa
jesli obie osoby sa dla siebie stworzone.wiadomo ze po 5 czy 10 czy wiecej latach to zupelnie co innego niz na poczatku ale chyba nawet lepsze uczucie-znasz juz te osobe,mozesz jej ufac,etc chce wierzyc ze to ma sens.ja mam dopiero 22lata,nie jestem mezatka i chcialabym kiedys za pare lat wyjsc za mezczyzne z ktorym moglabym wychowac nasze dzieci,spedzac czas.no ale niestety widze to czarnych barwach w moim przypadku bo mam raczej pecha w milosci,moj pierwszy chlopak bylby dla mnie idealnym kandydatem do malzenstwa(niestety mnie zostawil,ja bylam glupiutka i nie umialam go docenic) z nim sie widzialam za 20lat,no ale coz widocznie los chcial inaczej.teraz jestem z kims ale mam wrazenie,ze jeszcze to nie to,dzis nawet na spacerze myslalam sobie o tym i chyba jednak mi nie bedzie dane takie szczesliwe malzenstwo :D ale trudno :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tataaaa
taa, czyli lepiej pchac sie w jakiekolwiek ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wierzre w sens malzenstwa
nie dziwie sie ze ludzie nie wierza w sens malzenstwa widzac co sie dzieje: wszedzie zdrady,ludzie coraz gorsi.ja sama w domu mialam zly przyklad malzenstwa,gdzie moj ojciec przez wiele lat byl gora,tyranem od ktorego zalezalo wszystko,co wyliczal matce jedzenie,mama musiala ukrywac przed nim np ze kupila pomidory(to bylo jakies 15lat temu..) bo jakby sie dowiedzial ze mama wydaje kase na cos bez czego sie mozna bylo obyc bo bylo drogie to by byla afera. bicie,zdrady az dziwne ze ja chce malzenstwa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boję się choroby, śmierci najbliższych, ale nie nowości. Zmieniałam miejsce zamieszkania, pracę itd. Przybywa mi ciągle nowych znajomych. Co nie oznacza, że nie lubię swoich ulubionych zdartych spodni, adidasów paroletnich, komunijnego pierścionka od mamy lub starych kartek pocztowych. Może jestem za bardzo sentymentalna, ale dobrze mi z tym i chyba nie czuje żadnych ograniczeń. W każdym razie dobrze mi tak, jak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
krótkotrwałe przygody są dobre dla poszukujących wrażeń w burdelach...na kocią łapę też można na długi czas , bo się opłaca ...można spakować się bez problemu po zaliczeniu kogoś na boku w celach przebycia przygody , będąc bardzo "trendy" i mając w dupie obecnego "frajera" lub "frajerkę"...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wierzre w sens malzenstwa
moj terazniejszy chlopak wcale nie jest zly,nigdy mnie nie uderzyl,ani wyzwal(w sumie to nie wyobrazam sobie zeby mnie nazwal kurwa czy dziwka),na swoj sposob dba o mnie,nie daje mi kwiatow,czy jakichs prezentow bez okazji ale bardziej wazne jest jaka ta osoba jest na codzien,a tten zawsze robi zakupy,posprzata ze mna,nie wloczy sie po barach etc wiec nie jakikolwiek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tataaaa
rozwod tez nie jest wiekszym problemem dla kogos kto traktuje partnera/ke jak frajera/ke. nie przekonuje mine ta argumentacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wierzre w sens malzenstwa
wlasnie -co kto lubi,ja tez nie lubie nowosci,wole cos sprawdzonego.nie wyobrazam sobie zmieniania faceta jak rekawiczki,co tydzien nowy,nie interesuje mnie tylko seks,co mi po facecie co po seksie sobie pojdzie,a na drugi dzien nie bedzie pamietal mojego imienia. lubie czuc ze dla kogos jestem wazna i mam jego oparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelotnie
oczywiście ze wierzę ! staż 20 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tataa
czyli jak ktos nie ureguluje prawnie swojego zwiazku to znaczy ze tylko sex mu w glowie i zaraz sobie pojdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziamadziamadzia
Ja wierzę w małżeństwo :) i wierzę, ze mój ukochany będzie moim mężem aż do śmierci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tataaaa
RIP :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"A co z brzydkimi żonami ?" Nad tym, niech się głowią mężczyźni. Co z brzydkimi mężami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam, że (zgodnie z moim gustem) każdy facet jest w miarę urodziwy, może tylko bardziej podobają mi się ci wysocy. Ale generalnie, albo mam b.niskie progi estetycznej akceptacji, albo po prostu... trudno o prawdziwie brzydkiego faceta. Natomiast z kobietami jest gorzej, bo od nich wymaga się urody. To jest jakby pierwszy ich obowiązek... no a ja jestem brzydka strasznie. I dlatego, nawet jeśli facet mnie zechce, to prędzej czy później oprzytomnieje i rzuci mnie dla ładnej dziewczyny, dla normalnej, która nie jest szpetna. Dlatego zastanawiam się, czy wiązanie się z kimś wykorzystując jego "chwilowy brak rozsądku" (np. zakochanie we mnie) jest moralne i humanitarne? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bo nawet ładne żony mają w małżeństwie problemów od groma.. a co dopiero dziewczyna tak nieurodziwa jak ja?! No naprawdę nie wiem co myśleć........ Te czasy w jakich żyjemy nie dają ludziom brzydkich recepty na to KIM BYĆ? Bo skoro nie mogę być ładna, choć bardzo o tym marzę, to jaka jest moja rola w społeczeństwie? Małżeństwo chyba powinno się w dużej mierze opierać na cielesności - seksualności ...a w moim przypadku to prowadziłoby to do frustracji faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×