Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ligia*

Moja mama nie lubi mojego męża... Ktos jest w podobnej sytuacji???

Polecane posty

Gość gość
to chyba duzo nas :)) u mnie moja matka od pewnego czasu (jestem na chwile przed slubem) stwierdzila ze moj narzeczony i jego rodzice mna manipuluja jak tylko chca. mowi mi ze zyczy mi jak najlepiej ALE. i tych ale jest duzo. na przyszlych tesciow ma uczulenie po prostu ich nie znosi. sa z innej bajki moze dlatego. ja mam z nimi poprawne relacje nikt mi tam nigdy nic zlego nie zrobil.jestem jedynaczka moze dlatego jej tak odbilo jak uswiadomila sobie ze coreczka bedzie miala meza. no i ciagle mi powtarza ze poslubie to bede wpadac tylko na kawke i wiekszosc czasu bede spedzac u tesciow. masakra. mam niesamowity metlik w glowie.. TRZYMAJCIE SIE DZIEWCZYNY!! I chlopaki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź pod uwagę fakt, że to nie mamie ma sie podobać twój mąż, tylko tobie. Mama nie zawsze musi mieć rację, a z tego co piszesz wynika, że ma duży wpływ na ciebie. Nie daj sobie wmówić, że to co w życiu wybrałaś jest złe. Mamie powiedz, że są rzeczy w jej życiu, które ci się nie podobają, ale nie przyszło ci do głowy o tym ją informować. Z pewnymi rzeczami po porstu się godzimy i już, a nie ogłaszamy światu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokladnie tak zrobilam! to fakt z mama jestem (albo bylam..) w zbyt przyjacielskiej relacji i za bardzo liczylam sie z jej zdaniem. ale teraz sie to skonczylo, nie bedzie mi sugerowac ze powinnam przemyslec cos co juz dawno przemyslalam. na poczatku bylo mi trudno odnalezc sie w tej sytuacji ale teraz wiem ze musze sie odciac. jestem szczesliwa i nikt mi nie wmowi ze jest inaczej :) po prostu krotka pilka - rozmowa nie nalezala do najprzyjemniejszych ale spadl mi ogromny kamien z serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleksandran
od 12 lat jestem z mężem mamy dwójkę dzieci, nasz związek jest normalny, udany, a moja matka z każdym rokiem, począwszy od dnia naszego ślubu, coraz bardziej nienawidziła męża i jego rodzinę. Niestety dopiero nie dawno zrozumiałam że to jak się zachowuje świadczy o tym że ma problemy ze sobą i że żadne racjonalne argumenty z mojej strony nie trafiają do niej. Z moimi teściami "pokłóciła się" w przeddzień ślubu tzn. zadzwoniła do nich i opowiedziała jaka to jest przeciwna naszemu związkowi, a gdy pytałam dlaczego to zrobiła, powiedziała że nie chciała żeby oni nie myśleli sobie że ich syn to dla mnie jakiś awans społeczny bo jest całkiem odwrotnie. Jednym słowem uświadomiła im że ich syn to nikt szczególny właściwie byle kto. W takiej atmosferze odbyło się nasze wesele następnego dnia, podczas którego doszło jeszcze do wymiany uszczypliwości między moją matką a teściową ( wcześniej teściowa zachowywała się normalnie, jej nastawienie zmieniło się po telefonie mojej matki). W momencie, gdy teściowa "śmiała" się tak zachować tzn. nie przyjęła z pokorą tego co moja matka miała jej do powiedzenia i nie przeprosiła za to, że syn odbiega od tego ideału jaki umyśliła sobie dla mnie, stosunki z teściami zostały zerwane. Od tego czasu matka nieustannie sączyła mi do ucha jad, a to, ze teściowa manipuluje moim mężem i że on tańczy tak jak ona mu zagra i ma wpływ na mnie, a to że mój mąż źle się zachowuje w stosunku do niej, cokolwiek zrobił we wszystkim potrafiła doszukać się fałszu, złośliwości i braku szacunku. Początkowo z żalu pękało mi serce, byłam w ciągłym stresie, każde spotkanie rodzinne przyprawiało mnie o nerwy, bo ona zawsze cos wynalazła i zatruwała atmosferę. Z czasem mój mąż też zaczął okazywać jej brak sympatii, czemu się wcale nie dziwię. Wówczas moja matka zażądała ode mnie żebym go "ustawiła" tak aby okazywał jej należyty szacunek. Kiedy odmówiłam sugerując, że jego zachowanie jest reakcją na to jak sama go traktuje, nawrzeszczała na mnie ze jestem wyrodna córką, że ona zawsze stanęłaby po stronie swojej matki a ja najwyraźniej mam sprany mózg przez męża i teściową. Oznajmiła mi że całkowicie zrywa stosunki z moim mężem, na moje pytanie jak wyobraża sobie święta odpowiedziała że nie będzie spotkań rodzinnych. Gdy nadszedł czas świąt a my spędziliśmy je u teściów, moja matka postanowiła zmienić wersję wydarzeń i stwierdziła że chodziło jej o to, że tylko ja z dziećmi mam przyjść do niej na święta, jasno powiedziałam że tego nie zrobię bo skoro już podjęła decyzję że nie będzie spotkań rodzinnych to niech teraz ponosi konsekwencje. Wobec tego usłyszałam że jestem wyrodna, że wręcz nie wierzy że córka może się tak zachować itp. Koniec końców, powiedziała że nie chce mnie znać i więcej się nie będziemy spotykać. Po kilku dniach przyjechała do mnie informując, że przyszła odwiedzić wnuki, bo ma do tego prawo, pomimo że ja pokazałam jej drzwi! Wtedy zrozumiałam że ta kobieta jest chora, zaproponowałam wspólną wizytę u psychologa, poszłyśmy kilka razy, jednak ona uznała że to nic nie daje, ona wie swoje i już. W tej chwili nasze relacje są bardzo zdystansowane, oczywiście ona próbuje atakować mnie co i rusz ale ja stawiam twarde granice, a jak się nie podoba to trudno, może się obrażać na mnie, wyrzekać co uważa. Oczywiście walczę z ogromnym poczuciem winy i wielkim żalem, ale postanowiłam że nie dam się zniszczyć. Pomaga mi mój tata, który przez całe życie był przez nią pomiatany, teraz to widzę dokładnie. Jest po mojej stronie i mogę na niego liczyć, głównie w kwestii opieki nad dziećmi, jestem mu za to wdzięczna bo bez niego nie dalibyśmy rady. ( Teściowie mieszkają w innym mieście) Sądzę że moja matka jest paranoiczką, nigdy niczego nie wybacza, nie odpuszcza, nie odzywa się do połowy osób z naszej rodziny. O wszystko co ją spotyka zawsze obwinia kogoś, ona sama nie ma sobie nic do zarzucenia nigdy. Przeinacza wydarzenia tak aby pasowały do jej teorii, wymyśla niestworzone historie np. że zaczęła chorować na zapalenie stawów bo moja teściowa uprawia wobec niej czarną magię! Najgorsze jest to że czuję że powinnam jej pomóc, sprawić aby zaczęła się leczyć, ale nie mam siły. Kontakty z nią tak mnie wyczerpują że nie mam ochoty tłumaczyć jej i przekonywać żeby zaczęła chodzić do specjalisty. Strasznie ciężko z tym żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie też podobnie,matka nigdy nie zaakceptowała mojego męża.Od początku wszystko jej sie nie podobało że nie wykształcony,bez wyglądu,za gruby,za mało inteligenty ,za dużo pracuje,za mało zarabia,że przez niego nie mam studiów......Po ślubie dawała nam ze dwa lata razem.Nigdy w niczym mi nie pomogła ani w domu(po ślubie zamieszkaliśmy osobno) ani przy dzieciach .Dodam że jesteśmy już ponad 20 lat i dalej nic się nie zmieniło .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olympea
ponawiam temat. już nie mogę wytrzymać. niby jest miła.. ale jad sączy. podkreśla, że ona o mnie dba, że nas zabezpiecza, "niby" nic nie ma do mojego narzeczonego (ślubu jeszcze nie ma, właśnie zostaliśmy rodzicami), ale wciąż aluzjami rzuca, że nieudacznik itp. wariuję. kłóciłyśmy się tak, że w ciąży darłam się i rzuciłam raz krzesłem. wyprowadziłabym się, gdybym miała dokąd... raz z nim jest źle, a za chwilę gdy się godzimy to automatycznie z nią mam starcie. czy wy też tak macie? że "albo jedno albo drugie"? czy wam też matka niby w słodkich słowach dogryza, że tylko ona umie o was zadbać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mam z matką kontaktu już 12 lat i chyba zaczynam to chwalić jak was czytam :-) a mówią że tesciowe to małpy ale matki też są nie złe :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, namow mame na seks z twoim mezem, wtedy zmieni zdanie, jak on ja porzadnie przeleci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam poczytać o narcystycznych matkach, to pomaga zrozumieć sytuację i można zyskać środki przydatne w postępowaniu z takimi matkami. Jedno jest pewne, należy sobie raz na zawsze wybić z głowy, że z taka matką można mieć prawdziwą, głęboką relację. Nie ma no to żadnych szans, lepiej czym prędzej sobie to uzmysłowić i zacząć stawiać granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem w podobnej sytuacji, z tą różnicą że z mamą nigdy się nie dogadywałam, bardziej z tatą ( tata uwielbia mojego męża), moja mamusia lubi przebojowych, wygadanych ludzi , bo sama się tak zachowuje, mój mąż jest spokojny cierpliwy, pracowity, nie pije nie pali, ( przy córce potrafi zrobić wszystko) najspokojniejszy i najkochańszy człowiek jakiego znam, moja matka nigdy nie powiedziała że go nie lubi, poprostu da się to wyczuć że za nim nie przepada, bo nie smieszą go jej żarty, nie wyjdzie z nim na papieroska, jesteśmy razem 8 lat, i dla mnie najważniejsze jest że ja go kocham, że jest dla mnie dobry , że kocha mnie a córkę uwielbia, że jest moim mężem i najlepszym przyjacielem, moja matka nie musi go lubić, autorko jeśli kochasz swojego męża i dobrze wam się układa to nie daj swojej matce tego zniszczyć,niektórzy ludzie dokonali w swoim życiu nietrafionych wyborów i próbują komuś później życie układać (moim rodzicom nie układa się odkąd pamiętam)poprostu żyj swoim życiem a matki docinki jednym uchem wpuszczaj a drugim wypuszczaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćregina
Ja mialam podobnie,ale ze strony mojego męża,poznalismy sie bedac po30,jego matka niezwykle zaborcza,w dodatku ja juz mialam dziecko,on opiekowal sie swoja matka,ale zamieszkalismy razem u niego,nam bylo dobrze i matce lepiej,bo on caly dzien pracowal,a ja w domu z jego matka i dzieckiem obiadki itd,ale kiedy byl weekend jego bracia i siostry przyjezdzali i umoralniali go,biorac na postronne rozmowy!bylam zla wreszcie doczekalam sie po 4latach mieszkania razem oswiadczyl mi sie,planowaliśmy ślub,ale jego matka zmarla,byla w podeszlym wieku i chorowala,ale potem jego rodzenstwo wytoczylo przeciw nam dziala,oprocz jednego brata,sa wrogo nastawieni,my zas jestesmy szczesliwi i mamy to w d***e,bedziemy jeszcze miec dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aleksandrian- to co piszesz to tak jakbym czytała o swojej tesciowej, z męzem układa nam sie bardzo dobrze, mieszkamy na swoim ale nawet na odległość życie zatruwa nam jego matka ( nie raz mnie za nią przepraszał), od czasu jak urodziło nam się dziecko zrobiła się jeszcze gorsza, stwierdziła nagle ( po 6 latach ) że ja pochodzę z biednej rodziny i nie pasuje do jej synka, (synka którego traktuje jak bankomat, zresztą wszystkie dzieci tak traktuje) że jak przyjeżdzamy to żebym ja jechała z dzieckiem do swoich rodziców a on u niej niech siedzi, sączy jad po całej rodzinie, dzwoni , obgaduje, zmyśla , a później wielce zdziwiona że połowa rodziny i osiedla sie do niej nie odzywa, zawsze biedna pokrzywdzona (zadzwoniła do moich rodziców pożalić się że ją zostawiliśmy , że jesteśmy wyrodne dzieci bla bla bla) tydzień po naszym ślubie stwierdziła że pomyliła sie co do mnie ( bo nie pozwoliłam jej liczyć pieniędzy z kopert, za wesele zapłaciliśmy sami)ciągle się wtrąca do naszego życia , nawet na odległość, obgaduje nas, wydzwania z pretensjami, mąż zerwał z nią kontakt i nie odzywał się przez 2 mies. ale nic to nie pomogło, wręcz jeszcze więcej zaczeła zmyslać, najgorsze jest to że kiedy chciałam zrobić konfrontacje i pogadać z nią wprost dlaczego zmysla na nas głupoty rozwyła sie ( potrafi na zawołanie) i zaczeła łkać że ona jest biedna i pokrzywdzona a my się jej czepiamy i jesteśmy nienormalni, sama już niewiem jak dalej z nią postępować poprostu niewiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleksandran
Jak przeczytałam o liczeniu pieniędzy z kopert to aż mnie gorzki śmiech ogarnął. Moja matka zrobiła podobnie, tzn, na następny dzień po weselu, od rana pytała mnie ile dał taki jeden wujek w kopercie. My bylismy zajęci gośćmi którzy jeszcze nie wyjechali i nie mielismy czasu liczyć i sprawdzać kopert. Na co moja matka, żebym jej dała te koperty to ona sprawdzi i tak za mną łaziła a ja głupia jej dałam, nie pytając nawet męża czy ma cos przeciwko. Takie zachowanie z mojej strony to był wynik wieloletniego tresowania mnie przez nią. Jak mąż się dowiedział to powiedział że nie podoba mu się że ona pierwsza otwiera nasze koperty, nie dlatego zeby się obawiał ze coś zabierze ale po prostu to są nasze prezenty i życzenia. Jak ona to usłyszała to zrobiła taka awanturę i do tej pory wypomina mi, ze mój maż śmiał jej zwrócić uwagę. Jak na to wszystko patrzę z perspektywy czasu to nie mieści mi się w głowie ze kiedyś uważałam jej zachowania za normalne i starałam się ja zadowolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aleksandran- moja teściowa jest identyczna, maż próbował wszystkiego, spokojnych rozmów, awantur, ucinał kontakt, już sama niewiem co zrobić żeby dała nam spokój, próby jakiejkolwiek rozmowy na temat że ona ma ze sobą problem kończy się awanturą że ona jest normalna że to my mamy ze sobą problem, o pójściu z nią do jakiegoś psychiatry/psychologa można zapomnieć bo ona jest NORMALNA , itd, sytuacji nie ułatwia siostra męza do której ona dzwoni i nas obgaduje ( jego siostra ma z nią podobne relacje jak my) , jego siostra do nas dzwoni i nam to przekazuje, choć prosiłam żeby nie mówiła nam tego bo nawet nie chcemy tego słuchać, ostatnio stwierdziła że ja i nasza córka jesteśmy dla niej obce i ma nas w d*pie, że gdyby nie ja to Robert (mój maż) mieszkałby z nią i jej pomagał, że to ja go nastawiam przeciwko niej.itd mam serdecznie dość tego psychicznego babska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ps. ona na chrzest naszej córki pozapraszała gości bez naszej wiedzy, a później kiedy próbowaliśmy z nią to wyjaśnić oczywiście się rozwyła że ona tego zaproszonego kuzyna traktuje jak swojego syna , że jesteśmy świnie bo żałujemy jej zaprosić kogoś na chrzest jej jedynej wnuczki, później zadzwoniła do tegoż kuzyna i powiedziała mu żeby nie przyjeżdżał bo my nie chcemy żeby przyjeżdżał, wstyd, poprostu ewidentnie ma coś z głową i szczerze nie wiemy co robić, teść nie żyje, a mąż się wstydzi za nią, ale co kilka mies robi mu się jej szkoda i znowu jedziemy do niej, mimo że ona z wiekiem robi sie coraz gorsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a propo kopert to nie dałam jej i powiedziałam że to są nasze życzenia i chcemy otworzyć je razem, ciężko się zafoszyła po czym rozklepała po rodzinie że potraktowałam ją jak złodziejkę itd, głownie chodziło mi o to że niechciałam żeby pieprzyła potem kto ile dał, ale znając ją domyślam się że kilka stówek mogłaby sobie do kieszeni wziąć , to poprostu chory człowiek i ja poprostu niemam do niej siły już, ani zaufania za grosz, a zmyśla już na takim poziomie że to chyba kliniczny przypadek mitomani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja swojej tesciowej nienawidze, mąż jeździ do niej sam, bo nawet do naszych dzieci ma ciągłe pretensje chore babsko ( po tym jak uderzyła w twarz naszego 4 letniego syna, żadne z dzieci nie chce do niej jeżdzić), mąż jeżdzi tam tylko przez wzgląd na ojca, gdyby nie to już dawno zostałaby sama, reszta jego rodzeństwa nie utrzymuje wogóle z ną kontaktu, dzwonią tylko w wigilie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aleksandran
Mnie bardzo dużo kosztowało zanim zrozumiałam że matka jest taka i nigdy się nie zmieni. Wiele przeszłam, obrażała się na mnie, mówiła że nie ma córki, miesiącami nie utrzymywała kontaktu, wyliczała w listach co mi dała i za co powinnam być jej wdzięczna a rewanżuje się tym ze jestem wyrodna. A to wszystko dlatego że jej nie przyznawałam racji, osmielałam się miec inne zdanie i stałam po stronie meża kiedy uważałam ze on ma racje. To ogólnie jest koszmar. Pomogł mi psycholog, to co moge doradzic ze swojej strony to ograniczyć kontakt do minimum i nie reagowac emocjonalnie i absolutnie niczego NIE TŁUMACZYĆ. Każda próba sensownej rozmowy to bedzie dla Was porażka i stracone nerwy. Takie matki cierpią na narcyzm ( poczytaj o tym w necie jest taki blog "narcystyczna matka")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×