Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zalamanalekko:(

CZy mam racje? co powinnam powiedziec na to?

Polecane posty

Gość zalamanalekko:(

Prosze o rade..... jestesmy małżenstwem od 2 lat, mamy małe dziecko. Mieszkamy w domu, który należał do męża jeszcze zanim sie poznalismy...nigdy sie nie rzadzilam ani nic, ale dzisiaj kazałam mężowi sprzatnac z podwórka śmieci i złom (juz tamten rok cały prosiłam) poniewaz robimy porzadki, ja sadze drzewka,kwiaty itp a to wyglada paskudnie i zajmuje podwórko....a on mi na to, że to nie moja sprawa i rzadzic to sie moge ale u siebie w domu (wymienil moja rodzinna miejscowosc)......poczulam sie bardzo źle, jest mi przykro :/ czy mial prawo tak powiedziec do mnie? co ja mam mu na to odpowiedziec? niekiedy myśle że wolałabym splacac kredyty całe życie i dochodzic do mieszkania/domu wspólnie niz miec ten dom od razu ale czuc sie w nim nie jako wspolwłaściciel a jako lokator:(:( czy faktycznie nie mam prawa zabierac głosu bo to jego dom? jak uważacie, co byście powiedzialy na moim miejscu, może któras z was miała taką sytuacje? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamodzielnaBabaaa
w przeciwienstwie do ciebie ja jestem kobietą zaradna , samodzielną i niezalezna w tym sęnsie że jak mi cos przeszkadza to nie manifestuje swoją nietylkalnością kobiecą,tylko biore te smieci czy złom, czy jakies jeszcze inne gowna, cegły i sama je wypierdalam a nie męzowi zlecenia daje, jakbym sama nie miala raczek Niecierpie kobiet ktore robią z siebie francuskie pudelki, typu że facet to moze sie nawet w gównie grzebac a paniusia nie daj boże sie wybrudzi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w takiej sytuacji nie bylam i wogole jak to przeczytalam to jestem w szoku, ze Twoj maz tak do Ciebie powiedzial. Przeciesz co jego to i Twoje. Bezczelny troszke i widze ze malo szacunku Ci okazuje? On tak na codzien, czy to byla jednorazowa taka odpowiedz na Twoja prosbe? Na Twoim miejscu zaraz po tym co powiedzial, odpowiedziala bym mu - dobrze kochanie, mas zracje. Zabrala dziecko i pojechala do swojej rodzinnej miejscowosci - do mamy, czy kogos. Przeczekal akilka godzin - zastanowil by sie nad tym co powiedzial i na raz nastepny uwazal na slowa. Nie pozwol sobie na takie traktowanie. Co innego gdyby to byla klotnia i takie slowa i nawet gorsze sie zdarzaja, ale tak z nieba takie slowa - nie pozwolilabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestes zona, a nie
lokatorka, wiec nie daj sie postawic do kata. Spytaj czy masz mu moze placic czynsz, czy jednak jest to tez twoj dom. Jesli sie okaze, ze jestes wspolokatorem, to niech maz nie oczekuje, ze sie dolozysz do remontu, wyposazenia, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SamodzielnaBabaaa
Nie mogas sama tego przenieśc? ja dźwigałam worki z piachem i cementem 25 kg sama, i jakos nie rozpaczalam, nienawidze sie prosic o cos , ai mimo ze moj mąż nie ejst obibokiem to ja lubie pokazywac swoją kobiecą męskosc hiihii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SamodzielnaBaba - zgodze sie z Toba, ja tez naleze do takich ktore zakasaja rekawy za pas jak to sie mowi i biora sie do roboty, ale tutaj zalozycielka tematu prosila o rade, co zrobic w jej sytuacji, gdy ona juz poprosila meza o pomoc w sprzataniu. Wiec nie kwestionujmy obowiazkow panujacych w jej domu, bo nie w tym rzecz. A po drugie - ja duzo potrafie sama zrobic, ale maz po cos jest, prawda? Tym bardziej ze nie leze na kanapie i nie popijam kawki - jak napisala autorka - sadzi drzewka, kwiatki, wiec juz jakos przyklada reke do ogrodka, poza tym na pewno ma na glowie wiele innych rzeczy w ciagu dnia do roboty (zakupy,obiad, dziecko), ktorymi pewnie maz sie nie zajmuje. Nie pozwolmy i nie buierzmy tez calej odpowiedzialnosci i roboty na siebie, bo w zwiazku obowiazki naleza do obu stron, jesli chodzi o dzieci, prace, utrzymanie domu czy tez sprzatanie ogrodu. Ja wynosze smieci - Ty odkurzaj. Nie dajmy z siebie zrobic robota 24h.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
SamodzielnaBabaaa to nie sa rzeczy, które moge sama sprzatnac i zabrac.....bo waza kilka ton, chcialam byc grzeczna w tamtym roku a teraz powiedzialam mu że ma czas do świat wielkanocnych bo inaczej wynajme jakąś ciężarówke albo coś żeby to zabrali (a on ma wlasna ciężarówke) a tu w odpowiedzi to usłyszałam i mnie zatkało.......w sumie to juz raz była taka akcja że mi powiedział, że nie mam sie co rządzic, jak wpadła jego siostra i bez pytania zaczęła oprowadzac kogoś po naszym domu (mieszkała tu dawniej) a ja jej powiedziałam że jest bezszczelna i mogła zapytać i nie ona została okrzyczana tylko ja :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
o podział obowiązków mi nie chodzi, ale o sam fakt czy miał prawo tak powiedzieć do mnie? czuje sie troche jak intruz w tym domu teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja Cię doskonale rozumiem... Nie miał prawa tak powiedzieć i nie łudź się, że to się zmieni. W każdej kłótni już będziesz słyszała, że tam nic nie jest Twoje i że możesz sobie wypier... I nie łudź się też, jak piszą koleżanki, co nigdy nie były w takiej sytuacji, że jak się sama weźmiesz za to to będzie spokój, bo wtedy dopiero się zacznie... Że jak możesz, jak tam nic nie jest Twoje i jeszcze na złość z powrotem Ci ten gruz zwali. Jedyne wyjście to wyprowadzić się, przynajmniej na jakiś czas. Wiem co mówię z 25 letniego doświadczenia... Jeszcze coś by dało, gdybyś miała swoją wypłatę. Pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
no wlaśnie skonczyl mi sie macierzynski i z pracy mnie wtrzucili :( kase mamy ale mąż wylicza mi raczej a zarabia naprawde sporo, jak cos chce to mówie na co i wtedy mi daje.....pomimo jego zarobków szukam pracy ponieważ chce miec kase wolną, z ktorej nie bede sie rozliczac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
tak mam rodzicow wlasnie nie wiem czy sie nie wyprowadzic na próbe/........on nas - mnie i dziecko kocha....ale jednak to mi sie bardzo nie spodobało dzisiaj.........poczułam sie źle jakby to było wszystko jego a moje nic :/ pracu szukam bardzo intensywnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
kocha nas i jest między nami naprawde dobrze, i zgodnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ile ty masz lat?????????????
kobieto na co ty liczysz? i nad czym sie zastanawiasz??????????? My po slubie dostalismy działkę z domem rodzinnym męża(od jego rodziców), i ja nie POZWOLIŁABYM SOBIE, żeby tą działkę przepisali tylko na niego, bo ja to niby kto? lokator? sprzataczka? praczka?? zburzylismy stary dom (taki plan był od poczatku) i zaczelismy budowę RAZEM, OBOJE jesteśmy wpisani jako inwestorzy. Na co Ty sobie pozwoliłaś? Jesteś gdzieś na papierze wspolwłascicielką? Mój mąż ma teraz do "jego" działki takie samo, RÓWNE prawo jak ja, i do domu również. Czemu nie potarfisz się odezwać, że to jest Wasze albo konktetnie centarlnie "upomnieć" się o zapis w księdze wieczystej czy w hipotece domu, w dokumentach istnieć.... OGARNIJ SIĘ PÓKI CZAS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karrrla333
moze mial zly humor . nie szukaj niczego na sile . wg mnie powinnas mu odpyskować i sie tym nie przejmować .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A czy on jest wybuchowy czy da się z nim usiąść i zapytać spokojnie co dokładnie miał na myśli w tamtej sytuacji? Czy rzeczywiście uważa, że nie masz żadnych praw do tego miejsca? Może mu chodzi o jakiś majątek od Twoich rodziców? Powiedz jak się czułaś, powiedz, że jeśli mu się rozchodzi o majątek, to trzeba to rozstrzygnąć, bo potem będzie tylko gorzej... Na pewno powinnaś to zabić w zarodku, takie traktowanie Ciebie. Każdy ma jakieś wady. U Twojego męża niestety jest to jakiś rodzaj, ja wiem, pazerności? Nie chodzi o to, żeby od razu się rozwodzić, ale jak nic nie poskutkuje, to powiedz mu, że Ty tak nie możesz żyć i wolisz być u rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
dziekuje wam, juz sie ogarnełam teraz, mam 25 lat.......ehhhh no nic dzieki wiec ide na poważna rozmowe, wygadałam sie :( zaskoczył mnie mój mąż po prostu tym tekstem dzisiaj mi jest ciężko bo on ten dom miał wczesniej a ja sie na "gotowe" wprowadziłam, współnie go nie budowalismy wtedy pewnie byłoby inaczej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Migotka'84
Mam podobną sytuację, jeśli chodzi o mieszkanie męża. Dawniej mieszkała tu jego cała rodzina i przenieśli się, jednak nie dostał w spadku mieszkania a kupił od nich taniej. Pomimo, że mieszkam z nim 6 lat, mieszkanie wciąż spłaca on, ale nigdy nie usłyszałam że to JEGO mieszkanie. Wszystko jest nasze. Także dziwi mnie jego podejście... mieszkanie jego? a Ty czyja jesteś i czyje dziecko wychowujesz? Ja bym zwinęła manatki i zobaczyła jak on zareaguje... powinien przemyśleć kilka spraw... I jeszcze jedno: najlepiej znajdź pracę i bądź niezależna... gdyby sam Ci dawał kase na bieżące wydatki to ok, ale skoro każe Ci się płaszczyć po każdą złotówkę na podpaski, no to sory....ja bym się nie prosiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'ja jestem kobietą zaradna , samodzielną i niezalezna w tym sęnsie ...' W tym sęnsie gratuluję zaradności, samodzielności i niezależności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karrrla333
tez mam męża z "cięzkim" charakterem . wiec wiem co czujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo tak i już
W pierwszej kolejności pacła bym w leb takiego delikwenta. Następnie jesli jednak coś by mnie trzymało przy męzu to przestała bym sprzatać, gotować prać etc jesli to nie mój dom to nie widze sensu się wysilać, i harować "dla kogoś ". Niech wielki pan ogarnia swój dom i swoje podworko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamanalekko:(
dziekuje ?Ci kotka za pomoc , wygadałam sie- wypisałam i jest mi lżej i na spokojnie juz wiem co mu powiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem na udry i wojnę przyjdzie czas. Są dopiero dwa lata małżeństwem. Trzeba spróbować spokojnie najpierw to wyjaśnić. Ale kolejnej takiej akcji bym nie darowała... Manatki i do rodziców. A jaki dom mają Twoi rodzice? Moglibyście tam mieszkać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no smutne to
no to ładnie Cię potraktował, nie ma co... Też bym tak zrobiła jak radzi ktoś wyżej, zabrac dziecko i nara - skoro uważa, że to tylko jego dom i jego rzeczy. Własnie dlatego sądzę że zawsze trzeba być niezależną i mieć swoją kasę. Bo takie słowa są jak kop między nogi i splunięcie w twarz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sprawdza się moja teza.
że jak kobieta daje sobie zrobić bachora i siedzi w domu zamiast pracować to nikt jej nie szanuje :D chyba że na początku ale sielanka szybko mija,nie zdziw się jak następnym razem ci powie że jesteś kurwiszczem niewykształconym który dał sobie zrobić bachora i na nim pasożytuje bo sorry ale tak to wygląda :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość różowy klapek
Do autorki, Nie wydaje mi się, że Twój mąż cię kocha. Nie mówi się takich rzecz komuś, kogo się kocha. Moim zdaniem powinnaś się wyprowadzić. Ja nie pozwoliłabym sobie na takie traktowanie. Nie wiem nawet, czy nie zakończyłabym tego małżeństwa. Co do współwłasności domu - mąż autorki był właścicielem tego domu jeszcze przed zawarciem małżeństwa, a więc dom w świetle prawa jest jego i nie ma on obowiązku przepisania połowy domu na swoją żonę. Majątek zdobyty przed zawarciem małżeństwa nie wchodzi do majątku wspólnego. Poza tym, nie rozumiem, dlaczego miałby to zrobić, bo autorka nie dołożyła się do powstania tego domu. Co innego, gdyby budowali dom od nowa razem, wtedy oboje byliby właścicilami. Ja sama mam dom i gdybym miała w nim zamieszkać z mężem, to nie dałabym mu współwłasności, bo niby dlaczego. Dom budowali moi rodzice za swoje ciężko zarobione pieniądze. Nie rozumiem, dlaczego miałabym oddawać mężowi część ich krwawicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość różowy klapek
Oczywście mąż mógłby mieszkać w tym domu jak u siebie i nigdy nie wypomniałabym mężowi tego, że nie ma prawa własności do tego domu. Jednak nie wymagałabym od niego również ponoszenia nakładów na ten dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez lubieee staaatystyykiii
Ja zamieszkalam na pietrze domu mioch teciow. oczywiscie mieszkanie zapisane na tescia, bo nam nie raczyl zapisac. Wiec tesciowa i on wciaz sie wtracali.... Mialam dosc, powiedzialam jej swoje a ta na to, ze to nie moj dom... Nie moj dom? Wiem-wyprowadzilam sie z dzieckiem i mezem. Wole do konca zycia wynajmowac albo wziac kredyt i miec prywatnosc niz mieszkac w ich domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie dom jest zbudowany z krwawicy jego rodziców, nie jego. On tylko go dostał, miał takie szczęście, bo rodzice też nie mieli takiego obowiązku, żeby mu dawać. Ale go kochali, jest ich synem i mu przepisali. A teraz on twierdzi, ze kocha swoją żonę, zamieszkała w jego domu, więc choć nie ma obowiązku, mógłby zrobić współwłasność. W końcu dotychczas miała pracę i się dokładała do wspólnego życia, teraz też szuka pracy, nie chce być na utrzymaniu męża, wkłada w dom i jego otoczenie swoją pracę też. Wiadomo, że najlepiej jest się dorabiać razem, ale jak jest taka sytuacja, to nie jest wina autorki, że jej mąż ma dom. Przecież nie zburzą... To jest niesprawiedliwe jak on to traktuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×