Czy wtracać się?

Mam sąsiadkę z którą zawsze utrzymywałam dobre kontakty. Jest po rozwodzie i ma 4 letnie dziecko. Zaczęła się z kimś spotykać, zresztą jak się spotykałyśmy na kawce to sama o tym mówiła. Z czasem ten facet się do niej wprowadził i się zaczęło. Kłócą się tak, że aż ściany się trzęsą. I pal licho ich... Ale ten dzieciak podczas tych kłótni strasznie płacze, dosłownie wiszczy. Próbowałam z nią pogadać ale spławiła mnie. Niedawno znów się kłócili, znów dzieciak się darł i chyba się czymś tam rzucali bo co raz jakiś łomot. Mąż poszedł tam, zapukał do nich i ostrzegł, że jeszcze jedna taka awantura a zadzwoni na policje. Nie minęło 5 minut i znów był u nich wrzask i krzyk... Teraz przynajmniej kłócili się o "normalnej" porze a bywało i tak, ze zaczynali się drzeć o 3 nad ranem... Co z tym robić?

tez mam takich sasiadow, maz pogrozil 2 razy policja i jest spokoj

tak! koniecznie zareaguj.

A czemu nie zadzwonił po policję, tylko poszedł straszyć? co to, dzieci są? widok policjanta szybciej by ich otrzeźwił, niż marudzenie sąsiada. Oprócz zgłaszania podejrzenia przemocy na policji nic nie możesz zrobić, do MOPSu ewentualnie, ale jeśli ona nie chce pomocy, to nikt jej nie pomoże

Ja dzwonie w takich sytuacjach po policje, a mam dwoje takich sasiadow. Nie znecaja sie nad dziecmi, ale miedzy nimi dochodzi do bijatyk i zal mi dzieci ze musza tego sluchac i oatrzec na to. Dla malucha to bardzo stresujace i traci poczucie bezpieczenstwa, nawet jesli to nie nad nim sie rodzice wyzywaja , moze jak do twojej sasiadki zapuka policja a potem opieka, to sie opamieta i wyrzuci chlopa na zbity pysk,

no bo może twoja sąsiadka musi regularnie dostawać wpierdol od faceta, widocznie pierwszy był za dobry i go pogoniła,

zadzwoń na policje nastepnym razem - pogroź a jak nie pomoże to zadzwoń