Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość owwieczka

Rodzina mnie wykorzystuje. Jak rozwiązać tę sytuację?? No jak?!?

Polecane posty

Gość owwieczka

Piszę w okropnych nerwach, więc wybaczcie że może bez składu i ładu. Powiem tak: jestem osobą poważnie i przewlekle chorą oraz samotną (tzw. stara panna). Mieszkam w bloku. W klatce obok mojej mieszka moja rodzona siostra z rodziną. I ona, i jej mąż, mają stałe dobrze płatne prace, ale rozpieścili swoje dzieci, kupując im dosłownie wszystko i biorąc na to kredyty. Mnie praktycznie nie zauważają. Długo się łudziłam, że coś dla nich znaczę (innej rodziny nie mam już). Ja mam tylko pracę nauczycielki, ale żyję tak oszczędnie i rozsądnie, że nie mogę płakać nad swoim losem. Nigdy nie bywam głodna, opłacam regularnie rachunki, nie mam długów. Inni śpią na ulicy i nawet o śniadaniu mogą pomarzyć, więc nie mam co narzekać. Moja siostra i jej mąż mają średnie wykształcenie (mąż-matura, siostra matury nie zdała). Mimo to jej mąż z maturą zarabia jakieś 4-5 tys. na rękę. I tak skutecznie się pozbyli kasy, że ledwie wiążą koniec z końcem, bo duże wypłaty idą na spłatę kilku kredytów. (Jedno z dzieci lat 10 ma już wypasioną komórkę lepszą od mojej) Niestety im gorzej się wiedzie rodzinie mojej siostry, tym coraz częściej jej dzieci "wpadają" do mnie z prośbą o złotówkę lub dwie na jakiś napój czy batonik. Dzieci nigdy nie przychodziły do mnie same z siebie, z przyjemności. Ale jakiś czas tak się cieszyłam, że chociaż tak mam ich towarzystwo, że dawałam im kasę. Zaczęło się coraz częstsze wołanie. Siostra i jej mąż nawet w Wigilię nie podzielili się ze mną opłatkiem, wiedząc, że siedzę w klatce obok nich samotna. Jest mi ogromnie przykro i chce mi się płakać. I zaczynam się już denerwować po prostu, choć odznaczam się cierpliwością. Przestałam już wierzyć, że mnie kochali kiedykolwiek, ale zastanawiam się co robić? Podtrzymuję z nimi kontakt, bo mam nadzieję, że jak nie będę mogła wstać z łóżka, to zajmą się mną i pomogą mi choć trochę. Ale czy mogę się tak łudzić? No i druga kwestia: mieszkamy w tym samym bloku. Jak zerwę z nimi kontakty, to spotkam się z ostracyzmem osiedlowym. Już nie wiem co robić. Chciałabym mieć normalną, kochającą rodzinę jak tylu innych ludzi. Wiele bym za to oddała. Samotność w Boże Narodzenie jest dobijająca. Ale chyba jestem szczęśliwsza od mojej rodziny. Nie kłopoczę się kredytami i długami, rozpieszczonymi do granic możliwości dziećmi (nie uczą się w ogóle), siostra zdradza męża a mąż zdradza siostrę... I co oni mają z tego życia? Jestem szczęśliwsza i chciałabym odciąć toksyczne relacje z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boanna
a dlaczego chcesz zrywać kontakty? Skoro na wigilię nawet sie nie spotkaliście to one JUŻ SĄ ZERWANE, tylko jesteś dawcą pieniedzy dla siostrzeńcow. Walnij im jak przyjda po kasę: przykro mi ciocia wzięła duzy kredyt musi spłacać i nie ma dla was pieniazków bo musi oszczędzać ( w wersji hard - koniec żebractwa moi mili, od dziś po kasę zwracajcie sie raczej do rodziców)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem Cię doskonale. Moja rodzina też przypomina sobie o mnie jak jestem im do czegoś potrzebna. Teraz doszło do tego, że jak sie zbuntowałam to mnie znienawidzili i nikt sie do mnie nie dzywa. Mije to w dupie, szkoda nerwów na takich ludzi. Ciesz sie, że masz olej w głowie. Zupełnie jakbym czytała o sobie. Moja siostra jest identyczna, wszystko wali na dzieci a później płacze, że ma długi. Skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owwieczka
Jestem z Kujawsko-pom. a Ty Kochana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdggfgdfg
a moze kup jakies slodycze niech leza u ciebie w domu. jak dzieci przyjda to zamiast pieniedzy slodycze im daj. twoja siostra jest jakas durna, ze nie zaprasza cie na swieta skoro wie, ze jestes samotna. egoistka i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość boanna
Podtrzymuję z nimi kontakt, bo mam nadzieję, że jak nie będę mogła wstać z łóżka, to zajmą się mną i pomogą mi choć trochę. Ale czy mogę się tak łudzić? Jakbys podtrzymywała z nimi kontakt BO CI NA NICH ZALEŻY to może miałoby to jakies szanse na przyszłość.. a tak oni podtrzymuja kontakt bo chcą kasy, a ty ze strachu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooo
Ale dlaczego tak jest? Bo sorry ale to nie jest normalne, no możecie nie mieć super bliskich relacji i przesiadywać u siebie ciągle...ale nie spędzać razem świąt będąc tuż obok? jakieś niesnaski rodzinne muszą być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że masz za dużo czasu
i dlatego roztrząsasz jakieś duperele... ...znajdź jakieś hobby, kup kota albo psa.... bo zycie czyimś życiem jeszcze nikomu na dobre nie wyszło... ...podobny problem miała moja mama, po śmierci taty.... zastanawiała się godzinami np, dlaczego do niej nie zadzwoniłam, zamiast samej zadzwonić- przecież wie, że ja mam "urwanie gwizdka".... albo że ciocia Marysia nie wysłała jej kartki na święta.... w końcu zmieniliśmy jej mieszkanie, kopiliśmy na siłę psa i działkę i się skończyło zrzędzenie, mama ma zajęcie i chyba wreszcie jest szczęśliwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem z małopolski. Ja na początku starałam sie być dobrą siostrą, znosiłam dogryzki, głupie żarty pod moim adresem itd w końcu powiedziałam dość. Każdemu po kolei wygarnęłam w smsie co o nich myślę. Efekt jest taki, że siostry sie nie odzywają w ogóle, bracia chyba zrozumieli bo już inaczej gadają. Jedna z sióstr kopie pode mną dołki, rozpowiada po rodzinie jaka to jestem zła, że jej nie pomagam itd. Nie jestem mściwa bo jakbym chciała to mogłabym jej tak koło dupy zrobić, żeby wylądowała w więzieniu. Ale janie jestem taka jak oni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że masz za dużo czasu
siostry życie to jej problem...po co roztrząsasz...i skąd w ogóle to info... jak ona dzieci wychowuje, na co ma kredyt, że ma kochanka - skoro nawet na wigilie się nie widujecie? olej ciepłym moczem i zajmij się sobą.... a jak dzieciaki przyjdą, to nie dawaj im kasy - moim zdaniem to głupota dzieciom pieniądze dawać! zaproś na herbatę i ciastka, pogadaj o pogodzie i tyle! jeśli zależało im tylko na kasie, to gwarantuję, że po tygodniu będziesz miała spokój!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Z jednej strony jedyna bliska rodzina, człoiwiek chciałby utrzymywać z nią dobry kontakt. Z drugiej strony skrajny egoizm, wykorzystywanie, brak zainteresowania. Trudna spraw ai trudna rada. Chyba bym się jednak odcięła. Nie masz z siostry i jej rodziny żadnego pożytku (nie mówię tu oczywiście o korzyściach finansowych), tylko same straty (i też nie mówię o kasie). W sferze emocjonalnej te więzi już nie istnieją, bo uczucia jakieś, ich resztki, są tylko z jednej strony. Szkoda. A ostracyzm osiedlowy? Podejrzewam, ze już od dawna jesteś "na językach" jako "stara panna", więc jeden powód więcej czy mniej do obgadywania nie robi raczej różnicy. Poza tym - w takim dorosłym wieku Ty się jeszcze opinią osiedlowych bab przejmujesz? Chyba nie napisałaś tego poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgeqgqegq
Jednego możesz być pewna, że jak nie będziesz mogła wstać z łóżka, to oni będą OSTATNIMI osobami, które przyjdą ci pomóc niestety. Skoro nic ich nie obeszło, że siedzisz sama w swięta. Jak nie umiesz powiedzieć wprost, ze nie dasz kasy, to wymyśl coś, albo kredyt, albo jakieś nowe, kosztowne hobby i powiedz, ze kasy niestety nie masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdsfffddg
chyba zartujesz,ze sadzisz,ze oni sie toba zajma jak bedziesz chora. Niestety,ale wy juz nie zachowujecie sie jak rodzina ale jak dalecy znajomi. JA bym sie wrecz bala na twoim miejscu,zeby ci mieszkania nie zwineli kiedy bedziesz chora, pod pretekstem np ubezwlasnowolnienia,albo beda za przeproszeniem czekac az umrzesz zeby dostac mieszkanie itd. Ja na twoim miejscu najnormalniej w swiecie bym mowila dzieciom ze nie masz kasy bo masz inne wydatki,akurat to nie wydaje mi sie problemem. Gorzej z twoim zdrowiem,usiadz do internetu i dowiedz sie co w takiej sytuacji mozna zrobic, chyba lepiej wyjdziesz poszukujac zawczasu instytucji,ktore pomagaja chorym osobom, szpitale, domy opieki itd. Absolutnie nie licz na nikogo jesli chodzi o takie rzeczy,sama sie o to zatroszcz!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paschalina
wiesz, optymistka z Ciebie, jeśli sądzisz, że siostra zaopiekuje sie Tobą, jak nie będziesz mogła wstać z łóżka... to są maksymalni egoiści i nie łudź się, że coś się zmieni... pewnie za parę lat będą chcieli żeby dobra ciocia przepisała mieszkanie na siostrzeńca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owwieczka
sram mordą :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteś lesbijką?
znajdź partnerkę :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość F**kItAll
Mam podobnie , zero rozwagi , oszczednosci choc zarabiaja po 10 tys miesiecznie sa na utrzymaniu moim i chorej na raka matki . F**k it all

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam serdecznie...czytając wszystkie wypowiedzi postanowiłem podrzucić temat z którym się borykam od dłuższego czasu...nie mieszkam z rodzicami(oddalonymi o 300 km) już od 5 lat. Moi rodzice mają dom oraz ogród a różnica ich wieku wynosi 17 lat. Poznałem tu dziewczynę w której jestem zakochany od lat 4,podoba mi się miejsce w którym mieszkam lecz odwiedzam rodziców co najmniej raz w miesiącu pomagając jakkolwiek się da i trzeba...lecz Oni ŻĄDAJA bym wrócił do domu gdyż sami sobie nie dają rady.Wiedząc o tym staram się być cześciej w domu.Obydwoje pracują,zarabiają całkiem dobrze.Moja mama jest bardzo TRUDNYM człowiekiem.Uważa się za najmądrzejszą na świecie,jest roszczeniowa i uważa iż Ona ma tylko racje oraz że ułoży mi lepiej moje życie niż ja:( .ale to moja mama...:| nie wiem co zrobić....moja dziewczyna nie chce z nia zbyt wiele kontaktu i nie wprowadziłaby się do mojego domu z tak naprawde jej względu(nie dziwię się) ale dałem sobie rok na podjęcie deczji...albo rozstanie i pomoc rodzicom albo odwrotnie olewka rodziny i moje życie...pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Olej rodzine, bo to hooje, obcy lepsi by byli. Niestety z rodziną często ładnie tylko na fotkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda...często...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona
Dnia 1.04.2011 o 19:39, Gość myślę że masz za dużo czasu napisał:

i dlatego roztrząsasz jakieś duperele... ...znajdź jakieś hobby, kup kota albo psa.... bo zycie czyimś życiem jeszcze nikomu na dobre nie wyszło... ...podobny problem miała moja mama, po śmierci taty.... zastanawiała się godzinami np, dlaczego do niej nie zadzwoniłam, zamiast samej zadzwonić- przecież wie, że ja mam "urwanie gwizdka".... albo że ciocia Marysia nie wysłała jej kartki na święta.... w końcu zmieniliśmy jej mieszkanie, kopiliśmy na siłę psa i działkę i się skończyło zrzędzenie, mama ma zajęcie i chyba wreszcie jest szczęśliwa!

Aha to masz urwanie ty lka to rozumiem kupic starej matce psa i temat rozwiazany?

pieknie to brzmi. Gratulacje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×