wspólne mieszkanie/życie POMÓŻCIE

Witam wszystkich, Mam problem i prosze Was o pomoc i zrozumienie. Jestem osoba ktora pracuje i za 3 miesiace bierze slub. Moj narzeczony nie zajmuje sie raczej niczym bardzo powaznym w zyciu ale mam co miesiac sttale dochody . Nie jest po studiach ale tez nie mam o to pretensji i zalu bo kazdy sam ksztaltuje swoje zycie. Od momentu zareczyn slyszalam jakie ma ogromne plany, ze znajdzie lepsza prace, ze znajdzie nam mieszkanie. Za chwile slub a On nadal nic nie spelnil ztych obietnic , wiec wzielam sprawy w swoje rece i znalazlam nam mieszkanie po dobrej cenie aby tylko isc na swoje bo z rodzicami nie mozemy mieszkac. Dzis sie dowiedzialam ze wcale mu sie tam nie chce mieszkac bo to nie jego, nic tam robic nie bedzie bo to nie jego, ze to wyrzucanie pieniedzy w bloto . Odwrocil kota ogonem, jednak mowi ze chce ze mna mieszkac. Nic juz nie rozumiem, nie dosc ze przez ten czas nic nie zrobil i ja wszytsko zalatwilam to teraz sie wykreca. Co ja mam o tym myslec? Takie bedzie cale zycie , że ze wszytskiego bedzie sie wykrecal i w nic sie nie zaangazuje? zaczynam miec watpliwosci czy jest odpowiedzialny i da rade utrzymac rodzine...