Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gddgdd

czy ze mną jest coś nie tak czy to normalna reakcja???

Polecane posty

Gość gddgdd

Mój ojciec jest cholerykiem,często wszczyna awantury o byle co i krytykuje za byle co.Kłóci sie w zasadzie z każdym z naszej rodziny,w tej chwili z mamą i bratem zdecydowanie częściej niż ze mną.Ale kiedyś bardzo często mi dogryzał,że jestem beznadziejna,że do niczego sie nie nadaje i ja sie wtedy bardzo tym przejmowałam i płakałam i mu wierzyłam,wiedzialam,ze ma racje.Wtedy też bywało,że mnie bił.Brata też bił ale brat zawsze mu oddawał i ojciec w końcu przestał bo widział,że brat nie jest słaby.Mamy jakos tez nie uderzył nigdy,chociaż kłócili sie strasznie nieraz.A na mnie wyżywał sie najbardziej,bo ja rzadko mu sie sprzeciwiałam i bylam najsłabsza.Ale bywały momenty,w których zachowywał się zupełnie inaczej,był miły i nawet sam sie do mnie przytulał.Poza tym dawniej,jak jeszcze byłam w podstawówce to w ogóle był normalny i sie inaczej zachowywał.Tylko że rzadko poświęcał nam czas,przeważnie nie było go w domu.Jeśli chodzi o picie to owszem,pije z kolegami ale jak jest pijany to śpi,agresywny jest na trzeźwo.Wśród znajomych jest miły i towarzyski,nikt nie podejrzewa,że w domu zachowuje sie nie tak.No ale do czego zmierzam.Wybaczałam mu zawsze awantury,nie widzialam nic złego w tym,że mnie przytulał.Do czasu,aż mnie dusił. To było dwa lata temu,a ja nadal dokładnie to pamiętam.To było nagle i w zasadzie nic złego wtedy nie zrobiłam.Po tym zdarzeniu czułam do ojca ogromny wstręt,szczególnie jak sie do mnie przytulał (zapomnialam dodac ze do mnie najczesciej sie przytula,z mamą prawie nigdy,a ja nawet jak nie chce to nie wyrywam sie bo wtedy sie obraza i jeszcze gorzej mnie traktuje).No i po każdej awanturze wyobrazałam sobie,że mu wbijam nóż w serce a on skowyczy z bólu :O no w kazdym razie takie sadystyczne myśli w stosunku do niego miałam.No i nie czułam sie z nim nigdy bezpiecznie,unikałam sytuacji,w których byłabym z nim sama w domu.No i zbuntowałam się,coraz częściej mu się sprzeciwiałam.Dusił mnie wg mnie brutalnie,rzucił mną na łóżko aż mocno walnęłam się w głowę i przygniótł całym ciałem,szyja mnie potem bolała przez cały następny dzień.Miałam wtedy 16 lat,teraz mam 18. Dzisiaj jestem inną osobą,pewniejszą siebie dzięki pracy nad samooceną.Zrozumialam wiele rzeczy,wiem,ze to co mówił to nie prawda,teraz zazwyczaj nie przejmuje sie jego dogadywaniem.Współczuje mu też troche bo wiem,że sam jest nieszczęśliwy i ma ze soba problemy.Wybaczyłam mu większość rzeczy,chciałam wybaczyć wszystko,ale..tego duszenia nie moge mu zapomnieć :O Od tego momentu jakby nim gardze.I nie licze sie w ogole z jego zdaniem. Mysle nawet,ze go nie kocham.Nie dosc,ze nie umiem zapomniec samej sytuacji i tego co wtedy czułam to ciągle jestem na ojca za to zła.I nie wiem czy kiedykolwiek sie to zmieni.Myślicie,ze przesadzam? W końcu to było dwa lata temu! Mama uważa,ze przesadzam i wyolbrzymiam. Chciałabym mu to wybaczyć,bo teraz mam takie zasady,żeby nie dusic w sobie nienawisci do nikogo,żeby myśleć pozytywnie i optymistycznie.I po awanturach wyobrazac sobie,że sie pogodziliśmy,a nie,że chce go zabić.Aha,kiedys to w ogole życzyłam mu śmierci,teraz już tego nie robie. A on ze mną kłoci sie najrzadziej mysle ze wlasnie dlatego,że go nie prowokuje ale przede wszystkim dlatego,że teraz jestem silniejsza,nie wczuwam się w rolę ofiary.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widzisz, a nie grzmisz
skroc do 3 zdan to moze ktos odpowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełen relaks
ciężko miałaś, współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omgggggggg mam sie bać?
wiesz co nie skracaj :) to,że jakiejs debilce nie chce sie czytać to nie Twój problem :) to normalna reakcja.. i raczej nigdy juz nie bedzie normalnie. Pracuj nad sobą i wygraj z tymi przeciwnościami,bo jak Ci padnie samoocena do zera,to juz klapa - wiem po sobie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gddgdd
no nie wiem,jak skroce to nie bedzie dokladnego zarysu sytuacji i moglabym pominac wazny szczego...i tak staralam sie krotko omgggggggg mam sie bać? - dzięki :) a dlaczego ty masz taką niską samoocenę? też przez rodzicow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gddgdd
*szczegół pracuje nad soba cały czas,tylko to duszenie bardzo mi przeszkadza mama sadzi,ze to na pewno nie bylo takie straszne,ale nie bylo jej przy tym to nie wie no i nie wie co wtedy czułam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełen relaks
mój mąż przeżył to samo z ojcem. wiele lat się do niego nie odzywał, ale teraz, przed spodziewaną śmiercią (ojca), wybaczył mu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
też był duszony? a jakim jest mężem? dobrym dla Ciebie? bo czesto powiela sie podswiadomie zle zachowania rodzicow...a ja sie obawiam ze wybiore sobie podobnego męża,to by byla tragedia :O:O no wlasnie ja jak sie juz wyprowadze kiedys to takze mam zamiar ograniczyc z nim kontakty do minimum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
To co opisujesz to typowy obraz przemocy w rodzinie. Nic dziwnego, że życzyłaś ojcu śmierci i go nienawidziłas. Twoja mama też tego doświadcza i jest jego ofiarą. To może odbić się na Twoich relacjach z ludźmi i zwiazkach z mężczyznami. Wspólczuję Ci bardzo. Na Twoim miejscu -uciekaj z takiego domu jak najszybciej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
no i ojciec chyba tez mial zle kontakty z wlasnym ojcem,w ogole o nim nie mowi,a ja wiem,ze dziadek umarl bo przedawkowal jakies leki i alkohol...nie poznalam go nigdy wiec glowy nie dam jak to bylo,nie wiem nikt mi nie mowil tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
na relacjach z ludzmi juz sie odbilo,mialam fobie społeczną a teraz jestem nadal nieśmiała i dość aspołeczna.Tylko wlasnie nie jestem pewna czy tą fobie mialam tylko przez ojca,bo juz wczesniej bylam niesmiala a ojciec mi dogadywal,ze jestem beznadziejna bo nawet kolezanek nie mam.Chlopaka nigdy nie mialam i jakos obawiam sie miec,ale jednoczesnie chcialabym miec kogos,kto by mnie bardzo kochal i czule przytulał i wspierał... co do ucieczki to nie bedzie łatwo,jestem niezaradna no i dopiero w 2 liceum jestem a od rodzicow na pewno nic nie dostane,nie licze na wsparcie w przyszlosci.. co do mamy to wiem,ale ona od niego nie odejdzie bo nie mielibysmy z czego zyc :O poza tym rozmawialam z nią o tym i ona NIE CHCE odejsc bo przeciez go KOCHA :O jasne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
no i to takie błędne koło,wiem,że w pełni pewna siebie będe mogla byc dopiero jesli nie bede mieszkała z ojcem..bo teraz,mimo,ze sie staram to jednak on mi to uniemozliwia,w pewnym sensie czuje sie jak niewolnik we własnym domu,ale tylko jak on tu jest...teraz go nie ma wiec jest ok aha,no i kiedys dobrze sie uczyłam a teraz źle sie ucze,jakos mnie odrzuca od ksiazek ale musze to tez zmienic bo jak nie to nie wiem co to będzie.. dobra,ale glownie mi o to duszenie chodziło...skoro mowicie,ze to normalne no to wam wierze.Ale chciałabym kiedyś o tym zapomnieć chociaż tyle,że sie to nie powtórzyło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
Zanim się usamodzielnisz, wiadomo, że musisz żyć z nimi bo jesteś od nich zależna finansowo. Ale możesz zrobic coś dla siebie. Poszukaj wsparcia w jakiejś dobrej terapii. Psycholog jest za darmo, jesteś ubezpieczona. Twoje problemy mogą się pogłebiać. Ratuj się dopóki masz siłę na działanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
do spychologow chodzilam juz roznych,bylo beznadziejnie i mi guzik pomogli :O czulam sie nawet jeszcze gorzej,bo nie lubilam tam chodzic i czulam sie przez to bardziej psychiczna..psychiatra takze byl,a jakze..i leki na depresje byly...ktore odstawilam bo tylko spac mi sie po nich chcialo.Sama sobie więcej pomoglam niz jakis psycholog jak z koziej dupy trąba,ktory ma mnie tak naprawde gdzies i tylko kase chce miec. Pewnie są jacys dobrzy ale mi sie juz nawet nie chce szukac...nie licze na innych,licze na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
no i na takich forach wlasnie sie wyzalam i korzystam z rad :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pełen relaks
jesteśmy razem 11 lat, nie powiela zachowania ojca, leczył się na depresję, też miał lęki, strach przed ludźmi, brak poczucia własnej wartości. teraz, jak mu wybaczył, jest lepiej. jego ojciec umiera, mąż mówi, że nie chce trwać w gniewie, który go przygniata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra byłam pod pomarańczką :D juz Ci odpowiadam autorko : tak przez rodziców,właśnie...dokładniej przez mamę która non stop piła ( z ojcem nie mieszkałam) i miała mnie w dupie cały czas,a jak tylko wytrzeźwiała to musiałam być najlepsza we wszystkim,wyzywała..no i zaczęłam się buntować zawaliłam jedną szkołę(technikum),zaczęłam pić,palić(to taki wiesz bunt) później poszłam do zawodówki,przeniosłam się,później było liceum zaoczne...a matka tylko krytykowała...dobijała co bardzo odbiło sie na mojej samoocenie,jakoś z tego wyszłam bo miałam wspaniałych przyjaciół no ale to wszystko dalej siedzi w środku.No aż w koncu skończyłam liceum,znalazłam pracę,wyprowadziłam się i poszłam na studia,teraz nie utrzymuję z nią kontaktu...zapewne przypomni się jej na starość jak zostanie zupełnie sama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
o rany,no to wspolczuje :( moja mama akurat jest kochana,fakt,popelnia tez wiele błedow wychowawczych,ale wiem,że mnie kocha,stawia nieraz nasze (moje i brata) dobro nad swoje,z wyjatkiem sytuacji,w ktorych usprawiedliwia ojca (z tym duszeniem go usprawiedliwila tak,ze widocznie zasluzylam i bez powodu na pewno mnie nie dusil) no i ze jest biedny,zapracowany i zmęczony...:O co do innych błędow to jest nadopiekuncza,za malo,o ile w ogole zaganiala mnie do pomocy w domu przez co nie nawykłam do tego a co gorsza dopiero teraz od podstaw ucze sie gotowac i to sama...a ona narzeka,ze jeszcze nie umiem. no i czasem tez krzyczy,ale nigdy bez powodu no i bez rekoczynow nie pije w dziecinstwie w ogole byla cudowna,poswiecala nam bardzo duzo czasu czesto okazuje nam czulosc przytulajac i mowiac,ze nas kocha :) chociaz mnie nie rozumie,ze jestem taka dziwna,to stara sie zrozumiec i pomóc,to ona zalatwiala mi psychologow no i siła zaciagałą do psychiatry :O no i w przeciwienstwie do ojca nie daje bezsensownych szlabanow za złe oceny więc mimo błędów nie powinnam na nią narzekać... ciesze sie,ze jakos sobie poradzilas :) ja wlasnie czesto si obawiam,ze nawet matury nie uda mi sie zdac...zwłaszcza ustnej,że tam umre i z nerwow słowa nie wykrztusze z siebie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
co do picia i palenia,to wyjątkowo mnie od tego odrzuca..chociaz prawie cala moja klasa pali i pije,chodza na imprezy to ja tak nie chce i nie bede tego robic zeby im sie przypodobac,bo nie zalezy mi juz na ich akceptacji wiec u mnie taka rozbieznosc..rodzice,ktorzy maja zupelnie inne zdania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama nie , dla niej liczył się zawsze tylko alkohol,jak przeniosłam się do tego liceum(płaciłam za nie 80 zł/mc) i dostawałam alimenty od ojca 400 zł to Ona zawsze sie wydzierała,że moja szkoła taka droga:O a Ona potrafiła te 400 zł przejebać w tydzień niewiadomo na co..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam taki czas w swoim życiu kiedy myslałam,że sie uzależniłam od alkoholu,na szczęście nie...od fajek tez mnie odrzucało kiedyś,cała moja rodzina paliła,nienawidziłam tego,w końcu sama zaczęłam...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
mama tez miala patologiczna rodzine..jej ojciec,ktory tez juz nie zyje pił,kłocił sie czesto z babcią,nawzajem sie zdradzali,babcia histeryczka czesto udawała,że umiera jak mama cos przeskrobała....czyli wiem,ze rodzice sami nie mieli kolorowo no i tak sie kurcze dobrali..a babcia teraz jest fajna i stoi za nami murem,wie co ojciec wyprawia i jest zła na niego..od niej tez wiemy wiekszosc rzeczy z przeszlosci ale nie mamy z bratem pewnosci co do tego na ile to prawda bo babcia jest plotkarą i aferzystką... ale tylko ona nam chce to opowiadac,rodzice milczą na takie tematy. No i od babci wiem,ze przed ojcem mama miala narzeczonego,ktory byl miloscią jej życia a ojciec był raczej takim pocieszycielem.No i tamtego faceta babcia bardzo lubila a ojca od poczatku nie lubiła.No i wiem,że mój wujek był jeszcze gorszy niz nasz ojciec,bił mojego kuzyna odkąd był niemowlakiem,no ogolnie był tyranem. jakas masakra po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do moich dziadkow - są ze sobą 50 lat i odkąd pamiętam zawsze się kłócili,masakra jakaś,wyciągali brudy nawzajem..moja babcia też dużo piła,ale zawsze jakoś mnie wspierała i wychowała. A moja matka zamiast czego sie nauczyć to nie, Ona tylko powielała te błędy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
to smutne,ze ludzie tak nie szanuja bliskich :( a przeciez wszyscy byliby szczesliwsi gdyby bylo inaczej..nie rozumiem tego,przeciez rodzina powinna byc najwazniejsza :( malo znam udanych rodzin,a te co mi sie takie wydają to nie mam pewnosci czy takie są,czy to nie jest na pokaz...a tak to wlasnie duzo patologii,pijakow,rozwodow a moj ojciecjest mega dziwny,rozumialabym gdyby byl agresywny po alkoholu,ale wlasnie jest odwrotnie :O po pijaku nigdy sie nie zloscil,raczej wyglupial i szedl spac...nawet smiesznie wtedy bywa,jego żarty rozwalają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytyty
no a mi tylko ta jedna babcia zostala no i przyszywany dziadek,na ktorego babcia tez bardzo narzeka i oczywiscie sie kłócą druga babcia umarla na raka jak mialam 6 lat,ojciec wtedy nawet płakał i jak kogos dobrze wspomina,to właśnie babcię dziadkow prawdziwych nigdy nie znalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dobrze cie rozumiem
Ja mam tak samo. Mam 13 lat.Mój ojciec jest cholerykiem (nawet nie wiem co to znaczy). Tylko raz uderzył mame ale to w tedy gdy ona pierwsza uderzyła jego i poleciała mu krew z nosa (nie walnęła mocno ale on ma słaby nos). W odróżnieniu od twojej sytuacji to mój Ojciec jest agresywny tylko w tedy gdy jest pijany. Też mam brata i mame ale oni sie z nim nie kłócą i może dlatego nikogo nie bije bo nikt go nie prowokuje. Też wiele razy przychodzą mi mysli o zabiciu go albo wybrażam sobie moje życie i mamy (brat sie wyprowadził do dziewczyny) po tym jak by go nie było. Na pewno byłoby lepiej. On sięze mną rzadko kłóci ale ostatnio dość długo żalił sie że nie mówię na niego TATA tylko OJCIEC. Ale żalił sie tylko po pijaku i mi to wypominał. Wierze w to że kiedy mama przejdzie na emeryture bedzie lepiej. Być może nawet się od niego wyprowadzi. Obecnie nie pracuje i to Ojciec na utrzymuje. Własnie teraz kłóci się z moją mamą o to że nie chciała przyjąć jego przeprosin. Przepraszał ją dlatego bo przyrzekał wczoraj że nie będzie pił a pił. Wyzywa ją od szmat, idiotek, ciulów, kurw itp. Nie mam odwagi się mu przeciwstawić. Mama po kłótniach mówi mi że wszystko w porządku, że ona nie zwraca na to uwagi ale ja wiem że tak nie jest i że bardzo cierpii. Część tego komentarza zapewne niedługo umieszcze na jakimś forum aby ludzie coś skometowali. Dzień temu uświadomiłem sobie, że potrzebuję współczucia kogoś z neta. Kogoś kogo nie znam. Dziękuje za przeczytanie komentarza jeżeli wg go przeczytaliście. I chciałbym tylko dodać żę mam na imie Kamil. OJciec już ucichł. Poszedł na piwo lub śpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×