Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

living dead doll

Świat to chlew, w którym zjadamy się nawzajem...

Polecane posty

ja pierdole, chyba mam depresję... Codziennie to samo... mam wszystkiego dość! Tak rozmyślam nad tym wszystkim i dochodzę do wniosku, że jakby nie rodzice to nie miałabym nikogo. Przeraża mnie fakt, że oni kiedyś odejdą a ja zostanę sama....Rodzeństwo mnie nienawidzi, chłopak mnie nie rozumie...a ja nie chce go zranić i odejść. Sama siebie zamęczam i powoli mam tego wszystkiego dość. Wczoraj zobaczyłam iskierkę nadzieji, chwilowe oderwanie, tylu pozytywnych ludzi a dziś dalej to samo kurwa.... Nie mogę się doczekać października i studiów...Może poznam kogoś kto mnie rozumie, może znajdę siłę by to wszystko zmienić....jak narazie jest tragicznie... Świat jest chory. Chcę umrzeć, żyję teraz tylko dla rodziców, żeby im pomagać. Czuję się na tym świecie jak wśród wszystkożernych świń, które zjadają wszystko, nawet siebie nawzajem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a z jakiego jesteś województwa
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
traktując temat dosłownie - dlatego nie jem mięsa :) a co depresji i innych... no cóż, chyba Cię rozumiem. mam wrażenie, ze dorosłość to najgorsze, co mnie w życiu spotkało. nie wiem, na co iść na studia, nie wiem czy w ogóle jest sens na nie iść. przeraża mnie cały ten pęd. najchętniej nie poszłabym na studia (będę musiała regularnie pracować żeby się utrzymać i boję się, że będzie mega ciężko) tylko zaczęła podróżować. pomieszkać i pracować rok tu, rok tu... zwiedziłabym kawał świata, nauczyła się języków, poznała mnóstwo ludzi i kilka różnych kultur... ale tego też nie zrobię. niby jestem indywidualistką, a tak naprawdę życie w grupie, jaką jest społeczeństwo nie pozwala na żaden indywidualizm... eh, nie chce mi się nawet pisać dalej. Pozdrawiam i życzę Ci, żeby minął ten podły stan :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za_krótka_doba też nie jem mięsa :) dokładnie, czasem tak się czuję jakbym była z innej planety... ja pierdole! Chciałabym być niezależna, móc sama się utrzymać, ja chcę iść na studia przede wszystkim dlatego by spotkać kogoś kto mnie w końcu ZROZUMIE... facet ciągle mówi " przestań sie zachowywać jak dziecko", "weź się za życie" "idź do pracy bo ci sie w głowie przewraca". On nie rozumie tego z czym ja sie borykam, tych ,kurewskich mrocznych nastrojów...wymaga ode mnie Bóg wie czego, nie akceptuje mnie taką jaką jestem....a ja mam dosyć, teraz jest naprawdę cięzko, okropne samopoczucie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz robi się ładna pogoda i jest mi momentami gorzej. bo widzę jak wszystko kwitnie, jaki świat niby piękny, ale wcale tak nie jest. czuję się jak w jednej wielkiej mistyfikacji. idąc sobie o zachodzi słońca myślę o wakacjach, a wiem, że już nie będę mieć takich wakacji, jakie rozumie się pod tym pojęciem. w wakacje do roboty zarobić na studia, pewnie za granicę na te 3-4 miechy, już nie będzie takiego luzu w tej i innych kwestiach. eh motam trochę, ale nie chce mi się zaczynać na nowo myśleć o tym wszystkim, bo znów dopadnie mnie jakiś dół. zaczęłam biegać ostatnio, to pomaga, mogę polecić :) przynajmniej wieczorem i przed snem nie ma się czarnych myśli :D jeszcze wracając do tych wakacji i do tego, że już raczej nie będzie takich jak przed laty - przeraża mnie świadomość, ile już za mną, że tyle pięknych chwil już nie wróci... że niby zaczynam sama o siebie dbać, ale tak naprawdę nie mogę zupełnie swobodnie tego zrobić. mam wrażenie (ono jest straszne), że co najlepsze to już za mną. a mam dopiero 20 lat :o ja pier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie "co najlepsze za mną" też to mam. Brakuje mi szkoły, przyjaciół, wagarów, rozmów o dupie marynie i nawet tych szkolnych problemów. Wszystko jest takie inne, jak widzę ile w ludziach frustracji to jestem przerażona.... boję się, że sobie nie dam rady, że skończę pod mostem, że będę skazana na łaskę ludzi, którzy mnie nienawidzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
że jak za 5 lat nie będę mieć faceta (bo nie mam chcicy na związki) to będzie no co ty, przecież ty masz 25 (!!!) lat! a jak nie będę mieć dzieci to już w ogóle zrobią ze mnie nie wiem - dziwoląga, kosmitkę, egoistkę? albo dziwkę, która w młodości miała skrobanki i teraz w ciążę zajść nie może. to drastyczne co piszę, ale ludzie tacy są :o nie żebym strasznie przeżywała, ale już teraz jak kilka razy do roku słyszę "a masz chłopaka" itp. to nóż mi się w kieszeni otwiera i w ogóle, a co to będzie w przyszłości... miejmy nadzieję, że ludzie zrozumieją, że po to mają swoje życie, żeby niż zarządzać :) a jak im nie wyszło to niech nie biorą się za cudze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a idź....związki to gówno. jestem z facetem 3 rok teraz sie coś psuje, odpycha mnie od niego i w sumie tylko z litości z nim jestem....jakbym miała na tyle siły zerwałabym ale nie mam. a o dzieciach nawet nie chce słyszeć....jeszcze dziecka by mi brakowało :o jestem kompletnym nolifem. Ludzie są teraz tak strasznie podli, że czasami to aż czuć od nich na kilometr gniew i nienawiść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde net strasznie mi zwalnia, strona ładuje się kilka minut :o muszę wyłączyć kompa. poza tym idę pobiegać, to serio pozwala pomyśleć o wszystkim, zdrowe i w ogóle :) ale nie opuszczam tematu! dodaję do ulubionych i odezwę się później :):) ludzie... staram się w nich wierzyć, ale... nie da się :P serio... a najwięcej podłości spotyka się tam, gdzie ich najwięcej. szkoła to porażka, gdyby nie stała grupa bliskich osób to byłoby ciężko, współczuję tym, którzy nie mają żadnego kumpla w szkole (czy w pracy), nie wiem jak oni dają radę. niektórych antyspołeczniaków można poznać po samym spojrzeniu, no normalnie jak szkoła przetrwania. dajcie spokój... To lecę, będę później, trzymaj się!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też muszę sprobować czegoś co mnie wciągnie i pozwoli się oderwać...pomyślę o tym bieganiu. U mnie ludzie zawsze na początku mają duży kredyt zaufania. Dlatego tak często dostaję po dupie. Drugi raz już jednak nie zaufam. Ja narazie jestem w tak gównainej sytuacji, że jedynego przyjaciela mam na gg i to takiego, którego nigdy w realu nie spotkałam.... chujowo. Dlatego tak chcę gdzieś się ruszyć, żeby popoznawać ludzi, żeby nie czuć tej pustki... ja nie wiem czy jeszcze dziś tu będę, ale jutro na pewno Miłego biegabia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i jestem :) przyjaciele... miałam przyjaciółkę w podstawówce i gimnazjum (tę samą), potem drogi trochę się rozeszły.. a szkoda. mamy kontakt, ale jakoś tak wychodzi, ze nie jest on regularny i w ogóle jak się spotykamy to przypadkiem na mieście :D haha, to okropne.. mam kilka bliskich koleżanek, znajomych takich, dobrze mi z nimi, ale przyjaźnią bym tego nie nazwała. bo przyjaciel to ktoś, komu można powiedzieć wszystko lub prawie wszystko. im mogę powiedzieć sporo, ale do wszystkiego daleko. i często po spotkaniu i tak czuję taki niedosyt, bo nie mogę mówić o wszystkim co mnie dręczy i w ogóle.. :o co do zaufania.. wzbudzam je. sporo osób daje mi odczuć, że mi ufa, powierzają mi takie tajemnice że hej. ale w drugą stronę to nie działa :P nie opowiadam od razu detali ze swojego życia (nie mogę, nie umiem?) czy nie zdradzam tajemnic mi powierzonych (nie chcę). no nic, to do jutra :) a w sumie do później ;) bieganie jest spoko, szkoda tylko, że nie mam z kim biegać :o ja lubię wieczorem (mało świadków:D ) a wtedy po/przy lesie to trochę strach.. i muszę skrócić czas zawsze :/ szkoda, no ale może wkrótce kogoś namówię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem :) kolejny dzień zmarnowany. Kłótnia z facetem. Ja nie wiem czy ja jestem winna czy to on wymyśla. Znów tonę w gównie. Też nie mam takiej osoby, której mogę powiedzieć WSZYSTKO. Mogę powiedzieć sporo ale nie wszystko. I to mnie męczy... Ja też wzbudzam zaufanie. Dużo obcych ludzi do mnie lgnie....to mi się podoba, jestem chyba taką siostrą miłosierdzia. Tylko, że ja nie mam takiej osoby... ja też jak coś to tylko wieczorem lub wczesnie rano mogłabym biegać, chyba zacznę od jutra :D mieszkam na wsi i pewnie ludzie pomyślą,że zwariowałam ale to nic :D i tak już mnie mają za wariatkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Boję się nocy. Raczej nie to, nie mogę położyć się spać. Mimo że jestem zmęczony i senny, jakiś niepokój ściskający serce - że jak to - to już koniec dnia? Już się nic dzisiaj nie zdarzy?" fragment z dnia świra. codziennie to samo - kładę się spać z myślą, że znów nic dziś nie zrobiłam... życie przelatuje mi między palcami przez zupełną dezorganizację, jestem popier... nienormalna, nie wiem już sama. lubię siebie :) ale nie mam do siebie już czasem sił... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteś chyba moim klonem:) też kładę się codziennie spać z myślą, że nic dziś nie zrobiłam, że uciekł mi kolejny dzień. Ostatnio przynajmniej wzięłam się trochę za angielski więc jakiś mały krok naprzód jest. Mam wielką ochotę nauczyć się norweskiego, bardzo lubię ten język, podoba mi się i nie mam problemów z wymową jak w angielskim... marzy mi się napisanie książki, mam nawet pomysł. Chciałabym ją wydać ale nawet jak się nie uda, to chce wiedzieć, że chociaż spróbowałam... też coraz bardziej siebie lubię, zaczynam się otwierać, szaleć, wyrażać siebie. Jednak mój facet tego nie rozumie...przyzwyczaił się, że jestem taką potulną sierotką i teraz ma problemy, gdy się zmieniam... pomalowane paznokcie---obrzydliwe włosy wściekle rude----wyglądam brzydko itd nie wiem, chyba potrzebuję teraz na nowo przeżyć dzieciństwo, którego nie miałam przez ojca alkoholika. Ojcu wybaczyłam ale tak naprawdę nie żyłam nigdy....teraz chciałabym to nadrobić ale mój facet tego nie rozumie. I jestem rozdarta, bo go kocham ale chcę też się rozwinąć, przejść jakby każdy etap na nowo, tak jak powinno byc...chciałabym aby to zaakceptował... dokładnie, pozbyć się neta i telewizora...i zapewne starczyłoby czasu na wszystko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to niedobrze, że nie daje Ci trochę poszaleć :( nie mówię o jakichś durnych wyskokach, no ale pomalowane paznokcie? jak piszesz - przyzwyczaił się do potulnej i myśli, że będziesz od niego zależna (chyba nie posuwam się za daleko z wnioskami? :P ) mój problem to też to, że nie ufam światu. wszędzie widzę podstęp, plan zarobienia grubej kasy kosztem innych. gmo, nwo, szczepionki, chemtrails, haarp, chipowanie, leki, redukcja liczby ludności ziemi... czytam o tym i wiem, że to, co wokół mnie - to jeden wielki przekręt :o kurde, strasznie trudno jest z tym żyć. tym bardziej jak inni mają mnie chyba za wariatkę, gdy czytam wszystkie etykiety, tego nie jem, tego unikam, tamtego nie używam... :P :D ale nie mam zamiaru tego zmieniać, nie zabiją mnie tylko dlatego, że ktoś ma grube miliony na koncie i chce mieć cały glob dla siebie, spadoowa :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i super szlag mi trafił długi wpis :o zauważyłam, że tylko my tu jesteśmy ale podnośmy topik za każdym razem to może znajdziemy jeszcze bratnią duszę. Lepiej poczekać dłużej na kogoś wartościowego niż mieć cały topik zaśmiecony wpisami idiotów. Zaczęłam biegać to naprawdę daję siłę :) odchudzam się. Eh nie posuwasz się z wnioskami za daleko. Właśnie tak jest z moim facetem. Ciężko mu mnie zrozumieć. Też mam obsesję na punkcie światowego spisku. Nie wierzę w atak terrorystów na AMerykę, na WTC, nie chodzę do kościoła bo wiem, że to manipulacja ludźmi. Też uważnie wszystko czytam, każdą etykietę. Jak sobie teraz mysle o swiętach to mnie chce szlag trafić. Dla mnie święta mogą nie istnieć. Wielkanoc jeszcze ujdzie ale Boże Narodzenie to koszmar dla mnie. Nie czuję, żadnej magii od kilku lat. Czasem chciałabym być chora na jakąś schizofrenię czy coś podobnego. Wtedy mogłabym swoje błędy bezkarnie złożyć na karb choroby....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WTC, Irak, Afganistan... Osama terrorystą świata, haha a to dobre :D mnie święta przerażają jak pomyślę o liczbie zabitych zwierząt o.O o kurach, które muszę poznosić tyle jajek, W TAKICH WARUNKACH... świat powinien się skończyć. ale czytałam kiedyś na onecie ( :P ) że nie będzie go w 2012 r., bo że ktoś pomylił się w odczytywaniu kalendarza Majów i że ma być (o ile będzie) w 2116 r. :o na świecie jest tyle zła... tzn. nie na świecie, to ludzie są źli i to oni powinni zniknąć :classic_cool: no z tym kościołem to też mam trochę niejasną sytuację, wiem że wiele rzeczy tu nie gra... ale powiem Ci szczerze, że chodzenie do kościoła daje mi siłę, naprawdę :) może to siła autosugestii, ale serio lepiej mi dzięki mszom, spowiedzi i w ogóle... zaraz też idę :P ale i tam widać pełno hipokryzji, chociażby u modlących się... no nic, nie mam czasu teraz pisać, ale im więcej myślę o ludziach tym bardziej mam ich dość, kurde, można zgłupieć :/ Pozdrawiam Cię, może ktoś zajrzy, zobaczymy :) będę później ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak tak piszemy :) tylko przez te wstrętne święta nie miałam jak pisać... masakrycznie źle się dzisiaj czuję...jestem słaba, boli mnie głowa i nic mi się nie chce....a każdy coś ode mnie chce. Zrób to, przynieś tamto, weź się za siebie... jak to słyszę to mam ochotę odwinąć każdemu w ryj. Czytam świetną książkę Johna Katzenbacha "Opowieść szaleńca"...uwielbiam książki, one dają mi odskocznię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio byłam na zgromadzeniu świadków jehowy. Przypadkiem ale wiecie co mnie uderzyło? Tam nikt nie jest dla nikogo obojętny...jak weszłam to każdy podchodził i podał mi rękę, każdy się interesował. Poczułam się wspaniale...Tam nie ma różnych ludzi, tam jest wspólnota. Świadkiem nigdy raczej nie będę, bo nie lubię się klasyfikować ale na pewno to nie ostatnie ich spotkanie na jakim się zjawiłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiołekalplejskiih
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem uprzedzona do jehowych :o ale z moją wiarą też powoli przestaję się utożsamiać, pomimo duchowego przeżycia tych świąt... bo Biblia to nie to samo co Kościół, choć wydawać by się mogło, że właśnie tak jest. ja też lubię czytać, ale jakoś nieczęsto mi to wychodzi, bez komentarza :o już myślałam, że temat umarł śmiercią naturalną. ale na szczęście nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też byłam uprzedzona do jehowych ale po tym spotkaniu łaskawiej na nich patrzę. Wiele założeń mi się nie podoba ale ta atmosfera mnie urzekła. Moim zdaniem wiara a religia to dwa odmienne aspekty. Nie trzeba być religijnym aby byc wierzącym. W obecnych czasach mamy chyba za duzo ludzi religijnych bez wiary. Smutne to.... Dzisiaj jadę po wyniki tomografii a potem do lekarza. Jestem ciekawa co mi wyszło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja za krótka doba
fajnie - zapomniałam hasła do nicku :( dawno się nie logowałam i tak wyszło... :o ale ze mnie agentka, no nie... kurde, zawsze pamiętam hasła, ale wpadka. chciałam odpisać, dawno się nie odzywałam przecież. a tu klops... no nic, będę kombinować dalej, może mi się przypomni :) a jak się przypomni to napiszę to, co chciałam Ci wysłać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojej to coś poważnego Ci dolega, że miałaś tomografię? :( ze mną też coś się dzieje, boli mnie brzuch (cały czas), mam skurcze wątroby, o co chodzi w ogóle :o na dodatek wiecznie mi niedobrze... byłam u jednego lekarza to powiedział (po obmacaniu brzucha) że wszystko w porządku i nara -.- u drugiego następnego dnia - dała mi tabletki na żołądek (czy mi po nich lepiej? niekoniecznie...) zamiast jakieś skierowanie na badania... muszę iść jeszcze raz i niech dają mi je, bo to może być coś poważnego... za młoda jestem i zbyt zdrowy tryb życia prowadzę, żeby mieć takie dolegliwości :P w genetycznie jestem obciążona rakiem z obu stron, więc.. prawdopodobieństwo spore :o tylko że większość lekarzy (niestety:o) reaguje na coś takiego jak na fanatyzm... no bo jak to, nie masz 50 lat, nadwagi, cholera wie czego jeszcze i ty chcesz robić badania kontrolne?! a potem pieprzą głupoty, że ludzie się nie badają, że ważna profilaktyka, że lepiej zapobiegać niż leczyć... hipokryci :o :P jedynie ginekologa mam dobrego (jest mega!), da skierowanie na wszystkie badania, jakie trzeba... nie żałuje, i wychodzi z takiego założenia jak ja - że lepiej znaleźć przyczynę, niż napychać się lekami :) ojej, żebym go tylko nie przechwaliła :D Pozdro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×