Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JagodowaMama

Nie chcę się przeprowadzać :(

Polecane posty

Gość JagodowaMama

Witam drogie forumowiczki Mój problem- jak w temacie- ale zacznę od początku. Jestem z moim mężem 2,5 roku po ślubie. Mamy ponad roczną córkę. W tej chwili mieszkamy w moim rodzinnym domu z rodzicami. Oboje pracujemy i w tym czasie małą zajmuje się moja babcia ok 2 godzin, a później moja mama do 16. Rodzice mojego męża zmarli około 4 lat temu i rozpisali dla każdego z czwórki dzieci po częsci majątku. Mojemu mężowi przypadł ich rodzinny dom (ok. 20 km od mojego domu), w którym wszyscy razem z pozostałą trójką jego rodzeństwa mieszkali. Jednak dom był w nieciekawym stanie, bo rodzice nie zdązyli za życia doprowadzić go do ładu. Mąż wziął 80 tys kredytu, żeby zrobić w nim remont dachu, doprowadzić wodę i inne media na każdą z trzech kondygnacji, zrobił łazienkę i inne niezbędne remonty. Dom rodzinny mojego mężą znajduje się ok 10 km od większego miasta, ale jest to bardzo mała miejscowość, mało ludzi, z młodego pokolenia to raczej wszyscy stamtąd wybywają. W domu tym mieszkają jego dwie siostry z mężami i swoimi dziećmi, ale obie budują swoje domu po jednej i drugiej stronie domu mojego męża. Myślę, że jedna wyprowadzi się już w tym roku- druga góra za trzy lata. Teraz wykańczamy dla siebie ostatnią kondygnację (szwagierki mieszkają na dwóch niżej). Już prawie wszystko jest gotowe. Problem jest taki, że ja nie chcę tam mieszkać, a niestety przez ten kredyt nie możemy sobie pozwolić na budowe chatki w innym miejscu. Nie chcę tam mieszkać, bo: 1. Będę mieć problem z córką, bo będę musiała wozić ją do mojego rodzinnego domu żeby moja mama została z nią gdy ja będę w pracy, a później wracać tą samą drogą do pracy ok 10 km, po pracyu znów jechać po córkę i do domu (łącznie ok 60 km dziennie)- będzie mnie to kosztować dużo czasu i pieniędzy 2. Nie dogaduję się najlepiej z rodzeństwem męża. Jego siostry są w wieku mojej mamy. Nie mamy tematów. A jak wspomniałam wcześniej, nie ma tam moich rówieśników, ludzie stamtąd wyjeżdżają z różnych powodów. Zresztą mam do szwagierek trochę żal. Spłacamy sami kredyt na ten dom od 3 lat. One i ich rodziny korzystają z tego co wyremontowaliśmy, z łazienki, w której ja nawet sienie załatwiałam- a nawet nie zaproponują, że chociaż troche za to pomieszkiwanie dołożą. Nie chodzi mi o duze kwoty, ale symbolicznie- przecież zrobienie łazienki od 0 to koszt ok 10 tys- tyle wyłożył na to mój mąż- a jak 10 osób z niej codziennie korzysta, to jednak troche wszystko się zużywa- i one sie wyprowadzą, a nam zostanie używany kibel, prysznic, no nie pierwszej nowości. Troche mnie to denerwuje, bo chociaż za to uzytkowanie mogliby sie do miesięcznej raty kredyty troche dorzucić, amortyzacja przeciez kosztuje 3. Jestem bardzo przywiązana do swojej miejscowości, mam ta,m dużo przyjaciół których bardzo często odwiedzam, koło mnie mieszka ukochana kuzynka i reszta rodziny. Bardzo ciężko będzie mi się rozstać. 4. Córka- bardzo związana z dziadkami- przeprowadzka będzie dla niej ciężkim przeżyciem, tym bardziej że ciotek prawie nie zna. Dodam że nie zarabiamy na tyle dużo żeby spłacać kredyt i budować w tym czasie inny dom. Wiem, że mąż nie ma nic przeciwko sprzedaży swego domu, tyle, że to takie stare budownictwo, dwa domy z jego siostrami budowane raptem kilka metrów dalej. Wątpie, że ktoś by to kupił za przyzwoite pieniądze. Dosłownie jak pomysle o tej przeprowadzce to serca mi ściska. Mówię o tym mężowi, a on... raczej na poważnie tego nie bierze. Dziewczyny podpowiedzcie co robić żeby nastawić sie pozytywnie nad tym c o nieuniknione. I czy tez uważacie że jego siostry powinny sie dokładać do kredytu, skoro za niedługo się wyprowadzą? Może jestem za bardzo zachłanna skoro tak uważam, ale po prostu ja bym się dokładała przynajmniej przez czas mieszkania :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolonkkk
Moim zdaniem- powinny się dołożyć - ale z rodzina to dobrze tylko na zdjęciach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Możeto jaona
Tak- zgadzam sie z Karoliną- z rodziną o pieniadzach ciężko rozmawiać. Powiem tak - nie ty powinnas wyjść z inicjatywą takiej rozmowy- tylko Twój mąż. jesteście niedługo małżeństwem, chyba nie chcesz być postrzegana na starcie jako zła bratowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i tak powiem.
jak rozumiem, wolisz do smierci mieszkac z rodzicami, bo TOBIE jest tak wygodniej? Dorosnij dziewczyno, bo najwyzsza pora. A na kredyt nie narzekaj, bo gdyby nie dom twojego meza to za 80tys moglabys miec najwyzej kawalek pokoju. Boisz sie, ze mamusia obiadku pod nosek nie da i dzieciakiem sie nie zaopiekuje jak pojdziesz na ploty do psiapsiulek? Oczywiscie pewnie nie pomyslalas o tym, ze facet moze miec dosc mieszkania na kupe z tesciowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Mylisz się. Nie chcę mieszkac z rodzicami. Mam niewielki kawałek działki, na którym moglibysmy sie wybudować gdyby nie tamten kredyt. I byłabym o niebo szczęśliwsza. Ale budowa drugiego domu- to by nas wykończyło, tym bardziej, że mam umowę o pracę do końca lipca i nie wiem czy mi przedłużą. Mieszkałam jakiś czas na własny rachunek i bez obiadków mamusi i wierz mi- radziłam sobie nieźle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i tak powiem.
na tej dzialce chcialas sie wybudowac za 80tys? A o psiapsiulach i zostawianiu dzieciaka mamie sama pisalas i do tego sie odnioslem. Podsumowujac, nie macie kasy na dom na twojej dzialce (bo to potrzeba pare stowek a nie osiem dych), nie chcesz mieszkac z rodzicami, nie chcesz mieszkac w 3pietrowym (jak zrozumialem) domu meza... Proponuje zatem inwestycje w przyczepe kampingowa :) ale wybrzydzasz, zamiast sie cieszyc, ze idziecie na swoje, to tobie sie teskni do mamusi, babci i kolezaneczek. Troche niepowazne masz podejscie i dobor priorytetow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Nie wiem co jest dziwnego w tym, że ktoś woli mieszkać wśród ludzi, z którymi spędzać czas a nie na odludziu. Priorytetem to nie jest, ale dla mnie to akurat wazna kwestia. Za 80 tys- nie, nie chciałam za tyle wybudowac domu. Ale chyba przyznasz, że ciężko wziąć kredyt na kolejne 200 skoro po pierwsze, jak już wspomniałam, na dwa kredyty nie wyrobimy, po drugie- chyba żaden poważny bank by nam niedał drugiego kredytu na taka kwote. Czemu to "zostawianie dziecka z mamą" to z taka ironią? Myślisz, że z porzyjemnością chodze do pracy zostawiając takiego malucha? Mylisz się. Ale właśnie dla usamodzielniania się chce pracować. I do "psiapsiółek" na ploty chodzę, jeśli u Ciebie relacje z innymi ludźmi to rzecz oburzająca, to przykro mi. Ale dziecka dla "plotek" nie zostawiam. Zostawiam dziecko z mamą-prawda, muszę. Ale wolę to niż opiekunkę. Babcia to babcia. Tyle że to daleko. A nie oszukujmy się- paliwo jednak kosztuje. Może jestem wybredna, bo inni nie maja gdzie się podziać itp- ale przyznasz, że dobrze jest mieć możliwość wyboru gdzie chce się spędzić następne wiele lat. Niestety mój mąż wziął ten kredyt jeszcze zanim się się ze sobą zwiazaliśmy, więc w tej kwestii nie miałam możliwosci wyboru. "I tak powiem"- widzę, że masz dosyć surowe spojrzenie na moje poglądy, wypowiedz się a propo czy te moje szwagierki powinny się dokładać czy ja po prostu zbyt duże wymagania i nie jestem obiektywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i tak powiem.
"Nie wiem co jest dziwnego w tym, że ktoś woli mieszkać wśród ludzi, z którymi spędzać czas a nie na odludziu" Absolutnie nic, ale chyba możesz do nich czasem wpadać w odwiedziny, przecież nie jesteś chyba u nich codziennie, więc raz na jakiś czas pół godz drogi cie nie zbawi?. Czy twój mąż ma znajomych w okolicy domu twoich rodziców, czy raczej bliżej siebie? Może on też chciałby być blisko nich? "Za 80 tys- nie, nie chciałam za tyle wybudowac domu. Ale chyba przyznasz, że ciężko wziąć kredyt na kolejne 200 skoro po pierwsze, jak już wspomniałam, na dwa kredyty nie wyrobimy, po drugie- chyba żaden poważny bank by nam niedał drugiego kredytu na taka kwote. " za 200 tys chciałaś budować dom na swojej działce, ale te same 200 tys. mogłoby zmienić już istniejący dom twojego męża w pałac. Widać, że po prostu każde rozwiązanie jest dla ciebie dobre byleby nie mieszkać w domu męża, chociaż wydaje mi się że byłoby to dla was najlepsze wyjście. "I do "psiapsiółek" na ploty chodzę, jeśli u Ciebie relacje z innymi ludźmi to rzecz oburzająca, to przykro mi. Ale dziecka dla "plotek" nie zostawiam. " Kontakty ze znajomymi broń Boże mnie nie oburzają, to dobrze, że nie siedzisz w domu 24 na dobę gotując obiadki, ale nie wydaje mi się, że powinnaś rezygnować z 3piętrowego domu męża dla znajomych... "ale przyznasz, że dobrze jest mieć możliwość wyboru gdzie chce się spędzić następne wiele lat. " Tak, ale dobrze jest podjąć mądrą, słuszną decyzję, wspólnie i obiektywnie a nie "moje jest najmojsze bo jest bardziej mojsze niż twoje twojsze" :-) a na prawdę, skoro kredyt wziął nim poznał ciebie (więc nie na złość tobie) i macie już remontowany dobry, spory dom, to nie ma za bardzo innej możliwości (bo na prawdę nawet jak stać byłoby was na kolejny kredyt, to czy jest sens budować następny do, bo będzie bliżej babci- opiekunki i znajomych), a już na pewno nie ma żadnej rozsądniejszej możliwości. Chyba, że wolicie nadal mieszkać z twoimi rodzicami. Wydaje mi się (choć mogę się mylić), że strasznie emocjonalnie podchodzisz do tematu i trochę na siłę szukasz argumentów, bo z przekory nie chcesz mieszkać w domu "jego" a nie "naszym" (choć oczywiście będzie jak najbardziej wasz). Wyluzuj troszkę, ochłoń i bez emocji zastanów się, czy to na prawdę tak źle się będzie działo, jak zamieszkasz w domu męża. "czy te moje szwagierki powinny się dokładać czy ja po prostu zbyt duże wymagania i nie jestem obiektywna" To zależy. Jeśli twój mąż sam spłaca kredyt (lub przynajmniej zauważalną większość) to jego sprawa, bo ty dokładasz się do chaty, która i tak będzie wasza. Jeśli płacicie po połowie, to najwyższa pora poważnie pogadać z mężem, i policzyć szwagierkom za... nazwijmy to- wynajem, bo jak sama słusznie stwierdziłaś, mieszkanie oraz znajdujące się w nim sprzęty zużywają się, więc nie wiem, dlaczego miałabyś płacić również za szwagierki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Racja- zbyt emocjonalnie- ale ja juz tak mam. I muszę jeszcze jedno dodać. te 80 to zostało przeznaczone na najniezbędniejsze remonty, bez których dom by się zawalił (prawie). Kondygnacje, na których mieszkaja szwagierki, wymagają też kapitalnego remontu. Trzeba też na tych piętrach wymienić okna, drzwi... Dużo tego. Dziękuje za trzeźwe spojrzenie. Czasem trzeba mną telepnąć :) Co do spłacania kredytu- My jakoś szczególnie nie dzielimy pieniędzy- kto ma ten robi przelew, więc spłata idzie zarówno z jego, jak i mojej kieszeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i tak powiem.
wiec mniej emocji negatywnych a wiecej pozytywnych- ciesz sie myslac o wspolnej przyszlosci w pieknym domu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
Bez sensu ze wyremontowaliscie dom w ktorym mieszkaja inne osoby i sie tam nie wprowadzacie, trzebabylo zaczekac z remontem az dom bedzie stal pusty, trudno oczekiwac od rodziny ze wam odda za remont ktory nie byl konieczny a ich celem jest przemieszkanie do momentu przeprowadzki. Jedynie za co moglibyscie brac pieniadze to za wynajmowanie domu bo przeciesz wszystko niszczeje no ale sytuacja trudna. Glupia rzecza bylo remontowanie pomieszczec w ktorych nie bedziecie teraz mieszkac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
a co do mamy, trzeba sie wkoncu usamodzielnic, chyba nie oczekujesz ze Twoj maz bedzie przyklejony do twojej mamy bo tak wygodniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Z perspektywy mojej i Twojej i pewnie każdej innej osoby- tak głupia sytuacja. Ale pamiętaj, że oni są rodzeństwem i jednak jakieś miłosierdzie podświadomie działa :) A że siostry sie nie poczuwają do pomocy nawet w 10 zł, cóż... Wstępnie to tylko jedna siostra miała sie wyprowadzić druga nawet się nie zamierzała ku temu. Mój mąż pracuje w wojsku, więc pewnie myślała, że rzucą go dalej w Polskę i w tym domu nikt nie będzie mieszkał. A tu zonk. Ta druga siostra kiedyś zaproponowała, że będzie z nami mieszkać i dołoży 10n tys do kredytu ( a chciała całą kondygnację czyli 3 pokoje, łazienka i kuchnia). Na szczęście mąż nie pozwolił na to. Największy problem to ja mam z wynegocjowaniem tego, żeby troche dołożyły do kredytu. Nie umiem zacząć takiej rozmowy. I już. Nigdy nie umiałam rozmawiać o pieniądzach. Jadę do nich z zamierzeniem że wszystko kulturalnie wygarnę i... blokada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
Do kredytu uważam ze nie powinni sie dokladac bo nie beda tam mieszkac po jego splaceniu, czuli by sie oszukani ze pomieszkaja troszke, zaplaca a wy bedziecie z tego kozystac latami. Uwazam ze jedyna forma zaplaty to za wynajecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
No niby tak- tylko jak taki wynajem im liczyć? Nie chcę zdzierać z nich pieniędzy, po prostu tak żeby za to ich użytkowanie się zwracało. Najbardziej to mnie wkurza, że dach sie walił na głowę przed tym remontem, łazienki jako takiej nie było- i tu zero jakiejkolwiek inicjatywy żeby się dołożyć. Remont był jakieś 3 lata temu więc jakby nie byo troche mieszkaja a jeszcze się nie wyprowadziły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
Utrzymanie domu zeby sie nie zawalil to wasza sprawa, trudno zeby oni sie tym martwili skoro to nie ich dom, jak sie zawali to wynajma sobie cos innego, Jesli to stary dom i trzeba remontowac to Ci sie to nie zwroci oczywiscie z ich oplat, tylko w momencie sprzedazy domu. Niewiem jakie sa ceny wynajmu w waszej okolicy za tyle metrowe mieszkania, musicie sie zorientowac i ewentualnie dac jakas znizke od tego jako ze dla rodziny, jesli by sie wyprowadzili, moglibyscie wynajmowac mieszkanie za takie pieniadze. rodzina rodzina ale trzeba sie rozliczac normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
No nie wiem czy zawalenie sie domu i brak łazienki to tylko nasza sprawa, skoro w chwili obecnej tam nie mieszkamy. Fakt, remont by nas nie ominął, koszty te same, a oni niebardzo mieliby gdzie się podziać (szczególnie jedna z nich z 4 dzieci). Nie wiem jeszcze jak to zrobie, ale opcja liczenia im jak za wynajem odpada. Mimo wszystko mam ludzkie odruchy. To by ich wyniosło jakieś 500 z ł za kondygnacje i to w dużej promocji. Ale jeśli my płacimy 500 zł miesięcznie za kredyt to one mogą tak po 100 dorzucać dopóki tam mieszkają. Łatwo napisać, mam nadzieję, że w świąteczny obiad też będę taka odwazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sacc
No jak uwazasz ale moim zdaniem te 100 zl lepiej bylob brac za wynajecie, uzasadniajac ze sie wszystko zuzywa i trzeba remontowac itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale po co wyscie sie zabrali za ten remont?nie mogly te siostry splacic mu tego domu i byscie mieli go z glowy??niuepotrzebnie cokolwiek remontowaliscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Tak jak mówiłam- remont był zanim byliśmy z mężem parą z prawdziwego zdarzenia. Już w trakcie remontu, jak powiedziałam stanowczo, że ja tam nie chce mieszkać- to była rozmowa, że przepiszemy na nie dom one spłacą kredyt. Ale nie chciały. Zresztą ten dom jest bardzo duży i stoi na dużej działce- wart jest więcej niż te 80 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok ale wyjaśnij mi
wy się tam przeprowadzicie - na tą swoją kondygnacje tak ? Siostry się wyprowadzą z tych dwóch swoich ? Czy ten dom jest w całości przepisany na męża - jeśli tak co zrobicie z tymi dwoma kondygnacjami bo przecież trudno żebyście mieszkali równocześnie na trzech ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Są 3 konygnacje. Na pierwszej mieszka 1 siostra, jej konkubent i 4 dzieci ( właściwie 3, córka na studiach). Pierwsze piętro 1 siostra, konkubent i 18 letni syn. My na drugie piętro sie wprowadzamy. Co do zagospodarowania- na każdym poziomie są 3 pokoje. jak już ta siostra z pierwszego piętra sie wyporwadzi to chcemy połączyć 2 pokoje i zrobić duzy salon. Reszta pokoi- nie mam pojęcia. Chciałabym to wynająć, ale to wieś, 10 km od miasta, kto normalny zechce tam wynajmować pokój. Planujemy mieć jeszcze 2 dzieci, więc jakos się zaludni ten dom :) A wracając do poprzedniego postu- bo źle zrozumiałam- kiedyś rozmawiałam z nimi tak czysto teoretycznie czy przy zapisie domu nie chciały wziąć na siebie a np działki oddać za to bratu. Nie chciały go spłacać. To bez kredytu byłoby jakieś 200 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ozywiście twoje jest ok
Mi to zajeżdża taką typową babską krótkowzrocznością...moja rodzina jest wspaniała, cud miód, a rodzina męża to chamstwo i zero zrozumienia...brzydzę się takimi osobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Nie zachwalałam w żadnym poście swojej rodziny. Mowa jest o rodzinie męża, którą szanuje i nawet lubię, ale niestety zachowują się nie fair i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sytuacja bez wyjscia...po jaka cholere budowac wszystko tak blisko siebie...sprobujcie chociaz wystawic ten dom na sprzedaz,moze sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
Bo obie mają takie niewielkie przyległe prawie do męża domu działki. Tam stoją budynki gospodarcze, które sobie obie przerabiają na niewielkie chałupki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borowikowa mamma
słuchaj, wzieliście kredyt, wyremontowaliście - po ptokach, nie fair byłoby teraz truć mężowi, że nie chcesz się przeprowadzać. na takie rozmowy powinien być czas wcześniej. nie zdziwlabym sie, gdyby maż czul się tym zdenerowany. co do rodziny i płacenia za wynajem - mam pytanie, czy od własnej rodziny wzięłabyś pieniądze? Są pewne wyjatki, tym bardziej,żeto nie na cale życie, tylko max 3 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urocza czarownicaa
ja cie rozumie tez niechcialbym mieszkac na zadupiu w otoczeniu starych ciotek(tz. starych siostr twojego meza) a mala tez niebedzie mila sie z kim bawic na tej zapadlej wsi, moze sprzedajcie tem dom nawet po nizszej cenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagodowaMama
W mojej rodzinie na pewno nie byłoby takiej sytuacji, bo sami by zaproponowali jakąś pomoc. Tym bardziej, że miesiąc po narodzinach Małej skradziono nam samochód. AC- nie wykupione, bo jak to przy pojawieniu się nowego człowieczka sa pilniejsze wydatki. I lipa- umorzenie sprawy po miesiącu, zero nadziei że się znajdzie i trzeba było brać kredyt na kolejny. Wtedy jeszcze nie pracowałam więc było na prawdę ciężko. I rata kredytu co miesiąc i rata za samochód. I za kilka miesięcy ślub kościelny z weselem które z mojej strony zafundowali rodzice, z męża nie (wcześniej mieliśmy tylko cywilny). ktoś powie- wasz pech- wasza sprawa, więc co im do tego. No ale pomoc w rodzinie powinna działać w obie strony i chyba w takiej podbramkowej sytuacji mogliby jednak się wychylić. Fakt, maluch nie będzie miał tam zbyt wielu przyjaciół, chociaż doszły mnie słuchy, że niedaleko nas młode małżeństwo kupiło działkę (hura)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to i owo balonowo
to się szybko opamiętałaś, kredyt wzięty, remont prawie zakończony, zaraz przeprowadzka, a ty masz dylematy. trzeba było ustalić z mężem na samym początku co i jak, sprzedać ruinę w cholerę i wybudować się w twojej rodzinnej miejscowości jak ci tam tak dobrze. dziwisz się mężowi, że nie reaguje na twoje protesty, mnie to chyba krew zalała jakbym miała tak niezdecydowanego partnera. przecież on nie postawił cię przed faktem dokonanym, tylko kredyt i remont to była wspólna decyzja. a teraz ty masz problem, ze garbaty ma dzieci proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×