Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hejtywczarnejsukience

wyjazd na studia do innego miasta a psychika-doświadczenia

Polecane posty

Gość hejtywczarnejsukience

Kiedyś trzeba się wyrwać z rodzinnego miasta , Z DOMU RODZICÓW ;) Usamodzielnić się. Zauważyłam, że Ci którzy tego nie zrobili (spośród moich znajomych którzy studiują w rodzinnym mieście które jednocześnie jest ich miastem akademickim....) są trochę mniej samodzielni i mniej " OBYCI " towarzysko.... tak mi się wydaje. Mieszkają z rodzicami, więc mają to swoje "miejsce w które się wraca ze [złego] świata" niezmienne od lat, od dzieciństwa.... Wydaje mi się że przez to, ze mają to gniazdko rodzinne, nie nabiorą oni zdolności wytworzenia sobie 'WŁASNEGO bezpiecznego gniazdka' w przyszłości SAMODZIELNIE... Bo nie mają takiej potrzeby. Jeśli 'świat', czyli ludzie ze studiów potraktują ich źle, oni mogą w każdej chwili wrócić do mamusi która kojarzy im się zapewne z ukojeniem, która zawsze daje schronienie... Człowiek rzucony na głęboką wodę, czyli taki który wyjechał z miasta rodzinnego -zwłaszcza jeśli wyjechał daleko, tak że wrócić mógł tylko na święta a potem poł roku znów bez rodziców- nabiera samodzielności i UCZY SIĘ ŻYCIA bo po prostu... musi. Musi. :) Jeśli sam nie wywalczy sobie tego, co zwykła dawać mu mama, to po prostu zostanie kozłem ofiarnym. Tak właśnie nabieramy doświadczenia, tak właśnie uczymy się radzić sobie pośród ludzi. Ja sama mam już 23 lata i wciąż mieszkam z rodzicami... studiuję w moim własnym mieście = mieście akademickim.... :/ Mam teraz pytanie: Jakich doświadczeń nabraliście dzięki wyjazdowi na studia do innego miasta / państwa? O co wzbogaciło to wasz charakter? Jakie zmiany w psychice? Dzięki za wszystkie odpowiedzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twims
Jest sporo racji w tym co piszesz...ale ja znam ludzi, którzy niby studiują w innym mieście, ale za wszystko płacą rodzice, a co tydzień czy 2 zasuwają do domu z workiem brudnych ciuchów, które wypierze mama+przywożą tony jedzenia, bigosiki gołąbki itp.. Szczerze mówiąc, o totalnym usamodzielnieniu można mówić dopiero wtedy, gdy ktoś sam się utrzymuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejtywczarnejsukience
Tak, to prawda. Miałam na myśli : wyjazd + samodzielne utrzymywanie się. Czyli samodzielne pranie , sprzątanie i gotowanie i - co więcej- REZYGNOWANIE Z PIENIĘDZY OD RODZICÓW. Wiadomo, że ni zaszkodzi, jak rodzic troszkę wspomoże finansowo , np. da trochę kasy na utrzymanie... ale chodzi o to, by nie brać już takiego "kieszonkowego" . Żeby samemu sobie zarobić na przyjemności , choćby te 100-200 zł miesięcznie. Niechby już rodzice płacili za czynsz, pal licho ;) . Chodzi o to, by dziecko wreszcie uniosło się dumą i nie przyjmowało już tzw. kieszonkowego. Żeby sobie samo zarabiało na wyjścia do teatru czy na kwiatki dla dziewczyny. Odmówienie kieszonkowego po to by sobie zarobić to głupie 100zł SAMODZIELNIE to b. imponujące posunięcie. Taki pierwszy krok do samodzielności. Bardzo mi się to podoba. :) Zamierzam od najbliższych wakacji czyli od początku lipca zaprzestać przyjmowania kieszonkowego. Praca weekendowa powinna mi wystarczyć by wydoić 100zł na miesiąc. To jest ten pierwszy krok :) ( Trochę zboczyłam z tematu głównego :P )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gawędzę sobie
Nawet nie będę tego czytać. W wieku 14 lat mieszkałam już w internacie, ponieważ chodziłam do szkoły w sąsiednim mieście.. Jeździłam do domu raz w tygodniu pociągami, często osobowymi. A wy dorośli już studenci macie takie problemy, to pomyślcie o tych młodszych dzieciach w internatach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hejtywczarnejsukience
My (/ja) , dorośli studenci , mamy takie problemy. Ale kajamy się ! I widzimy że coś jest nie tak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm zaczęłam pracować, sama musiałam zadbać o sprzątanie, pranie gotowanie (bo nikt tego za mnie nie zrobi)... więc wszelkie obowiązki domowe, praca, opłacanie rachunków i inne zdawały by się duperele zwaliły mi się na głowę... ale są też plusy, brak kontroli rodziców, wracasz kiedy chcesz, zapraszasz kogo chcesz, jeździsz gdzie masz ochotę... teraz jak wracam do rodzinnego miasta a jest to mniej więcej 2 razy na rok... to po tygodniu mam już dość rodziców i ich ciągłych kontroli i gadek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to mzliwe jest
a ja bardzo chciałabym wyjechać, a moja mama mnie szantażuje emocjonalnie. Chciałabym się usamodzielnić,ale pewnie nie będę mogła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to mzliwe jest
i juz mam depresję z tego powodu, bo miałam plany , ale oczywiście nie mogę ich realizować bo rodzice mają swoje plany jeśli chodzi o mnie :\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam lubie te cala
usamodzielnienie jest wtedy gdy sama sie utrzymujesz, chodzisz do roboty, myslisz jak zaplacic rachunki ...a nie gdy mieszkasz w akademiku i co miesiac kasiorka splywa od rodzicow - zyc nie umierac :D a ze ktos se gacie upierze czy tez zarelko zrobi - to dla mnie normalna rzecz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to mzliwe jest
takie że faktycznie wyjechałabym daleko, na drugi koniec Polski-studiować. Ale to nie jest tak że niedawno sobie wymyśliłam, od 2 lat im to mówiłam, a oni zawsze traktowali jako żart. A teraz twierdzą że wymyślam nagle jakieś debilne pomysły. Mieszkałabym z chłopakiem, którego też nie mam od kilku miesięcy, tylko lat. I przygotowywałam się na studia pod kątem tej właśnie uczelni (artystyczne-więc egzamin wewnętrzny) Ale nie mogę bo nie, bo im będzie smutno, że wyjadę. Mi też byłoby trochę smutno, ale nie mieszkamy przecież w średniowieczu, moglibyśmy się kontaktować :\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to mzliwe jest
a teraz nasze kontakty i tak się pogorszyły, bo nie mam ochoty ich w ogóle oglądać I pewnie będzie tylko gorzej, bo jak wyjadę na siłę, to będą mieć wiecznie żal do mnie, a jak zostanę, to ja do nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twims
Wyjedź Ich żal w końcu minie, a Twój żal do nich i samej siebie, nigdy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh pewnie jesteś jedynaczką jak ja... chociaż moi rodzice nie płakali jak im powiedziałam że będę studiować około 500 km od domu... heh a teraz tak mi się spodobała to oddalenie że się zrobiło ponad 1500 km :P Nie martw się, ze mnie cała rodzina się nabijała jak im powiedziałam o swoim pomyśle ze studiami, wolontariatem i teraz studiami w niemczech... ale jak zaczęłam to wszystko realizować i udowadniać że nie jestem sierotą to zaczęli mnie wspierać i w sumie się cieszyć :) mieszkanie z facetem to akurat nie najlepszy pomysł... ale co kto lubi :P haha mój właśnie śpi... najpierw chrapał a teraz coś pierdzieli w jego języku :P ale nie mieszkamy razem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy to mzliwe jest
masz szczęście że Twoi rodzice mają taki stosunek, nawet jeśli nie od pocztku bo ja naprawdę jestem zdołowana tą sytuacją, moja mama potrafi np upić się i mi pół nocy płakać, że mam nie wyjeżdżać Jestem nie całkiem jedynaczką, moi rodzice się rozwiedli potem moja mama wyszła za mąż i mam brata 10 lat młodszego a mój ojczym to choleryk i bywało że mi codziennie robił awantury o to, ale do tego się przyzwyczaiłam, bo od zawsze tak jest ze wszystkim, więc mam to w poważaniu, co mówi Tylko z powodu mamy mi przykro i naprawdę nie wiem, co zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhjhjhj
Ja najpierw mieszkalam w internacie w szkole sredniej, pozniej w akademiku na studiach w Warszwie. Nienawidzilam takiego mieszkania od samego poczatku. Prawda nauczylam sie troche samodzielnosci, bo trzeba sobie ugotowac i pranie zrobic. Ale ja zawsze potrzebowalam swojej przestrzeni, nie ubie mieszkac z ludzmi na kupie, nie lubie gdy ktos sobie pozycza moje rzeczy bez pytania. Jestes szczesciara, ze nie musialas tego przezywac. Zawsze z chcecia jezdzilam do domu, zeby odpoczac od tych ludzi, tam nie masz prywatnosci. A na wynajem mieszkania w czasie studiow nie bylo mnie stac. Zawsze tesknilam. Jakies poltora roku po studiach wyjechalam do narzeczonego (poznalam go podczas wakacji w US w czasie studiow) do Stanow i teraz nie tesnie do domu. Mam swoj dom, swoja ostoje, nikt mi sie do niczego nie wpiernicza, robie co chce, moge nawet nago po domu chodzic. Wkoncu czuje sie szczesliwa i nie tesknie do domu rodzinnego, bo mam swoj nowy dom i rodzine. Zawsze zazdroscilam ludziom z wielkich miast, ze oni moga mieszkac w domu i nie musza sie meczyc ze wspollokatorami. A samodzielnosc sama przychodzi, jak trzeba to sobie czlowiek radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhgdkfkkl
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie staram
moze jest w tym troche racji, co piszesz, ale ja ogolnie takie przemyslenia mialam chyba na 1 roku studiow i bolalo mnie to tak do 2-3 roku. przeszla mi ta cala wspaniala idea mieszkania poza rodzinnym miastem, jak chcesz, to i tu mozesz miec szkole zycia. pewnie masz za duzo czasu, wiec wez drugi kierunek, albo znajdz sobie prace, do teo gotuj za mame i sprzataj. skoro jestes juz tu na miejscu, to odciaz rodzicow:) wiekszosc wlasnie mysli, ze jak wyjada a rodzice im wszystko oplacaja, ze sa tacy samodzielni i dorosli. wiem, ze mialas na mysli wlasne utrzymanie sie, ale to jest trudne jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie staram
i generalnie co kto lubi, ja lubie jak sie duzo dzieje, wiec mieszkanie z FAJNYMI ludzmi na stancji mogloby mi sie pewnie spodobac, ale nie wiem, nie probowalam. gorzej, jak sie nie trafi na fajnych;) i tez uwazam, ze jak musisz sie usamodzielnic, to sie usamodzielnisz, predzej czy pozniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Tulipanek
ja studiuję w innym mieście, i taaak płaci mi mama za mieszkanie ale co z tego ? Studiuję na politechnice dziennie i zaocznie ciężkie dwa kierunki, więc jakos nie bardzo mam czas na pracę bo niby do cholery kiedy? Jak dostałam stypendium na pół roku to zabrałam mame na zakupy, sama ze swoich pieniędzy staram się w jak największej utrzymac. A do domu wracam co tydzien (o ile moge) - nie po jedzenie jak ktos tu pisał - tylko do narzeczonego. I mało tego wożę ze sobą pranie bo pralka na stancji jest zepsuta. Czyli wychodzi na to że nie jestem samodzielna bo piorę w domu i nie starcza mi doby by isc do pracy ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Tulipanek
ja tez juz do liceum chodziłam do innego miasta (100km) , 2 razy w tyg jezdze pociągami ciasno jak cholera, gotuje sobie sama, jak trzeba to i piorę ręcznie, na przyjemnosci mam jeszcze odłożone pieniązki ze stypendium, ale to nie zmienia faktu ze na podstawowe utrzymanie musi mi dac jednak mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sie staram
smutny tulipanek- nie zrozum zle mojego posta, nie jade po wszystkich, ktorzy bedac na studiach sa na utrzymaniu rodzicow, ja tez jestem, tyle, z emieszkam z nimi, wiec mniejszy wydatek. jelsi studiujesz dwa kierunki, to normalne jest, ze nie masz czasu na prace. mnie rozbrajaja ludzie, ktorzy sa dumni z tego, ze sa tacy samodzielni i niezalezni, kiedy to rodzice przesylaja regularnie kase. to dwa rozne przypadki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutny Tulipanek
w sumie ja nawet za samodzielną się nie uważam bo gdyby nie mama to bym nie była nawet tu na studiach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chufer
Mnie przez cale studia utrzymywala mama. Imalam sie co prawda kilku prac dorywczych ale byly z tego marne pieniadze. Wkurzaja mnie szczerze miwoac takie tematy. Bo niby do czego maja prowadzic? Zobaczcie, jaka ja jestem samodzielna i fajna bo nie biore kasy od rodzicow lub nie bede brac ?:o a co kogo to obchodzi. Kazdy zyja tak jak mu sie podoba i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chufer
Mnie przez cale studia utrzymywala mama. Imalam sie co prawda kilku prac dorywczych ale byly z tego marne pieniadze. Wkurzaja mnie szczerze miwoac takie tematy. Bo niby do czego maja prowadzic? Zobaczcie, jaka ja jestem samodzielna i fajna bo nie biore kasy od rodzicow lub nie bede brac ?:o a co kogo to obchodzi. Kazdy zyja tak jak mu sie podoba i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×